Dzwonek
telefonu rozciął jak nożem ciszę, która od kilkunastu minut
panowała w pomieszczeniu.
Antoni
zajęty pisaniem, siedział pochylony nad klawiaturą. Zerknął więc
tylko zdegustowany na brzęcząca bezprzewodową słuchawkę.
Skrzywił kąciki warg i powrócił do pracy, której od pewnego
czasu poświęcał się z całym zapamiętaniem.
Ktoś
kto dzwonił, nie ustępował. Sygnał dzwonka stawał się nie do
wytrzymania.
Antoni
wycedził delikatne, oraz dodatkowo przekręcone w kierunku
poprawności przekleństwo. Zamknął pokrywę laptopa i podszedł
do aparatu.
Zerknął
na wyświetlacz – Numer zastrzeżony. Tak, te lubię najbardziej.
-
Tu „Firma w której pracuję”. Antoni Relski, czym mogę służyć?
-
Monika Dogadana, firma doradcza „Bat na dłużnika”. Chciałabym
rozmawiać z osobą decyzyjną.
To
po to odrywałem się od pisania - pomyślał Antoni - Trzeci raz
dzisiaj
Zapanowała
jakaś dziwna moda, na rozmowy z szefem. Czy to mała rodzinna firma,
czy moloch organizacyjny, przyuczona do rozmowy panienka chce
rozmawiać wyłącznie z szefem.
Na
uzupełniające pytanie - czego ma dotyczyć rozmowa? Pada odpowiedź
- spraw służbowych
Co
ma mniej więcej znaczyć - spadaj parobku z twoim Panem chcę
negocjować.
Po
co w takim razie zatrudnia się tych wszystkich, merytorycznie
przygotowanych pracowników? Oni to w cierpliwych słowach próbują
wytłumaczyć dlaczego:
- Nie chcemy zmieniać konta bankowego,
- operatora komórkowego,
- radcy prawnego,
- strony WWW,
- na nawet kserokopiarki.
Szef
Antoniego z reguły używał takich rozmów. Na wszystkie propozycje
tego typu używał jednego odsyłacza.
-
Niech spier...
Mówił
tak oczywiście tylko do Antoniego, bowiem to jemu pozostawił
wstępną selekcję rozmówców.
On
zaś swoimi złotymi ustami cierpliwie tłumaczył, że wynegocjowana
umowa z inną, firmą jest najkorzystniejsza, a kopiarka znajduje
się jeszcze w okresie gwarancji. Pod warunkiem oczywiście, że
dostał taką szansę. Uczciwie musi stwierdzić, że osoby z tak
zwanym stażem pracy częściej podatne są na bezpośrednią
rozmowę, wtedy jest miło.
Przykładem
była rozmowa z panią od szkoleń.
Po
wstępnych grzecznościach Pani stwierdziła
-
Po głosie, poznaję że rozmawiam z osobą która podejmuje w tej
firmie decyzje strategiczne
-
Niestety nie - zaprzeczył - Pod nieobecność szefa rzeczywiście
tak się czuję. Proszę mu jednak o tym nie wspominać gdy będziecie
ze sobą rozmawiać.
-
A będziemy?
-
Z mojego doświadczenia wiem że nie. Ponieważ temat szkoleń w
naszej firmie nie istnieje. My zaś jesteśmy świetnie wyszkolenia,
a może nawet wytresowani.
I
wymienili jeszcze kilka uwag na tematy ogólne i na koniec, z
uśmiechem odłożyli słuchawki.
Nawet
jeżeli nic nie zostanie załatwione, pozostaje sympatyczne
wspomnienie miłej rozmowy. Wszak rozmowy biznesowe też mogą być
sympatyczne.
Rozumiał
to, że te osoby wykonują taką pracę, z braku innych możliwości.
Marnie wynagradzaną i mocno stresującą. Codziennie przez osiem
godzin.
I
tak do wyrzygania - jak mówił Adaś Miauczyński.
Ale
nie ważne jest ile to co robisz jest warte, tylko to ile chcą za to
zapłacić i czy w ogóle.
W
obecnym okresie dekoniunktury, kiedy z kasą różnie, ważne jest
abyśmy choć trochę szanowali się nawzajem. Lżej wtedy znosić
upokorzenia fundowane przez los.
Wyznawca
powyższych wartości, Antoni Relski, spytał zgodnie z zasadami,
chętną do rozmowy z szefem rozmówczynię
-
Czego ma dotyczyć rozmowa?
-
Spraw służbowych – odpowiedziała zgodnie z jakąś wewnętrzna
instrukcją Pani Monika.
-
Co za dzień – rozpoczął planowe użalanie się nad sobą - Jest
Pani już trzecią osoba, która dzisiaj dzwoni i każda, tak jak
Pani chce rozmawiać z osoba decyzyjną. A dlaczego nikt nie chce
rozmawiać ze mną?
-
A Pan jest może decyzyjny?
-
Po pierwsze, to jestem proszę Pani kompetentny. Po to kończyłem
szkoły, co prawda bez wyróżnienia, ale papiery mam. Na
kompetencję.
Po
drugie nie bardzo wiem co znaczy decyzyjny. Przecież nasze życie
to decyzja ze decyzją. Czy wstać?, czy myć się? czy iść do
pracy? i czy w końcu odebrać ten telefon?.
Oj,chyba
w podręczniku rozmowy z klientem nie było tego punktu, bo w
słuchawce zapanowała cisza. Kontynuowałem natarcie.
-
Halo! Jest tam Pani? Nie chce Pani ze mną rozmawiać? A ja jak
chyba każdy, chciałbym porozmawiać z kimś miłym, kto ma
sprecyzowany pomysł na życie. Z pewnością jest Pani miła osobą.
Odpowiedziała mi cisza.
-
No więc jak? Jest Pani miła?
-
Chyyyba tak - odpowiedział lekko zmieszany głos.
-
Z zazdrością słucham jak miłe Panie składają różne propozycje
mojemu szefowi – tutaj nabrałem już pełny wiatr w żagle,
wiedząc, że to ja kontroluję sytuację.
A
ja proszę panią mam swoje imię i nazwisko, mam swoje potrzeby.
Przez te całe cholerne osiem godzin chciałbym, żeby wydarzyło się
coś innego, niż każdego powtarzalnego szarego dnia. Boże! jak ja
bym chciał.
Cisza
z drugiej strony aparatu, a nie dźwięk odkładanej słuchawki
świadczyły, że słowa nie trafiły w pustkę. Być może trafiły
w samo sedno, albo poruszyły serce. Tego jednak oczekiwać nie
mogłem.
-
Z pewnością, .... na pewno jest Pan bardzo miły - dobiegł mnie
cichy głos, ale ja jestem w pracy.
-
To tak jak ja. Ja też jestem w pracy.
-
To może mi Pan w takim razie powiedzieć, jaka jest możliwość
nawiązania współpracy z firmą w której Pan pracuje, w zakresie
ścigania nieuczciwych płatników?
-
Oczywiście, że mógłbym powiedzieć - nie mamy z tym problemu,
ponieważ nie prowadzimy sprzedaży na przelew. Najpierw kasa potem
towar. To nasza zasada.
-
Szkoda. Bo wie Pan, poszukujemy firm z którymi moglibyśmy nawiązać
taką współpracę. To znaczy takie jest moje zadanie i brakuje mi
jeszcze jednej firmy, aby wykonać plan minimum. Czy nie mógłby mi
Pan w jakiś sposób pomóc?
-
Oczywiście, że mógłbym. W przyszłości, na wypadek problemów z
płatnikami, bo jakąś tam szczątkowa sprzedaż kredytowaną mamy,
zwrócimy się do Państwa. Proszę powiedzieć przełożonym, że
jesteśmy zainteresowani szerszą informacją. Potem przesłać na
mój mail szczegółowa ofertę. Potem wymienimy się mailami. A
moja już głowa w tym, żeby w pierwszej kolejności zwrócić się
do Was. Oczywiście pod warunkiem, że będziecie konkurencyjni. No
to do widzenia.
-
A cha – odezwał się jeszcze raz głos w słuchawce
-
Tak?
-
Dużo się od Pana dzisiaj nauczyłam
-
Cała przyjemność po mojej stronie.
Antoni
odłożył słuchawkę. Zakończył ogólnie miłą, chociaż trochę
sterowaną, rozmowę telefoniczną.
Kiedy
zasiadł powtórnie nad klawiaturą usłyszał dźwięk, a na
pulpicie pojawiła się ikona nieodebranej poczty.
Powrócił
do pisania. Do rozmowy z szefem miał kilka dni.
Oferta
była rzeczywiście konkurencyjna. Raz spróbować testowo – to
żadne poświęcenie.
Po
około dwóch tygodniach od rozmowy z przedstawicielką firmy „
Bat na dłużnika” i odbyciu ponad dwudziestu rozmów
telefonicznych z innymi , różnymi w treści ofertami współpracy,
Antoni Relski siedział jak zwykle nad klawiaturą komputera.
Zadzwonił telefon. Odebrał go odruchowo. Temperatura na zewnątrz
stała się już znośna, a więc oprócz akwizytorów zaczęli
dzwonić klienci, dający nadzieję na wpływ realnej gotówki do
kasy firmy.
-
„Firma w której pracuję” Słucham?
-
Chciałabym rozmawiać z Panem Relskim. A to Pan. Mówi Monika
Dogadana, pamięta mnie Pan?
-
Rozmowę pamiętam, a i nazwisko jakoś tak zapamiętałem. Czym mogę
służyć?
-
Dzisiaj dzwonię specjalnie do Pana. Jeszcze raz dziękuję za naszą
poprzednią rozmowę.
-
Dał mi Pan wtedy szkołę. Ale od tamtego czasu, chyba lepiej
rozmawia mi się z klientami. Pomyślałam, że zadzwonię bo jeżeli
się uczyć...
-
Zdolna – pomyślał Antoni - Teraz to Ona kontroluje tę rozmowę.
… to
choćby od diabła. Tak brzmi to przysłowie – dodał zaraz, aby
nie od razu oddać całe pole.
A
jednak można.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz