Elegancko zacząć od cytatu
Irlandzki pisarz Oscar Wilde powiedział, że młodym
ludziom zdaje się, iż pieniądze są najważniejszą rzeczą w życiu, a gdy się
starzeją, ich przeczucie przechodzi w pewność. Wiek który położył mi łapę na
karku, czyli pięćdziesiąt cztery, upoważnia mnie już do owej pewności.
Humanistyczna natura zmusza mnie jednak do cyklicznego wątpienia w
prawdziwość tego stwierdzenia. Liczą się przecież jeszcze marzenia, złudzenia i
te niemodne obecnie uczucia. Kiedyś była jeszcze męska przyjaźń, ale ponoć już
jej nie ma. Pozostała rywalizacja. Ponoć
nigdy nie było również przyjaźni między
mężczyzną a kobietą, bo to niemożliwe. To co mieniło się przyjaźnią, to tylko
zakamuflowana gra wstępna. Czyżby więc Wilde miał po raz kolejny rację?
Czy to dobrze?
- Bo pan dobrze wie, że płotkę zjada duży kiełbik,
kiełbika zjada okoń, a okonia zjada szczupak, a szczupaka? Szczupaka zjada
człowiek! A człowieka zjadają drudzy ludzie, jedzą go bankructwa, jedzą
choroby, jedzą zmartwienia, aż go w końcu zjada śmierć. To wszystko jest w
porządku i jest bardzo ładnie na świecie, bo z tego robi się ruch. To cytat z
mojego drugiego ulubionego nieudacznika
Dawida Halperna, z Ziemi Obiecanej. Być może ktoś pamięta starego Żyda
zakochanego w Łodzi? Grał go Włodzimierz Boruński, prywatnie kuzyn Juliana
Tuwima. Byli ponoć bardzo do siebie podobni. Aż dziwię się że nikt nie wpadł na
pomysł by nakręcić z Boruńskim film o Tuwimie. Przywołuję go dlatego, że od
czasu gdy po raz pierwszy przeczytałem ten fragment o tym łańcuchu pokarmowym, zastanawiam się
czy Halpern miał rację, a jeżeli tak - czy to dobrze?.
Fragment ten przyszedł mi powtórnie na myśl, gdy w zeszłym tygodniu oglądałem
film „Londyński Bulwar” z Colinem Farrellem.
Tytułowy Londyński bulwar to miejsce, gdzie marzenia się
nie spełniają. Jedni cierpią tutaj z braku miłości, inni nie mogą osiągnąć
sukcesów w jakiejkolwiek dziedzinie.
Mitchell, w tej roli Farrell, to drobny kryminalista,
który właśnie opuścił więzienie po odsiedzeniu wyroku za zabójstwo. Mężczyzna
pragnie rozpocząć uczciwe życie, w związku z czym zatrudnia się jako złota
rączka w posiadłości rozchwianej emocjonalnie gwiazdy. Mitchell zna się nie
tylko na majsterkowaniu, toteż w zakres jego obowiązków wchodzi również
radzenie sobie z natrętnymi paparazzi, którzy prześladują chlebodawczynię.
Wszystko układa pomyślnie do czasu, aż daje o sobie znać przestępcza przeszłość
bohatera. Świat przedstawiony w filmie jawi się niezwykle ponuro. Tutaj słabszy
jest zjadany przez mocniejszego, a ten z kolei zjadany jest..Ten wielopiętrowy
szwedzki stół od razu skojarzył mi się z cytatem, na który powołuję się na
wstępie. I po obejrzeniu tego filmu wiem już, że to nie jest ładnie i to nie
jest dobrze. Kiedy zwykły ludzki odruch, musi być natychmiast przykładnie
ukarany. Nie, nie podoba mi się taki
ruch w interesie, ale do obejrzenia filmu zachęcam. Choćby w te kilka jeszcze
chłodnych dni.
Co to są stereotypy?
Damskie wieczory, podczas których kobiety robią sobie na zmianę masaże, porównują biusty i drapią po plecach, to właśnie stereotyp.
O czym rozmawiają faceci
w trakcie spotkań w swoim gronie? Przy piwie, albo bez piwa, kiedy nie
słyszy ich żadne kobiece ucho? O seksie! - Ciśnie się na damskie usta
najprostsza z możliwych odpowiedzi.
Pozory mylą, a
statystyczne badania obyczajów mężczyzn,
publikowane w damskiej prasie, kłamią.
Rozmowy ewoluują oczywiście z wiekiem, jak i uczestnicy dyskusji. Po pięćdziesiątce wyglądają mniej więcej tak:
- Ja dokładnie
mieszam, podlewam chłodną przegotowaną wodą i odstawiam do rana – stwierdził
Miłosz.
- A ja
robię to zgodnie z przepisem. Do
swojej maszyny do chleba dostałem płytę, a na niej około pięćset przepisów. Robię po kolei jak jest napisane. Najbardziej
smakuje mi ciasto z bananów – pochwalił się Roman
- A ja w zeszłym tygodniu zrobiłem imprezę. Na
zakąskę parówki zapiekane w cieście.
Nim skończyliśmy pierwszą flaszkę,
parówki się skończyły – pochwaliłem się
próbując dopasować do rozmówców.
- Ja tam nie lubię
parówek – stwierdził Roman.
- Ale one w tym
cieście zupełnie nie przypominają
parówek. Jak ty je dokładnie
robisz Antoni? – spytał Miłosz.
- Oprócz parówki
biorę: kawałek żółtego sera i kawałek
papryki. Parówki kroję na pół, dzięki temu bułeczki są małe i idealne na
przekąskę do drinka. Smaruję jajkiem posypuję czarnuszką i do pieca. No mówię
wam poezja. Czarnuszka daje ten charakterystyczny smak. Pamiętacie te szwedzkie
pierogi, które sprzedawali na Długiej lata temu? Rozmarzyliśmy się we
wspomnieniach i przyprawach. A w
służbowej lodówce tylko mleczko do kawy. Fakt, lubię sobie pogotować.
Oczywiście pod warunkiem, że wejście do
kuchni jest potrzebą serca. Nic z obowiązku.
W czasach kiedy młode kobiety mają problem nawet ze zrobieniem herbaty,
ta męska umiejętność może zdecydować o życiu. Przynajmniej o zdrowiu, lub choćby dobrym samopoczuciu.
A może z tym
brakiem daru do gotowania u współczesnych młodych kobiet to tylko taki stereotyp?
Koniec męskiego świata
Świat się kończy. Oczywiście w takiej formie do jakiej
jestem przyzwyczajony. Nie piszę, że kończy się najlepszy ze światów, ale ten w
którym wzrastałem. Kończy się męski świat. Nie chcę tutaj pisać o kobietach na
traktorach, czy marszałkiniach, lub ministerkach. Setki dziennikarzy otrzymało
za to, tak zwane wierszówki.
Otwarcie zawodów to w końcu element postępu. To również
naturalne wyrównanie szans płci na choroby zawodowe.
Chodzi o
najbardziej męskie z męskich, formy zachowań.
Pierwsze to pilot
do telewizora. Kiedy w jednej z amerykańskich komedii, syn zadaje ojcu pytanie
- kto rządzi w domu? Bohater grany przez Woodego Allena odpowiada:
- Zasadniczo mamusia podejmuje decyzje we wszystkich kwestiach
dotyczących naszej rodziny, ale to tatuś trzyma pilota od telewizora. Przez
prasę przewala się fala artykułów pod jednym tytułem - domowa wojna o pilota.
Proponowane są wzorce ugody, posiadania na zmianę, a nawet związanej z tym
problemem terapii. Teraz w związku ze
zmianą formy korzystania z TV, częściej przez laptopa, problem pilota umiera
powoli śmiercią naturalną.
Czyżby pozostały
nam tylko samochody. Czyli po drugie.
Kiedy jechałem dzisiaj do pracy, z wyciszonego radia
dopadła mnie wiadomość. Według jakichś tam badań, to kobiety coraz częściej
decydują o marce samochodu, którą jeździ ich mężczyzna.
Dotychczas kobieta
decydowała zwykle o kolorze nadwozia i odcieniu tapicerki. Teraz apetyty poszły
na całość. Aż dziwne ponieważ odcinają sobie w ten sposób naturalne prawo do
narzekania
- Bo kupiłeś taki
samochód, bo ty chciałeś ten model. Bo uparłeś się na ten silnik. Bardzo dawno temu, kiedy jechałem po odbiór
nowego samochodu, ojciec zapytał matkę:
- Jaki kolor?
Przypomnę, że
wczasach PRL to pytanie było z gatunku abstrakcyjnych. Z magazynu wydawano jak
leci.
- Nie podoba się ? To nie brać. I do domu.
- Wszystko jedno jaki – stwierdziła skromnie staruszka.
Kiedy oglądała
nowo nabyty samochód, spytała z niesmakiem
- Taki kolor
?
- Mówiłaś, że
wszystko jedno jaki – bronił się stary.
- Wszystko jedno
jaki, ale nie taki.
Może chodzi tutaj
o to, aby facet w swoim samochodzie był mniej atrakcyjny dla innych
kobiet? Stąd to wkroczenie na ten
dotychczas typowo męski rejon. To forma jakiejś samoobrony.
A może nie. Może to fragment przemyślanej kampanii, po
której już bardzo blisko do tego, o czym ze wstrętem mówił bohater Seksmisji
- Ale żeby tak
jajo o jajo !
Po tej wiadomości o samochodach, która wryła mi się
głęboko w umysł, nic nie będzie takie jak dotychczas.
A jak jeszcze
przyjdzie sikać na siedząco?!
Przecież facet
skonstruowany jest trochę inaczej. Wypić, pośpiewać, nawet narozrabiać w
knajpie. Dać sobie po pysku, tak dla draki.
To męska domena.
Dodatkowo upatrzyć sobie posiadaczkę jakichś fajnych piersi, czy pośladków.
Czasem nie muszą być nawet fajne, byle by były. Osobiście znam takich, dla
których po kilku drinkach, to nie jest to warunek konieczny. Bo w końcu nie
ważny wiek, nie ważna płeć. Liczy się uczucie. Byle następnego dnia opowiedzieć
o wieczornej zdobyczy. Bo wiadomo, facet myśliwym jest. Czasami naprawdę nie ma się czym chwalić, ale
od czego nasza męska ułańska fantazja.
Dodatkowo alkohol przesuwa tę granicę od której
przestajemy mówić o zalotach, a zaczynamy mówić o molestowaniu. Czasem nawet o
gwałcie.
Użyłem tutaj
określenia zaloty, co może być niezrozumiałe w pewnej niestety coraz szerszej
grupie wiekowej. Chodzi mi mianowicie o tak zwane bzykanie za obopólną zgodą. I
tu również okazało się po raz kolejny, że padł kolejny bastion męskości.
Jak przeczytałem w
necie :
„39-letnia
mieszkanka Australii została oskarżona o włamanie do domu i zgwałcenie
mieszkającego tam mężczyzny” - Tak donosi portal dailymail.co.uk.
Według
prokuratora, obydwa incydenty miały miejsce na przedmieściach Adelaide we
wrześniu 2011 roku. Kobieta miała włamać się do domu mężczyzny ze z góry
podjętym zamiarem dokonania zgwałcenia. Ostatecznie, postawiony akt oskarżenia
zarzuca jej uprawianie z poszkodowanym seksu oralnego bez jego zgody.” Koniec
wiadomości
I już moja przybrudzona, męska wyobraźnia zaczyna
pracować.
Bo w zasadzie o co chodzi? O co chodzi?
Po pierwsze - W którym kierunku poszedł ten seks oralny
jeżeli gwałcącym, o przepraszam,
gwałcącą jest kobieta?
Po drugie - Dlaczego ze zgłoszeniem faktu ofiara czekała
tak długo?
I po trzecie -
Zupełnie nie wiem dlaczego, przypomina mi się rysunek Andrzeja Mleczki.
Na tle płonącej wioski odbywa się rozmowa dwóch Wikingów, ojca i syna.
Ojciec mówi:
- Tyle razy mówiłem Ci gówniarzu – najpierw gwałcić i
rabować, a dopiero później palić.
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńJesteś w formie, post super. Tylko z tym sikaniem na siedząco nie mogę się zgodzić. Na siedząco sikało się drzewiej, jak się było młodym, a czynność ta wykonana na stojąco groziła zmoczeniem ściany za kiblem na znacznej wysokości. A skierować w dół się nie dało. Z właściwym sobie bufoństwem i narcyzmem muszę wspomnieć że i teraz jeszcze czasem muszę siadać, ale jakoby rzadziej. Dużo rzadziej ;))). Pozdrawiam i tak trzymaj. JerryW_54
Jak zwykle nie uwzględniłem wszystkich aspektów. Dobrze że jesteś, Jerry
UsuńPozdrawiam
Faceci rozmawiają o bananowych ciastach i parówkach z piekarnika? Świat się kończy... Miała rację Danuta Rinn w swoim śpiewnym zawołaniu.
OdpowiedzUsuńSpójrz na to inaczej Bet. Faceci też mają ludzką twarz. Tylko ciiii, bo zdradzam tajemnice płci. Pozdrawiam
UsuńKobieta wybiera samochód facetowi??? Świat zwariował? Sobie wybiera. I mówi z pogardą - "ten Twój suzuk, kompletnie nie ma odejścia. Moja mazdeczka to dopiero ma kopa!:)))" Cytuję siebie:))) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńWidzę rodzinne zamiłowanie do japońskich marek.
UsuńPozdrawiam
...ależ stereotypy :) w komentarzach również...ha ha. Ja tam lubię i do knajpy i porozrabiać i ugotować i przytulić i pomalować...rozckliwić się i zakląć:)Prowokacja! Uściski od Ani:)
OdpowiedzUsuńPewnie że prowokacja, ale podparta prawdziwymi materiałami
UsuńPozdrawiam