30 marca 2018

Wycineczki

Politycy bywają atakowani jajami. Zwykły człowiek może co najwyżej w jaja oberwać,
Wielu jaj potrzeba zaś by stoczyć komediową walkę tortami. Gdzieś tam rzucają do siebie pomidorami, albo pomarańczami ( a tu już żartów nie ma)
U Hrabala czytałem o walce na kiełbasy z dzika, ale o ataku pizzą doczytałem dopiero ostatnio


Co tak niebezpieczne jest w kawałku pizzy? Ostry koniec kawałka, czy może piekąca ostrość papryczki Jalapeno ?
A może najlepiej walnąć roztopionym serem prosto w twarz?
Gorsze może być tylko dostać przysłowiową goła dupą w pysk, choć słyszałem  o amatorach takiego zestawienia.  W końcu, de gustibus non est disputandum, a  nic co ludzkie nie jest nam obce.. 
Dla ludzi nastawionych pokojowo nastał dobry czas. Czas wręczania prezentów, a ceny zachęcają. Pozostaje tylko pytanie, czy obdarowana takim prezentem kobieta ucieszy się ?
Trudno bowiem znieść świadomość bycia kobietą tanią, czyli taką poniżej stu złotych 



Stare powiedzenie ludowe mówi - jak kochać to księżniczki, jak kraść to miliony.
Oczywiście do kradzieży nie namawiam a  z powyższym twierdzeniem świetnie kojarzy mi się cytat z filmu "Ostatnie takie trio" Brzmi ono - Pamiętaj synku kto wysoko lata ten długo spada. 
Takie są fakty, a z faktami trudno dyskutować no chyba, że chodzi o fakty śmieszne.
 Przed laty w wypożyczalni kaset wideo byłem świadkiem takiej oto wymiany zdań
- I proszę jeszcze o jakąś komedię, tylko śmieszną. Ta ostatnia co pan ja pan dał i mówił, że będzie śmieszna to wcale śmieszna nie była.
- Szanowna Pani, każdego z nas śmieszy co innego.

                                                                                znalezione w  Internecie


A więc Jajek  Faberge a jak zegarków to takich dla księżniczek. Poza tym, spokoju ducha, uśmiechu i dystansu do siebie. 

 

26 marca 2018

Nie wiedziałem że tak zdrowo żyję

Jak posiadacz całej kolekcji wątpliwości związanych z podjętymi w swoim życiu decyzjami, desperacko rzucam się na medialne potwierdzenia słuszności swoich niegdysiejszych wyborów.
Z pewnością przeczytam tekst na przykład o tym, że motocykle czynią z mężczyzn twardych facetów albo, że godność własna ważniejsza jest doraźnych sukcesów zawodowych.
Wobec zgłaszanych wątpliwości co do piątkowych rytuałów związanych z winem, z dużą radością zauważyłem tekst zatytułowany:
Naukowcy odkryli kolejny powód, dla którego warto sięgnąć po lampkę tego trunku.
Oczywiście było jak zwykle o antyoksydantach w winie czerwonym. O tym, że składniki wina są zbawienne dla urody, hamują procesy starzenia się skóry, a nawet poprawiają kondycję włosów, bo znajdujący się w winie resweratrol regeneruje je od środka i sprawia, że zyskują głębszy kolor.
Spojrzałem w lustro, skręciłem lekko głowę w lewą a następnie w prawa stronę.
Wygiąłem usta w jedną i drugą stronę, nabrałem powietrza w płuca, wydąłem policzki a potem głośno je wypuściłem. Uśmiechnąłem się do siebie.
Czy ja jestem przystojny? A jeżeli tak, czy to zasługa wyłącznie wina czy raczej genetyki?
Skóra też jakby niezbyt stara, sympatycznie marszcząca się w niektórych miejscach, czym nadaje mi wygląd mężczyzny jeżdżącego na motocyklu a więc twardego faceta. Włosy jakby odżywione od zewnątrz zyskały głęboki i trwały srebrny kolor.
- Rzeczywiście to działa – stwierdziłem – ciesząc się z tej samooceny przez tę krótką chwilę nim znów najdą mnie wątpliwości.
Jakoś nie przepadam za białym winem i naukowcy upewnili mnie, że podświadomie mam racje
Hiszpańscy chemicy doszli do wniosku, że o ile skład Prosecco niszczy szkliwo i prowadzi do osuwania się dziąseł, o tyle czerwone wino wręcz sprzyja uzębieniu.
No proszę zdrowsze zęby, a może i trwalsze plomby jeżeli już tam się znalazły.
Pourquoi ?
Ponieważ uczeni spostrzegli, że polifenole i przeciwutleniacze znajdujące się w czerwonym winie zapobiegają przywieraniu bakterii do dziąseł. To one przyczyniają się do tworzenia się ubytków w zębach czy zniszczenia płytki nazębnej a co za tym idzie chorób dziąseł oraz próchnicy.
- Kochanie umyłeś zęby przed snem
- Nie myłem, wypłukałem je w czerwonym winie
Boże jaki potencjał drzemie w tym rubinowym napoju. Czego jeszcze nie wiemy, a o czym dowiemy się w najbliższej przyszłości ?
Bo jeśli nawet jest tak jak pisze poeta
Kochać nie warto, całować nie warto, bo, po co
Jedno, co warto to upić się warto i fajno jest.
Fajno jest bo przy okazji i zdrowo.
Naukowcy jako ambasadorowie przemysłu farmaceutycznego donoszą co prawda, że trunek sprawdzi się lepiej, jako składnik leków profilaktycznych, a  cząsteczki czerwonego wina mogą ich zdaniem pomóc w ograniczeniu chorób jamy ustnej.  Ja jednak zawsze schylałem głowę przed naturą i raczej na takie metody się nastawię.
Małym zgrzytem okazało się ostatnie zdanie wspomnianego artykułu. Brzmi ono:
Podobne związki znajdują się również w jagodach.
Kto by tam targał z koszyczkiem do lasu, gdzie tylko czyhają na nas niebezpieczne kleszcze. Na pobliskim osiedlu, w bezpiecznej odległości od domu, zawsze znajdzie się jakaś winiarnia "Bierdonki" czy "Lilda".
Nigdy bowiem nie byłem zwolennikiem wydawania na zdrowie jakichś przesadnych kwot.






22 marca 2018

Na poważnie? czemu nie

Założyłem czapkę stańczyka, albo biret podstarzałego nauczyciela i przypieprzam się do czyichś drobnych literówek lub przejęzyczeń.
A przecież kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamieniem.
Nie mógłbyś człowieku coś na poważnie? Zwłaszcza w czasie gdy wszystko wokół przypomina kabaret, bądź nawet ten kabaret przerosło.
Na poważnie? Czemu nie.
W ramach zbliżającego się jubileuszu odzyskania naszej państwowości, kościół katolicki włączył się aktywnie w trwające przygotowania.
Karmiony oto jestem w ramach kazania życiorysami wielkich Polaków, którzy przy okazji okazali się święci albo przynajmniej błogosławieni.
Korzystając z tego, że niedziele (na razie co niektóre), wyłączone zostały z handlu, Ksiądz proboszcz zadbał by w ramach odzyskanego czasu, poświęcić go przede wszystkim rodzinie... Pańskiej.
Do normalnej sumy, z zaskoczenia jakby dołożono adorację z różańcem.
Ten jakby komplet gwarantował tylko otrzymanie błogosławieństwa na nowy tydzień.
Kiedy już wyszedłem poza mury kościoła, rzekłem do swojej małżonki.
- Jesteśmy tak świetnym narodem, że teraz już bez stresu mogę czuć się uprawniony pouczyć żyda i wskazać miejsce wyznawcy islamu.
Stwierdzenie zawisło w zamkniętej przestrzeni naszego samochodu, skłaniając  do głębszych przemyśleń. Bo przecież : "Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili".   (Mt 25, 31 – 46)
Tak tęsknię za ludzkim słowem Pasterza, bez tych wszystkich zawijasów quasi intelektualnych i ozdobników które czynią rzecz całą mętną zamiast prostej i klarownej. Wasza mowa niech będzie: "Tak - tak, nie - nie". A co nadto, z zepsucia jest. (Mt 5,33-37)
Z tego zawieszenia w wątpliwościach wyrwał mnie kolejny felieton Szymona Hołowni pod tytułem Obrońcy Śpiworka zamieszczonym w Tygodniku Powszechnym. *1. Potem było mi już tylko smutno.
Rzecz ma się tej głośnej sprawy bezdomnego, którego ktoś na klatce poczęstował herbatą w czasie mrozu i pozwolił mu na niej mroźną noc przeczekać.
Polecam, bowiem dla mnie felietony Szymona Hołowni stały się jakimś głosem rozsądku, promykiem nadziei czy światełkiem w tunelu wobec tego ludowego*2 pojmowania katolicyzmu, który ma się całkiem dobrze pomimo upływu lat.

Postscriptum

Wczoraj przeczytałem informację o tym, że pod Krakowem powstaje osiedle domów jednorodzinnych wyłącznie dla katolików, wyposażone między innymi w kapliczkę i park różańcowy. A wydawało mi się, że katolik to ktoś otwarty na drugiego człowieka, bez względu na wyznanie.
A może tak tylko opowiada obecny Papież Franciszek o którego jak najszybsze odejście do Domu Pana chce się modlić jeden z kapłanów, w dodatku z tytułem naukowym.
Spokojnie. Przecież my nie mamy sobie zawracać głowy takimi problemami.
Święcimy palmy, potem potrawy w koszyczku by za chwilę znów adoracyjnie paść na kolana by podziękować Bogu za to, że tak wspaniałym narodem nas uczynił.    


Z góry zapowiadam brak polemiki pod zamieszczonymi ewentualnie komentarzami. Każdy komentarz przeczytam jednak z uwagą.




*2 )   nie chcę obrażać ludu który swoją mądrość ma, ale brakuje mi tu odpowiedniego określenia. Mainstreamowy jakoś mi nie pasuje








19 marca 2018

O tym jak natura niesprawiedliwa jest w obdarzaniu.

 
Tytuły są po to by przyciągać uwagę. Te mą uwagę zdecydowanie przyciągnął. Nie z tego powodu, że jestem w pewien sposób atrakcyjnie zbudowany, bo zawsze miałem w sobie za plus odpowiednie proporcje.
Bardziej szło mi o wątek polityczny czyli tło, bo oto czytam, że minister zdrowia alarmuje - chińskie prezerwatywy są za małe.

Nie, że są nieskuteczne, szkodliwe dla zdrowia i zabójcze moralnie, ale że są za małe.
Minister zdrowia ? - pomyślałem – Czyżby nastąpił zwrot ideologiczny w podejściu do antykoncepcji ?
Można odłożyć na bok termometr i próbę lepkości śluzu, w imię dopasowanej odpowiednio prezerwatywy?
Pewnie, że musi być dopasowana. Kto był w ciasnych butach na weselu ten poznał ile zostało mu z radosnej zabawy.
Kliknąłem na kolorowy obrazek i czytam już pełną i precyzyjną informację.
Minister zdrowia zwraca uwagę na poważny problem. - Chińskie prezerwatywy są małe - twierdzi David Parirenyatwa, szef resortu zdrowia w Zimbabwe *.
Gdzie leży Zimbabwe? Pomiędzy Mozambikiem a Botswaną czyli na południu Afryki.
A z czego słynni są mężczyźni z serca Afryki, nie muszę tego chyba przypominać.
Słowa krytyki należą się dla Pana ministra lub jakiejś centrali importowej.
To tak jakby zamawiać u Hobbitów miecze i potem narzekać, że mają za małe rękojeści.
Soją drogą jak Frodo Gabbins poradziłby sobie z laską Gandalfa ? Też kiepsko, ale o zsuwających się gumkach napiszę innym razem.
Stąd biorą się moje komplementy i akceptacja dla proporcjonalnej budowy ciała, chociaż jak znam życie, to nie jeden złośliwiec skomentuje, że oto znalazł się jeszcze jeden z krótkim do kolekcji.
Długi, krótki, chudy, gruby. Najważniejsza jest według mnie godność.
Godność penisa? A na czym to polega?
By pomimo wszystko trwać jak najdłużej w eleganckiej wyprostowanej pozycji .
Powstać z kolan jakby chcieli niektórzy. Tylko po alkoholu trudno taką postawę utrzymać
Może to jest szansa dla ruchów antyalkoholowych?
Zamiast pisać, że picie to zabójstwo dla organizmu i grzech, wystarczy wspomnieć
Pamiętaj więc miły panie
że chlanie rujnuje dymanie !
W trosce o zdrowie naszego społeczeństwa, nie zgłaszam praw autorskich.
O tym, że prezerwatywy uniemożliwiają przekazanie własnego materiału genetycznego do reprodukcji wiemy z reklamy lub lekcji biologii w tak zwanym starym jeszcze systemie. Okazuje się, że pomocnym w tej kwestii może być sam automat do dystrybucji popularnych „gumek”. Czytam na tej samej stronie, że automat z prezerwatywami zabił Niemca.
Ten mężczyzna nigdy by się nie domyślił, jaki los jest mu pisany! 29-latek zginął, wysadzając w powietrze automat z kondomami. Poskąpił grosza na prezerwatywę...
Znów pojawia się pytanie, czy wszyscy powinni się beztrosko rozmnażać?
* Tak na poważnie wywołany w tekście polityk mocno angażuje się w akcje zachęcające do używania kondomów, bo - jak wskazuje - "Południowa Afryka ma największą ilość zarażeń wirusem HIV".

16 marca 2018

Wycinki

Marzec. Kolejny z tragicznych, polskich miesięcy.Właśnie obchodzimy pięćdziesiątą rocznicę wydarzeń z Marca 68. Odnoszę wrażenie, że owo obchodzenie jest tu traktowane jakby dosłownie. 
Portal internetowy odkrył z tej okazji  inne wydarzenia o których zupełnie nie miąłem pojęcia



A my dalej tradycyjni konserwatywni i bogoojczyźniani. Nie ma się co dziwić, że pojawił się  więc taki tytuł




Bo taki premier ( oczywiście na świecie) może być sobie gejem, ale premiera to już co najwyżej lesbijką.
Rzeczywiście koniec świata i wrota piekieł. 
W szturmie kobiet na wszystko co męskie nawet geje nie mogą spać spokojnie.
      A czy my nie mamy osiągnięć które mogłyby by zadziwić świat zamiast go zniesmaczać?  Oczywiście, że mamy.
W Orzyszu grasował gang dziewczynek, które włamywały się do lokali, kradnąc wódkę i chipsy. Najmłodsza miała 10 lat najstarsza 12 lat.
Łupem gangu padło też kilka batonów, a  ofiarą demolującej działalności  dzieci  zostały między innymi: roleta antywłamaniowa i stół bilardowy, którego nie można było schować do kieszeni jak batonik czy chipsy.
   Jeżeli zaś komuś wszystko kojarzy się z seksem to na koniec niech przeczyta ten tytuł. Ja, człowiek któremu bardzo często się kojarzy, stanąłem zaskoczony.
 
Może nie sek a sęk? 
- Jaki sęk?
 - Co?
- Sęk!!!
- Kto???
- SĘK!!!
- Nic nie rozumiem.
- Deska, w środku sęk!
- Jaka deska?
- Drzewo. Deska drewniana, w środku sęk.
- Kto ma drzewo? *
- Kolega kiedyś po kolejnym piwie zwierzył się nam, że on od wielu lat ma w łóżku drewno.
Kto trzyma drewno w łóżku i to takie z sękami ?
To pewnie używa go sporady.. czyli raczej sporadycznie.


* Sęk Kabaret Dudek


14 marca 2018

Pierwsze jaskółki sezonu


Sezon motocyklowy jeszcze się na dobre nie zaczął, a już jakby wyhamował. Prognozy są iście zimowe, a wpadanie w poślizg na dwóch kołach do zabawnych nie należy.
Póki co, w ostatnią sobotę wywlokłem bestię z garażu w którym czekała cierpliwie przez długie trzy miesiące. Żłobiąc głębokie koleiny w trawie ogrodu, dotarłem na utwardzony teren przed domem. Oglądając swój najnowszy ślad na ziemi uzmysłowiłem sobie, że gdyby to Młody tak zaorał motocyklem to pewnie zdrowo bym go opieprzył.
- W końcu nawożę, pielęgnuję a na końcu koszę to mogę chyba sam sobie nieco zepsuć?
Pozostało mi poczekać aż błoto obeschnie na oponach by coś z tym zrobić.
Następnego dnia, od samego rana pozostało mi tylko tęskne spoglądanie na chromy motocykla bowiem w planie miałem inne nie mniej ważne rzeczy.
Wierciłem i nitowałem nową osłonę na worki z segregowanymi odpadami. Najpierw zasłoniłem worki paletą, aby pies nie rozrywał plastików, a potem zostało jak to z prowizorkami bywa na prawie trzy lata.
Teraz drewnopodobne sztachetki na stalowej konstrukcji maskują ponurą rzeczywistość. Tylko samego wiercenia i nitowania wyszło na parę godzin.
Potem zebrałem się do skręcania szafy dwudrzwiowej, składającej się z pierdyliona elementów i łączników. Większość pracy wykonywałem w pozycji schylonej lub klęczącej na co od razu zareagował mój kręgosłup pukając ostro od środka.
- Chłopie dobiegasz sześćdziesiątki, a dalej taki chytry na robotę jesteś? Zwolnij nieco.
A kto by mi kazał zwolnić kiedy w planie było wielkie otwarcie sezonu.
Nawet spaghetti po całej robocie nie smakowało mi, pomimo odczuwanego już głodu.
- Nie będę cie oszukiwał – powiedziałem do żony – jestem głodny a nie chce mi się jeść.
- W porządku, zjesz jak wrócisz – łaskawie zgodził się małżonka.
Zacząłem ubierać motocykl. Zamocowałem sakwy, piórnik i krawat na bak. Skórzane, ćwiekowane elementy dodały, moim zdaniem, uroku temu chopperowi. Jeszcze tylko zegarek mocowany na główce ramy i można wciskać na tyłek skórzane spodnie. Ramoneska i bandana. Gotowe.
Ubieranie motocykla w kupowane systematycznie zimą gadżety jest wspaniałe i porównywalne jedynie z rozbieraniem pięknej kobiety. Tu i tu pierwsze skrzypce grają emocje
Kto się nie zgadza ten z pewnością, nigdy nie czynił jednego lub drugiego.
Odpaliłem maszynę i zamknąłem za sobą bramę domostwa.
Kiedy opuściłem szybkę w kasku, paradoksalnie poczułem zwiększony dopływ tlenu. Ruszyłem.
Najpierw powoli i delikatnie, bowiem zimą zmieniłem tarczę hamulcową i klocki. Trzeba dać Gwieździe nieco czasu aby to wszystko się dotarło. Mijałem przecznice, jak co dzień w drodze do pracy, ale dzisiaj były jakby inne.
Pogoda sprzyjała, temperatura też, jedynie smród z kominów domów opalanych kiepskim węglem wdzierał się do kasku i drażnił nozdrza.
Dobry ser, dobra i serwatka, jak mówił mój były dyrektor.
W okresie kwitnienia akacji towarzyszy mi w czasie jazdy motocyklem ich delikatny zapach, podobnie w czasie kwitnienia bzów. W soboty wieczorem lub w niedzielne popołudnia zapach grillowanej kiełbasy, a przy przedwiośniu smog, czad i dym z mułów III klasy używanych z biedy lub wyrachowania.
- Sorry, taki mamy klimat – powiedziała kiedyś pewna pani minister.
Po przejechaniu 60 mil ( taki mam licznik, a jedna mila to 1,61 km) wróciłem do domu.
Razem ze starszym dzieckiem, jego żoną oraz jej świekrą czyli moja żoną zabraliśmy się za zgłębianie wszelkiej mądrości. Gdzie owej mądrości wszelakiej jest najwięcej? W winie oczywiście. Nie na darmo starożytni mówili - in vino veritas.
Czy od tego degustowania zmądrzałem? Nie wydaje mi się. Wiem jednak, że skutecznie uniknąłem zakwasów spowodowanych cięciem, wierceniem, nitowanie i montowaniem w dziwacznej pozycji.
A aktualnie rządzący namawiają by wstać z kolan. Nie posłuchałem tego jednak, ponieważ przy wyprostowanej pozycji moje dłonie nie potrafią dosięgnąć wkręcanej śruby. Nie widzę łebka i nie wiem czy jest zwykła z gwiazdką czy krzyżykiem. ( Ze też nie ma jeszcze zalecenia by wszystkie używane w polskich meblach, polskie śruby miały łby z krzyżykiem )
Sam zaś w takiej wyprostowanej pozycji przy robocie wyglądam jakby ktoś wsadził mi w d... styl od łopaty.
Być może s powodu wyobrażenia owego styla w tamtym miejscu, wynika mój sceptycyzm.
Do niedzielnego poranka wydobrzałem na tyle, by znów koło południa zmagać się z ćwierćtonową bestią, po drogach wokół królewskiego miasta Krakowa.
Nie podzielający mojej pasji powiedzą, że pierwsze dni sezonu to i pierwsze ofiary i trudno się z nimi nie zgodzić. Ludzi pechowych albo szalonych i pechowych nie brakuje.
A gdy w grę wchodził dodatkowo „element baśniowy” wprowadzony do organizmu to tragedia.
Czytam oto, że sam komendant policji w Sierpcu zatrzymał motorowerzystę który "nie trzymał" toru jazdy, poruszając się całym pasem ruchu.
To zasugerowało jakieś problemy z równowagą. Natomiast posiadanie na głowie kasku ochronnego założonego odwrotnie na głowie kierowcy, świadczyło o desperackich próbach zachowania bezpieczeństwa.
Policjanci z drogówki, którzy po chwili pojawili się na miejscu, przebadali 44-latka alkomatem. Miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie. - Jak się okazało, kilka godzin wcześniej mężczyzna zakupił motorower i chciał go wypróbować w trasie, pomimo że był nietrzeźwy i nie posiadał kompletu dokumentów do pojazdu.
Zaimponował mi ten 44 latek, przede wszystkim tą dbałością o ochronę osobistą. Herosem to on jednak będzie nie wtedy kiedy założy kask tyłem do przodu, ale gdy wsadzi go na głowę przewlekając na lewą stronę.
Szerokości ! 


12 marca 2018

Przestępcze duety

Kilka postów temu pisałem o dwóch kobietach które ukradły ze sklepu wibrator. Tytuł notatki brzmiał O tym jak może człowieka przypilić.  *1
Oj może, może. A że natura jest sprawiedliwa wobec pożądania, więc nie preferuje w tym zakresie żadnej z płci.
Okazuje się, że faceci w efekcie podniesionego poziomu testosteronu są w stanie wykazać się nie mniejsza desperacją.
Czytam oto że :
W Olsztynie dwaj sprawcy mieli najpierw wyłamać zamknięcie gabloty wystawowej, a następnie zabrać z niej deskorolkę wartą 800zł. Z kolejnego sklepu złodzieje ukradli dmuchaną lalkę, wartą 300 złotych.
Długo jednak nie cieszyli się łupem. Niedaleko starego miasta, policjanci zauważyli dwóch mężczyzn, z których jeden w ręku trzymał deskorolkę.
Gdzie trzymał w tym czasie dmuchaną lalę ten drugi mężczyzna, artykuł nie wspomina.
Na mój rozum to wyglądało tak
Kiedy poziom testosteronu podniósł się do góry, mężczyźni postanowili rozładować napięcie odpowiednią dawką adrenaliny i rąbnęli deskorolkę.
Być może jazda na deskorolce nie wywołała u nich jak przewidywali odczuć porównywalnych z orgazmem, więc jeden do drugiego rzekł:
- Ej Jasiek nie ma to jak dobre dymanko.
Za słowami poszły więc czyny. Z artykułu nie dowiadujemy się czy w efekcie doszło do owego obniżenia poziomu testosteronu. Sama lala pozostała w tej kwestii nad wyraz dyskretna.
Jest za to odpowiedź na pytanie skąd ów skok testosteronu.
U obu sprawców stwierdzono zawartość alkoholu w organizmie na poziomie od 1,5 do powyżej 2 promili. Testosteron jako lżejszy, uniósł się na powierzchni gorzały i uderzył do głowy.
Potem pozostały już tylko same chu...we pomysły.
To co mnie zastanawia to te przestępcze duety. Jak już siedzi w głowie jakiś kretyński pomysł to nie trzeba go rozwiązać w parze?
Następnego dnia byłby wstyd tylko przed kolegą.
Ktoś powie, że to za sprawą alkoholu i samo picie jest już sprawa naganną.
Bzdura. Można się bowiem wstawić z własnej woli, można zgodnie z prawem na żądanie organu. Świadczy o tym niniejszy tytuł





09 marca 2018

Zakręcony świat kota i pieskie życie

Patrzę na swoje zwierzęta z uczuciem.  Czasem spoglądam na nie przez soczewkę, zawsze to jednak jest soczewka obiektywu fotograficznego.
Zimna się kończy, tak mówią specjaliści. Co prawda ktoś tak cicho napomknie o śniegu w maju, ale któż by to brał na poważnie?.  Póki co kot mniej śpi i częściej wystawia  nos z domu, zwłaszcza od czasu gdy temperatura stała się przyjazna.
Jeszcze do niedawana było dolce far niente, albo na kolanach, albo przed kominkiem.



 

 

A może byś już nie zajmował się blogowaniem tylko mną.
Nie oszukuję trochę mnie przypiera.
Może będę miała szczęście i przepłoszę tego zająca co mi zawsze ucieka?






W telewizji też same psy i nawet podobne.


Co nieco trzeba sobie przypomnieć. Glebogryzarka,wertykulator, aerator, grabie, widły, motyka. Lada chwila pojęcia te wejdą do codziennego użytku
Najlepiej obszczekuje się  jak zwykle kosiarkę. 


07 marca 2018

Darz Bór ?

Politykę mam w ściśle określonym miejscu, z dala od dostępu światła.
Niestety tak się jakoś porobiło, że w tej chwili polityką stało się wszystko i nie da się już mówić - moja chata z kraja.
W cieniu zamieszania o skład nowego KRS, przeszły w Sejmie poprawki do prawa łowieckiego. Zapowiadane były one wcześniej, choćby przez naczelnego miłośnika kotów w IV RP.
Ponieważ jak to mówią, jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził, więc odezwały się głosy na tak i na nie.
Były minister środowiska Jan Szyszko skrytykował w rozmowie z Niezalezna.pl nowe prawo łowieckie.
- Ci, co głosowali, niech wezmą teraz strzelby i niech idą polować - mówił zirytowany polityk PiS.
(…) Myśliwi są strasznie niezadowoleni i mają rację. (...) Poprawka, która jest według mnie szczególnie niebezpieczna, ingeruje bezpośrednio w mój światopogląd i to, jak mam wychowywać moje dzieci. Nie będę mógł zabrać syna czy córki na polowanie, aby im pokazać, w jaki sposób się pozyskuje dobre pożywienie w sposób bardzo humanitarny - komentował Szyszko.*
Niezmiernie rzadko odnoszę się do wypowiedzi polityków (ponoć purpuraci nie są politykami), ale te cytaty rozwaliły mnie kompletnie.
Bo oto żali się na ingerencję w swój światopogląd przedstawiciel opcji, która codziennie bezkarnie ingeruje choćby w mój światopogląd.
Były minister uważa, że ustawa narzuca mu jak ma wychowywać dzieci.
To samo mógłbym powiedzieć i ja, gdybym miał dzieci w wielu szkolnym, ze względu na obowiązujące aktualnie przepisy regulujące funkcjonowanie szkół.
Sąsiedzi od pewnego czasu nie mogli zabrać dzieci do lasu by pokazać im piękno żyjącego roślinami i zwierzętami lasu, bo prowadzący właśnie w tym miejscu polowanie kazałby im natychmiast spierdalać i w imię przepisów miałby takie prawo.
Nie wspomnę już o bezkarnym uganianiu się ze strzelbą po czyimś prywatnym polu i to w pobliżu zabudowań. W trakcie tej specyficznej zabawy w Indian, zjedzenie zwykłego obiadu w pobliskim domu graniczy niemal z bohaterstwem.
A tak poza wszystkim, jak można nazwać polowanie ze strzelbą zaopatrzoną w lunetę snajperską, humanitarnym sposobem pozyskiwania dobrego pożywienia?
Weźże człowieku własnoręcznie wystruganą dzidę lub łuk ze strzałami i walcz, dając jakieś szanse zwierzynie. Możesz wtedy popisywać się do woli i pokazywać własnemu dziecku.
Siedzieć na ambonie i z góry prać ze strzelby we wszystko co popadnie, to potrafi każdy facet, nawet ten z małym … ego.
Nie jestem zzieleniałym od emocji ekologiem i uważam, że polowania jako takie powinny się odbywać, ale w kontrolowany sposób, na ściśle określonych zasadach.
Niechże będzie myśliwy sanitariuszem lasu, a nie dewiantem czerpiącym radość i odprężenie
po zastrzeleniu kilku saren.
Odprężenie, tak określił uczucie jakie ogrania go po celnym strzale jeden z myśliwych w wypowiedzi dla TV.

Na podstawie

tekst źródłowy

06 marca 2018

O niebezpieczeństwach sprzątania po sobie

Jak codziennie rano wstałem zaraz po 6 rano. Zaścieliłem łóżko narzuciłem na nie narzutę przypominająca merynosa i udałem się do łazienki na codzienne ablucje.
Po zakończonym prysznicu szybko ściągnąłem gumową ściągaczką pozostałą na ściankach kabiny wodę, a dla połysku całość przeleciałem specjalną ściereczką. Na sam koniec opuściłem klapę od sedesu i uchyliłem okno dla lepszego przewietrzenia łazienki.
Pomieszczenie było gotowe do przyjęcia następnego klienta. Ze stuprocentową pewnością wiedziałem, że będzie nim moja żona.
Ja tymczasem udałem się do kuchni gdzie przygotowałem dla siebie śniadanie i kanapki do pracy. Żona jada później, a więc zaparzyłem jej tylko poranną, wonną i aromatyczną kawę.
W trakcie kiedy ja jeszcze spływałem wodą pod prysznicem, żona napełniła miski zwierzaków i wyłożyła czyste naczynia ze zmywarki.
Przy stole omówiliśmy plan dnia, wymieniliśmy się jakąś śmieszną informacją i w dobrych nastrojach odbiliśmy listę obecności w fabryce dni naszego życia.
Wstałem od stołu, włożyłem naczynia do zmywarki i całując żonę na pożegnanie, wyruszyłem by zmagać się z moim szefem, pracownikami i klientami.
Cudownie ! – przyklasną czytający powyższy fragment – partnerstwo na co dzień.
Podzielałem ten pogląd do czasu gdy nie przeczytałem na pewnym portalu poniższego tekstu
Wyrabianie w chłopcach nawyku sprzątania po sobie – według abpa Stanisława Gądeckiego – prowadzi do wypełniania ideologii gender, a tym samym kryzysu tradycyjnej, katolickiej rodziny. W wywiadzie dla "Naszego Dziennika", metropolita poznański abp. Stanisław Gądecki ostrzega przed upadkiem tradycyjnej rodziny. Według hierarchy, szczególnie groźna dla prawidłowego wypełniania ról kobiety i mężczyzny w rodzinie, jest "lansowana pod płaszczykiem programu równościowego – ideologia genderyzmu".
„– Niektórym rodzicom podoba się uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za nich dziewczynki. Pociągające jest również hasło, że wszyscy ludzie są sobie równi i mają prawo do szczęścia –” grzmi abp. Gądecki.”......


Zaniemówiłem.
A potem niczym w sztuce Moliera „Mieszczanin szlachcicem” zawyłem
- O nieszczęśni rodzice! Dlaczego uczyliście mnie sprzątać po sobie, dlaczego przez Was moim nawykiem stało zamykanie sedesowej klapy?
Dlaczego od najmłodszych lat słyszałem że dziewczynki są równe chłopcom?
Przez Wasze zapędy moje wieczne szczęście znajduje się teraz pod znakiem zapytania.
Komu mam ufać jak nie pasterzowi który jest na dodatek Przewodniczącym Komisji Episkopatu Polski?
I kiedy już całkiem załamałem się nad brakiem szansy dla siebie, przypomniałem sobie, że ostatnio karierę robią tak zwane Fake news – czyli jak podaje Wikipedia forma przekazywania informacji, która opiera się na celowej dezinformacji lub oszustwie, rozprzestrzeniana poprzez drukowane i nadawcze serwisy informacyjne, media elektroniczne czy serwisy społecznościowe. Informacje te są pisane i publikowane w celu wprowadzenia w błąd, albo w celu uzyskania finansowych lub politycznych korzyści. Często stosują chwytliwe nagłówki w celu zwrócenia możliwie dużej uwagi. Należy rozróżnić nieprawdziwe i wprowadzające w błąd fałszywe wiadomości od satyry lub parodii, która jest przeznaczona dla humoru, ale nie ma na celu wprowadzenia w błąd odbiorców.
No tak, to nie może być nic innego niż zwykły nawet chamski fake news.
Czy to znaczy, że nie jest tak źle i w dalszym ciągu mogę parzyć poranną kawę dla żony?
A tam kawy, czy mogę w trosce o przyszłe zabawienie zabrać używane naczynia ze stołu i umieścić je w zmywarce?
Swoja drogą dlaczego ten wywiad udzielony, jak później zauważyłem już jakiś czas temu, widoczny jest na dole głównej strony Faktu w kategorii "najpopularniejsze" i to akurat przed dniem 8 marca?
Jak to się mówi? Przypadek ? Nie sądzę.
Dla tych którzy nadal nie wierzą w to co czytają zamieszczam link do strony.
Wiem, że ta gazeta to nie Times, ale odwołuje się do Naszego Dziennika, a to już nie jest nic.
Patrzcie, czytajcie, wyciągajcie wnioski, a ja z uporem próbuje dźwignąć szczękę, która z takim hukiem opadła mi na klawiaturę laptopa


I jeszcze na marginesie :
Krytykowana równość mężczyzny i kobiety to nic innego niż egalitaryzm
Egalitaryzm za Wikipedią (od fr. égalitairé – dążący do równości) – pogląd społeczno-polityczny uznający za podstawę sprawiedliwego ustroju społecznego zasady całkowitej równości między ludźmi pod względem ekonomicznym, społecznym i politycznym (w odróżnieniu od elitaryzmu)
Egalitaryzm występował już u przedstawicieli renesansu m in. Tomasza Morusa i Tommaso Campamelli, a w XVIII i XIX wieku u Jana Mesliera, Gabriela Mably, Gabriela Morelly, Francoisa Babeufa, Charlesa Fouriera, Roberta Owena. Zwolennikami egalitaryzmu byli też twórcy socjalistyczni: Karol Marks i Fryderyk Engels.

I może tu o tych dwóch ostatnich idzie?
 


05 marca 2018

Niespodziewane korzyści wynikające z czytania książek

Gentlemani w Wielkiej Brytanii wybierają sobie dwa kluby. Do tego pierwszego chodzą, a w drugim nie pojawią się nigdy i pod żadnym pozorem.
To tak jak my mamy z muzyką Czegoś słuchamy czymś innym gardzimy.
Jak Free Jazz i Discopolo.
Preferujemy też wybraną literaturę. Są jednak pozycje książkowe którym nie uchylimy okładki, bez względu na kuszący zapach farby drukarskiej.
Ja mam tutaj na myśli popularne romansidła zwane Harelquinami.
Wiecie, gorący romans ekstra, światowo życie ekstra i tylko po przeczytaniu rzeczywistość tak strasznie skrzeczy.
W czasach zamierzchłej przeszłości, kiedy dorabiałem po godzinach w zaprzyjaźnionej hurtowni książek, spotkałem się z tą literaturą.
Wydrukowane na kiepskim papierze, sprzedawane były w dwóch kategoriach, co można było rozpoznać po okładce. A więc biały i czarny Harlequin. To tak jak z Gandalfami, z tym, że ten drugi był szary.
Księgarze brali całe paczki tych książek na tak zwaną krechę i prowadzili sprzedaż przez miesiąc a w pewnych okresie nawet krócej.
Po tym czasie zwracali niesprzedane pozycje, płacąc jedynie za te sprzedane i odbierali następny pachnący świeżością numer.
Z tego co słyszałem, niesprzedane pozycje szły na przemiał jako przyszła baza dla nowego wydania.
Lata zatarły mi ostrość wspomnień i coś mogłem pomylić.
Kiedy zakończyłem współpracę z księgarzami, przestałem interesować się Harlequinami.
Ponoć z czasem pojawiły się inne kolory okładek, w tym różowe. Tematykę tych ostatnich czytelnicy potrafią sobie sami określić.
Lata minęły i na owe książki natrafiłem, odwiedzając pewien dom pogodnej starości.
Pewna osiemdziesięciosześciolatka zaczytana w kolejnym romansie wyznała mi powód.
- Czytam to Panie Antosiu, bo to samo życie. Sama prawda o życiu.
Przyjąłem tę wypowiedź bez komentarza, myśląc o tym, jakże przyjazna jest ludzka pamięć. Ona to pozostawia w swoich zasobach jedynie przyjemne chwile i jakby sama decyduje które ze wspomnień pod tę kategorię podciągnąć.
Na półce dziarskiej staruszki szybko kurczył się stosik romansów, a kiedy przeczytała ostatnią z półki, otworzyła dzieła Szekspira i wgryzła się w „Poskromienie złośnicy”.
No !!! pomyślałem z uznaniem.
O tym, że czytanie Harlequinów przynosi korzyści dowiedziałem się z prasy.
Bibliotekarka, która na co dzień pracuje w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Ciechanowie na stanowisku starszego bibliotekarza pokazała wspaniałą cechę swojego charakteru
W popularnym Harlequinie znalazła kopertę z pieniędzmi w kwocie 8 tys. zł.
Ponieważ biblioteka pracuje w systemie kopertkowym (sic!), więc nie było możliwości sprawdzenia kto ostatni wypożyczył tę książkę. Pieniądze przeliczono komisyjnie, a następnie przekazano funkcjonariuszom policji.
Na drzwiach wewnątrz biblioteki wywieszono informację o znalezionych pieniądzach. Po kilku tygodniach właścicielka sama zgłosiła się po odbiór. Pieniądze wydano po sprawdzeniu opisu koperty kwoty i nominałów
Okazało się, że to oszczędności życia pewnej starszej pani.
To potwierdza moje ostatnie obserwacje o czytelniach tych romansów.
Starsza Bibliotekarka (stopniem) wykazała się tak wspaniałą a jednocześnie jakże prostą cechą zwykłej, ludzkiej przyzwoitości.
A czy ja oddałbym takie pieniądze? Zadaliście sobie takie pytanie?
Przypomina mi się taki dowcip. Żydowski ojciec zrobił swojemu dorastającemu synowi następujący test
- Powiedz mi Mosze co ty byś zrobił, gdybyś znalazł 100 dolar ?
- Zachowałbym je dla siebie tate.
- Źle Mosze - oddałbyś te pieniądze na policję, a następnego dnia napisaliby w gazecie - Uczciwy Żyd Mosze oddał 100 dolar. A co byś ty zrobił synu, gdybyś tak znalazł milion dolar ?
- No tate, to proste. Oddałbym na policji aby napisali o mnie, że jestem uczciwy Żyd...
- Mosze, a poco tobie być uczciwy Żyd, jak ty masz milion dolar ?
No właśnie. Jakże trafnie te żydowskie dowcipy trafiają i w nasz charakter.
Czasem aż zbyt trafnie. Bo nasz charakter nie jest kryształowy, jest pełen rys i niedoskonałości.
Poetka napisała - tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono, a więc nie przesądzam sprawy swojego zachowania.
Poza tym taki milion dolarów to z pewnością byłyby pieniądze mafijne. Z mafią zaś jak wiadomo, się nie zaczyna.
Tymczasem więc przeglądam jakieś Harleqiuny ze strychu, w oczekiwaniu na ów egzamin z przyzwoitości.

02 marca 2018

Uparty jak Byk

Ależ się rozkręciłem.
W lutym opublikowałem 13 postów, to jest o prawie o sto procent więcej niż w styczniu, a luty jest przecież najkrótszym miesiącem w roku.
Dosyć tej statystyki. Bo w końcu nie idzie o ilość a o jakość. O czym jednak świadczy owa aktywność ?
Po pierwsze, że w związku z pogodą miałem trochę więcej wolnego czasu.
W takiej pogodowej scenerii to ani nie chce się ogrodu obrabiać, ani nawet polerować motocykla. Wracam do domu i po obiedzie wykonuję najniezbędniejsze prace.
Przynoszę drewno do kominka, wynoszę popiół i karmię sikorki. Zgodnie ze znaną piosenką Jana Kaczmarka, do serca tulę psa a na kolana biorę kota.
A potem to już mam wolne, a przynajmniej tak uważam.
Nie będę przycinał jabłoni przy minus dwunastu, a wosk do polerowania już w pobliżu zera nie chce współpracować.
W styczniu rzuciłem się na czytanie, a w lutym na pisanie. Ponieważ jestem prawdziwym facetem, a taki to potrafi skoncentrować się na jednej czynności naraz, wyglądam z tym swoim zacięciem jak ci milicjanci z dowcipu. Chodzili   zawsze parami bo jeden umiał pisać, a drugi czytać.
No i co zrobić ?
Nic nie robić, bo powód może być całkiem inny.  Być może miałem tylko przesyt Hrabala?
Zaparłem się i czytam go jak leci.
W porządku, ale żeby wyrzucić z siebie taką ilość postów? Szczególnie, że jak przeczytałem ostatnio w jakimś horoskopie z kobiecego magazynu:
"Byki bywają zamknięte w sobie. Ciężko wywnioskować z ich zachowania, że coś może być nie tak. Nie dają sygnałów, nie próbują rozmawiać o problemie. Kiedy stwierdzą, że coś w relacji im nie pasuje, odchodzą. Bez uprzedzenia, często bez wyjaśnienia i bez szans na powrót."
Trudny ze mnie partner, to widać po samym horoskopie.
Zona czyta przy każdej okazji. Zazdroszczę jej tego samozaparcia, bo potrafi książkę przeczytać i o dom zadbać, normalnie jak całe koło gospodyń wiejskich
     Panowie jesteśmy na wymarciu, a jeszcze tak niedawno nabijaliśmy się z partenogenezy, w ramach oglądania Seksmisji.
Oponenci spytają, dlaczego nie powstał film o tym jak wyglądałby świat bez kobiet?. Ależ o tym wcale nie trzeba kręcić filmu. Wystarczy odwiedzić męski pokój w akademiku. Kto był ten wie, dramat.  
Zastanawiam się czy taki film jak Seksmisja mógłby powstać obecnie, a czy z tamtego nadal wypada się śmiać człowiekowi nowoczesnemu?
Jeśli przyjąć za miarę współczesności brak dystansu, to mogę pozostać jaskiniowcem
Człowiek współczesny też niedługo może zasiedlić mentalną jaskinię.
Galeria w Manchesterze czasowo usunęła ze swoich ścian obraz "Hylas i nimfy", na którym młody mężczyzna zostaje uwiedziony i utopiony przez nagie nimfy. Galeria chce w ten sposób wywołać dyskusję, czy niegdysiejsza sztuka może urazić współczesną publiczność.
Przypomnę, że obraz Johna Williama Waterhouse’a powstał w 1896 roku.
Galeria oceniła, że ta wiktoriańska erotyczna fantazja może urażać współczesnych odbiorców, szczególnie w kontekście wydarzeń związanych z akcją #MeToo, i zdjęło obraz ze ścian instytucji. Ze znajdującego się w galerii sklepu usunięto także pocztówki, będące reprodukcją "Hylasa i nimf".

                                                                    fot Wikipedia
                                                      

Już tak będzie ?
Jak mówił jeden z kuratorów, intencją nie jest cenzurowanie sztuki, a zachęta do debaty. Obraz powrócił na ekspozycję po kilku dniach.
A jeżeli to była tylko próba generalna? I któregoś dnia, z wtorku na środę ...
Przejrzałem galerie obrazów Henri de Toulouse-Lautreca. Mam sentyment bo kiedyś byłem w  jego muzeum. (W paru innych, nie chwaląc się też byłem)
Biorąc jako wzorzec aresztowany obraz, prawie wszystkie obrazy Lautreca nadają się do aresztowania, a  ten cykl który powstał we francuskich lupanarach to już z pewnością. Pozostaną tylko zapięte pod szyję mieszczki, siedzące obowiązkowo przy pianinie, które Lautrec malował dla chleba.
Lauterc tylko jeden przykład, sięgnijcie po albumy z Ermitażu lub Luwru.
Jak napisał kurator wystawy, usunięcie obrazu ma być tylko zachętą do dyskusji. A jak ma wyglądać dyskusja, kiedy każde inne zdanie oprócz potępiającego w czambuł czyni z wypowiadającego, zboczeńca lub w najlepszym razie lewaka.
Tak się złożyło, że znam definicje obu określeń.
To się chyba nazywa zasadą wahadła.
Jak działa wahadło wie każdy ze szkoły, lub z obserwacji zegara w babcinym domu. Stary zegar bujał wahadłem od lewa do prawa. Kupiłem taki zegar do chałupy w Gorcach i pasjami obserwowałem złocony ciężarek kiwający się na obie strony. Wychylenie ograniczone było ściankami obudowy i systematycznością w nakręcaniu sprężyny.
Widzę, że wokół nie brakuje nakręcających sprężynę i dokręcających śrubę, z niepokojem zauważam brak ścianek ograniczających wychylenie.


Postscriptum


Jeżeli ktoś uważa, że to jednostkowy przypadek tak zwanej poprawności to informuję, że już po napisaniu powyższego tekstu przeczytałem znaczącą informację.
Znany ze swej poprawności i wyczulenia na nagość Facebook aresztował inne dzieło sztuki.  Tym razem padło na Muzeum Sztuki Naturalnej w Wiedniu, gdzie cenzorzy z Facebooka  usunęli z profilu muzeum zdjęcie Wenus z Willendorfu. Nie wiadomo dlaczego i kogo oburzył ideał piękna sprzed kilkudziesięciu tysięcy lat.
Wcześniej Facebookowi nie spodobał się m.in. jeden z japońskich drzeworytów, na którym młoda poławiaczka ryb jest pieszczona przez ośmiornice.
Odpryski z tej zadymy lecą na boki i nie wiadomo nawet w co mogą trafić. 

 
                                                                                   fot. Wikipedia