Wszystko to do czasu gdy samotna seniorka nie zapragnęła pójść do osiedlowego klubu, gdzie zorganizowano wieczór dla singli (z całą elegancją przynależną do wieku uczestników). Mamusię to wciągnęło co nie podobało się córce, ale ona nie zwracała na to uwagi i bywałą tam w każdą środę. W końcu poznała pewnego mężczyznę i powiedziała córce, że jest jej bratnią duszą. Tu znalazła się wypowiedź córki:
- Mama zaczęła go często widywać na spacerach po mieście, w parku, w kinie. Nie rozumiem ludzi, którzy mają ponad 60 lat i nadal chodzą na randki. Na początku myślałam, że się rozstaną i sprawa przycichnie.
Niestety mamusia zdecydowała się na ślub co spotkało się znowu z niezrozumieniem ze strony córki
- Ludzie, którzy decydują się na ślub po sześćdziesiątce, są dla mnie zagadką. Nie wierzę w miłość w tym wieku, dlaczego nie mogą się po prostu przyjaźnić? Po co legalizować związek w tym wieku?
Mama wyprowadziła się, a dorosła w końcu córka nie ma ochoty na kontakt z matką.
Dlaczego przytaczam tę prozaiczną w końcu historię? Ponieważ ostatnio życie dopisało mi kolejną cyfrę do mojej liczby przeżytych lat, a ponieważ pierwsza z nich to to szóstka poczułem się jakby adresatem tej historii.
Jest faktem, że szaleję za moja wnuczką i z małżonką wydzieramy ją sobie z rąk. Znaczy to, że posiadam małżonkę i nie mam żadnych planów matrymonialnych.
Nie robię też planów na przyszłość w stylu wyrażonym przez Stefana Friedmanna w jednej z kabaretowych historii lat 70 tych.
- Ustaliliśmy z żoną, że gdy któreś z nas pierwsze umrze to ja jadę w podróż dookoła świata.
Poczułem się jednak dotknięty taką stygmatyzacją ludzi po sześćdziesiątce.
Poleruję motocykl przed planowaną jazdą i tak myślę, że ktoś chciałby mi tego zabronić. Nie tak dawno czytałem wynurzenia jakiegoś młokosa po dwudziestce, że po 60- tym roku życia powinni z urzędu zabierać prawa jazdy.
Obowiązuje kult młodości, a wiek dojrzały nazywany przez nich starością niechaj zdycha. Tylko dlaczego nie potrafią sobie wyobrazić własnej kariery zawodowej bez pomocy owych rozsypujących się wątłych staruszków?
- Ludzie, którzy decydują się na ślub po sześćdziesiątce, są dla mnie zagadką. Nie wierzę w miłość w tym wieku, dlaczego nie mogą się po prostu przyjaźnić? Po co legalizować związek w tym wieku?
Mama wyprowadziła się, a dorosła w końcu córka nie ma ochoty na kontakt z matką.
Dlaczego przytaczam tę prozaiczną w końcu historię? Ponieważ ostatnio życie dopisało mi kolejną cyfrę do mojej liczby przeżytych lat, a ponieważ pierwsza z nich to to szóstka poczułem się jakby adresatem tej historii.
Jest faktem, że szaleję za moja wnuczką i z małżonką wydzieramy ją sobie z rąk. Znaczy to, że posiadam małżonkę i nie mam żadnych planów matrymonialnych.
Nie robię też planów na przyszłość w stylu wyrażonym przez Stefana Friedmanna w jednej z kabaretowych historii lat 70 tych.
- Ustaliliśmy z żoną, że gdy któreś z nas pierwsze umrze to ja jadę w podróż dookoła świata.
Poczułem się jednak dotknięty taką stygmatyzacją ludzi po sześćdziesiątce.
Poleruję motocykl przed planowaną jazdą i tak myślę, że ktoś chciałby mi tego zabronić. Nie tak dawno czytałem wynurzenia jakiegoś młokosa po dwudziestce, że po 60- tym roku życia powinni z urzędu zabierać prawa jazdy.
Źródło motormania.com.pl
Obowiązuje kult młodości, a wiek dojrzały nazywany przez nich starością niechaj zdycha. Tylko dlaczego nie potrafią sobie wyobrazić własnej kariery zawodowej bez pomocy owych rozsypujących się wątłych staruszków?
Seniorów którzy zajmą się ich dziećmi, coś tam naprawią, coś tam ugotują, Coś tam, coś tam.
Owszem jestem krytyczny wobec osób zapominających o swoim wieku, ale to problem znany od lat.
Owszem jestem krytyczny wobec osób zapominających o swoim wieku, ale to problem znany od lat.
Pamiętacie jak się kiedyś mówiło? -
Z tyłu liceum, z przodu muzeum.
Patrząc na takie wyluzowane osoby jest mi zwyczajnie głupio, ale nie na tyle bym zabierał im prawo do radości, radości z życia.
Patrząc na takie wyluzowane osoby jest mi zwyczajnie głupio, ale nie na tyle bym zabierał im prawo do radości, radości z życia.
Poza tym niezastąpiony Jan Sztaudynger pisał - Starość nie młodość musi się wyszumieć. Bo żeby szumieć trzeba mieć i umieć
Na sam koniec zdałem sobie sprawę, że już pisałem na temat wykluczenia. Tam wspomniałem o dyskryminacji ze względu na wzrost. Teraz piszę o wykluczeniu ze względu na wiek. A jeżeli ktoś jest stary i w dodatku niewysoki?
Jak mówi stare przysłowie - nieszczęścia chodzą parami.
Chociaż są to nieszczęścia przypisywane przez innych, a nie odczuwane przez zainteresowanych, tworzą pewne stereotypy.
I ile to się trzeba potem nakombinować by pokazać, że z powodu braku paru centymetrów we wzroście i nadmiaru kilku lat w wieku, nic mi nie dolega.
Można też na starość spojrzeć tak jak to zrobił Jaromir Nohavica, w utworze
A więc nie trzeba mnie pocieszać.
Dla zainteresowanych link do wspomnianego tekstu z lutego br.
A tak wracając do standaryzacji.
W Moskwie, w czasach Breżniewa zainstalowano automat do golenia.
Płacił klient kilka kopiejek, wkładał głowę, a tam dwie brzytwy, jedna z lewej druga z prawej walczyły z zarostem.
- Jak to możliwe ? - pytali naukowcy z zachodu - przecież każdy z nas ma inną twarz
- Tak, ale tylko do pierwszego golenia w naszym automacie - odpowiadali twórczy.