24 maja 2012

Ciotunia


Ciotunia ma osiemdziesiąt dwa lata i kresową elegancję. Dobre wychowanie i coś takiego co podnosi każdą rozmowę na wyższy poziom.
Czas obszedł się łaskawie z jej pamięcią. W końcu do dzisiaj aktywnie pracuje zawodowo.
Może dlatego też, kiedy wyciągnęła z szuflady pożółkłe fotografie, doskonale potrafiła określić gdzie, kto, z kim i kiedy. Z malutkich fotografii wykonywanych z pewnością metodą stykową, z szerokich negatywów, widać radosne, a przynajmniej rozmarzone twarze. Niemodne kreacje, niemodne fryzury i to miejsce urodzenia, tak trudne do wypełniania w kwestionariuszach osobowych PRL-u. Bo jak było pisać w rubryce- miejsce urodzenia – ZSRR, podczas gdy wzrastało się w umiłowaniu polski i języka polskiego. Tragiczna historia i parę pamiątek uratowanych przez nocą w której trzeba było uchodzić z jedną walizką i porzucić te wszystkie sprzęty i rzeczy świadczące o historii własnej i własnego kraju.
Nie należy się więc dziwić, że propozycja wypożyczenia tych kilku fotografii dla zeskanowania, na wstępie została przyjęta chłodno. Decyzja dojrzewała latami, aż w końcu została podjęta.
Razem z żoną podjechaliśmy wczoraj na jedno z krakowskich osiedli. Tu od lat w scenerii regałów pełnych książek mieliśmy zaszczyt zaprosić Ciotunię na ślub naszego najstarszego syna.
Wytaszczyliśmy się na wysokie piętro, korzystając z dobrodziejstwa windy. Nie byliśmy tutaj od lat, chociaż kontakt telefoniczny podtrzymywaliśmy przez te lata.
Ot po prostu Ciotuni nie odpowiada grecki model rodziny (wspominam często film - Moje wielkie greckie wesele). W przedpokoju od lat za dekorację robi lalka rodem z Groteski. Pamiętam ją, ponieważ już przy pierwszej wizycie ujęła mnie swoją urodą. Na wstępie więc zostałem pochwalony za dobra pamięć
Powitanie, zaproszenie, wspominanie. Tak można by określić w punktach przebieg tej wizyty.
Ciotunia pierwszy raz widziała żonę na wózku i na tym oczywiście skoncentrowała się rozmowa. I mnie dostał się komplement. Ponoć nie zestarzałem się zbytnio.
- Czas się dla Ciebie zatrzymał - powiedziała Ciotunia. Ale ja doskonale wiem co to jest wychowanie wyniesione z dobrego domu.
Odwzajemniłem komplement, mówiąc o srebrzystej farbie na głowie gospodyni. Tylko porównanie fryzury do Marii Dąbrowskiej, wywołało głośny sprzeciw naszej gospodyni.
Ponoć gwiazdy kina niemego nosiły takie fryzury.
+ Niech będzie – poprawiłem się.
Nie myślałem, że Maria Dąbrowska nawet wśród ludzi zawodowo związanych ze słowem wywołuje kontrowersje.
Mogłem jednak przypuszczać, po ostatnim przeczytaniu kilku książek o dwudziestoleciu międzywojennym.
Piętnaście sztuk zdjęć, według mojej oceny niższej rangi, zostało nam powierzonych.
Pytanie o babcine zdjęcia z dzieciństwa, o którym ja doskonale pamiętałem zostało pominięte milczeniem. A z nieżyjącą od lat babcią miałem doskonałe relacje, pomimo że była to babcia żony. Ona to paliła papierosy w lufce i opowiadała swoje historie. A ja lubię historię. Lubiłem i babcię. Kiedy w szpitalu amputowano jej nogę, na pierwszej wizycie rozśmieszyłem ją do łez, ku zgorszeniu reszty pacjentów. Bo któż to rży w szpitalu?, przeszkadzając śmiechem w przeżywaniu własnego bólu.
Myślę że jeżeli zdamy egzamin i powierzone piętnaście fotografii wróci do właścicielki, „cudownie” odnajdą się kolejne. W najbliższy weekend zrobię kopie.
Potem wydrukuję, bo nie godzi się zdjęcia z trzydziestego ósmego roku, trzymać w wersji elektronicznej. Potem każde z dzieci dostanie komplet. Niechaj są świadomi swojej rodziny. Niechaj wiedzą nie tylko dokąd zmierzają, ale co równie ważne - skąd.
Rodzina to w końcu powód do dumy. Bez względu na to w jakim wojennym exodusie uczestniczyła, albo właśnie ze względu na ten fakt.
Kiedy wieczorem oglądaliśmy powtórnie te stare zdjęcia, odnajdywaliśmy elementy urody odziedziczone przez chłopaków. Dobrze, że teraz będą mieć coś materialnego, oprócz symbolicznej mogiły pradziadka na Krakowskim cmentarzu.

10 komentarzy:

  1. Pewnie, że się nie godzi, a najlepiej by te kopie zostały wydrukowane profesjonalnie, w większym formacie, na jakims satynowym papierze, i oprawione w odpowiednie, stylizowane ramki :)
    Bo albumy... kurzą się, rzadko są oglądane, jeśli zawierają zdjęcia nie dotyczące nas samych zwłaszcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma tam mały wykrojony na swoją miarę kącik pamięci.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Cześć Antoni, na razie robię próbę czy komentarz przejdzie. JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
  3. To było przesłane z komputera z pracy, jak wrócę do domu to spróbuję z domowego, aby stwierdzić czy to on jest powodem moich kłopotów z komentarzami. Pozdrawiam, JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry pomysł z takim podarunkiem dla dzieci. Ukłon w stronę techniki, która pozwala na takie "fanaberie"/określenie żartobliwe/ ...Dawniej nie do zrealizowania.
    A swoją drogą, Antoni, takie poszukiwanie i "odkurzanie" korzeni o czymś świadczy... Chyba się domyślasz co mam na myśli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze lubiłem grzebać się w korzeniach. Bez względu czy to herb, czy to pług, byłem z nich dumny.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Sporo mamy takich zdjęć w postaci papierowej, ale o wielu z nich już nie ma kto pamiętać.
    Dobrze, że ocalasz od zapomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciotunia nie uporządkowała jeszcze wszystkiego. czeka ponoć na wolną chwilę. Nie zwlekaj tak długo. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). Ja również miałem w swojej rodzinie taka ciocię Irenę (siostrę ojca)wokół wszystko się toczyło - wyjeżdżaliśmy do niej jako dzieci na wszystkie Boże Narodzenia, Wielkanoce i wakacje. To była taka oś naszego rodu - Koniecznych która wiedziała wszystko i o wszystkich z rodziny. Jej śmmierć w roku 2000 w wieku 83 lat bardzo mnie dotknęła, przede wszystkim dlatego, że nie mogłem pojechać nawet na jej pogrzeb, bo byłem wtedy w ośrodku terapii uzależnień w gliwickiej "Familli". Od tego czasu nie byłem w Rzeszowie, gdzie mieszkała ani razu. To bardzo smutna historia...
    Pozdrawiam Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeczytaniu Twoich książek podejrzewałem że chodzi o Rzeszów. Pozdrawiam

      Usuń