- Dobry wieczór - cichutki damski głos skierowany został jakby do wszystkich
- Kto to się dobija z powitaniem – spytał przewód hamulcowy
- To ja. Nie było wcześniej okazji, ale to ja. Jestem nowa w tym towarzystwie a nazywam się linka od sprzęgła.
- Linka od sprzęgła. He, he podróba jakaś chyba - zaskrzeczała linka prędkościomierza.
- Jak podróba – próbowała oponować nowa – Na pancerzu mam napisane zgodna z nr kat 5KP-26335-00
- Tak szczególnie to 00 mnie przekonuje. Zgodna to nie znaczy oryginał to dokładnie znaczy, że to podróba.
- Zwał jak chciał, ale w czasie ostatniej trasy do Zakopanego biegi nie zgrzytnęły ani razu. To chyba o czymś świadczy.
- To świadczy o dobrym sprzęgle - nie ustępowała linka licznikowa.
- A jak stara padła, cześć jej pamięci, to nagle okazało się cały motocykle jest za przeproszeniem do dupy – zauważyła prądnica
- No co za słowa ja cie przepraszam. W jakim garażu cię regenerowali, że znasz takie słowa.
- A ty niby nie znasz takich słów - kpiła prądnica.
- Ja wskazuję prędkość w milach co chyba dobitnie świadczy o moim pochodzeniu.
- W milach to wskazuje licznik. I on cię chyba już nieźle przewiózł o czym świadczą twoja wyświechtana końcówka.
- Jaka jest taka jest – nie mam kompleksów, a z powodu zatarć piękne wspomnienia.
- Te licznik pamiętasz tę drogę z Southampton do Londynu?
Pamiętam. I tę laskę co w Winchesterze dosiadła się. Taką była fanką Motorhead i Iana „Lemmy'ego” Kilmistera,
- Długo by opowiadać - rozmarzyła się licznikowa linka
- To chyba siedzenie miałoby co wspominać. Ty linka całą drogę spędziłaś pod bakiem.
- Wydechy mówiły, że nie miała pod spodem bielizny.
- Bo patrzyły pod złym kątem. Kanapa mówiła, że miała stringi w cielistym kolorze.
- Kto jak kto ale ona wie co mówi
- Tylko, że niewiele mówi. No cóż taka japońska elegancja.
- Wzorowana na amerykańskim produkcie, a o ile pamiętam nic co amerykańskie nie jest synonimem elegancji.
- Kolega upraszcza - rzekł do cylindra gmol lewy.
- Oczywiście, że tak jest poparł go natychmiast gmol prawy. Nie wystarczy się nazywać cylinder by decydować co jest eleganckie a co nie.
- Harley rulez ! - wrzucił nagle bagażnik, który był zaprojektowany jako produkt uniwersalny do Harleya i Yamahy.
- Ty biseks siedź tam cicho. Co ty wiesz o życiu jak wozisz tylko pakunki ? Siedziała na tobie kiedy jakaś fajna dupa? - wcisnęło swoje trzy grosze siedzenie.
- Tak. A wiecie co mówi się o użytkownikach japońskich motocykli? - bagażnik nie dawał za wygraną.
- No, no co mówią ?
- Że lepiej zobaczyć własną siostrę w burdelu niż przyjaciela na japońskim motocyklu. Ooo !
- O kuźwa. To jest jakiś seksizm w czystej postaci - zaprotestowały zgodnym hurtem sakwy - My tez wozimy bagaże i nie widzimy w tym nic niestosownego.
- Siedzenie, ty wał jesteś - ocenił go ospały nieco z powodu wypełnienia etyliną 95, bak.
- O wypraszam sobie - rzucił basem wał kardana.
Cisza tam do cholery jasnej - odezwała się stacyjka -To ode mnie zaczyna się codzienny akt pokonywania drogi to we mnie wchodzi na początku kluczyk, a i tak nie uważam się za najważniejszą ani uprawnioną do oceniania innych.
Wchodzi tak gry wstępnej? - zapiszczały radośnie szczęki hamulcowe.
- A odblokowanie kierownicy to się nie liczy ? - obruszyła się blokada kierownicy.
- Słuchajcie erotomani. Amerykańskie, japońskie, francuskie i niemieckie a i tak wszystko składane w Chinach.
- Ktoś leci tekstem z „Armagedonu” ?
- Armagedon to będzie jutro jak jak Owner ruszy w trasę, a my nie tworzymy zespołu tylko coś na kształt kadry z ostatniego Mundialu - podsumował dyskusję główny bezpiecznik.
- Ty dwudziestoamperowy, niegłupi jesteś – oceniło tylne koło.
- Niegłupi i niepodwatowany choć raczej tylko piętnastoamperowy - odpowiedział skromnie bezpiecznik i ciągnął dalej:
- Cześć linka, zepnij się w sobie i nie przynieś nam jutro wstydu. W końcu tworzymy jedną motocyklową rodzinę.
- Kurde, tekst o japońskim motocyklu a zakończenie jak w amerykańskim filmie, patetyczne.
- Idź już spać bagażnik i niech ci się przyśni polerowanie jakąś dobra pastą.
- To ty tak gadałaś do siebie ? – spytała suka mijając zapatrzoną gdzieś za horyzont kotkę
- A co to ja głupia jestem, żeby gadać do siebie? To płoszy myszy.
- Wychodzi na to, że słyszę głosy. Od tego tylko krok bym zaczęła wszędzie widzieć kości.
- To się może zdarzyć, bo jakiś mądry facet, kiedyś tam w przeszłości powiedział, że kości zostały rzucone.
- Ty Kota a nie wiesz gdzie zostały rzucone?
- Tak dosłownie to powiedział, że kostka została rzucona, więc nie wiem czy warto szukać
Cudna pogawędka:)) Kopalnia wiedzy o budowie motocykla! Ja także często wyobrażam sobie, że przedmioty gadają i mają uczucia, czasem się cieszą a czasem jest im smutno...
OdpowiedzUsuńSzerokiej drogi!
Do stresu wystarczy mi świadomość, że mój pies patrzy widzi i ocenia
UsuńJan Kaczmarek kiedyś o tym śpiewał - Myśli toto czy nie, bo jeśli tak to głupia sprawa
Pozdrawiam
Ładne to:-) No to linka naprawiona, nowa znaczy się, to musiała sobie pogadać z innymi częściami motocykla żeby się zgrać z zespołem. To teraz już tylko wsiadać i jechać. Dłonie na kierownicy, silnik mruczy i wibruje przyjaźnie, motocykl lekko kołysze, a potem gaz i do przodu z wiatrem. Ojej, ale to musi być fajne uczucie!:-)
OdpowiedzUsuńMarytka
Czytałem kiedys takie stwierdzenie, że motocyklistę potrafi zrozumieć jedynie pies który podróżuje samochodem z wystawionym za szybę łbem
UsuńPozdrawiam
Trochę się z Tobą podroczę Antoni:-) Pies, ale chyba w kasku z osłaną na pysk, psi pysk oczywiście, no bo pies nie ma twarzy:-) Się przyczepiłam, co?:-) Mój chłopak z dawnej przeszłości woził mnie na motocyklu. On miał kask, oczywiście bez osłony na twarz, bo takie tylko wtedy były, a ja często bez kasku. I chociaż chowałam się za plecami mojego chłopaka niewiele to chroniło od wiatru. Stąd jakże dobrze rozumiem tego psa wystawiającego łeb za szybę samochodu:-)))
UsuńMarytka
Prawda, kaski teraz inne a i skórzane ubrania dają komfort na tyle by wyłapać z tego pędu jak najwięcej przyjemności. No chyba, że pada deszcz ale w końcu nie jesteśmy z cukru.
UsuńBywa, że psy miewają jednak twarze, ludzie niekiedy miewają tylko pyski a nawet jeszcze gorzej... Sam widuje takich w TV.
OdpowiedzUsuńBrutalne to stwierdzenie ale jakże prawdziwe
UsuńPozdrawiam
Jakby ktoś się chciał dokształcić z części motocykla, to tu ma przepięknie podane lekkim piórem takie mini-cacuszko, że hej. Z przyjemnością podsłuchałam sobie tej gadki uczłowieczonych elementów oraz koty i psa. :)
OdpowiedzUsuńAż dziwne że silnik zachował taką powściągliwość.
UsuńOn pewnie jak pewien prezes, tylko inspiruje
Pozdrawiam