21 września 2017

Nim w kołowrotku pęknie nić

Dwudziesty września.
Boże, to ponad połowa miesiąca a właściwie nawet dwie trzecie.
Dopiero co dokonywałem on line cyklicznych płatności: gaz, prąd, woda, telewizja i internet. Dodatkowo jakieś tam inne i coś tam, coś tam.
Właśnie zapowiedział się kominiarz i diagnosta.
Woda spłynęła z rur i jakby dla równowagi zapełniło się szambo. Zamawiam „gównowóz” i myśl przewrotna już mi doskwiera, że dopiero co go zamawiałem. Taki standard, choć niczym Adaś Miauczyński w „Dniu Świra” widzę te dzieci w biednej, pozbawionej wody Afryce.
Żyję zbyt szybko, choć cały czas szukam jakiegoś dystansu.
Nie oglądam żądnych seriali w telewizji, żeby niewolniczo nie organizować sobie czasu na kolejny odcinek „Szpitala w dolinie” czy „Wspólnej kamienicy”. Nie chcę „Drugiej szansy” i „Pierwszego zauroczenia”.
Konsekwencją własnych wyborów jest brak możliwości dyskusji na forum i w czasie spotkań towarzyskich. O te jednak coraz trudniej, bo jakoś nikt nie ma czasu.
Kiedy z początkiem maja zrobiliśmy wraz z żoną plan przyjmowania gości, uwzględniający sympatie i antypatie wyszło, że powinienem grillować do końca listopada.
A wątrobę panie Dziejku mamy tylko jedną.
- Ale można grillować bez alkoholu.
- Oczywiście, że można. Ale po co ?


Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat bo wysiadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu *
Dzwoniła agentka od ubezpieczeń. Podjedzie jutro z polisą, którą trzeba szybko opłacić.
Kominiarz, bo już rok minął od ostatniego przeglądu komina. Przegląd komina a dokładnie zaświadczenie o jego czyszczeniu to nieodłączny element, którego żąda ubezpieczyciel w przypadku jakichś ( odpukać) kłopotów.
Ze nie mówili o tym przy ubezpieczeniu?
Dali napisane drobnym drukiem zasady ubezpieczeń? Ano dali i wszystko w temacie.
Kolejna rata podatku gruntowego, bo to obciążenie starostwo łaskawie dzieli na kilka części. Jedna z nich wypadła właśnie we wrześniu.
Nie mam czasu zamówić żwiru, aby przed jesienią zasypać dziury na drodze. W tych dziurach zbiera się deszcz i brudzi samochody.
Nie minie mnie to, a jak mawia Ferdek Kiepski – To nie są tanie rzeczy.
Nie minęło. Wczoraj kierowca wysypał czternaście ton kamienia do samodzielnego rozsypania.
Samodzielnego choć z sąsiadem.
Znajomi chcieli wpaść na drinka w porze rozsypywania żwiru na drodze.
Wystraszyli się, że mógłbym prosić ich o pomoc.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. No to na razie nie mam jeszcze szans na ich poznanie. Piszę bowiem tutaj nie o braku środków finansowych, a o szybkim upływie czasu który powoduje, że owe cykliczne płatności tworzą jakąś szaloną karuzelę.
Z drugiej strony jakiś niespodziewany „kufereczek stóweczek” też by nie zaszkodził.
- Mogliby zadzwonić do mnie z radia, że wygrałem.
- Wysłałeś SMS-a do radia?
- Co Ty, nie miałem czasu
- To daj bogu szansę i wyślij!

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć czy być?
Bo życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić
Na pytanie - mieć czy być ? już dawno sobie odpowiedziałem
Trzeba mieć bo wtedy łatwiej być
Niestety, idealistycznie zbyt długo wierzyłem w to, że wystarczy być.
W zasadzie to „być” interesuje tylko ZUS , ale wyłącznie do czasu gdy może pobierać składki z „mieć”.
Potem, moje „być” to tylko obciążenie. Mówiąc wulgarnie to wrzód na dupie

Już nie chce z nikim ścigać się, z sił opadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu
I gdyby tak dawali urlop od takiego pospiesznego życia,

Maryla namawiała kiedyś śpiewająco że najlepiej to :

Uciec pociągiem od przyjaciół,
Wrogów, rachunków, telefonów.
Nie trzeba długo się namyślać,
Wystarczy tylko wybiec z domu.**

No właśnie. Tylko najtrudniejszy ten pierwszy krok zanim innych zrobisz sto.
I jakie cholerne, nieopisane jest ryzyko takiego postępowania.
Szef w szpetnym uśmiechu krzywi się, że chcesz wyskoczyć na pół godziny przed zakończeniem pracy. Z drugiej strony ten sam szef nie ma nic przeciwko temu, że wpadasz do pracy na godzinę przed jej rozpoczęciem bo tak pasuje Panu kontrahentowi.
To jakby nie ma związku i się nie sumuje. W końcu praca jaką posiadasz powinna być dla ciebie największą wartością.
Jak w takim razie zachowałby się szef, gdyby zobaczył mnie z zielonym kamieniem trzymanym w dłoni?
I co ty człowieku chcesz zrobić z tymczasem co stanie?
Z tym światem co się zatrzyma ?
Z kalendarzami które nie zmienią daty?
Jak to co ? Zwariuję.
Tylko jeszcze nie wiem, czy ze szczęścia czy z nudów?. Bo ja już chyba nie potrafię żyć wolno, tak jak nie umiem leniwie wypoczywać.
- Co chciałbyś robić w tym beztroskim lenistwie - pytała żona gdy wyjawiłem jej swój pomysł na życie
- Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd. Gapić się na dziury w niebie. Jak najdłużej kochać ciebie Na to nie szkoda mi zmierzchów, poranków i nocy. - odpowiedziałem słowami piosenki
Chyba spodobało jej się przynajmniej kilka pomysłów, ale zaraz stanęły też przed oczami rachunki, które spłynęły falą na naszą skrzynkę mailową.
- To ty może praktykuj lenistwo rotacyjne
- To znaczy?
Leżysz pod gruszą na dowolnie wybranym boku, wyłącznie w co drugą niedzielę po 16.00.
Dziury w niebie obserwujesz w niedziele wypadające pomiędzy leżeniem pod gruszą.
W jednym i drugim przypadku możesz zaś trzymać w ręce ten zielony kamyk.
- Kamyk zielony.
- W zasadzie to z tym kamykiem jest najmniejszy problem, Możesz go zabierać ze sobą do pracy. Może wtedy zmieni ci się nastawienie.
- Kochanie, na Ciebie zawsze mogę liczyć - odpowiedziałem
Podejrzewam, że jak kiedyś stanę u nieba bram – zakładam to trochę nieskromnie - to Pan spojrzy na mnie i powie :
- Wiesz, nie ma tu dla ciebie żadnej chmurki do wylegiwania się. Wiem dobrze, że ty i tak nie umiesz tak wypoczywać. Tu masz torbę z narzędziami. Widzisz niebo ma już parę milionów lat. Tu coś wieje tam coś przecieka. Pójdziesz i tak dla relaksu i oczywiście bez „napinki”, tu stukniesz, tu pukniesz a tam dodatkowo przeszlifujesz. 
-Taaaa...
Ale póki co żyjemy - jak pisał poeta - a więc póki co nadal

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
gubiąc wątek i dni
a jakiś bies wciąż powtarza mi prędzej