24 sierpnia 2018

Addio pomidory czyli Dekada

Czy to możliwe Matko Święta
Żeby to jeszcze ktoś pamiętał?!

Zbigniew Książek O Groblach, Na Groblach

Połowa lat sześćdziesiątych Związek Radziecki.Trwają przygotowania do 50 rocznicy rewolucji październikowej. Na dole wielkiej planszy z okolicznościowym napisem - "50 rocznica Wielkiej Rewolucji Październikowej", 20 letni Wania niewprawną ręką dopisał - "Nu i chwatit" co na nasze znaczy - No i wystarczy. Komunistyczne państwo nie lubiło takich indywidualistów. Wania trafił więc z mocnymi zarzutami przed radziecki wymiar sprawiedliwości.
Sędzia wypytywał co? gdzie?, kiedy?. Ostatnim z serii było pytanie
- Wania a ile ty masz lat?
- 20 – odpowiedział Wania
- Nu i chwatit - powiedział sędzia i podpisał wyrok
              Wszystko jest względne.  Dla jednych pięćdziesiąt to mało, dla innych dziesięć to dużo
Dziesięć lat temu Prezydentem był Lech Kaczyński, a premierem Donald Tusk.
Nikt nie przypuszczał, że za dwa lat samolot w Smoleńsku zaryje w ziemię a powstała po katastrofie bruzda podzieli ten kraj na dwie niepasujące zupełnie  do siebie połowy.
Tak to mamy, jeden naród dwa plemiona jak ktoś oryginalnie napisał.
Nie do naprawienia, a wystarczyło tylko kilka lat
Dziesięć lat temu, dokładnie 24 sierpnia 2008 roku zacząłem pisać swojego bloga, pięć lat później chciałem rzucić to wszystko w diabły.
Powody opisałem w  okolicznościowym poście " Zamknąć za sobą drzwi tak na zawsze"  Tutaj

Okazało się, że łatwiej powiedzieć niż zrobić. Założyłem innego bloga, bo niczym potrzeba narkotyku tkwiła we mnie potrzeba pisania.
Nie dotrzymałem danego sobie słowa, nałóg wygrał.
- Mam 55 lat i jestem uzależniony - mógłbym powiedzieć w grupie terapeutycznej.
No i wróciłem do Antoniego na kolejne 5 lat.
"To jeden z ciekawszych niszowych blogów" - napisała pewna blogerka w komentarzu. 
Znaczy się wpadłem w dziurę.
Teraz blog obchodzi 10 lat swego istnienia i chyba w tej dziurze dalej tkwi.
Nie miałem ambicji by być pokarmem duszy dla gimbazy, w ogóle nie miałem żadnych oczekiwań. O braku wyobrażeń już nawet nie wspominam. 
Westerplatte broni się jeszcze - chciałoby się powiedzieć i zaraz przypominam sobie utwór kabaretu TEY sprzed wielu lat 
Westerplatte broni się jeszcze  
Kilka lat później profesor Władysław Bartoszewski ujął to w jedno piękne i proste zdanie -  Warto być przyzwoitym.
Czy przez te lata udało mi się zachować przyzwoicie ?. Mam takie poczucie, ocena nie należy jednak do mnie.
Nie będzie deklaracji i zobowiązań bo najłatwiej nie złamać deklaracji których się nie złożyło.    
Cieszyło mnie kiedyś takie rekordowe 100.000 wejść w ciągu jednego dnia ( za sprawą polecenia tekstu przez Onet - Dziękuję), zastanawiały posty które nie zasłużyły nawet na 1 komentarz. 
Samo życie. 
Chyba nie chciałem się rozwijać i budować własnej satysfakcji na lajkach.
Tkwię więc w tej niszy niejako na własne życzenie.
Czy żałuję ? 
Non, je ne regrette rien - jak śpiewała Edith  Piaf - Nie, niczego nie żałuję.
Cholera wyszło jak zwykle patetycznie, a miało być tylko jasno i prosto.
- Jest proste jak precel - ocenił po przeczytaniu  pewien mój znajomy.

Mijam słupek graniczny z cyfrą 10. Co jest za tym słupkiem?  Tylko czy ja nadal jestem zbudowany z tej ciekawości ?


23 sierpnia 2018

Wspomnienia odrobinę optymistyczne

Z kategorii "Ale to już było", zamieszczam wiersz który opublikowałem na tych łamach w 2010 r.  przy okazji kolejnej zmiany cyfry w moim wieku. A może zdecydowałem się na zryw pod wrażeniem Andrzej Bursy który tak reklamował swoja profesję

Ja chciałbym być poetą
bo dobrze jest poecie
bo u poety nowy sweter
zamszowe buty piesek seter
i dobrze żyć na świecie


Zwał jak chciał ale, tak wtedy  patrzyłem na swoje życie.
 
Gdy wszystko idzie mi po grudzie, gdy nie chce mi się dalej żyć.
To z kolegami  chcę na wódę, Bo żeby być to trzeba pić…
Mleko pijałem gdy dzieciakiem,  w pieluchę lałem  raz po raz.
I taką wtedy normę miałem,  że jeden cyc na jedną twarz
Pierwszy rowerek, pierwsza piłka i pierwsze wspólne serca bicie
I chciałem aby było pięknie. Bywało  ledwo należycie.
Gdy dojrzewania jął mnie ściskać metafizyczny wielki ból,
To z kolegami tanie wino, piłem na miedzy pośród pól
Aż pojawiła się w mym życiu kobieta, co mnie chciała kochać.
I nie musiałem już jak Konrad, za milion cierpieć oraz szlochać
Sadzenie drzewa, remont domu, płodzenie syna, wierzcie mi,
Wpisały w mój życiorys wiele, wspaniałych  chociaż trudnych  dni.
Mniej czasu było by świat zmieniać. Choć świat nasz  się codziennie zmienia.
Właśnie osiągam  swój wiek srebrny, Mieszankę szczęścia i wk....enia.
Więc czasem gdy mi  jak po grudzie, gdy nie chce mi się dalej żyć.
Ze znajomymi piję  wódę,  wszak  czasem warto jest się spić.
Przez ten czas pilnowałem w tej mieszance odpowiedniej proporcji, by nadmierne wkur....ie nie nie zasłoniło mi widoków na to drugie. Aż boję się go nazwać.
Chyba osiągnąłem wyższy stan świadomości w którym już wiem, że nie każda wódka powinna być pita. Nie każda lub nie z każdym. Być może z tego powodu barek mam pełen, a perspektywy zmiany tego stanu takie sobie.
Drzew już raczej nie sadzę a przycinam te które zbyt wybujały. Chciałbym mieć wnuki, ale co ja mogę w tej sprawie? Tylko cierpliwie czekać.
Czekam więc zabawiając dzieci sąsiadów, świadomy tego, że w tej orkiestrze życie sadza mnie już w drugim rzędzie. Solówki  i pierwsze skrzypce należą teraz  do naszych dzieci. 
Nie napiszą już o mnie w Wikipedii. Chociaż kto wie? Oglądałem taki polski film - "Jak zdobyć kobietę, pieniądze i sławę" (polecam) więc wiem, że wszystko jest możliwe.
Celebruję piątkowe wieczory z winem, bo piję je w dobrym towarzystwie własnej małżonki.
A gdy mnie szarpie nostalgia to urządzam powtórkę w sobotę.
Cholera, częsta u mnie ta nostalgia.
I czasem tylko przeganiam z głowy tą szczeniacką myśli, że gdyby tak zawiało, a ja dobrze się rozpędził to bym jeszcze pofrunął.
Osiecka pisała, że to zdarza się czterdziestolatkom. Wychodzi na to, że spóźniłem się o jakieś dwadzieścia lat.  

22 sierpnia 2018

Urzędnicy Pana B

W serialu "17 mgnień wiosny" ( kto to jeszcze pamięta?) niejaki Stirlitz czyli radziecki szpieg w mundurze niemieckiego oficera, gromadzi co rusz jakieś informacje które opisuje kategorią - materiał do przemyśleń.
Codziennie media podrzucają mi niczym Stirlizowi  taki materiał do analizy.
Oglądając dzisiaj wykaz najważniejszych wiadomości na Onecie zauważyłem, że wykaz ten może być świetnym materiałem do przemyśleń.
Do przemyśleń w jakim miejscu znalazł się obecnie polski Kościół.

 
A mówią, że to my jesteśmy Kościołem. Św. Paweł mówi do ochrzczonych, że staliśmy się „domownikami Boga”.
Być może w tym tkwi tajemnica trudnych relacji bo wiadomo, że liczymy się z obcymi a domowników można traktować byle jak. Oni nie maja innego wyjścia. 
Ostanie czasy pokazuję jednak, że mają.
Oczywiście zarzut nie dotyczy samego Szefa a jedynie jego urzędników.
Sojusz tronu z ołtarzem zacieśnia się, stąd w niedzielne przedpołudnie sączy nam się do ucha ideologię, a w zamian pozwala na swobodne nie liczące się z nikim działania. O działaniach nielicujących z funkcją duszpasterza już nawet nie wspominam. Zresztą o urzędnikach Pana B czytałem już tak dużo, a pomimo to moja teściowa kończy wszystko stwierdzeniem, że nie chodzi do kościoła dla księdza.
Ciekam jestem czy tego samego zdania są piłkarze ze zlikwidowanego klubu i zaoranego boiska. A przecież przyjmując przywołaną wcześniej retorykę to boisko jest miejscem wypoczynku i integracji Kościoła właśnie.
W czasie ostatniego święta jeden z prominentnych urzędników kościelnych poddawał wątpliwość sytuację gdy w Państwie świeckim traktuje się Konstytucję przed Pismem Świętym.   
Nie rozumiem tego porównania bo jest ono jakąś pokraczna paralelą.
Sama zaś wypowiedź biskupa stoi w kontrze do słów jego bezpośredniego przełożonego czyli Prymasa.
Poza tym już dwa tysiące lat temu Chrystus odpowiedział na taką wątpliwość mówiąc, że co boskie bogu a co cesarskie cesarzowi.
Czyżby urzędnicy Pana B nie uważali na tych lekcjach?

 

  
  

21 sierpnia 2018

Rewolucja co to własne dzieci zjada

Na początku oświadczam, że zgadzam się ze zdaniem Wojciecha Młynarskiego - Satyra winna milczeć tam gdzie głos powinien zabrać prokurator.
Walczmy więc o mądrych prokuratorów.
Jest też biblijne powiedzenie – Kto jest bez grzechu niechaj pierwszy rzuci kamieniem.
Jak związek ma jedno z drugim?
Wszystko jest względne, no może z wyjątkiem wartości bezwzględnej.
Od czasów szkolnych próbujemy przyswoić sobie teorię względności, by potem stosować ją z różnym zresztą skutkiem w wieku dorosłym.
Bo czymże jest sienkiewiczowskie Kali ukraść krowę - dobrze, Kalemu ukraść krowę – źle.
Konkretnie jednak to o co mi chodzi?
Chodzi mi o Asię Argento. Pewnie większość z Was nie wie kto to, a to ona zapoczątkowała akcję #MeToo
Ta włoska aktorka, była jedną z pierwszych osób, które oskarżyły publicznie producenta filmowego Harveya Weinsteina o molestowanie seksualne.
Czytam oto dzisiaj (20.08), że Argento opłaciła młodego aktora Benneta, który chciał oskarżyć aktorkę o wykorzystywanie na tle seksualnym.
No proszę. Kali ukraść krowę ...
Aktorka miała w chwili popełnienia czynu 37 lat a jej ofiara 17.
Według zeznań chłopak przyjechał do hotelu z członkiem rodziny w maju 2013 roku. Aktorka poprosiła o prywatną rozmowę z Bennetem. Kiedy zostali sami miała podać mu alkohol. Następnie zaczęła go całować. Aktorka miała dopuścić się seksu oralnego, by ostatecznie odbyć stosunek z chłopakiem.
Sam miałem kiedyś siedemnaście lat i za taki wieczór oddałbym wszystkie zgromadzone na SKO ( Szkolna Kasa Oszczędności) od dziecięcych lat środki finansowe.
Te wszystkie niezjedzone kiedyś lizaki, za które wtedy mógłbym dostać loda.
Rozmarzyłem się, ale przecież nikt mi nie wróci lat, ani kasy SKO.
Ponoć są również półnagie zdjęcia Argento i Benneta z łóżka oraz post z Instagrama ukazujący ich twarze.
Moje serce jest złamane" - napisała amerykańska aktorka Rose McGowan, która wraz z Argento nagłośniła sprawę niewłaściwego zachowania Harveya Weinsteina. Kilka godzin później dodała: "Nikt z nas nie zna prawdy o tej sytuacji; jestem pewna, że jeszcze sporo rzeczy zostanie ujawnionych. Bądźcie łagodni".
Bądźcie łagodni to taka oswojona nazwa domniemania niewinności. Niewinności do czasu ogłoszenia prawomocnego wyroku.
Też jestem przeciwnikiem szczucia i osaczania przed osądzeniem.
Wracając zaś do pary naszych bohaterów
Argento i Bennet współpracowali później ze sobą na planie filmowym. Cały czas utrzymywali kontakt za pomocą mediów społecznościowych, gdzie pisali do siebie jako matka i syn. To podkreślało ich bliską relację oraz nawiązywało do zagranych ról.
Zdjęcie i post z Instagrama, a potem wymiana korespondencji świadczyć mogą o jakimś stopniu wzajemnej satysfakcji.
Prawnicy Benneta twierdzą, że to właśnie publiczne wystąpienia Argento w sprawie #MeToo sprawiły, że ich klient sobie przypomniał o sytuacji z aktorką. Chłopak przez kilka kolejnych lat cierpiał i podobno wyparł molestowanie z pamięci. Tłumaczą też, że molestowanie zniszczyło psychikę chłopaka oraz zatrzymało rozwój jego kariery aktorskiej.
Media mówią że jeden przypadek nie może zaważyć na akcji #Metoo. Może być jednak przyczynkiem to jakiegoś głębszego zastanowienia.
Póki co kolejni aktywiści akcji odcinają się od Asi Argento.
Danton powiedział, że rewolucja zjada własne dzieci. Cytat pasuje jak ulał bowiem #metoo to w końcu rewolucja obyczajowa.
Chciałbym napisać również, że to wydarzenie to okazja do wyciągnięcia wniosków, ale w obecnej atmosferze sam nie będę nic wyciągał.
I niech mówią o mnie, że jestem świnią niegoloną i męskim szowinistą.


20 sierpnia 2018

Modlitwa czyli efekty zapatrzenia w Okudżawę

Nigdy nie byłem przesadnie religijny. Powiem szczerze, nie byłem nawet bardzo religijny. Ot przeciętny facet, co to w robocie "kurwą" sypnie, a w domu warknie gdy puszczają mu nerwy.  Oczywiście jednego i drugiego staram się nie robić, ale jak to mówią - dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
Takim gościem jestem co to w głębi ducha liczy, że dobry Pan Bóg sam jest facetem i zrozumie, iż czasem trzeba upić się by patrząc na ten świat nie zwariować.
Jestem człowiekiem który przy wszystkich swoich ułomnościach nie podniósł ręki na żonę choć dzieciaki czasem w dupę dostały.
Średni, standardowy i statystyczny. Od przeciętności różni mnie zaś to, że nie będąc fanem klepania ojczenaszów, używałem własnych słów budowanych w proste słowa. 
22 października 2008 roku napisałem i zamieściłem na swoim blogu taki oto wiersz :

Modlitwa

Pozwól mi Panie wznieść się  ponad życia codzienność
Dostrzegać wszystkie barwy dnia,  chociaż otacza mnie ciemność
Wystrzegać się wszelkich uprzedzeń  I ogólników  nie używać
Myśleć, działać, przewidzieć  co będzie z tego wynikać
W przyjazny dla innych sposób wykorzystywać  swą wolę
By w oczy bez wstrętu  spojrzeć  gdy rano przed lustrem się golę.
Zachwycać drzewem co stoi, cieszyć się wodą co płynie

Podziwiać  ptaka  w locie  zanim to życie  przeminie.
A jeśli  to niemożliwe, Masz plan swój boski to wiem
Więc  proszę tylko o jedno Daj przeżyć jutrzejszy dzień


Okazało się, że boski plan wobec mnie jest inny o czym przyszło mi się przekonać już niecały rok później.
Przycisnęła mnie ta boża ręka do ziemi tak, że poczułem źdźbła trawy w nosie a w ustach ostry smak ziemi rodzicielki.  
I wtedy to poznałem sens powiedzenia, że Henryk Sienkiewicz pisał dla pokrzepienia serc. Szczególnie ten fragment z Pana Wołodyjowskiego :
... Więc powitawszy się z Ketlingem, wyciągnął (Hetman Sobieski) zaraz ręce ku małemu rycerzowi, a gdy ów się zbliżył i za kolana go uchwycił, ścisnął mu dłońmi głowę.
— No, stary żołnierzu!— rzekł—no! Boża ręka cię przycisnęła do ziemi, aleć cię ona podniesie i pocieszy… Bóg z tobą! Już też zostaniesz z nami…Szlochanie wstrząsnęło piersią pana Michała.
— Ostanę! — rzekł wśród łez...

Wszytko na nowo poukładało się chociaż w całkiem inny sposób.
Nowe doświadczenie, nowi ludzie bo starzy zatracili się gdzieś po tej wyboistej drodze mojego życia. Może to i dobrze, mówią, że lepiej mieć wrogów niż fałszywych przyjaciół. 
Małe radości, mniejsze i większe problemy ale dzień po dniu odhaczony. Od czasu napisania modlitwy było tych dni koło trzech i pół tysiąca, czyli prawie dziesięć lat.
Czyż nie mogę więc stwierdzić, że moja prośba została wysłuchana?
Oczywiście, że mogę. 
Teraz naprawdę cieszę się drzewem co stoi i wodą co płynie.
Układam zaś w czasie zmartwienia. Tym co wydarzy się pojutrze martwię się dopiero jutro, zostawiając dzień dzisiejszy  dla zachwytu nad zachodzącym słońcem.
Dystans - powiecie.
Tak, długi dystans za mną choć paradoksalnie nie bardzo ostatnio ruszałem się poza własny codzienny świat.
Tak teraz myślę, czy po tych dziesięciu latach które minęły, teraz inaczej zabrzmiałyby słowa mojej modlitwy ?
Tak naprawdę, to czegóż chcieć więcej ?


A tytułowy Okudżawa?      
Bułat napisał kiedyś utwór - A przecież mi żal
Tam znajduje się taki fragment :
Pozdrawiam i wielbię mój wiek, mego stwórcę i mistrza,
pojętny mój wiek, zdolny wiek mój chcę cenić i czcić...

Pozdrawiam więc Mistrza Okudżawę którego Modlitwa jako wzór doskonałości
była mi inspiracją i motywacją. 
Jak to zwykle u Okudżawy nie da się nic dodać, nic ująć




Oryginał  a poniżej najlepsze według mnie polskie wykonanie 
Gustaw Lutkiewicz to klasa sama w sobie


 
 








16 sierpnia 2018

Sentymenty

Właśnie zakończył się kolejny festiwal organizowany przez jedną ze stacji telewizyjnych. Festiwal bazował na sentymentach, widziałem więc emerytów  nucących swoje największe hity. Rzut oka na You Tube pozwoli uzmysłowić sobie jak wiele czasu minęło od dni ich największej świetności.
Jubileusze naszych rodzimych wykonawców i przypomnienie hitów które nuciła kiedyś cała Polska. Próbowałem regulować dźwięk, nie pomogło.
Nie dla wszystkich czas okazał się łaskawy.
Albo nie jestem sentymentalny, albo z szacunku dla idoli czasu mojej młodości zmieniłem kanał. 
Dla kogo organizowane są takie festiwale? Pytanie nie jest pozbawione sensu, choćby z tego powodu, że CBOS przygotował badanie o nazwie "Popularność disco polo" i jego wyniki jednoznacznie wskazują, iż rekordowe liczby odtworzeń teledysków promujących ten gatunek muzyczny nie wzięły się znikąd. Według ich danych, aż 63 proc. Polaków lubi słuchać disco polo. Powody są prozaiczne: prosty, łatwy do zapamiętania tekst, wpadająca w ucho melodia, optymistyczny ton i możliwość zrelaksowania się przy podobnych dźwiękach. (Onet)
Ciekawe, a wydawać by się mogło, że najpopularniejszym utworem nie jest ten z gatunku disco-polo a wykonywany przez zespół Bajm czyli z pogranicza popu i pop-rocka – Co mi Panie dasz?
Co mi, Panie, dasz w ten niepewny czas?
Jakie słowa ukołyszą moją duszę, moją przyszłość na tę resztę lat?
Kilka starych szmat, bym na tyłku siadł
I czy warto, czy nie warto, mocną wódę leję w gardło, by ukoić żal.

Nie wszyscy piją z żalu, niektórzy opijają dumę jaka ich od kilku ostatnich  lat rozsadza.
Skoncentrowani na korzyściach po raz kolejny nie pamiętamy przemówienia brytyjskiej premier Margaret Thatcher. Dla przypomnienia elektoratowi oraz "dobrodziejom" - rozdawaczom tzw. "pieniędzy rządowych" cytuję - "Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy". 

 

Tak na marginesie, parę dni temu oglądałem film biograficzny z Meryl Streep w roli Margaret Thatcher i całkiem inaczej spojrzałem na nią jako polityka.
Wracając zaś do tematu. W cięciu puszczy, wybijaniu na potęgę dzikich zwierząt oraz zgodzie na trucie pszczół dla interesu plantatorów rzepaku, widać realizację innego powiedzenia przypisywanego Madame de Pompadour, kochance Ludwika XV, która w opinii ludu marnotrawiła pieniądze państwowe - Po nas choćby potop.
Ktoś mi zarzuci kłamstwo, bowiem te pieniądze nie są marnowane. One są  dobrze inwestowane w elektorat, a wybory tuż tuż.
A nasze dzieci i wnuki co na to powiedzą? A czy to ważne? - après nous, le déluge.
Na sponsoringu i sentymentach to wszystko się opiera.
A propos sentymentów.
Nasz stary ojciec, wujek czy dziadek znów będzie miał rację mówiąc, że tankował na CPN-ie.
Znów będzie można zatankować na CPN bowiem PKN Orlen planuje uruchomienie stacji paliwowej pod historycznym logo CPN na warszawskiej Pradze, jesienią tego roku.
Tak to będziemy świadkami wydarzenia  CPN - reaktywacja.
W kolejce czeka wiele innych nazw które przykleiły się do naszej wyobraźni.
Idąc tym tropem reaktywujmy Pewexy a na samym końcu przywróćmy kartki na cukier.
O tym też pewnie niektórzy myślą z sentymentem.
I nie chodzi mi o to by Polacy mieli serce wyłącznie po lewej lub prawej stronie, lecz by cechował ich jakiś uniwersalny rozsądek.








13 sierpnia 2018

Ruchliwy jak Polak

A teraz w odpowiedzi na ewentualne zarzuty, że potrafię tylko krytykować. Oto całkiem ciekawy obraz Polaka, nie jako wiecznego tułacza a wędrownika bardziej, co stawia go w jednym rzędzie z takim Krzysztofem Kolumbem i Vasco da Gamą.  
Jeżeli  tylko odrzeć z polityki wyobrażenie rodaka, rysuje nam się całkiem ciekawy obraz. Bo w końcu:

Polak to bardzo ruchliwy facet
nawet gdy czasem wyjdzie na spacer.
na pół godziny – wraca za tydzień,
bo jeśli Polak ruszył, to idzie
ale to wszystko nie dość i nie mało,
dalekich lądów chciało by ciało,
Lilian pod palmą i palm wśród Lilian,
torsów o barwie skrzydeł motyla.
gdzie go nie było, Bóg jeden wie to,
był pod Canossą i pod Orvieto,
był pod Paryżem i nieco bliżej,
na przykład w gajówce pod Świętym Krzyżem
i na Giewoncie znanym mu z gazet…
Polak to bardzo ruchliwy facet.
Gdzie nas nie było, sam diabeł nie wie
i pod jaworem, i pod modrzewiem,
i jako Jontek, i jako Filon,
i sto lat temu, i tuż przed chwilą,
i jako Jan z Kolna, i Jan spod Wiednia,
i jako średniak, i jako biedniak,
i jako pątnik z pustką w kieszeni,
który wyrusza do Świętej Ziemi.

Polak to bardzo ruchliwy facet,
nawet gdy czasem wyjdzie na spacer.



Tadeusz Kubiak  podziwiał tak Polaka w wierszu - Pean na cześć rodaka. Wierszem a w zasadzie piosenką skomponowaną do tego wiersza, a śpiewaną przez Marka Kondrata przyszło mi zachwycać się ze trzydzieści lat temu, kiedy nabyłem płytę analogową, zatytułowaną - Dedykacja. 


Płytę mam do dnia dzisiejszego, a utwór do niedawna leżał gdzieś spokojnie w zasobach You Tube. Teraz nie ma, widać się zleżał. Szkoda.
Wychodzi na to, że chodzimy mając powód lub zupełnie bez powodu. O poranku, w południe, wieczorem i po  nocy.

A propos po nocy, taki oto suchar nocny przyszedł mi do głowy.
Zona budzi się i widzi chodzącego po pokoju męża. Jest środek nocy, więc ona zdziwiona pyta
- Co się dzieje?
- Mam ochotę na seks
- To chodź
- No właśnie chodzę
Tak, rozchodzić problem to być może skuteczna recepta na większość naszych kłopotów

07 sierpnia 2018

Luksus cienia

Nie robimy zdjęć pod światło, napisano w poradnikach fotografowania. Chyba, że w grę wchodzi tak zwana fotografia artystyczna, no to inna śpiewka, przysłona i czas ekspozycji.
W takie upały mądrzy ludzie ostrzegają - nie patrzcie pod słońce.
A przecież słońce to światło. Ja tam trochę patrzę, żeby niczego nie żałować i nie krzyczeć  na łożu śmierci - Mehr Licht! Johann Wolfgang von Goethe też pewnie patrzył bo napisał, że gdzie słońce  jest najjaśniejsze tam cień jest najciemniejszy.
W taki upał jak dziś każdy z nas szuka sobie odrobiny cienia i ja zmieniłem swoje zasady. Nie patrzę pod światło a "Pod światło" słucham.
A tam między innymi manifest  Grzegorza Turnaua 
Podobno każdy ma swój kawałek cienia -
brak cienia jest dowodem nieistnienia -
lecz bez kawałka światła
nie jest łatwo... 

Nie wiem czy szukając należnego mi kawałka cienia nie powinienem zachować daleko idącej dyskrecji.
Bo przecież deszcz już opodatkowano, a w poszukiwaniu kasy na kolejne plus (+) ktoś może pokusić się opodatkowanie tego co potwierdza istnienie każdego z nas. Jakie to wpływy do budżetu.
Dobrze, że sam ze względu na gabaryty nie rzucam ani zbyt szerokiego, ani zbyt długiego cienia.
Chociaż gdyby mierzyć przy zachodzącym słońcu. Pst, pst....
Puki jeszcze wolo bezkarnie, to zachęcam do słuchania pod światło i szukania kawałka własnego cienia.     


03 sierpnia 2018

Nowa czyli rachu-ciachu i po strachu

Kiedy ciemność rozpanoszyła się pod wiatą na dobre, a w budynku przy garażu zgasło światło, dało się słyszeć coś jakby dialog.
- Dobry wieczór - cichutki damski głos skierowany został jakby do wszystkich
- Kto to się dobija z powitaniem – spytał przewód hamulcowy
- To ja. Nie było wcześniej okazji, ale to ja. Jestem nowa w tym towarzystwie a nazywam się linka od sprzęgła.
- Linka od sprzęgła. He, he podróba jakaś chyba - zaskrzeczała linka prędkościomierza.
- Jak podróba – próbowała oponować nowa – Na pancerzu mam napisane zgodna z nr kat 5KP-26335-00
- Tak szczególnie to 00 mnie przekonuje. Zgodna to nie znaczy oryginał to dokładnie znaczy, że to podróba.
- Zwał jak chciał, ale w czasie ostatniej trasy do Zakopanego biegi nie zgrzytnęły ani razu. To chyba o czymś świadczy.
- To świadczy o dobrym sprzęgle - nie ustępowała linka licznikowa.
- A jak stara padła, cześć jej pamięci, to nagle okazało się cały motocykle jest za przeproszeniem do dupy – zauważyła prądnica
- No co za słowa ja cie przepraszam. W jakim garażu cię regenerowali, że znasz takie słowa.
- A ty niby nie znasz takich słów - kpiła prądnica.
- Ja wskazuję prędkość w milach co chyba dobitnie świadczy o moim pochodzeniu.
- W milach to wskazuje licznik. I on cię chyba już nieźle przewiózł o czym świadczą twoja wyświechtana końcówka.
- Jaka jest taka jest – nie mam kompleksów, a z powodu zatarć piękne wspomnienia.
- Te licznik pamiętasz tę drogę z Southampton do Londynu?
Pamiętam. I tę laskę co w Winchesterze dosiadła się. Taką była fanką Motorhead i Iana „Lemmy'ego” Kilmistera,
- Długo by opowiadać - rozmarzyła się licznikowa linka
- To chyba siedzenie miałoby co wspominać. Ty linka całą drogę spędziłaś pod bakiem.
- Wydechy mówiły, że nie miała pod spodem bielizny.
- Bo patrzyły pod złym kątem. Kanapa mówiła, że miała stringi w cielistym kolorze.
- Kto jak kto ale ona wie co mówi
- Tylko, że niewiele mówi. No cóż taka japońska elegancja.
- Wzorowana na amerykańskim produkcie, a o ile pamiętam nic co amerykańskie nie jest synonimem elegancji.
- Kolega upraszcza - rzekł do cylindra gmol lewy.
- Oczywiście, że tak jest poparł go natychmiast gmol prawy. Nie wystarczy się nazywać cylinder by decydować co jest eleganckie a co nie.
- Harley rulez !  - wrzucił nagle bagażnik, który był zaprojektowany jako produkt uniwersalny do Harleya i Yamahy.
- Ty biseks siedź tam cicho. Co ty wiesz o życiu jak wozisz tylko pakunki ? Siedziała na tobie kiedy jakaś fajna dupa? - wcisnęło swoje trzy grosze siedzenie.
- Tak. A wiecie co mówi się o użytkownikach japońskich motocykli? - bagażnik nie dawał za wygraną.
- No, no co mówią ?
- Że lepiej zobaczyć własną siostrę w burdelu niż przyjaciela na japońskim motocyklu. Ooo !
- O kuźwa. To jest jakiś seksizm w czystej postaci - zaprotestowały zgodnym hurtem sakwy - My tez wozimy bagaże i nie widzimy w tym nic niestosownego.
- Siedzenie, ty wał jesteś - ocenił go ospały nieco z powodu wypełnienia etyliną 95, bak.
- O wypraszam sobie - rzucił basem wał kardana.
Cisza tam do cholery jasnej - odezwała się stacyjka -To ode mnie zaczyna się codzienny akt pokonywania drogi to we mnie wchodzi na początku kluczyk, a i tak nie uważam się za najważniejszą ani uprawnioną do oceniania innych.
Wchodzi tak gry wstępnej? - zapiszczały radośnie szczęki hamulcowe.
- A odblokowanie kierownicy to się nie liczy ? - obruszyła się blokada kierownicy.
- Słuchajcie erotomani. Amerykańskie, japońskie, francuskie i niemieckie a i tak wszystko składane w Chinach.
- Ktoś leci tekstem z „Armagedonu” ?
- Armagedon to będzie jutro jak jak Owner ruszy w trasę, a my nie tworzymy zespołu tylko coś na kształt kadry z ostatniego Mundialu - podsumował dyskusję główny bezpiecznik.
- Ty dwudziestoamperowy, niegłupi jesteś – oceniło tylne koło.
- Niegłupi i niepodwatowany choć raczej tylko piętnastoamperowy - odpowiedział skromnie bezpiecznik i ciągnął dalej:
- Cześć linka, zepnij się w sobie i nie przynieś nam jutro wstydu. W końcu tworzymy jedną motocyklową rodzinę.
- Kurde, tekst o japońskim motocyklu a zakończenie jak w amerykańskim filmie, patetyczne.
- Idź już spać bagażnik i niech ci się przyśni polerowanie jakąś dobra pastą.

- To ty tak gadałaś do siebie ? – spytała suka mijając zapatrzoną gdzieś za horyzont kotkę
- A co to ja głupia jestem, żeby gadać do siebie? To płoszy myszy.
- Wychodzi na to, że słyszę głosy. Od tego tylko krok bym zaczęła wszędzie widzieć kości.
- To się może zdarzyć, bo jakiś mądry facet, kiedyś tam w przeszłości powiedział, że kości zostały rzucone.
- Ty Kota a nie wiesz gdzie zostały rzucone?
- Tak dosłownie to powiedział, że kostka została rzucona, więc nie wiem czy warto szukać

01 sierpnia 2018

Zaszłości czyli Tren ósmy bis

Awaria motocykla pokrzyżowała moje weekendowe plany. Strzeliła linka od sprzęgła. Po awarii. paradoksalnie byłem wdzięczny, że linka wysypała się dziesięć kilometrów od domu,  w sobotę, koło stacji benzynowej 
Równie dobrze mogła trzasnąć dwa tygodnie temu, w niedzielę po południu, w Lanckoronie.
Jak widać wszystko jest względne.
Brak motocykla i to świerzbienie dłoni z braku kontaktu z manetkami poskutkowało trenem na jej część, a inspiracją był mi  Mistrz Jan z Czarnolasu i jego tren nr VIII
No cóż wsiadam na wysokiego konia.
Jak mówił filmowy Siara czyli Janusz Rewiński - Lepiej siedzieć po lipą i pisać niż pisać lipę i siedzieć .
Zadziwiające, że to powiedzenie znowu zaczyna być aktualne i to nie za sprawą przekwitających lip.
Wracając zaś do tematu 

Tren 8 bis
Wielkie mi uczyniłaś pustki w planie moim
Stara linko od sprzęgła tym zerwaniem swoim
Pełno a jakoby planu żadnego nie było
Z jednym kawałkiem drutu wszystko się zmieniło
Tyś mi wszystkie te biegi włączać pomagała
Tyś była pomocna gdy Gwiazda ruszała
Czasem tylko cichutko sobie zajęczałaś
Nie dopuściłaś nigdy biegom się forsować
Ani bikerowi myślą głowy psować
Bieg po biegu bezbłędnie, zgrabnie wysprzęglając
I uciesznym zrywem serce zachwycając
Teraz sprzęt całkiem umilkł, cicho na ulicy
wszystko to za sprawą wiotkiej sekutnicy
Z serwisu wieść Hioba człowieka przeraża
bom se całkiem inaczej weekend wyobrażał