25 lutego 2022

Bo to się wszystko tak zaczyna

Jako dziecko, biegałem ze swoimi rówieśnikami z podwórka i wykrzykiwałem za Cygankami pojawiającymi się co jakiś czas na naszym osiedlu. Wtedy mówiło się Cyganie, a dopiero od pewnego czasu w ramach poprawności Romowie. Jak przez mgłę pamiętam, że kobieta ubrana w barwne ubranie była osobą starszą, a nasza zabawa, jak to wtedy mi się wydawało, wyśmienita.
- Sakara, makara dawaj cygara - pokrzykiwaliśmy za Cygankami, a owo sakara, makara z pewnością miało naśladować romski język.
Ze wstydem muszę przyznać, że jeden z podwórkowych towarzyszy posłał nawet za kobietą parę kamieni. Wtedy to nie zbulwersowało mnie tak bardzo. Sam bym nie rzucił bo przecież jakąś kindersztubę z domu wyniosłem.
Czy jest mi wstyd z tego powodu? Oczywiście, ale przypomnę, że w tamtym czasie, w szkole czytaliśmy o Murzynku Bambo który nie chcę się myć, ani uczyć, przesiadując całymi dniami na palmie.
Czy taki niewinny wierszyk może zaszkodzić ?
Przypomnijcie sobie przywitanie czarnoskórego księdza na uroczystościach Radia Maryja przez samego Ojca Dyrektora. - On się mył wcale ...
Wracając do dzieciństwa.
Dwie zrzędliwe staruszki które nie życzyły sobie, aby przechodzić koło ich domu, zwane przez nas Kubuśkami (nie wiem dlaczego) też z powodu wyglądu i zachowania zbierały od nas porcję epitetów i złośliwości.
Byliśmy jak te pisklęta gotowe zadziobać to co inne i nie pasuje do schematu.
Dzięki Bogu, mój rozwój intelektualny nie poszedł w tym kierunku, a przecież mógł. Dzisiaj jest mi głupio z powodu mojego tamtejszego zachowania, choć byłem wtedy na progu swojej życiowej edukacji.
Chociaż to były jednostkowe przypadki mojego udziału w tych ekscesach, ponieważ byłem chorowity i mój pobyt na podwórku był ściśle reglamentowany przez matkę , to jednak trwałem w poczuciu takiej podświadomej winy. A gdy dorosłem, od początku starałem się, aby moje dzieci inaczej kształtowały swoje stosunki z otoczeniem.
- Bo to się zwykle tak zaczyna - śpiewał Bogdan Łazuka w nieco innym kontekście.
Dzisiaj uważam, że wszelkie takie rasistowskie zachowania powinno się tępić w zarodku. Niestety wydaje mi się, że w tym temacie szkoła swojej szansy nie wykorzystuje. Wbija nam za to zgodnie z nowymi wytycznymi, że jesteśmy narodem wybranym. Takim wybranym co to mu więcej wolno. Piszemy więc na nowo kraty swojej historii eksponując świetlane wydarzenia, nawet wtedy kiedy ktoś gotów zaświadczyć, że parę chmur by się znalazło, albo że dzień był całkiem pochmurny.
Jako "naród nowo wybrany" nie jesteśmy fanami "narodu wybranego".
Nie dziwota więc, że można dostać w ryja gdyby tak nieopatrznie stwierdzić, że Matka Boska była żydówką, a że w judaizmie dziedziczy się po kądzieli to Pan Jezus też.
No i jak to pogodzić z hasłem - bij żyda. Ale się bije wystarczy przejść się którąś z ulic każdego polskiego miasta i czytać co jest namalowane sprejem na ścianach.
Z równym zapałem można bić czarnego, pedała, araba, lewaka, itd itp.
Rasizm jako życiowa postawa ma się dobrze i chyba coraz lepiej .
Czytam o pewnej Japonce, graczce w grach komputerowych. To ważne informacje, ponieważ to są aktualnie idole naszych dzieci i wnuków. Czerpiąc z popularności prowadzą strony i blogi vlogi na których pieprzą co im ślina na język przyniesie.
Owa Japonka w trakcie jednego ze streamów czyli przekazu video na żywo, stwierdziła, że mężczyznom poniżej 170 cm wzrostu powinno się odebrać prawa człowieka.


Gwoli ścisłości przypomnę, że owo 170 cm to tylko odrobinę mniej, niż wynosi średni wzrost mężczyzn w Japonii.
Oczywiście zaraz zareagowała organizacja e-sportowej i Tanukana bo tak się nazywa, została zwolniona z drużyny na swoją seksistowską wypowiedź.
Można by pomyśleć, że uprawiam swoją prywatę, ponieważ sam mierzę poniżej 170 cm, a i powiem szczerze, że czytając tekst coś we mnie zazgrzytało.
Oczywiście zaczęło się wycofywanie rakiem i Tanukana napisała, że jej zamiarem nie było poniżanie niskich ludzi. Była to rzekomo próba obwieszczenia swojego zamiłowania do wysokich mężczyzn.
Wiem to i po sobie, że większość kobiet lubi wysokich przedstawicieli płci przeciwnej, ale słowa Japonki odebrano w jej kraju jako poważne przewinienie.
Nie jest to pierwszy wyczyn naszej negatywnej bohaterki.
Tanukana znana była z ciętego i ofensywnego języka. Wcześniej mówiła między innymi, że kobiety z miseczką A nie powinny zabierać innym tlenu, a mężczyźni żyjący z rodzicami nie są ludźmi.
Dziwicie się potem, że dzieciaki siedzące całymi dniami nad smartfonem wypowiadają kwestie od których jeżą nam się włosy na głowie?
Skąd one to przywlekły? No właśnie, skąd?
Bo aby była równowaga potrzebna jest jeszcze przeciwwaga. Widzicie ją gdzieś?
Nie mówię tu o pojedynczych głosach oburzenia które można odszukać w sieci, tu i tam
Z lekcji fizyki pamiętam, że przeciwwaga powinna być takich samych rozmiarów. No chyba, że zastosujemy dźwignię, ale to już temat na inną historię.

17 lutego 2022

Praca z rabatem

Jako niezłomny poszukiwacz absurdów dnia codziennego, przedstawiam kolejny ich przykład
                          
Buty do pracy z rabatem. Jaka to praca i kto komu zaproponował rabat? Absurdalne - pomyślałem na początku, ale już za chwilę doszedłem do wniosku, że nie tak do końca. Jakoś tak na początku pandemii wziął mnie na bok szef z szefową i oświadczyli, że w zasadzie prowadzą tę firmę tylko dlatego, abym mógł otrzymać comiesięczny przelew na konto. Ostatnio zaś  z powodu pandemii im się nie spina, a więc muszą mi ograniczyć wypłacane wynagrodzenie. Bez żadnego trybu, rozumiejąc potrzeby firmy, wyraziłem zgodę na przejściową obniżkę o 25 %. Tak to udzieliłem moim pracodawcom rabatu w wysokości wspomnianej powyżej i  rozpocząłem wyśmiewaną w tytule pracę z rabatem. Tylko, że z tego tytułu nie wpadło mi do głowy zakładać innego obuwia.  
Całkiem na marginesie dodam, że  w takich na przykład sieciówkach, rabaty określone są ściśle co do czasu ich trwania.  
W moim przypadku rabat rozumiany był przez moich pryncypałów jako bezterminowy. Praw raz uzyskanych nie oddamy już nigdy !
Sam więc określiłem termin obowiązywania wspomnianego rabatu i odszedłem.
Dobrze, że nie posiadałem takiego dedykowanego obuwia, bo by mi odejść nie wypadało.
Obuwie tematyczne, co za ciekawa koncepcja, a jednocześnie kolejny przykład wchodzenia z butami w nasze życie, tym razem służbowe. Takich dziedzin w których ktoś ingeruje w nasze życie jest więcej, ale co do niektórych nie mam tak negatywnego nastawienia.
No bo jeśli idzie o buty, to takie na przykład  Laboutiny w łóżku są OK. Szpilki na niebotycznym słupku, z czerwonymi podeszwami, zupełnie nie wywołują u mnie negatywnych skojarzeń, wręcz przeciwnie. Nikt jednak nie wpadł na to, aby na eleganckim pudełku napisać - Buty do łóżka z szansą na orgazm,
albo - Buty do łóżka, z szansą na orgazm. Niby to samo a jak brzmi.











PS
Sponsorem dzisiejszego tekstu jest przecinek. Sam się nieco ślizgam w tym temacie   





PS secundo
Jakby w odpowiedzi na ten tekst na Facebooku pojawiła się taka informacja:
Wszystkie szpilki - 30%
Ucieszyłem się, ale zaraz poniżej, w komentarzach jedna z czytelniczek wpisała dużymi literami - OSZUSCI.
Nie wiem czy oburzenie dotyczyło rabatu czy orgazmu ?








11 lutego 2022

Modlitwa o godną starość

Zaczęło się od modlitwy starzejącego się człowieka, która mnie z racji owego starzenia się mocno zainteresowała. Modlitwy która obecnie najczęściej funkcjonuje w sieci jako mem, a jej autorem jest Święty Tomasz z Akwinu. Jeden z najbardziej znanych Doktorów Kościoła. Tekst wyryty jest na jego grobie który znajduje się w kościele jakobinów w Tuluzie.

Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam,
że się starzeję i pewnego dnia będę stary.
Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania,
że muszę coś powiedzieć na każdy temat
i przy każdej okazji.
Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.
Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym;
czynnym lecz nie narzucającym się.
Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości,
jakie posiadam, ale Ty Panie wiesz, że chciałbym
zachować do końca paru przyjaciół.
Wyzwól mój umysł od nie kończącego się brnięcia
w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot
przechodził do rzeczy.
Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i
cierpień w miarę jak ich przybywa, a chęć wyliczania
ich staje się z upływem lat coraz słodsza.
Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o
cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość
wysłuchania ich.
Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę
Cię o większa pokorę i mniej niezachwianą pewność,
gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi.
Użycz mi chwalebnego poczucia,
że czasami mogę się mylić.
Zachowaj mnie miłym dla ludzi,
choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać.
Nie chcę być świętym, ale zgryźliwi starcy;
to jeden ze szczytów osiągnięć szatana.
Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w
nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet
w ludziach; daj mi Panie łaskę mówienia im o tym.

Nie starzał nam się specjalnie długo, zmarł bowiem w wieku 48 lat Okazało się przy okazji, że człowiek który miał takie ciekawe podejście do śmierci, przeżywał całkiem ciekawe przygody również po śmierci i to za sprawą braci w wierze.

Pozwoliłem sobie zaczerpnąć pełna garścią z artykułu zamieszczonego w Aleteia.org, który jest międzynarodowym portalem tworzonym przez katolików. Tytuł artykułu już przyprawia o dreszcze i brzmi -  O tym jak Cystersi ugotowali ciało Św Tomasza z Akwinu. Tekst napisany tak, że nic dodać nic ująć.

   Na 1274 rok wyznaczono sobór we Florencji. Chociaż Akwinata niedawno stwierdził, że wszystko, co napisał, wydaje mu się warte tyle, co słoma, to jednak dochował posłuszeństwa papieżowi, który nakazał dominikaninowi przybycie i wzięcie udział w debacie.
Tomasz wsiadł więc na swojego osiołka i ruszył w drogę. Niestety w trakcie wędrówki tak nieszczęśliwie uderzył głową w gałąź, że spadł z wierzchowca i stracił przytomność. Nie pomogła opieka Cystersów do klasztoru których przewieziono rannego i Tomasz odszedł do Pana 7 marca 1274 r. a na jego relikwiach błyskawicznie położyli rękę gospodarze opactwa.
   Dominikanin był wysoki. Ponadto cystersi, nie bez podstaw, obawiali się, że bracia Tomasza upomną się o jego doczesne szczątki. A ponieważ mnisi cysterscy słyną z błyskotliwych rozwiązań praktycznych (piszę to całkowicie poważnie), pochowali go w najbardziej wilgotnej części kościelnych podziemi.
Potem przeniesiono go do innej z kaplic, ale ponoć kilka miesięcy później przyśnił się opatowi i nakazał przeniesienie swojego ciała z powrotem bliżej ołtarza
Przy okazji tej drugiej wędrówki mnisi postanowili sprawdzić, czy nie dałoby się przełożyć relikwii do jakiegoś bardziej poręcznego (czytaj: mniejszego) naczynia. Otworzyli trumnę, z której rozszedł się piękny zapach (standardowe efekty otwierania grobów kaznodziejskich świętych), ale zawiedli się – ciało brata z Akwinu pozostawało nietknięte rozkładem. Niedobrze…
   Obawy cystersów, że dominikanie będą teraz skuteczniej naciskać na wydanie im bezprawnie przetrzymywanych zwłok mistrza Tomasza wzrosły po tym, jak rozeszła się plotka, iż jeden z braci kaznodziejów ma zostać papieżem.
Akwinatę znów wykopano i przeniesiono, podobno tym razem ucinając mu głowę i grzebiąc ją gdzie indziej. Rzecz istotna, wciąż nie było śladów rozkładu. 
   Dwadzieścia dwa lata później znów otwarto grób. Tym razem jedna z kuzynek dominikanina zamarzyła sobie posiadanie jego prawej ręki w domowej kaplicy.
Do największego kryzysu doszło jednak w 1303 r., kiedy papieżem rzeczywiście został dominikanin. Mnisi przenieśli go w kolejne miejsce, upewniając się przy okazji, że Tomasz, z właściwą sobie konsekwencją, pozostawał w stanie nienaruszonym. Cystersi wpadli na nieco drastyczny plan.
Kiedy w 1319 r. rozpoczął się proces kanonizacyjny dominikanina, mała grupka mnichów wydobyła chyłkiem ciało z grobu, po czym je… odgotowała. Do dziś nie wiadomo, co się stało z tak przyrządzonym „rosołkiem” i czy też podpadał pod kategorię relikwii. W każdym razie kości zamknięto wreszcie w małej szkatule i zachomikowano w zakrystii.
   Nic to nie dało. W 1369 r. kaznodzieje wydobyli wreszcie swojego współbrata z cysterskiej niewoli i pogrzebali w Tuluzie, w najstarszym dominikańskim konwencie. Przy okazji dokonano rozpoznania relikwii i potwierdzono, że noszą ślady przebywania we wrzątku.
A o ile zachowanie cystersów jest daleko poza naszą sferą komfortu, to nie da się zaprzeczyć, że trudno o lepszy dowód, jak bardzo byli przekonani o świętości swojego gościa. I to jeszcze przed jego kanonizacją.
      Można by powiedzieć że Tomasza z Akwinu cechował dystans do życia i do śmierci nawet po śmierci.
A swoją drogą o ileż bardziej ciekawe byłyby lekcje religii, gdyby żywoty świętych  przedstawiano w wersji odbrązowionej. Nie musiałyby być wtedy obowiązkowe.
Dwa tysiąclecia chrześcijaństwa przepełnione są przecież podobnymi historiami. 
To się jednak nie stanie w tym patetycznym i śmiertelnie poważnym kraju.  


04 lutego 2022

Ten obrzydliwy kolor zielony

A teraz coś co kontynuuje temat  poprzedniego wpisu. Nie czepiam się już jednak kobiet, a jedynie koloru. Sprawa dotyczy jak poprzednio, koloru zielonego.
Czytam oto na portalu komputerświat.pl, że: 
Nastolatki są "zmuszane" do korzystania z iPhone'a, a tajemniczy dopisek dodaje - Za zielone dymki grozi im społeczne wykluczenie.
Ponieważ mam typową ludzką wrażliwość i jestem przeciwny wykluczeniu społecznemu z jakiegokolwiek powodu, zagłębiłem się w tekst.
Wiadomo powszechnie, że młodzież uwielbia korzystać z komunikatorów. U nas najczęściej jest to Messenger lub WhatsUp, a dla iPhonów jest to iMessage.
Z doświadczenia wiem, że iPhony są zdecydowanie wyżej na półce cenowej niż telefony z innym systemem. Ostatnie doniesienia ze świata polityki mówią, że ponoć iPhony są trudniejsze do złamania zabezpieczeń, a fakt szpiegowania Pegasusem jest łatwy do ustalenia. W przypadku młodzieży mniej jednak idzie o Pegasusa, a bardziej o szpan i aplikacje. Wracając zaś do koloru.
Okazuje się, że osoby korzystające z komunikatorów na iPhonie wysyłają korespondencję w postaci niebieskich dymków. Osoby korzystające z Androida czyli innych,  nienajtańszych jednak telefonów, wysyłają na komunikator dymki w kolorze zielonym. Ponieważ wśród obecnego pokolenia funkcjonuje kult marki dlatego też nastolatki są "zmuszane" do korzystania z iPhone'a.  Za zielone dymki grozi im społeczne wykluczenie
Ktoś tam wypowiedział się - Znam osoby z Androidem, które przepraszały za to, że mają Androida i nie mają iMessagea.
Jak tu teraz pisać z koleżanką nie mając iPhona ?
Jedna z dziewczyn pochwaliła się korespondencją z chłopakiem swojej siostrze. Cytuję za artykułem :
Powiedziałam - "O boże, jego tekst jest zielony", a moja siostra stwierdziła - "To obrzydliwe".
Czujecie to ?
Nie pewność komunikacji, a kolor dymku jest tu istotny.
Rasistowskie działania iPhona - aż ciśnie się na usta takie stwierdzenie
Skąd się wziął ten krytykowany kolor zielony? Ponoć prawda je zupełnie prozaiczna
Według  byłego inżyniera Apple, który pracował nad iMessage, zielone dymki wzięły się z potrzeby programistycznej. Chodziło o to, żeby osoby pracujące nad aplikacją mogły łatwo odróżnić wiadomości pochodzące z innych aplikacji i tak po prostu zostało. Za tą decyzją zdaniem  fachowca nie kryły się żadne ukryte intencje.
Ponoć kolor niebieski to nie wszystko w komunikatorze co czyni iMessage atrakcyjnym.
Aplikacja ma również inne cenione przez nastolatków funkcje. Trójwymiarowe awatary emocji czy proste, ale popularne gry w aplikacji "Game Pigeon". W te ostatnie nie mogą grać ze sobą użytkownicy systemów Android i iOS, a są one bardzo ważne dla nastolatków. Pozwalają im na zainicjowanie kontaktu, unikając uwaga - "presji wymyślenia tematu rozmowy".
Odłożyłem tekst i zastanawiałem się co dla mnie, kiedy byłem nastolatkiem było ważne?
I być może wiek powoduje, że pozostają miłe i ciepłe wspomnienia, ale na chodziło o kolor zielony, bo przecież byliśmy na swój sposób ekologiczni i zaangażowani. Przyznam jednak szczerze, że początki konsumpcjonizmu już dawały nam się we znaki. Wszak był to czas gierowskiego skoku na głęboką wodę, która później okazała się niebezpieczną płycizną.
A kolor?
I tu może kryć się rozwiązanie zagadki.
Wg Wikipedii - W średniowieczu zieleń uważano za kolor symbolizujący katastrofę i zło, była kojarzona z samym diabłem. Istniał nawet przesąd, że ubieranie się na zielono może ściągnąć złe moce i pecha. Niektóre negatywne znaczenia przetrwały w zmienionej formie do dziś – jaskrawa zieleń kojarzy się z trucizną, zaś blada, zmieszana z niewielką ilością błękitu lub szarości – z chorobą.
Z biegiem czasu zielony zdobywał jednak coraz lepszą reputację i przestał się kojarzyć ze złem, stał się natomiast symbolem losu i przypadkowości – zarówno w ich dobrych, jak i złych aspektach.
Obecne postawy wobec pandemii, ochrony zdrowia i paru innych działań cofają naszą populację gdzieś w mroki średniowiecza więc nie należy się dziwić, że wobec tego i zielony kolor nabrał swego dawnego mrocznego znaczenia.