28 kwietnia 2017

Po drugiej stronie czerwonej linii

Żyję.
Mam się nawet całkiem nieźle po tej drugiej stronie czerwonej linii, za którą nie ma miejsca dla relacji, streszczeń i tego całego jakże modnego ekshibicjonizmu.
Coś tam pcham do przodu, coś tam sobie obiecałem do realizacji na koniec dekady.
- Podziwiam konsekwencję Antoniego – powiedziała do mojej żony, nasza wspólna przyjaciółka.
Dobry Boże, gdybym tak mógł być równie konsekwentny kiedy to było najbardziej potrzebne.
- Po prostu nie byłem konsekwentny – oceniam czasem jakiś fragment mojego życia. Tak prawdę powiedziawszy nie jestem jeszcze pewien czy jest to z mojej strony autokrytyka, czy raczej usprawiedliwienie.
Człowiek dojrzewa z wiekiem. Czasem jednak jest to jednak wieko od trumny.
Ciesze się, że przyszło to na mnie jednak trochę wcześniej.
I to już jest jakiś pozytyw i powód do radości.
I być może mało tu radości na początku długiego weekendu, bo i pogoda taka sobie, a wiadomości dochodzące ze świata gorsze od aktualnej prognozy pogody.
Żeby całkiem nie zwariować czytam więc te doniesienia szkiełkiem i okiem ale nie mędrca a szydercy i szczególarza. Do tego ostatniego to chyba mam talent.
Syn jednak nie nazywa tego talentem, tylko kolejnym natręctwem.
Synu. I tak Cie kocham.
No więc doczytałem się, że tworzy się w naszym kraju nowe stanowisko

Tak wynika z tego nagłówka. Dlaczego jednak w buty suwerena wchodzi Rada Mediów Narodowych? 
Czy to już najwyższe z możliwych stanowisk?
Nie!. Ponoć najwyższym z możliwych jest Prezes Świętej Trójcy.
Nie słyszałem jednak o konkursie na to stanowisko. Z pewnością rozegra się wyłącznie wśród swoich.
Wysokie stanowiska wymagają wysokich lub co najmniej nietypowych umiejętności.
Czytam ja sobie oto, że 


Teraz robię zdjęcia komórką. Kiedyś do tego celu używałem profesjonalnej lustrzanki chociaż i ja miałem fantazję, wykonując portret za pomocą risografu czyli praprzodka kopiarki. W ogólniaku za namową ulubionego fizyka użyłem camery obscura. Nigdy zaś nie fotografowałem się własnym synem, o cudzych synach zwłaszcza tych znanych rodziców nie wspominając.
Pewnie dlatego jestem tu gdzie jestem, narzekając, że byłem niekonsekwentny
- Wolę być człowiekiem – można by podsumować.
To odpowiedź dla tych którzy uważają, że można być tylko albo człowiekiem, albo członkiem ( w swej wulgarnej odmianie na „h” lub jak chce część polonistów na „ch”).
Co więc powiedzieć o tym facecie?




Można użyć określenia jakiego pewna dowcipowa  żaba użyła dla określeniu słonia -  „O, esteta z h...m na głowie”
To w dowcipie. Jak jednak widać, życie prześcignęło dowcipy i kabaret
A sedno leży ponoć w samym uchu w „Uchu prezesa”
Przypominam sobie jak w czasie stanu wojennego jadłem czekoladę a w zasadzie wyrób czekoladopodobny na którego szarym opakowaniu ktoś radośnie zrymował  -  „I w kryzysie nie damy się”
No nie damy się,  tylko dlaczego coraz częściej składamy dłoń według poniższej instrukcji


Ulżyłem sobie?
Pewnie tak. Na trochę wystarczy. 
Reklamuję, że blog wolny od polityki a tu takie wynurzenia.  Tylko czy w tych czasach można żyć bez polityki?
Dość!.
U mnie zaś awaria przedniej opony motocykla, w bezpośredniej bliskości długiego weekendu. Delikatnie mówiąc rozwarstwiła się.
Na przekór sobie nie kląłem z powodu niespodziewanych wydatków, a byłem wdzięczny opatrzności, że zauważyłem to wychodząc z przychodni, a nie doświadczyłem tarcia ryjem o chwasty przydrożnego rowu.
Zamówiona opona szybko do mnie dotarła z pomocą kuriera i trochę tylko trwało znalezienie kogoś kto ją profesjonalnie wymieni.
Wulkanizator nie był tu dobrym adresem. 
Serwis motocyklowy skroił jak za wymianę kompletu zimówek, chociaż przywiozłem na miejsce felerne koło które samodzielnie zdemontowałam a potem zamontowałem
Udało się.
Niecierpliwość moja została wynagrodzona.
Owa wspomniana niecierpliwość której udoskonaloną wersję widzę w zachowaniu mojego syna. Geny.
Jeżeli jednak w czasie długiego weekendu będzie lało to cała ta inwestycja z niecierpliwością okaże się psu na buty.
Pies zaś się w tej kwestii nie wypowiada się, przyjmując iście stoicką postawę.


04 kwietnia 2017

Trafić w sedno

 
W każdym kraju funkcjonują powiedzenia
Co się nawet i mądrością zwą narodu.
Pozwalają one jemu dzielnie przetrwać
Gdy nadchodzi zły czas głodu oraz chłodu

Bo mądrości owe, nazywane także przysłowiami
Znajdą radę na niejedną dolegliwość
Jak mówiły, tak się przecież zwykle staje
Chociaż w słowach jest widoczna powściągliwość.

Wszak i słów nie trzeba przecież wiele
Aby trafić w sensu środek czyli sedno
Jedno mają owo sedno raczej w dupie
Innym zaś już nie jest jednak wszystko jedno.

Wnioski same się się nasuną niczym kołdra
Chociaż ta tendencje raczej ma przeciwne
Mało ludzi którzy mądrze tworzą zdania
Cała zgraja ot tak sobie pieprzy dziwnie

W pracy, w szkole oczywiście w telewizji
Co ktoś z woli suwerena ja starasił
Pojawiają się klienci z taką mową
Jakby owo sedno ktoś złośliwie im wygasił.

I myślałem, że to jakaś jest głupota
No bo sedna przecież zgasić niepodobna
Aż spotkałem rzecz w markecie budowlanym,
Co po cenie to jest raczej chyba drobna

„Włącznik sedna” - przeczytałem na kartonie
Co na zakup swoją treścią chciał namówić
„Włącznik sedna” rozdziawiłem twarz w podziwie
Trzeba szybko oraz dużo tego kupić

W Sejmie, w Rządzie, w Kancelarii Prezydenta
Zamontować zaraz trzeba nim się wyda
W szkole, w pracy i w urzędzie i w kościele
A i w domu oczywiście też się przyda

Zaraz potem gdy zobaczysz gdzieś człowieka
Co to pieprzy jakby zadania nie mógł skończyć
To ty jednym naciśnięciem przełącznika
Owo sedno szybko znajdziesz czyli włączysz.