Nie potrafię dokładnie odpowiedzieć na pytanie – kiedy?
Kiedy pierwszy raz poczułem
to dziwne uczucie, ni to swędzenia ni to pieczenia pleców w dwu symetrycznych
względem kręgosłupa punktach, gdzieś tak na wysokości łopatek.
Z czasem do tej sytuacji zdążyłem się przyzwyczaić i jakby o niej
zapomniałem.
Do czasu, bo przecież wiadomo, że co ma wisieć nie utonie.
Gdzieś tak w zeszłym tygodniu, we wspomnianych miejscach pojawiły
się swędzące wypustki, a wczoraj przez skórę przebiło się pierwsze pióro. Za
nim kolejne i następne.
Anioł ? – ktoś by zapytał.
Nie były to jednak anielskie skrzydła, znane mi z dziecięcych
lekcji religii, i półek w sklepikach z pamiątkami. To było coś bardziej
użytecznego.
- Kto mi dał skrzydła ? -
zapytałem sam siebie tytułem książki Janiny Porazińskiej.
I wtedy
uzmysłowiłem sobie że rosną mi one na własne życzenie.
Ileż to razy
w ostatnim czasie powtarzałem - pora się zbierać. Dłużej tu chyba nie
wysiedzę.
Zbierałem się w
sobie i utwierdzałem w przekonaniu, że tak trzeba, by zachować szacunek dla
samego siebie. Bo w końcu sam to sobie obiecałem.
By zdążyć nim ta cała moja niska samoocena spadnie całkiem,
wbijając zęby w bruk.
Zgłosiłem do wieży termin startu i w oczekiwaniu na godzinę zero
trenuję mięśnie, aby w żadnym razie nie
wyjść na sójkę która to od zawsze wybiera się za morze.
Z tego powodu nikt
nie traktuje jej poważnie, jak i mnie próbowano.
Jak Bronik z mojego
ukochanego serialu Z biegiem lat z biegiem dni, który całe życie już jutro wyjeżdżał
do Paryża, by nigdy do niego nie dotrzeć.
- Powiedziałeś że
ten czas który ci pozostał to dasz radę przestać nawet w przedpokoju. Skąd więc
takie decyzje? - spytał mnie jeden naiwny zbyt krótkim czasem przebywania w
moim towarzystwie.
- Nie sztuką
jest zrobić coś czego wszyscy się spodziewają. Sztuką jest zrobić coś czego
nikt się nie spodziewał.
A chwila?
Jak to napisał
Wojciech Młynarski - Trzeba wyczuć kiedy w szatni płaszcz zostanie przedostatni,
aby wstać i wyjść