29 października 2021

Każdemu wolno kochać ?

Gówniarzem byłem kiedy ruch hippisowski rozlewał się na cały świat, a Woodstock w 1969 r zgromadził tysiące ludzi pod znakiem miłości i wolności. "Make peace not war"  brzmiało ich hasło. I rzeczywiście kochali się namiętnie ku zgorszeniu starszego pokolenia. Pamiętam te kolorowe stroje, koraliki i bose stopy, zabrudzone od miejskiego bruku. 
Potem hippisi poszli w dyrektory i ministry a nawet marszałki.
Co przenieśli do współczesności wyznawcy tego pokojowego nurtu ?
Nie do uwierzenia, a jednak jeżeli ktoś nie wyłapie subtelności to niektórzy wcale nie mało. Słychać przecież wyraźnie  "make pis" a o "war" wspomina się teraz coraz częściej.
W atmosferze tego hippisowskiego pokoju i oraz rozumianego na mój sposób chrześcijańskiego wybaczenia, obserwuję to co dzieje wokół pewnego obywatelskiego projektu ustawy. Nie wymienię kojarzonego z tym projektem nazwiska ponieważ nie będę tej pani napędzał popularności. Wszak stare powiedzenie brzmi - Dobrze lub źle byle tylko mówili. Nie ze mną te numery Brunner
         Mam do powiedzenia a może zacytowania parę słów w tym temacie, ale jakby trochę inaczej.

"Jednemu los da złota trzos, Drugiemu gładkość lic, Lecz bywa też tak, Że czasem nie da nic."
Samo życie, prawda?
"Lecz nie martw się, Choć dziś Ci źle, W słoneczne jutro wierz... Kiedy zjawi się ktoś, Czule wyzna Ci coś I miłości da znak... nucąc tak:
Każdemu wolno kochać
to miłości słodkie prawo
bo kocha się sercem a każdy je ma
Każdemu wolno kochać...
a więc za miłości sprawą,
niech znikną troski
a radość niech trwa
Byle serca się dobrały,
sen miłości wtedy śnić
może śmiały i nieśmiały,
snując złotą szczęścia nić
Każdemu wolno kochać...
to otuchą nas napawa,
miłość jest łaskawa
i warto dla niej żyć..."

Mówię a raczej piszę słowami piosenki którą skomponował Emmanuel Schlechter,  muzykę skomponował  Szymon Kataszek i Zygmunt Karasiński, a w 1933r zaśpiewał ja pierwszy raz Adam Aston.
Zaraz ktoś oburzy się i powie, że: nie będzie nam żyd mówił jak Polak ma kochać. Bo Polak najlepiej wie co, kto z kim może, a kto nie  i po co ? Tego po co może nie zawsze wiedzieć,  ale  przede wszystkim wie jak jeść widelcem. Klękajcie więc wszyscy przed narodem wybranym


Choć od tamtego czasu minęło 88 lat słowa piosenki są tak niebywale aktualne.
Teraźniejszość 2018 rok Za nami traumatyczna Druga Wojna Światowa, czas otrzeźwienia narodów
W tym to 2018 roku przedstawiciel młodego pokolenia Sławomir Uniatowski urodzony w  1984 r  napisał i zaśpiewał tekst pod takim samym tytułem jak Aston, jakże podobny w wymowie a inny w treści.
 Zaczynało się od słów:

Każdemu wolno kochać
I wolno być kochanym
Każdemu wolno kochać
Do tego prawo mamy

Uważnie przejrzałem oba teksty. W żadnej linijce tekstów nie znalazłem wskazania o jaką miłość chodzi. 
To proste - Miłość to jest miłość.
I wydawać by się mogło, że to wołanie o prawo do miłości z 1933r bardziej uzasadnione, bo był to czas kiedy Europę zalewała faszystowska nienawiść i taka sama poprawność. Wszyscy zaś wiemy, a niektórzy nawet pamiętają czym to się wszystko skończyło. Wbrew temu co uważali niepoprawni (jak się okazuje optymiści) nie wyciągnęliśmy z tej lekcji żadnych wniosków. Znów życie nam brunatnieje, a my jak w jednej ze scen z filmu "Cabaret" uważamy, że jeszcze zdążymy nad tym zapanować.

Czy jest coś piękniejszego niż miłość jednego człowieka do drugiego ?
W tych trudnych czasach, epidemii która dołożyła się do bezrobocia, ubóstwa, wykluczenia, depresji i innych plag, wsparcie ukochanej osoby to jest czasami jedyna opoka na której można budować teraźniejszość i przyszłość.
A czy ktoś do tego potrzebuje osoby tej samej czy innej płci. Cóż mi do tego, na jakiej opoce wspiera ktoś swoje życie. Czy to zburzy moje? Z całą pewnością nie.
Dlaczego my w tym całym popierdolonym choć pięknym świecie zachowujemy się jak pisklęta które potrafią zadziobać inne pisklę tylko dlatego, że nie pasuje do schematu.
- No właśnie! - powie ktoś - naturalnym prawem przyrody jest eliminować inność.
Przyroda przyrodą, natura naturą,  ale my różnimy się od kurczaków choćby tym, że umiemy jeść widelcem.
Czy mam prawo wypowiadać się w tej sprawie ? Mam na bazie własnych doświadczeń.
Czy powinienem wypowiadać się w tej kwestii?
Odpowiem inaczej,  nikt nie ma prawa milczeć.


Post scriptum

Wraz z moją przyszłą małżonką, ileś tam lat temu dziobani byliśmy przez oszalałe stado kurcząt, bo jakże to tak aby żona była wyższa od męża. To się nie godzi, to nie pasuje do schematu.
Ileż to przekonujących rozmów wykonali stroskani członkowie rodziny i znajomi królika.
I być może nie szykowałbym się teraz do okrągłej rocznicy ślubu, gdybym wtedy im wszystkim, głośno i wyraźnie nie powiedział  "Mam to w dupie" 




26 października 2021

Na duszy mi pstro czyli Carpe diem

Remanenty.
Gdzieś się zawieruszył, ale znalazłem jeszcze jeden, z mojego "okresu winnego"
Poniżej wierszyk o tym, że trzeba chwytać dzień (Carpe diem)  dopóki mamy jeszcze chwytne dłonie, bo kiedy wejdzie w nie artretyzm, skoncentrujemy się nie na łapaniu dnia, ale życia. Łapać i trzymać, aby zbyt wcześnie się od nas nie odkleiło. Wtedy to jest  desperackie i wydaje mi się, że czasami  nawet nieco żałosne.

Trzeba kochać żeby żyć, trzeba młode wino pić
By ratować się przed chłodem brać dziewczyny tylko młode
Bo gdy wejdziesz w drogie wino, kupowane z mędrca miną
Puszczasz wtedy w gwizdek parę, a kobiety chcą cię stare.
Wiersz ten uszu ci nie pieści seksistowskie niosąc treści ?
Ale taki jest ten świat dziś Apollo juto dziad.
Stare młode, młode stare, Martwimy się ponad miarę
Wszak najlepsze wino to, co ci zrobi w duszy pstro.


Tak więc jak napisał  Horacy:  Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie…”
No i rada na koniec, oczywiście jeżeli ktoś rad potrzebuje.



20 października 2021

Jak łatwo zejść na złą drogę, budząc niezdrową sensację

 Nie ma teraz dobrej prasy kościół w Polsce. Zresztą nie tylko w Polsce. Afera goni aferę, a wśród urzędników Pan B. atmosfera jak na Titanicu.  Uważają, że może i jest zanurzenie, ale całość jest nie do zatopienia. Bo to przecież dwa tysiące lat  i takie tam. Nie jestem specjalistą od udzielana dobrych rad, chociaż można je udzielać bez ograniczeń ponieważ  jak uczy stare powiedzenie - dobre rady nic nie kosztują. Podpowiadam by jednak choć jednym okiem zerknąć na Irlandię, to bardzo pouczający przykład. Póki co afer jest natłok, a dziennikarze chętnie o nich piszą, ponieważ uważają, że brudy w kościele zawsze podnoszą statystyki czytelnictwa. Jeżeli zaś nie ma chwilowo afery, a presja z góry na wynik jest, zawsze  można coś wymyślić. 

Czytam ja oto w  popularnym serwisie internetowym że: 


No tak. Tyle teraz piszą o stosunkach panujących w żeńskich klasztorach, o mobbingu i wykorzystywaniu przez księży. O działaniach sekciarskich i podobnych cieniach klasztornego życia. 
Mając w pamięci kultowy już chyba film "Matka Joanna od aniołów" kliknąłem na link, mając na myśli tytułową "pomoc" przynajmniej jako działanie wytrawnego  egzorcysty, dodatkowo barwnie opisany rytuał wypędzenia złego i powrót na łono. Tytuł do tego samego artykułu na drugiej stronie informował już że :  

 

Określenie - "zapadał już zmrok" wywołało u mnie jakieś wątpliwości, a podtytuł rozdziału odsłaniał już wszystko

No i po tym wyjaśnieniu wszystko stało się jasne.
A ja mam pytanie - Czy nie można było tak od razu?  Zakonnice zgubiły się w lesie. Policja pomogła je odnaleźć.
Pewnie i można by było ale jaki to byłby news? I powiem to szczerze, kogo by tak naprawdę zainteresował by kliknąć?
To, że potencjalny czytelnik kliknął w link i przeszedł do artykułu jest tylko pozornym sukcesem redakcji. 
Ja na koniec pomyślałem - Kuźwa naciąłem się jak małe dziecko. Teraz będę bardziej ostrożny.
Nie deklaruję, że nie dam się wciągnąć w pozorny news, ale od pewnego czasu, nauczony doświadczeniem,  nie robię użytku  z linków  "Znana aktorka topless", "Zarabiaj na tym przynajmniej 10.000 $ tygodniowo", albo - "Owiń tym nogi zobaczysz co się stanie".
Super są także takie hity jak "Lekarze nie chcą żebyś to wiedział " bądź "Branża pogrzebowa zaniepokojona nowym pomysłem, będzie bezrobotna".
Jakość dziennikarstwa i nie mówię tu tylko o tym politycznym, drastycznie spadła.
No ale z drugiej strony bez tej klapy nie byłoby tego posta.
Może i ja złapałem się modnego tematu, ale różnica polega jednak na tym, że robię to totalnie non profit

13 października 2021

O automatycznych tłumaczeniach



Automatyczne translatory robią karierę. Ponoć niedługo będą tak szybkie, że przetłumaczą nasze myśli na najpopularniejsze języki obce. Daj boże, że nie doczekam tej chwili. Póki co cieszy albo i śmieszy mnie to co mam. Oglądam ja sobie nowe posty na Facebooku i nagle zainteresował mnie taki materiał promocyjny
"Jak zastosować płaszcz foki podjazdowej" - Tak brzmiało automatyczne tłumaczenie angielskiego tytułu



Oczami wyobraźni widziałem polarników w ciepłych kurtkach z foczego futra. Mam te wizje, pochodzące jeszcze z czasów dzieciństwa, a wynikające z lektury książek Centkiewiczów jak choćby Odarpi syn Egigwy i inne tym podobne. Wtedy to o zasoby Ziemi dbaliśmy jakby mniej i z wypiekami na twarzy czytaliśmy opisy heroicznych zmagań z  marynarzy statków wielorybniczych z wielorybami, a myśliwych z fokami i białymi niedźwiedziami.

Uruchomiłem film a tam przez kilka minuta dwóch facetów rozlewa na podjeździe i alejce wokół domu jaką gumowatą substancję, mającą z pewnością na celu  hydroizolację.
Nie było więc ani płaszcza  (no chyba, że bitumiczny), ani foki, ani tym bardziej foki podjazdowej czego byłem najbardziej ciekaw,  bowiem określenie podjazdowa kojarzyło mi się wyłącznie z wojną
Pomimo lat mam dużą wiarę w rozwój techniki, wrzuciłem więc angielski tekst na tłumacza Google


Wszystko stało się jasne a angielski tytuł miał sens. Tamto tłumaczenie zaś jak mawia mój znajomy było "z dupy" 
Tekst kieruję pod rozwagę takich jak ja którzy niespecjalnie uważali na lekcjach angielskiego. Lekcje te Ministerstwo edukacji zafundowało nam dopiero w szkole średniej, zaraz po kompletnym zniechęceniu do rosyjskiego w podstawówce. 
Zniechęcenie to przekładało się  jak to mówią fachowo na  naukę bierną. 
Efekty są takie, że dzieci śmigają z angielskim w lewo i w prawo a ja posiłkuję się czasami takim automatycznym tłumaczem. Cos tam umiem, coś tam pamiętam, na zamówienie w barze espresso wystarczy ( proszę zwrócić uwagę, że nie użyłem bardzo popularnej u nas nazwy - ekspresso )
Wracając do tematu. Uważajmy! bowiem bezrefleksyjne wklejenie tekstu z automatycznego tłumacza może mieć czasem konsekwencje dalekie od zabawnych przeinaczeń.


07 października 2021

A mnie to śmieszy



Na jednym z portali społecznościowych zamieściłem wpis ze zdjęciem.
Wpis brzmiał :
Dun, co to za zwierzę? Musi być gospodarskie, bo w sklepie mięsnym widziałem taką reklamę szynki Z DUNA



Sprawdziłem, Dun to z angielskiego bury, a poza tym mroczny, natrętny(wierzyciel). Napastować, molestować i monitorować to też dun.
A przecież musi być przecież takie zwierzę, tak jak jest koń, bohater słownych skojarzeń jak końferencja, końcentracja, końcesja itp.
Dun też ma takie zadatki. Przecież Dun grająca w karty to Dunkierka.
Na razie więcej nie wymyśliłem, ale zauważam że od jego imienia nazwano dwie rzeki Dunaj i Dunajec.
Niech to dunder świśnie !  O i tu dun się ukrył.
A może miejsce skąd pochodzą te zwierzaki to dudnra ?
A poza tym moja teściowa, osoba z która trzeba się liczyć choćby ze względu na wiek i żonę, zarzekała się, że jest takie zwierzę ( tu wykonała nieokreślony gest ręką) o z takim ryjem.
Może miała na myśli knura ? Wszak aparaty słuchowe zawsze ma w drugim pokoju.
Prawdą jest, że mnie ten widok na szybie mięsnego rozśmieszył tak jak i moją żonę, ale wiadomo - kto z kim przestaje.
Może wesołości dodało owe stwierdzenie teściowej o ryju, w każdym bądź razie było wesoło.
Zaskoczony jestem natomiast martwą ciszą w sieci.
Czyżby poziom abstrakcyjnego dowcipu tak bardzo opadł, że podzielił los kawałów politycznych?
No cóż, polityka dzisiaj przerosła kabaret, a ilość abstrakcyjnych sytuacji chyba nas też przerasta.
A tak wracając do szynki
Wobec natłoku towaru na rynku, (ech ten kapitalizm rozkładający się na wystawach) producenci choćby szynki chcą się wyróżnić. Stąd też mamy szynkę wiejską, ale też nie ze wsi, tradycyjną, szynkę plebana, z karczmy, z kija, z Bobrownik (to pewnie od miejsca produkcji) ale też z tłuszczykiem itd, itp.
Skąd pomysł aby zduna który na co dzień parał się gliną, wiązać z szynką? Nie wiem i może dlatego obstaję za tym, że jest takie zwierzę Dun.

02 października 2021

O wyrażaniu i urażaniu uczuć

Od wielu lat mówiło się o tym w środowisku prawniczym. Jak można urazić czyjeś uczucia religijne? To relikt z PRL gdzie władza komunistyczna nie chciała
być taka całkiem zła tylko w połowie dobra i tym zapisem puszczała perskie oko do ludzi wierzących, choć być może bardziej do ich pasterzy.  Potem umarł komunizm, a zapis został, ponieważ - władzy raz otrzymanej nie oddamy nigdy - tak mówił klasyk. 
Teraz kiedy nie ma dnia, aby czyjeś uczucia religijne nie zostały obrażone.
Ludzie to tylko ludzie. Różnią się od siebie choćby tym, że niektórzy są po prostu obrażalscy. Inni zaś chodzą na pasku pasterzy i obrażają się na rzeczy wskazane.
Poza tym rządzący chcą się wkupić w łaski sukienkowych działaniem restrykcyjnym  wobec wolnej myśli, ponieważ ciągną oni za sobą niczym stado baranów całkiem pokaźny elektorat.
Zadziwiający jest ten jednostronny brak tolerancji wobec innych, zwłaszcza przy zwiększającej się ilości godzin religii w szkołach która miłości wobec innych powinna uczyć. 
Tak to więc Matka Boska z tęczowym tłem, papież z kamieniem na szatach,  oraz  mnóstwo innych rzeczy wywołują urażenie czyichś uczuć religijnych.
Kilka dni temu jakiś idiota po zdobyciu Giewontu postanowił zdobyć kolejny tym razem szczyt głupoty i wdrapał się na olbrzymi stalowy krzyż stojący na szczycie.
Dla zdecydowanej większości takie działanie to to skrajna nieodpowiedzialność i głupota. Znaleźli się jednak i tacy którym przede wszystkim uraziło to uczucia religijne.
A z tym to już nie ma żartu
Art. 196 Kk przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2 dla tego, kto „obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych”
Mój urażony sąsiad, trzyma na bardzo krótkim łańcuchu psa i nie pamięta by nalać mu wody do miski, a do żarcia wrzucić coś innego niż kawałek suchego chleba i stare ziemniaki ( oczywiście jak sobie przypomni)
Strasznie to rani moje uczucia w tym religijne bo przecież religia mówi o braciach mniejszych. Nie znam tylko takiego miejsca gdzie by ode mnie zgłoszenie o urażenia tak sformułowanych uczuć przyjęli.
Widzicie z jaka falą agresji spotykają się organizacje strażników przyrody. Przecież taki maltretowany pies, kot, koń, to własność suwerena i suweren ze swoją własnością zrobi co zechce.
Chłop może zatłuc psa, oćwiczyć żonę i przechlać kasę w poczuciu wolności, ale razi go tęcza którą to sam Bóg wymyślił na znak przymierza z człowiekiem.
Nawołuje się o wolność wyznania, ale milczy o wolności do innych wyznań lub  niewyznawania żadnej religii.
Między myśleniem a tolerancją jest z pewnością jakaś  korelacja, ale tak wyrywkowo traktowana tolerancja wyprowadzić nas może na manowce.
Znowu odezwał się mój coraz lepszy znajomy Noam Chomsky

 

Śledząc codzienne wiadomości, odnoszę wrażenie, że u nas ten proces już się rozpoczął