28 lutego 2018

Najlepszy czas na seks

Najpierw aplikację nakładało się na materiał w celach zdobniczych, później składało się ją w nadziei na pracę, a teraz?
Obecnie aplikacje rządzą wszystkim. Ułatwiają życie ale i wchodzą ze swymi elektronicznymi buciorami w życie prywatne.
Twórcy pewnej aplikacji badającej cykl menstruacyjny kobiet ( sic!), spytali użytkowniczki, w jakim wieku seks był według nich najlepszy.
Z sondy przeprowadzonej na nieco ponad 2,5 tysiącach kobiet wynika, że seks jest najlepszy po trzydziestce. Mówiąc dokładniej – 36 lat to najlepszy czas na igraszki.
Ponieważ z dobrego seksu kobiety i mężczyzna czerpie całymi garściami, poważyłem się na pewne wyliczenia.
Wychodzi na to, że ja swój najlepszy seks miałem 22 lata temu. Obliczyłem to bez użycia aplikacji, na palcach, uwzględniając różnicę wieku między mną a moją żoną.
Świetny rok1996.
Co ja z niego jeszcze pamiętam?
A i owszem, pamiętam bardzo dużo. Przede wszystkim to, że w tym roku wyjechałem do pracy poza Kraków i zacząłem funkcjonować jako weekendowy małżonek.
Pamiętam te tygodnie mierzone tęsknotą i bliskość po przyjeździe. Piątkowe kolacje z winem i ich wspaniałe konsekwencje. Telefonia komórkowa dopiero raczkowała więc tęsknota dnia codziennego była naprawdę odczuwalna.
Muszę zgodzić się z wynikiem badań, przyznaję to z satysfakcją.
Od jedenastu lat nie pracuję już poza Krakowem, ale przyzwyczajenie do piątkowych kolacji pozostało.
No cóż. Jeden powie, że nasze uczucie ma się świetnie, inny, że wpadliśmy w łapy nałogu bo jak nazwać regularne opróżnianie flaszki wina?
Niechże każdy zwie jak chce.
Nikt jednak nie odbierze mi wspomnień.
Wspomnienia – jak śpiewali Skaldowie - są zawsze bez wad.

27 lutego 2018

Moja nieznana blondyneczka

Wczoraj to już historia, albo to tylko retrospekcja. A może jedno i drugie.
26 lutego to Światowy Dzień Pozdrawiania Blondynek. O, jakie to miłe święto.
Świetna okazja, by poznać i pozdrowić jakąś blondynkę.Uroczą dziewuszkę, miłą panią w średnim wieku i w ogóle..

Moja mała blondyneczko,
Czy ty o tym wiesz
Tyle razy cię spotykam,
W każdym moim śnie * (Nóżka chodzi, nie?)

Blondynki miały u mnie zawsze dodatkowe parę punktów. Trzeba było paru lat bym zrozumiał, że brunetki są również pełne uroku.
Moja osobista małżonka to blondynka z krwi i kości, teraz z lekką domieszką srebrnego odcienia.
Gdyby mnie ktoś spytał jakie dziewczyny najbardziej lubię, karnie odpowiem, że blondynki z delikatnym dodatkiem siwizny.
No dobra,  ale chyba nie zaszkodzi pozdrowić na ulicy jakiejś miłej nieznanej blondynki ?
- Ani mi się waż ! – warknęły moje wewnętrzne służby ochrony – Zapomniałeś już o akcji #Me too?
Chcesz narazić się na zarzut molestowania? Teraz wystarczy tylko słowo.
To może opowiem jakiś wesoły dowcip o blondynkach?
- Ani mi się waż – warknęły powtórnie służy – w najlepszym razie obrazisz feministki, w najgorszym ktoś oskarży cię o molestowanie słowne.
Mój boże, nie zdawałem sobie sprawy, iż będę cieszył się, że moja młodość przypadła na inne czasy.
Wydaje mi się, że to były czasy większego dystansu do siebie i otaczającego świata. Poza tym trafiłem na tyle wspaniałych i wyrozumiałych kobiet.
Dziękuje Wam za to dziewczyny. Dziewczyny które kochaliśmy...
Pozostanie mi potarmosić włosy żony, ucałować i podrzucić jakiś delikatny dowcip o złotowłosych, na tyle niewinny, żebym nie wyszedł na totalnego wazeliniarza.
Wpasowując się w obecne oczekiwania, boleję nad pozbyciem się dziewczyn z oprawy wyścigów Formuły 1. Teraz nagrody będzie wręczać taki na przykład zasłużony długoletnią pracą kierowca autobusu miejskiego, lub rolnik miejscowy, mający najwyższy plon z kwintala.
Kiedyś już tak wykorzystywano górników, hutników i prządki. Stare czasy wracają?
Jeżeli w sportowe stroje wbijały się dobrowolnie studentki, które w ten sposób dorabiały do czynszu to ja jestem nadal za.
Jeżeli dodatkowo są blondynkami to dzisiaj, 26 lutego pozdrawiam je serdecznie
A oczami wyobraźni, bo tej póki co nie tracę, widzę już ring menów w bokserkach, którzy chodzą po ringu z numerem kolejnej rundy.
Już widzę jak rozbudza to apetyty fanów tych sportów.
Dobrze, że nie lubię boksu.
Lubię za to blondynki, ale o tym ciiiiiii.....


* Bayer full

26 lutego 2018

Nasze codzienne zmartwychwstanie

Szacunek dla tych którzy zgłębiają antyczne dzieła by dojść do sedna, cytując mistrza na dowód.
Inni działają w sposób skondensowany tworząc i publikując własne aforyzmy.
Na łatwiznę idą ci co nie zgłębiają, a zapożyczają jedynie cytaty od tych skrupulatnych  utalentowanych.
Tych ostatnich jest najwięcej, a Internet wręcz pęka od wszelkiej maści memów.
Ponoć Marek Aureliusz powiedział kiedyś -
„Pamiętaj człowieku, jak się budzisz dzisiaj rano, traktuj siebie jakbyś umarł wczoraj, a dziś zmartwychwstałeś i żyj tak, jakbyś chciał."
Nie żebym zaraz studiował teksty Marka Aureliusza, ale nie poszedłem też na całkowitą łatwiznę, bowiem przeczytałem ostatnio kilka książek o cyganerii artystycznej PRL. Piotr Skrzynecki to w niej postać symboliczna i to on właśnie starał się żyć według powiedzenia tego antycznego klasyka.
Czy ja potrafię tak rozpoczynać każdy dzień życia ?
Budzić się i wstawać w poczuciu własnego zmartwychwstania.
Wydawało mi się, że cytat jak cytat, ale znajomy pokazał mi pole do interpretacji.
Kiedy mu go przeczytałem odpowiedział
- Tak to prawda. Wczoraj byłem na imprezie i zaliczyłem totalny zgon. Dzisiaj zmartwychwstałem, ale do południa czułem się jakby ktoś mnie z krzyża zdjął.
Można ? Można.
Czy ja potrafię tak umrzeć całkiem? Zastanawiam się nad tym powracając do intencji autora tej złotej myśli.
Mówi się, że umierając pozostawiamy wszystkie ziemskie sprawy tutaj. Ja nie potrafię tego oddzielić, a pora nocna stała się dla mnie doskonałymczasem do autoprezentacji problemów.
Rano czuje się raczej jak zdjęty z krzyża niż zmartwychwstały. W czym tkwi tajemnica?
Może w posiadaniu tej malutkiej części materii i rodziny? Może ze strachu, czy i jutro pozwoli mi na ich ochronę. A co stanie się z nimi po moim nieuniknionym kiedyś odejściu? Wobec zmian klimatu, polityki, ludzkich zachowań.
A przecież mnie, posiadającemu niewiele, powinno się łatwiej żyć, niż tym którzy w sensie materialnym nie posiadali prawie nic.
Skrzynecki w sensie materialnym nie posiadał nic i być może dlatego łatwiej było mu poświęcić wszystko. Patrzę jednak na to z pozycji ciułacza a nie poety.
Miał racje artysta, że trudno być poetą będąc drobnym ciułaczem.
Pozostają marzenia i zanim przeczytałem ten cytat o wieczornym umieraniu, marzyłem i wierzyłem, że kiedyś obudzę się wolny od problemów.
Teraz wiem, że wolność od problemów to najpewniejszy znak, że oto właśnie nie żyję.
Póki co powtarzam z uporem własnej matce i teściowej, że w pewnym wieku, codzienny ból oznacza to, iż póki co nadal żyjemy.
I ja coraz częściej odczuwam te poranne oznaki życia.
Zaraz, zaraz, a gdzie tu miejsce, żeby jeszcze żyć tak jakbym chciał? 


23 lutego 2018

Jak nakazuje tradycja

Trzeba mieć po kolei we łbie
I łeb na karku
Albo zielono w głowie
Tylko trudno ją wtedy na karku utrzymać

Boga głęboko w sercu
Serce na dłoni otwartej
Chyba, że się serce zgubi
Tylko jak żyć bez serca ?

Księdza obowiązkowo w rodzie
Rodzinę na pierwszym miejscu
Teraz mówią, że naród,
Ale przecież to zbiór plemion

W sieni trzeba mieć żyda
by się nas trzymał pieniądz
Dlaczego nie sadzać go w pokoju
Skoro jest dobrą wróżbą ?



22 lutego 2018

Stopniowanie

Z pewnością pamiętacie jeszcze ze szkoły coś takiego jak stopniowanie przymiotników.
Stopniowanie przymiotników umożliwia porównywanie natężenia tej samej cechy. Przymiotniki tworzą formy stopnia równego: ładny, wyższego: ładniejszy i najwyższego: najładniejszy. Wyróżnia się trzy typy stopniowania: regularne, nieregularne i opisowe. Nie jestem taki mądry więc cytuję z Internetu, nie pierwszy zresztą raz a tym tekście.
Stopień najwyższy tworzy się zawsze przez dodanie przedrostka naj- do formy stopnia wyższego przymiotnika lub – jeśli przymiotnik stopniuje się opisowo – przez użycie zamiast słowa bardziej słowa najbardziej. W życiu bywa też inaczej.

Po co przypominam szkolne definicje? Nie po co a po czym?
Po wywiadzie jakiego Onetowi udzielił prof Jan Żaryn Senator PIS. Nie jest moim celem omawianie lub nawet ustosunkowanie się do owego wywiadu. Chodzi mi bardziej o kwestię tytułu, zapowiedzi czy w końcu reklamy wywiadu.
Wczoraj koło południa zobaczyłem taki oto opis
Odświeżyłem wiadomości bo tytuł mi zgrzytał.
Zagłada Żydów, również Holocaust lub Holokaust, Shoah, Szoa – ludobójstwo około 6 milionów europejskich Żydów, dokonane w czasie II wojny światowej przez III Rzeszę i wspierane w różnym stopniu przez uzależnione od niej państwa sojusznicze. (Wikipedia)
Mówiąc w skrócie i tak aby nie podlegać pod Ustawę, reprezentujący religię chrześcijańską hitlerowscy Niemcy odpowiedzialni są za zagładę żydów reprezentujących inna religię.
Jaką ?  Judaizm
Judaizm ukształtował się w II tysiącleciu p.n.e.; stanowi religię narodową Żydów. Jest też pierwszą religią abrahamową. Jej wyznawcy znajdują się na całym świecie, obecnie jest ich najwięcej w Stanach Zjednoczonych (5,6 mln) i Izraelu (4,7 mln). Z judaizmu wywodzi się chrześcijaństwo.
Wobec tak zestawionych danych i historycznych faktów, trudno oczekiwać, żeby owo muzeum było chrześcijańskie.
W trakcie wieczornej sesji buszowania w Internecie, zauważyłem ten sam wywiad w Onecie sygnowany jakże innym tytułem

No, teraz tytuł ma inną wymowę. Prawda?
Innych czytelników, jak to się mówi inny target.
Rozumiem mocne tytuły, ale tej akcji nie rozumiem. Przepraszam 

19 lutego 2018

Piłem, kto mówi, że nie piłem ?



Piłem, kto mówi, że nie piłem
Butelkę wytrąbiłem, a może dwie butelki
Czuję, kto mówi, że nie czuję
Łeb szumi i paruje, świat toczy się jak bąk
Autor tekstu tej starej pijackiej piosenki zachęca do mieszania alkoholi. Ale taki głupi to ja nie jestem. Mądrość moja płynie zaś z własnych przeżyć i traumatycznych doświadczeń.  Ani więc whisky, ani koniak, ani wino. Nawet rumu nie tknąłem nie mówiąc o ginie którego wprost organicznie nie lubię.
Poszedłem w kulturę.
Od jakiegoś czasu mówi się, że pospolity bimber robiony czyt to z cukru czy ze śliwek nie jest już gorzałą dla ubogich.
Alkohole pędzone w szopie traktuje się jako dobra tradycji i kultury ludowej. Dzięki temu nie ma mowy o zwykłym pijaństwie, ale o szlachetnym kontakcie z tradycją i kulturą ludową
Nawet jestem dumy z tego kontaktu bo świat tak pędzi do przodu, że nie ma czasu by się nawet o ową kulturę otrzeć.
Przy okazji świąt rozmawiałem z moimi ukochanymi mieszkańcami Gorców, czyli sąsiadami z mojej góralskiej wsi. Padły wtedy zapewnienia o przyjaźni i takie tam różne ustalenia.
W zeszłym tygodniu owe ustalenia skonkretyzowały się na tyle, że zostałem tam zaproszony. Warunek był jeden.
- Musisz pojawić się z kierowcą.
Młody zakochany jak i ja w naszym starym miejscu, bez wahania zasiadł za kierownicą. Pojechaliśmy we dwóch, bo ze względów technicznych z żoną pojadę w miesiącach wiosenno letnich.
Patrząc przez szybę powtarzałem - zobacz jak pięknie. Czy pięknie było tego sobotniego popołudnia gdzie mgła zamieniała się miejscami z lekkimi opadami? Więc to chyba jakaś projekcja wspomnień nakładała się kolorowym filmem na mijane miejsca.
Młody też uległ urokowi chwili, zatrzymując co chwila auto i pstrykając zdjęcie.
- Ej panie pejzażysta, lubię być punktualny.    
Wjechaliśmy w dolinę rzeki, po obu stronach wzniesienia. Serce mocniej zabiło.
- Pamiętasz tato, od tego miejsca Brutus zawsze szczekał na powitanie.
- Pamiętam, wszystko pamiętam.
Zjechaliśmy w poprzeczną dróżkę i pojechaliśmy ostro w górę.
Dojechaliśmy do tego miejsca w którym zwykle pojawiał się czerwony dach naszej chałupy.
W miejscu dachu ziało pustką. Połać szarego nieba przypominał, że naszego domu już nie ma. Od dwóch lat w tym miejscu straszy pogorzelisko.
Niby to nie był już nasz dom, bo dwa lata wcześniej sprzedaliśmy do innym pasjonatom, traktując ową pasje do gór jako warunek konieczny przy wyborze kupca.
Niby nie nasz, a boli tak samo.
Dwa lata które minęły od tego czasu tylko w niewielkim stopniu złagodziły ten ból.
Stare kamienne mury pogrążają się w nad wyraz bujnych malinach, niekontrolowanym krzewie winogron i samosiejkach brzozy.
Przyroda wchłania i zamyka w sobie.
O! Już dom sąsiada.
Zatrzymujemy samochód. Krótkie jak to między chłopami, ale serdeczne powitanie.
Już od progu pada znamienne pytanie
- Smak jest ?
- A gdzie by się miał podziać? - odpowiadam, ciesząc się, że pamiętam jeszcze prawidłową odpowiedź.
Wysokie szklanki i drink z colą w proporcji pół na pół. Nie ma lodu, ale kto by na to zważał.
Zaraz też pojawia się żona Jasia,  układając na stole kiełbasę, boczek i pasztetową własnego wyrobu.
Tak tłustego i dobrego jednocześnie boczku dawno nie jadłem. Dobieram drugi kawałek, przypominając sobie jednocześnie, że nie wziąłem tabletek na cukier.
Kto by się tym jednak przejmował?
Czując w nozdrzach woń swojskiej wędzarni, nie użyłem ulubionego powiedzenia z filmu "Los Człowieka" Siergieja Bondarczuka - Po pierwszym nie zagryzam.
Zagryzłem po pierwszym i po kolejnych.
W tak zwanym międzyczasie pojawiali się dalsi sąsiedzi i znajomi królika.
A ja trochę pytając, trochę opowiadając, cieszyłem się jak dziecko.
Z każdą chwilą kiedy wprowadzałem do swego organizmu "element baśniowy" (Himilsbach), podobało mi się tu bardziej.
Dowiedziałem się, że moi następcy postanowili nie odbudowywać chałupy, a sprzedać to co pozostało razem z gruntami za jakąś tam kwotę.
Nie mnie sądzić czy kwota jest odpowiednia. Wiem, że kupujący nie ma zamiaru płacić za cudze emocje.
Urządziłem show opowiadając barwnie o naszym codziennym życiu na innej wsi. Uważam, że nie ma nudnego życia, jest tylko. życie  nudnie opowiedziane.
Gadałem jak w najlepszych chwilach mieszkania na wsi.
Takiego mnie zapamiętali i takiego zaprosili. Myślę, że ich nie zawiodłem i tym razem
Nawet żona nie zapytała - co tam na wsi nowego ?
Zadzwoni jutro i pogada z Marysiami. Dobrze wiedziała, że show był.
Wszystko kiedyś się kończy, a szczególnie flaszka.

Obdarowani produktami gospodarstwa wiejskiego i tworami kultury ludowej zapakowaliśmy się do samochodu.
Zaprosiłem do siebie prawie połowę osiedla. Będzie śmiesznie jak wszyscy się zdecydują  w jednej chwili. No cóż, pomieścimy się.
Wracaliśmy nocą a więc widoków nie było, pozostała pamięć wielokrotnie przejeżdżanej trasy.
O górka, skręt w lewo, zaraz będzie zjazd i drewniany kościółek.
Zgadza się, dobrze pamiętam
Spolegliwy jak nigdy, podjąłem z Młodym dyskusje o motocyklach.
- Mamo - powiedział wchodząc do domu Młodszy Syn- kupujemy z tata na spółę motocykl crossowy.
Zona spojrzała na mnie pytająco
- No co? To koszty porozumienia międzypokoleniowego
Rano sprawdziłem ceny crossów. Fiu, fiu.
Ale był jeszcze  późny wieczór poprzedniego dnia i kładłem się do snu w poczuciu zadowolenia. Element baśniowy parował z organizmu zastępował go nastrój filozoficzny. Czy miał rację autor testu piosenki wspomnianej na początku ?

Jutro znów będzie źle i smutno
Znów zmierzchem w dal okrutną tęskniące spojrzą oczy

16 lutego 2018

Te młode co to pobudzają wyobraźnię

Od kilku dni atakowany jestem w mediach taką oto informacją 
Nie wiem nawet kuźwa kim jest owa  Deynn, więc nie będę starał się dociekać kim jest owa tajemnicza następczyni.
Uciekają mi  fakty, nazwiska i idole. Może dlatego, że nie jestem nastolatkiem. W moim wieku prędzej można zacząć się nastolatkami interesować,  takim klasycznym męskim zainteresowaniem.
Mnie w dalszym ciągu podobają się jednak kobiety z doświadczeniem i na symbol seksu typowałbym raczej Salmę Hayek czy Penelope Cruz niż trenerki fitness prezentujące sześciopak w łazienkowych sesjach selfie.
Myślę, że to oznaka zdrowia psychicznego i dystansu do siebie.
A że problem ten dotyka starszych panów od lat świadczyć może cytowana tu już kiedyś fraszka Jana Sztaudyngera 
     
Mała mi się spodobała,
Marzę już o jej upadku,
A wtem ona cmok mnie w rękę:
- Bardzoście przyjemni, dziadku.

Zmiana czasów polega na tym, że teraz już nie całuje się staruszków w rękę. Poza tym na tę śmieszną przypadłość zaczęły zapadać też niektóre starsze panie, gustujące w nastoletnich młodzieńcach.  Zwie się je powszechnie kuguarzycami.
Tutaj dopraszam się pewnej sprawiedliwości, a może tylko równości.
Kobieta ganiająca za młodzikami to kuguarzyca, a czyniący podobnie facet nazywany jest już satyrem.
Słyszałem też określenie wyliniały lew, ale już nie wiem co gorsze. 
  


 

14 lutego 2018

Faceci mają z tym problem

Z okazji Walentynek, dziesięć lat temu, postanowiłem dać mojej żonie coś od siebie i nie był ty bynajmniej robot kuchenny ani żelazko z parowaniem.
Zasiadłem nad kartką papieru i napisałem bardzo osobisty wiersz.
Ktoś powie, że kierowała mną nadmierna oszczędność a nawet sknerstwo.
Być może, ale ty panie rozrzutny też spróbuj i usiądź nad kartką.
Wiersz odnalazłem na pendrive i brzmiał dokładnie tak :

Rzadko Ci mówię, że Cię kocham
Przyznam to szczerze bez urazy
Ale przy innych rzeczach pragniesz
Żebym nie mówił Ci dwa razy
Poglądy zresztą na uczucia
Mieliśmy różne Ty i ja
Ale odmienność ta od ćwierćwiecza
Skutecznie łączy serca dwa
Czynić codzienność nie tak szarą
W potrzebie poczuć bliskość czyją
Ważniejsze niż usłyszeć słowa
Co formą jak pociskiem biją
Szeptane niczym jakaś mantra
Wypowiadane wciąż od nowa
Przy których jedni czują przesyt
Od których innym szumi głowa
Bądź pewna - masz się gdzie przytulić
Choć czasem wzbudzam w Tobie złości
A wszystko co tu napisałem
Wyznaniem mojej jest miłości

Kraków 14.02 .2008

Ponieważ od tamtego porywu natchnienia minęło 10 lat, odpowiedziałem sobie na pytanie, czy chciałbym zmienić coś w tym wyznaniu?
Oczywiście, że chciałbym.
Zamiast "ćwierćwiecza" wypadałoby napisać "ponad trzy i pół dekady"  

13 lutego 2018

Posypać serce popiołem

Po beznadziejnym niedzielnym kazaniu, które miało mi przybliżyć polskich świętych patriotów, a w zamian tego skłoniło mnie do zbudowania planu działań na najbliższy tydzień usłyszałem, że w tym roku nie muszę już pościć w Popielcową Środę. Zgodnie bowiem z przepisami kościelnymi Dotyczącymi umartwiania, post ścisły nie jest zwykłym postem. W Polsce obowiązuje on w Środę Popielcową oraz w Wielki Piątek. Post ścisły polega na ograniczeniu się w ciągu dnia wyłącznie do jednego posiłku do syta oraz dwóch niepełnych. Przestrzegać powinni go wszyscy katolicy od 18. roku życia do rozpoczęcia 60. roku życia.
Mój znajomy 60 latek korzysta już ze zniżki dla seniorów na pobyt w wodnym parku.
- Mów co chcesz, dla 20% zniżki z radością przyznam się do swojego wieku.
Teraz może do tego dorzucić jeszcze jeden bonus.
Ja po pierwsze nie skończyłem sześćdziesiątki więc zniżki na pływalnię mi nie przysługują, a poza tym tradycyjny post w Środę Popielcową, Wielki Piątek, czy w Wigilię, przy moim rozsądnym planie żywieniowym nie są wielkim poświęceniem i z honorowania tradycji nie zamierzam rezygnować nawet z wiekiem.
W środę pojawia się jednak inny problem. Do Popielcowej Środy dołącza się dzień Św Walentego czyli popularne Walentynki.
Katolicy nie powinni w tym dniu świętować Walentynek, grzmią księżą.
Oczywiście, najprościej zakazać.
Jak to z zakazami bywa, są po to by je omijać.
Nie jestem wielkim fanem Walentynek. Szczególnie przez pryzmat nachalnych reklam które każą mu ukochanej osobie kupić sprzęt AGD, laptopa lub TV. Po trzydziestu paru latach małżeńskiego stażu i jako fan zapewniania o własnym uczuciu bez specjalnej okazji, burzę się na takie nagabywanie.
Jednocześnie wiem, że kijem Wisły się nie zawróci i świat się zmienia.
Nie jest tematem tego wpisu ocena, na lepsze czy na gorsze?.
Chodzi o to, że był czas by znaleźć jakiś consensus dla problemu. Wszyscy się znamy na kalendarzu więc niech nikt nie mówi, że został w tym roku zaskoczony. Trzeba jeszcze żeby komuś zależało.
No chyba, że mamy już państwo religijne, a więc wszyscy o innych poglądach....

12 lutego 2018

Moje codzienne zadziwienie

Każdego dnia, tysiące redaktorów publikuje informacje kształtujące naszą świadomość, nierzadko kreujące przy okazji rzeczywistość. 
Każdego dnia wpada mi w oko jakaś perełka, która ową rzeczywistość stawia na głowie.  



Nie wiedziałem, że Adam Ferency liczy sobie aż tyle wiosen. Podziwiam zawsze jego młodzieńczo optymistyczną twarz. W czym tkwi tajemnica jego długowieczności?
Niektórzy twierdzą że sukces zawsze tkwi w racjonalnej diecie
Słyszeliście o diecie kapuścianej, przy której chudł kiedyś Pan Prezydent?

 


Taka tajemnicza kapust może być do diety idealna.
Dlaczego? Na oko widać, że ma mniej. Mniej choćby liter.
Można iść też w coś innego i bardziej mistycznego niż kiszonka z kapusty
Może wyciąg z różańca?
Pewnie wystarczy zażyć i nie trzeba odmawiać. Ech ci chińscy eksporterzy.
No ale do tego trzeba mieć pieniądze. Jak być bogatym i dlaczego mnie to się nie udało?
Problem może tkwić w zachowaniu.
Od dziecka, kiedy mi się coś udawało, skakałem do góry z radości. To duży błąd ponieważ człowiek bogaty skacze do radości. No ale kto bogatemu zabroni ?
 
Nawet gdy nie jesteście bogaci to nie ważcie się kupować od złodziei. Kupowanie kradzionych przedmiotów czyni z was paserów i podlega karze, wyraźnie określonej w Kodeksie Karnym. No chyba, że kupuje się do złodziei. O takim procederze Kodeks Karny milczy



No jak przy tym nie zwariować? Trzeba mieć jaja, a przy okazji długiego penisa.
Po co mieć długiego penisa? - zapytasz czytelniku który do perfekcji opanowałeś sztukę ars amandi? 
Do robienia zwodów. Z takim dużym penisem dorównać można w zwodach samemu Robertowi Lewandowskiemu. Tylko jak się robi zwód penisem o 35 cm długości?
Wzwodu też sobie nie wyobrażam.



Do tego pewnie trzeba być cewebrytą.
Co to ten cewebryta?
To może jakiś super celebryta, bo ci zwykli już nam się dawno opatrzyli.


No i jak z tym żyć panie redaktorze? Jak żyć?
Nie pytam o to premiera ponieważ :


Zaraz tam wrota piekieł, ale gdy to wszystko czytam to ręce i nogi się uginają. 

08 lutego 2018

Idealny facet dla mojej kobiety

Zajadam się kolejnym pączkiem z lukrem i przeglądam wiadomości w Internecie.
Wiadomości są jak co dzień, w tonacji gorzko-słodkiej.
Co prawda nawet łyżka dziegciu zepsuje beczkę miodu, ale odrobina goryczy zapobiegnie mdłościom po pączkach.
W wiadomościach Żydzi w towarzystwie alpinistów. To pewna odmiana bo do tej pory Żydów kojarzyło się w powiedzeniach z rowerzystami. To jednak czas przeszły bo nasza dobra zmiana cyklistów wiąże raczej z wegetarianami.
Kiedy tak gryząc pączka zacząłem popadać w czarną rozpacz, przerzuciłem się na strony lżejsze
i zagłębiłem w artykuł - Jakim mężczyznom nie potrafią oprzeć się kobiety.
Jako posiadacz typowego życiorysu zainteresowałem się tematem bardziej z pozycji „kolorowych jarmarków”, bo co wyliczę to wyliczę ale zawsze wtedy powiem, że najbardziej mi żal...
No więc właśnie, mam czego żałować czy do cholery jasnej nie mam?
Mogłem rwać dziewczyny jak te przysłowiowe młode wiśnie, czy mam być dozgonnie wdzięczny moje małżonce za wybór ?
Powszechnie wiadomo bowiem, że mężczyźni wybierają te kobiety które ich wcześniej wybrały.
No więc na podstawie kolorowych obrazków z podpisem ( nie cierpię tego sposobu przyswajania wiadomości) dowiedziałem się, że naukowcy ustalili iż kobieta nie może się oprzeć facetowi który:
Ma grube ciemne brwi
No to ja mam grube i jeszcze ciemne, chociaż gdzieniegdzie przetyka je srebrna nitka.
Natura obdarzyła mnie gęstymi brwiami wtedy kiedy parcie na podryw stało się u mnie ukierunkowane już na zabieganie o własną małżonkę.
Fryzjerka tonuje tę moja atrakcyjność, przycinając krzaczory na okiem, ponieważ inaczej wyglądałbym nie przymierzając niczym Czesław Miłosz czy Leonid Breżniew.
Swoją drogą widzę już ten tłum mdlejący (z rozkoszy?) gdy towarzysz Breżniew zmarszczył brew
Nosi czerwone ubrania
Mój kolor to czarny lub jakiś mocno stonowany zestaw.
Kilka lat temu dostałem jednak polara w kolorze jasnej czerwieni. Rok wisiał na wieszaku ponieważ nie mogłem się wewnętrznie przełamać.
Po roku ubrałem go na grzbiet i mógłbym wcale nie ściągać.
Ubierz coś innego - sugeruje żona
Po co mam zmieniać jeżeli trafiłem w to w czym się dobrze czuję ? Nie rozumiem tych ciągłych zmian w garderobie ( poza oczywiście względami higieny).
Raz taki sweter, raz inny. Schodzę jeden ubiorę drugi.
Rozjaśniło mi się natomiast to, dlaczego żona namawiała mnie na zmianę tego czerwonego polara.
To zazdrość. No i to mi w niej imponuje.
Jest oszczędny
To moja cecha wrodzona, czasem nawet do przesady, jak uważa żona.
Lubiłem przydusić kasę, a i dzisiaj jestem zwolennikiem zakupu praktycznych, rzeczy za rozsądną cenę. Z wiekiem jakby to się we mnie nasilało.
Ma humor i dystans do siebie
Humor to dzięki bogu miałem zawsze, a dystans do siebie pojawił się wtedy kiedy zrozumiałem,
że wyżej własnej dupy nie poskoczę.
Teraz potrafię się śmiać z samego siebie tak samo jak z mojego szwagra.
Jest starszy
A ja właśnie jestem starszy. Z każdym rokiem, coraz bardziej.
Codziennie też wzmacniają mi się cechy związane z własną atrakcyjnością.
Na potęgę rosną mi brwi, potęguje się sknerstwo, a czerwony polar jest praktycznie nie do zdarcia.
W dowcipach nastąpiła zmiana pokoleniowa, starając się więc nie opowiadać sucharów, śmieję się z własnych pomyłek.
No i starzeje się z każdą chwilą.
Mówią, że mądrzeje się z wiekiem. Czasem jest to niestety wieko od trumny.
Czy podobnie jest z atrakcyjnością?
Jestem w stanie w to uwierzyć, oglądając roznegliżowane panienki tulące się do trumien na kalendarzach jakiejś polskiej firmy funeralnej.



05 lutego 2018

O tym jak może człowieka przypilić

O tym jak może przypilić człowieka wie chyba każdy z nas.
Tu potrzeba która już nie zamierza czekać, a tu brak toalety. W końcu ją znajdziesz ale okazuje się ona zamknięta, lub czynna tylko w pewnych godzinach. Toż to koszmar który przeradza się w tragedię.
To motyw który zdarza się w snach z kategorii koszmary senne.
Spotykam kiedyś znajomego który sprawa wrażenie mocno zmęczonego.
Co się stało? Dlaczego taki nie wyspany?
Daj spokój. We śnie, całą noc szukałem sobie toalety. A jak się obudziłem dziękowałem bogu, że jej nie znalazłem.



Potrzeby są po to by je zaspokajać. Same zaś są zwykle mocną motywacją
Pieniądze są zwykle bardzo pomocne w zaspokajaniu potrzeb.
Problemem jest wtedy, gdy masz pieniądze i nie możesz zaspokoić palącej potrzeby. Bo po co komu konto w Banku gdy na przykład , na pustyni pragniesz szklanki wody?
Łatwiejszą wydawać by się mogła sytuacja odwrotna, kiedy możliwości są a nie ma kasy.
Na to liczyły z pewnością dwie młode kobiety.
Do sex shopu w Głogowie kilka dni temu przyszły dwie mieszkanki Zielonej Góry. Po ich wizycie obsługa zorientowała się, że sklep został okradziony, a z półek zniknęły dwa wibratory o łącznej wartości 764 zł.
Chyba idzie tu o wartość, bo gdyby zniknęły dwa sztuczne fallusy bez gadżetów po circa około 25 zł,- można by skwitować zwykłym stwierdzeniem - Przypaliło je jak nigdy.
Ale jak się chciało drgania i wibrowania w komplecie to pokrzywdzeni powiedzieli nie.
Kiedyś na obozie młodzieżowym , wraz z kolegami dokonaliśmy kradzieży z obozowej kuchni.
Łupem naszym padł bochenek chleba, pęto kiełbasy i słoik musztardy. Zerwało nam się za musztardę.
Jak ktoś głodny kradnie chleb kiełbasę można zrozumieć, ale musztarda to już nadbudowa.
Tak samo pewnie pomyśleli funkcjonariusze przeglądając monitoring.
No, kamerka do kamerki i wszystko stało się jasne. Wyszło szydło z worka, jak to się kiedyś mówiło chociaż i ostatnio słyszę to co chwilę.
Mieszkanki Zielonej Góry zostały przesłuchane. Do kradzieży przyznała się jedna z nich - 26-latka. Jak wyjaśniła, jeden z wibratorów podarowała koleżance, a ta nie wiedziała, że sprzęt jest kradziony.
No podzielić się z potrzebującym to gest szlachetny.
Na szlachetności jednak się nie skończy, bo zrobił się szum i teraz jest wstyd na cały dom, ulicę, osiedle, miasto i kraj. Nie pomoże nawet że to z powodu pragnienia. Pragnienia nowych doznań.
A może to wszystko z powodu walki ze stresem ?
Jakim stresem?
Przeprowadzono otóż ankietę na temat stresu przy współżyciu seksualnym. Przy okazji wyszło, że najmniej stresującą pozycją jest pozycja misjonarska.
Pozycją najbardziej stresującą jest uwaga - pozycja 69 na stojąco.
Zestresowałem się od samego czytania.
- Nawet sobie o tym nie myśl - mój kręgosłup wysłał jasny komunikat do mózgu - Wystarczy, że zgodziłem się na pchanie motocykla, a to prawie ćwierć tony.
Fakt Motocykl trochę waży, ale za to jaki to fajny zamiennik.
Nie, nie. Nie znaczy to, że dorosłem już do stwierdzenia, że ten cały seks jest mocno przereklamowany.
Nie dorosłem.  
 

01 lutego 2018

Pora na Kabaret

Nie, nie mówię tu o spotkaniach satyryków w ramach jakieś Akademii Humoru, transmitowanej przez tę lub tamtą telewizję komercyjną. Misyjna już kabaretów ponoć nie transmituje.
Mam na myśli film „Cabaret” z 1972 roku. Nagrodzony 8 Oskarami film opowiada historię Sally Bowles piosenkarki kabaretowej w jednym z lokali Berlina, we wczesnych latach 30. Sally poznaje Anglika Briana Robertsa. Mają oni ze sobą bratersko-siostrzane relacje, które z czasem przeradzają się w uczucie głębsze. Bohaterowie w tak zwanym międzyczasie nawiązują relacje intymne z innymi osobami, a wszystko to się dzieje w tle owego wspomnianego kabaretu. Na zewnątrz zaś rodzi się nazizm.
Główne role powierzono Lizie Minelli (Oskar) i Michaelowi Yorkowi.
Jako ciekawostkę i całkiem na marginesie dodam, że w rolę konferansjera kabaretu wcielił się Joel Grey (Oskar), ojciec Jennifer Grey, pamiętnej Babe z filmu Dirty Dancing
Dlaczego streszczam film który z pewnością wszyscy oglądali?
Ponieważ sam nie mam takiej pewności od czasu, gdy mój czterdziestoparoletni znajomy wyznał, że filmu nie oglądał.
Jest w filmie taka scena gdy główni bohaterowie bawią się na pikniku w plenerze.
Wśród biesiadujących ludzi nagle zaczyna śpiewać blond młodzieniec w organizacyjnym uniformie.
Apotem ta reakcja ludzi. To domino, jeden na drugiego, jeden za drugim.
Bo pewnie nie wypada inaczej, bo gdzieś pod skórą rodzi się strach.
Na koniec pytanie Briana do niemieckiego przyjaciela
- Czy dalej uważacie, że zdołacie ich powstrzymać?
Jak na ironię sam sobie zadałem to pytanie, gdy oglądałem w ostatnich dniach wiadomości.
Gdy oglądałem film po raz pierwszy, nie przypuszczałem, że pytanie nie straci na aktualności po ponad czterdziestu pięciu latach od premiery filmu.


 A piosenka przecież taka niewinna, jak śpiewający ja młodzieniec.

Blask słońca w czas letni ogrzewa ruń łąk
Jelonek przez cichy las mknie
Lecz stańmy w szeregu, bo huczy grzmot
Jutro należy do mnie

Zieloną gałązkę lipową gnie wiatr
Toń morską ozłaca nasz Ren
Lecz chwały prawdziwej nadejdzie czas
Jutro należy do mnie

Ojczyzno, Ojczyzno daj nam wreszcie znak
Chcą ujrzeć ten znak dzieci Twe
Poranek nadejdzie!
Świat będzie nasz!
Jutro należy do mnie
Jutro należy do mnie
Jutro należy do mnie
Jutro należy do mnie

Dzieciątko w kołysce niewinny sen śni
Kwiat pszczółkę w ramiona wziął swe
Lecz wkrótce głos duszy powiedział mi
Jutro należy do mnie
Jutro należy do mnie 

Tłumaczenie ze strony tekstowo.pl