05 sierpnia 2025

Doczekałem się, albo radości małego ogrodnika i nie tylko

Nie udało się z tym wyjazdem motocyklowym do Zakopanego w ostatnią niedzielę.
Pogoda byłą zmienna i choć świeciło słońce, a temperatura była przyjazna to co rusz kropiło, albo zwyczajnie lało.
Fakt że krótko, ale w deszczu i po deszczu białe oznaczenia jezdni stają się bardzo śliskie.
Dzwonił kolega mówiąc, że żałuje tej rezygnacji z wyjazdu, a był organizatorem i to on podjął strategiczna decyzję.
Powiedziałem mu - Podejmuj decyzje, a potem ich nie żałuj. W końcu bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Trzeba poczekać na lepszą pogodę. 
Kto czeka ten się doczeka. Nie chodzi mi oczywiście o realizację chińskiego przysłowia które brzmi :
„Usiądź na brzegu rzeki i poczekaj, aż trupy twoich wrogów spłyną z prądem”.
Chodzi mi o czekanie na chwile przyjemne, lub odkładanie tych przyjemnych chwil na później by lepiej smakowały.
A więc po pierwsze -  czekanie na chwile przyjemne
W moim ogródku warzywnym po okresie kopania, sadzenia, pielenia i  obserwacji dojrzewania, nadszedł czas zbioru
Skończyła się już rzodkiewka i cebula dymka. Wczoraj ostatni raz jedliśmy fasolkę szparagową. Posadziłem nową fasolkę. Mam nadzieję, że zdąży przed chłodami jesiennymi. Z pewnością wyrobi się sałata, która już rośnie na miejscu  wspomnianej rzodkiewki. 
Na bieżąco zbieram ogórki i cukinię. Nie wiedziałem, że dwa krzaki cukinii potrafią tak obrodzić. Jestem nią dosłownie zasypany wczoraj zebrałem 6 sztuk
Od dzisiaj zacząłem zbierać poważniejsze ilości pomidorów, chociaż początki trzy dni wcześniej też były udane

                                                                                             
A już za kilka dni czekał mnie istny wysyp, jak to się mówi przy okazji grzybów


Pierwszy zbiór buraków . Wielkość poszczególnych sztuk mocno mnie zaskoczyła
Dla orientacji, szerokość takiej deski na których leży burak  to 14,5 cm. Łatwo więc policzyć by zrozumieć moje zaskoczenie

     


Własne pomidory tak nas rozpuściły, że tracimy  zainteresowanie tym warzywem w wersji sklepowej  gdy kończy się sezon.
Z tymi pomidorami to naprawdę ciekawa sprawa. Z punktu widzenia botaniki pomidor jest owocem, ponieważ rozwija się z kwiatu i zawiera nasiona. Jednak w kulinariach pomidor jest najczęściej traktowany jako warzywo,  ze względu na wytrawny smak i sposób użycia w potrawach.
Sałata, pomidory, ogórki,  bazylia ( też własna), do tego trochę vinegretu  i co nam bieda zrobi? Nic nam nie zrobi.
Niech na całym świecie wojna byle polska wieś spokojna. Aż chciałoby się w takich chwilach wydusić to z siebie, tylko poprawność tego zabrania.
Wracając zaś do ogródka...
Tak prawdę powiedziawszy hodowla warzyw na małej przestrzeni nie jest działalnością która pozwoli oszczędzić domowy budżet. Nakład pracy, sił i środków jest dość spory.
Czerpię jednak z mojego  rolnictwa w skali mikro dwie przyjemności. Pierwsze, to kiedy w efekcie tej pracy zbieram plony i uśmiecham się do każdego pomidora czy ogórka z osobna i drugie, gdy część tych zbiorów mogę podarować dzieciom, wnuczce oraz bliskim znajomym odwiedzających nas w te letnie dni.
Czasami prowadzimy tez sąsiedzką wymianę plonów
A teraz z innej beczki czyli po drugie -  odkładanie tych przyjemnych chwil na później, by lepiej smakowały.
Kto je tak zdrowo jak w opisie powyżej z pewnością nie grzeszy. No chyba, że na tapetę wejdą grzechy ciężkiego kalibru czyli siedem grzechów głównych.
Uważny czytelnik moich tekstów wie, że nie idzie tu o lenistwo czy nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu.
Tak nazywa się amerykańskie czerwone wino ze szczepu Zinfandela,  We Włoszech ten szczep nazywa się Primitivo i pod tą nazwą jest u nas  bardziej popularny  Pierwszy raz spotkałem się z nim w 2014 roku i wino to  tak nam smakowało, że poświęciłem mu dwa posty
Pierwszy już w maju 2014 roku  siedem grzechów a ile radości
A kolejny w styczniu 2022 roku   nowy rok zacząłem od siedmiu grzechów
Obchodząc taką naszą małą rodzinną okazję, położyłem na stół to wino z rocznika 2010.
Z zaciekawieniem jak i niepokojem otwierałem butelkę. Niepokój był nieuzasadniony, a wino wyborne.
Nie za każdym razem pija się tak dobre i tak stare wino.
Nasza cierpliwość została nagrodzona.
Każdy z nas jest zaś Carringtonem ( tym z Dynastii) na miarę własnych możliwości.
Mogłem wychlać od razu, a przez 11 lat drażniłem się widokiem kolorowych etykiet. 
Mówią, że do robienia nalewek trzeba dojrzeć. Do odłożenia dobrego wina na leżakowanie myślę, że nawet bardziej.
Kiedyś gdy krew była gorąca z pewnością nie grzeszyłem ( nomen omen) taką cierpliwością.
Nie każde wino nadaje się niestety do przetrzymywania na odpowiednią okazję w przyszłości
Popularne wina stołowe  polecane są do bezpośredniej konsumpcji.
Białym winom daje się z reguły 2 lata takiej "ważności" do spożycia
Winom czerwonym 2-3 lat
Wina słodkie mogą leżakować dłużej.
Szlachetne wina potrafią wytrzymać wiele lat.
Piętnaście to chyba wiele, Nie uważacie?

               

I jeszcze na koniec  dodam, że ze da lub trzy lata temu w popularnym dyskoncie pojawiło się 
to wino z innego już rocznika, bodajże 2018. Byłem zaskoczony dostępnością w w tym miejscu jak i ceną zdecydowanie niższą od poprzednika zakupionego w 2014 roku.
Wszystko okazało się jasne gdy otworzyłem butelkę. Smak nieporównywalny. Wiem, że poszczególne roczniki różnią się miedzy sobą ze względu na warunki w jakich w danym roku dojrzewała winorośl, ale żeby aż tak bardzo?
Nie znalazłem też informacji o producencie. Ta była sprytnie pominięta.
Do tego amerykańskiego wina z marketu jak ulał pasuje również amerykańskie przysłowie:
Nigdy nie oczekuje od towaru więcej niż za niego zapłaciłeś.  
  
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz