21 sierpnia 2015

Czas nie stoi w miejscu. Gna jak szalony i nawet się zakrzywia


Po raz kolejny zajmuję się analizą wyników badań naukowych. Żadne tam miałkie pieczenie raków czy najbardziej właściwy krój torebek Louisa Vittona dla figury plus size bowiem to nauka jest potęgą.
Nie zajmę się jednak zakrzywieniem prostej w przestrzeni bądź paradoksem Fermiego.
Wykroiłem sobie z naukowego tortu kawałek w sam raz na moją miarę *
Oto on. 
Według fachowców najlepszy czas na seks to godzina 5:48.
Podobno mężczyźni i kobiety mają ochotę na seks w różnych porach dnia.”
Dlaczego podobno? Czyżby autorem była kobieta?
Ale jest jeden moment, kiedy oboje są gotowi na zbliżenia. Dyktują go męskie i żeńskie hormony płciowe, które zwiększają popęd seksualny. Jak wynika z najnowszych badań opublikowanych na łamach "British Medical Journal", światło słoneczne zwiększa poziom testosteronu u obu partnerów, co wpływa na poprawę nastroju i podnosi libido.”
Idąc tym tropem to właśnie w południe mamy najbardziej nasłoneczniony czas w ciągu dnia i wtedy powinniśmy czuć pożądanie. Niżej mamy jednak wyjaśnienie
Najlepszy i najbardziej satysfakcjonujący seks (większa szansa na osiągnięcie orgazmu) jest o 5:48.”
No tak, orgazm jest najważniejszy
Autorzy tekstu sugerują - Może warto na tę godzinę nastawić budzik...
A co jeśli pożądanie się spóźni? Co wtedy? Słuchać głosu serca czy dźwięku budzika?
Przy budziku jest to niebezpieczeństwo, że wyrobi się w nas odruch Psa Pawłowa. Na dźwięk dzwonka poczujemy pożądanie a krew zaleje nasze ciała jamiste
Mój znajomy z Gorców wyznawał inną teorię, a może tylko godzinę?
- Wiesz Antek jak ja się obudzę (w domyśle i żonę) za piętnaście trzecia to mi się lepiej potem o szóstej wstaje.
Mam nadzieję, że on nie miał na myśli godziny 5:48 w zaokrągleniu, bo musiałbym mu pozazdrościć kondycji w tym wieku.
Najwięcej zawałów serca jest o 6:53
Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda odkryli, że rano - w szczególności w ostatniej fazie snu - najczęściej dopada nas zawał serca”
Czyli sercowcy unikają wysiłku (w tym seksu) o tej godzinie co przyjdzie im tym łatwiej, że swoją małżeńską powinność ukończyli o 5:52. Dlaczego nazywam to małżeńską powinnością
Gdzieś czytałem że statystyczny małżeński seks trwa trzy i pół minuty. Gdzie tu czas i miejsce na uniesienie?
Kiedy już odbyliśmy łóżkową gimnastykę i szlag nas przy okazji nie trafił to trzeba się zważyć
Naukowcy uważają, że najlepiej ważyć się o... 7:40
Najlepiej jest stawać na wadze od razu po przebudzeniu i skorzystaniu z toalety, jeszcze przed śniadaniem.”
Zaraz, zaraz jak to zaraz po obudzeniu a 7:40 a seks o 5:48 i czekanie na zawał o 6:53 to się nie liczy?
Z powyższego wynika, że najlepszą porą na pardon robienie kupy jest jakaś 7:30 czyli z dziesięć minut przed ważeniem. To wprowadza jakiś porządek i powoduje optymizm u ważącego się.
Dlaczego nie zaprogramowano precyzyjnie tej istotnej w końcu czynności w tym zestawieniu? Może dlatego, że nie powinno się mówić „kupa”
Boleśnie o tym przekonał się mój Młodszy Syn. W czasach kiedy Starszy zaczął się interesować odmienną płcią a młodszy od niego o 8 lat brat nie stracił jeszcze dziecięcej szczerości, miało miejsce następujące wydarzenie.
Starszy udał się tam gdzie to zwykle król piechotą chodzi i zapowiadało się dłuższe posiedzenie bo pod pachą taszczył książkę. Prawdą jest, że Starszy czytał przy każdej trafiającej się sposobności a jak tu widać nawet i bez niej. Kiedy już zamknęły się za nim drzwi, w domu zadzwonił telefon stacjonarny Młodszy który lubił odbierać telefony, wykorzystał okazję i podniósł słuchawkę.
Przedstawił się i chwilę słuchał tego co ma do powiedzenia osoba z drugiej strony kabla.
Zaraz potem odpowiedział pełnym zdaniem.
- Jest Michał w domu ale nie może podejść do telefonu bo robi kupę.
Zza drzwi toalety dobiegł ryk niezadowolenia. Po chwili Starszy niczym zraniony łoś wybiegł z toalety i pogonił Młodszego.
Powodem był niepokój, że być może to nie był rozmówca a o zgrozo rozmówczyni.
Wieczorem podszedł do mnie Młodszy
- Tatusiu dlaczego nie można mówić kupa ?
Jest taki okres w naszym życiu, kiedy udajemy że z fizjologią nie mamy nic wspólnego.
Nie chodzimy do klopa a bąki w ogóle nas nie dotyczą.
Potem się z tego wyrasta bo przecież nic co ludzkie nie jest nam obce.
Spotkałem się z teorią, że nic zaś tak nie cementuje związku jak pierwsze prrryk w sypialni.
Czytałem również, że to początek końca związku, ale kto by sobie zawracał głowę naukowymi teoriami. Są one jak góralskie prognozy pogody, przeczą sobie.
Jak ktoś jest zniesmaczony dzisiejszym postem i uważa, że naprawdę nie mówi się tego słowa na "k" to ja mu odpowiadam
      - Spokojnie z tego się wyrasta. 
    Z tego niemówienia oczywiście a nie z mówienia.
A kiedy już zważymy się, skontrolujemy cukier i weźmiemy poranne tabletki jest szansa na to, że dzień wyda nam się nad wyraz sympatyczny. Szczególnie gdy w porannym zestawie witamin był Prozac
I wtedy nadchodzi ósma. A o 8:00 jesteśmy najbardziej szczęśliwi
To właśnie wówczas jesteśmy optymistycznie nastawieni do świata. Tak twierdzą uczeni z Cornell University w USA, którzy przeanalizowali wpisy na Twitterze w ciągu dwóch lat. Właśnie rano było najwięcej szczęśliwszych wiadomości.”
Z własnego doświadczenia wiem, że najlepsze są godziny ósme w piątki kiedy to uświadamiam sobie, że za osiem godzin rozpoczyna się wolny weekend.
I tylko jedna myśl mojego syntetycznego w kilku procentach umysłu nie daje mi spokoju.
Jak jest przy zmianie czasu? i czy powyższe naukowe rozważania dotyczyły jego okresu zimowego czy letniego?



*) Na podstawie

18 sierpnia 2015

Jak w filmie tak w życiu

Jest taki stary już film produkcji polskiej „Wielki Szu” z Janem Nowickim w roli głównej. Rolę krótką ale niebagatelną jak na tamte czasy grała tam pani Grażyna Szapołowska. Który z facetów jej nie pamięta? Ale to już temat na osobny post.
Jan Nowicki czyli tytułowy wielki szuler karciany stosuje w swoim życiu jedną podstawową zasadę którą dzieli się z pewną tak zwaną pracującą dziewczyną ( w tej roli Dorota Pomykała)
– Jedź tak jakby wszyscy cię chcieli zabić.
Dlaczego o tym piszę?
Bo to kuźwa prawda
Na liczniku mojego motocykla 780 kilometrów i pierwszy przegląd, sytuacji zaś w których strach zatrząsł mi dupskiem już tyle, że i ja śmiało mogę błysnąć życiową historią w gronie brzuchatych harleyowców.
Dlaczego jadący przed samochodem motocykl wywołuje potrzebę wyprzedzenia go, bez względu na ilość wolnego miejsca?
Czy kierowcy uwierzyli, że motocyklista ma oczy dookoła głowy i wyprzedzają człowieka z lewej i prawej strony.
Przy pierwszym takim wyprzedzaniu mnie z prawej byłem zbyt wystraszony by się jak to mówią zesrać ze strachu. Tu muszę dodać, że taki strachliwy to ja znowu nie jestem.
Inni motocykliści pozdrawiają mnie machnięciem dłoni. Oddaję pozdrowienie lub tez je inicjuję.
Tylko skutery zachowują się jakoś inaczej. Czyżby trzymanie nóżek razem ograniczało fantazję i zabawę?. Teraz mówi się „fun”
Obliczyłem spalanie z pierwszego baku, działa na wyobraźnię. Drugi bak tylko podtrzymał na mej twarzy uśmiech zadowolenia.
Teoretycznie na jednym baku mogę … Nie nie nad morze nie dojadę, ale pewnego zakonnika co to wbrew tytułowi nie jest ani moim ojcem ani tym bardziej dyrektorem mógłbym odwiedzić.
Kiedy rzuciłem takie obrazowe możliwości zasięgu usłyszałem, że nie mam po co wybierać się bo nie mam moherowego kasku. A cóż to za problem dla mojej żony?
Spokojnie, póki co nie wybieram się. Niektórzy wyczuli, że polityczne wahadło odbije na maksa w prawo i już teraz rezerwują sobie miejsce przy stopniach ołtarza.
Moja opinia o polityce od lat pozostaje więc negatywna i niezmienna
Kask też kupiłem nowy. Ten stary posiada wartość emocjonalną i praktycznie żadnej ochronnej. Kiedy podnosiłem głowę wyżej, pęd powietrza zsuwał mi go na tył głowy.
Nowy posiada europejskie atesty, ściśle przylega do głowy a w czasie jazdy muchy nie wpadają między zęby. Oprócz opuszczanej szybki posiada też drugą przyciemnianą, opuszczaną z góry kasku, No czuję się jak pilot MIG-a.


Tylko gdy chcę dotknąć twarzy to za każdym razem trafiam w szybkę.
W sobotę odwiedziłem matkę czyli zrobiłem dwa razy po siedemdziesiąt kilometrów. Po powrocie wypiłem kawę i byłem gotów na na kolejne sto pięćdziesiąt.
Tak się uzależniam, że muszę zacząć sobie dawkować. W poniedziałek to natura zdecydowała za mnie i było mi tak jakoś nijak gdy rozpierałem się w fotelu samochodowym a przed oczami migały mi wycieraczki. Oprócz motocykla chyba tylko heroina uzależnia od pierwszego użycia. Z resztą co do tej drugiej sprawy nie mam doświadczenia i musiałbym zapytać fachowca a przyznam że znam takiego.
Zacząłem jak poprzedni post od opisu filmu. Tym razem bardzo starałem się aby zostawić pole do wyobraźni i nie zdradzić zakończenia. A wszystko to z powodu tej blogowej wymiany zdań pod poprzednim postem
~Beata
- Panie Relski, wie Pan co to spojler? Wielkie dzięki…
~Antoni Relski
- Że wygadałem jak wygląda zakończenie? A ja myślałem, że nie ma już w tym kraju osoby która tego filmu nie widziała. Poza tym celem tego wpisu nie była recenzja filmu
Pozdrawiam
~Beata
- Nie każdy czytelnik tego bloga ma ten sam rocznik co jego autor. Nie wiem czy mogę dalej czytać bo nie wiem czego się jeszcze mogę spodziewać
~Antoni Relski
- Muszę przyznać, że bywam nieprzewidywalny
Zawsze podkreślam swój zaawansowany wiek i czynię to z jakąś perwersyjną wprost przyjemnością  a gdy usłyszałem to samo od kogoś innego to przez moment poczułem się staro. 
Aby nie rozważać kłucia w boku i trzeszczenia w krzyżach, ostanie zdanie mojego komentarza traktuje jak życzenia dla siebie i deklarację na forum - żebym tak jak najdłużej pozostał nieprzewidywalny.

10 sierpnia 2015

O wpływaniu na losy świata a przynajmniej na zycie paru ludzi


- Rajd jest rajd a przepisy są przepisami.
To cytat z filmu „Motodrama” polskiej komedii z 1971 roku z udziałem między innymi: Jacka Federowicza, Bogdana Łazuki czy Krystyny Sienkiewicz. Starsi z pewnością pamiętają, a dla młodszych mam link. Motodrama
Konkretnie chodzi mi o ten fragment od 1:15:00.
W trakcie rajdu samochodowego, prowadzącego w ogólnej klasyfikacji Jacka zatrzymuje milicjant który chce mu wystawić mandat za niezatrzymanie przed znakiem STOP. Potem wychodzi jeszcze sprawa uprawnień do kierowania pojazdami samochodowymi w szczególności czyli prawka jazdy.
W trakcie przedłużającej kontroli mijają go wszyscy liczący się rywale a potem także i ci którzy nie liczyli się wcale. 

Dura lex set lex* - jakby powiedział mój wyedukowany prawniczo syn.
Są jednak i tacy którzy uważają że był to czas bezprawia, ale to już całkiem inna historia.
Sytuacja w filmie jest jednak tak absurdalna, że już po chwili okazuje się, że to tylko sen. Sem który postawił śniącego głównego bohatera na równe, nogi.
Niemożliwe. Przecież rajdy są odpowiednio oznakowane, obstawione i zabezpieczane tylko po to by ktoś postronny nie wpłynął na wyniki rywalizacji sportowej.
I tak sobie żyłem w przekonaniu, że to jest naprawdę niemożliwe. Szczególnie, że tamten film to socjalistyczne realia świeżo upieczonego w roli I sekretarza partii Edwarda Gierka, a teraz mamy całkiem innym świat. III Rzeczpospolitą jak chcą niektórzy, lub odwrót od IV jak wykrzykują inni.
Pal licho politykę w czasach gdy liczy się gospodarka rynkowa i rywalizacja sportowa.
O ten właśnie styk sportu i gospodarki można sobie jednak połamać zęby.
Dwa razy czytałem informację która do mnie dotarła w weekend a brzmiała ona mnie więcej tak **
„- Michał Kwiatkowski musiał się zatrzymać i pójść do toalety płatnej. Nie chcieli go wpuścić. Pojechał więc do toalety na stacji benzynowej, a potem wycofał się z wyścigu - powiedział radiowej ''Trójce'' dyrektor generalny Tour de Pologne Czesław Lang.”
- Gdzie to było - zapytałem samego siebie. To jest kosmicznie absurdalne
„Kolarz ekipy Etixx-Quick Step zszedł z trasy na szóstym etapie wokół Bukowiny Tatrzańskiej. Wcześniej wielokrotnie atakował, wygrywając premię specjalną w Zakopanem i górską w miejscowości Ząb.”
No i na podsumowanie wart odnotowania komentarz z Facbooka Bartosza Huzarskiego:
"Co się dzieje z tym światem !!! co się dzieje z ludźmi !!! Dzisiaj hit o tym jak to babcia klozetowa załatwiła naszego na naszym wyścigu. Niby Tour de Pologne, niby święto narodowe, niby Mistrz Świata ale "biznes is biznes" i bez piątaka nie ma szans na dwójeczkę nikt. Nikt i koniec ... bo tak ... bo tak mówi babcia klozetowa."
Kiedy porównuję te dwie opisane powyżej sytuacje to myślę, że ta ostatnia jest zdecydowanie gorsza. W „Motodramie” to był tylko wymysł szalonego scenarzysty w drugim pielęgnowana od pokoleń i nagłośniona publicznie (w tym także przeze mnie) góralska miłość do dutków.
I chociaż jak głupi kocham ten rejon i ludzi go zamieszkujących, to za każdym razem dziwi mnie ta miłość której już sam wielokrotnie padłem ofiarą.
A zakończę banałem, że życie po raz kolejny przerosło kabaret.

*) twarde prawo ale prawo
**) www.sport.pl

05 sierpnia 2015

Kochajmy się ... częściej


Czasem to lubię sobie napisać o seksie. Wiem, wiem, że wiecie.
Tak już mam a zapowiada się, że będę miał jeszcze bardziej bowiem co tu kryć, patrząc na wiek wchodzę w buty „erotomana gawędziarza”
Poza tym od zawsze seks był dla mnie ważny, co wcale nie znaczy, że nie można spojrzeć na niego przez kolorowe okulary kpiarza.
Po co się nadymać?
Rozumiem, że sprężyć się trzeba ale poza tym jest śmiesznie. Jak u Jonasza Kofty ( Stopklatka)
„Spójrzcie
Spójrzcie współcześni,
Jesteśmy po prostu śmieszni.
Gdy nas kamera przyszpili
w najmniej odpowiedniej chwili.
Gdy dostojnika wymaca
prywatnie: boso i w gaciach...
… A bez gaci to z pewnością jeszcze śmieszniej.
Niektórzy jednak trwają w tym zwarciu pośladków i udowadniają teorie o wpływie seksu mieszkańców północnej Mongolii na fermentację kumysu w jej  części środkowej.
Wspominam o tym od czasu do czasu, powołując się na autorytety z  Ameryki, Azji i Europy które z zapamiętaniem badają wpływ najdziwniejszych czynników na zakres najstarszego ruchu świata, ruchu posuwisto zwrotnego.
Z przyjemnością informuję, że Polacy też.
Właśnie przeczytałem w Dzienniku pl, że Naukowcy z Katowic wykazali zależność pomiędzy jakością nasienia Polaków, a częstotliwością z jaką panowie uprawiają seks.
I jak myślicie jaki wniosek? Polacy muszą częściej się kochać!
„ Im bardziej stronimy od seksu podczas starań o dziecko, tym trudniej o jego poczęcie. Jeśli okres pomiędzy kolejnymi wytryskami jest zbyt długi, to wyprodukowane przez mężczyznę plemniki mają znacznie słabsze parametry, a szansa na dziecko maleje.”
Do tej pory nie ma tu nic śmiesznego bo trudno kpić z problemów z posiadaniem dzieci.
W związku z rozwojem cywilizacji, zanieczyszczeniem i powszechnym stresem jest to problem coraz większej ilości par w jak to mówią specjaliści „okresie rozrodczym”
Ponieważ jednak powody do szyderczego uśmiechu znaleźć można nawet na pogrzebie, w tej z pozoru poważnej publikacji rozbawił mnie opis takiego podstarzałego plemnika
„Plemniki starzeją się, gorzej wyglądają, ich główki są zniekształcone, witki nie pracują na pełnych obrotach, męskie komórki tracą wigor i nie potrafią płynąć prosto do celu, którym jest czekająca na nich w jajowodzie komórka jajowa - mówi naukowiec.
- Boże – pomyślałem – jakież te plemniki podobne facetom
U mnie też główka posiwiała i czoło podniosło się wyraźnie. Witka nie pracuje już na pełnych obrotach ale tylko tak by nie zapomnieć o co w tym wszystkim chodzi. Czasem tracę wigor i dłuższą chwilę muszę się motywować do pojęcia niezbędnych działań jak choćby wyniesienie śmieci.
Nie potrafię też płynąć prosto do celu, ozdabiając swoją wypowiedź dykteryjkami i powiedzeniami, podczas gdy szara komórka mojego interlokutora oczekuje na pointę.
Różnica polega być może tylko na tym, że ta szara komórka czeka na tę pointę w innym miejscu.
I jeszcze jedna refleksja Jeżeli metodą gwarantująca poczęcie jest częsty seks to per analogiam
rzadki seks ryzyko takiego poczęcie ogranicza. Całkowita zaś wstrzemięźliwość jest najlepszą metodą antykoncepcyjną .
Skuteczność przysłowiowej szklanki zimnej wody zamiast, została więc naukowo udowodniona.
O swoim małym udziale w naginaniu faktów i szukaniu analogii już nawet nie wspominam.
Kochajmy się 












03 sierpnia 2015

O dogadzaniu włościanom


W sieci rozgorzała dyskusja, a wszystko to za sprawą obwodnicy Krakowa.
Obwodnica ma być stąd tam albo w drugą stronę. Jak zapewniają odpowiedzialni za ruch, budowane drogi spowodują uspokojenie ruchu choćby na Alejach Trzech Wieszczy. To przemawia do wyobraźni tym co chociaż raz w godzinach szczytu przemierzali Aleje w tę lub w tamtą stronę.
Jak mówi jednak stare przysłowie „jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził”.
Narzekają więc czytelnicy, że planowana obwodnica za szeroka, a to znowu nie stąd tam tylko stamtąd w druga stronę i tak jak to u nas, nim coś powstanie już jest obrzydzone do wyrzygania.
Ja tam jako mieszkaniec wsi cieszę się na Dni Młodzieży w Brzegach w 2016 roku. Już buduje się szeroka obwodnica aby dogodzić pielgrzymom Po zakończonych uroczystościach z udziałem Papieża, powstanie tam strefa ekonomiczna. Dogodny i solidny dojazd jest więc wskazany.
Zakładając, że utrzymam dotychczasowe miejsce pracy (spoko, nic się nie dzieje) będę miał dogodny dojazd z pracy do domu jak i z domu do pracy.
Nie wszystkim jednak są na rękę działania po to, żeby mnie było lepiej. W Onecie pod informacją o obwodnicach pojawił się między innymi taki komentarz:

~KRK : Jako Krakus protestuję przeciwko wsi zjeżdżającej do naszego miasta.

Jak mówi jedna z zasad w fizyce – każdej akcji towarzyszy reakcja. To Trzecia Zasada Dynamiki Newtona. Rzecz poważna a więc na tę reakcję nie musiałem długo czekać

~bob do ~KRK: Jako były Krakus aktualnie wieśniak, wsiok, włościanin protestuję przeciwko Krakusom opuszczającym miasto. Bieda powinna siedzieć zamknięta w mieście i nie psuć mi widoków i nie zakłócać ciszy.
Po tej odpowiedzi jakoś weselej spoglądam na swoją rejestrację zaczynającą się literami KWI