- Właśnie skończyła się beczka, czwarte będzie za chwilę
No nie uwierzyłbym gdybym nie była świadkiem po trzykroć na owo nagłe opróżnienie beczki.
Pech, zwykły pech, powiecie.
No to ja jestem pechowcem w innej dziedzinie.
Całkiem niedawno opisywałem ze szczegółami moje podróże motocyklem w trakcie i w związku z naprawą samochodu..
Pogoda pod psem a ja przemykam się między kroplami deszczu.
Niedługo po tamtych wydarzeniach, po których zostały mi rozklejone z powodu wody buty motocyklowe przyszło mi zmagać się z poprawkami blacharskimi. Precyzyjnie mówiąc, z blacharką zmagał się znajomy blacharz, moim zaś zadaniem poza oczywistym zadbaniem o kasę, było zorganizować sobie dojazd do pracy.
Na termin czekałem ze trzy tygodnie, w końcu usłyszałem :
- Od 25-ego robimy
Pomyślałem, że to dobrze bo upały panują iście afrykańskie.
Już po przyjściu do domu, usłyszałem znajomą prognozę pogody.
Od 25-ego fronty atmosferyczne, załamanie pogody i zdecydowany spadek temperatury.
Spojrzałem na swoje ledwo co posklejane buty motocyklowe i powiedziałem
- No to macie pecha.
- Jaka pogoda ? - spytała żona która pojawiła się już po końcowej planszy
- A jaka ma być jak oddaję samochód do fachowca?
Jeżeli coś zdarzyło się trzy razy pod rząd to jest już : prawidłowość, tradycja, francowaty pech – niepotrzebne skreślić.
Z punktu widzenia pomidorów, ogórków i sałaty rozumiem potrzebę deszczu, żeby tylko jeszcze czas opadów poszedł mi na rękę.
Nie za wiele wymagam? Nie, bo czasem lubi mi się spełniać.
Na tym blogu pisałem o tym jak spełniły się moje oczekiwania, chociaż w bardzo przewrotny sposób, co podsumowałem stwierdzeniem, że wola boża różnymi drogami chadza.
Ostatnio miałem kolejną tego próbkę.
Ze dwa i pół miesiąca temu rzuciłem się na robotę wokół domu jak przysłowiowy szczerbaty na suchary, Mówiąc krótko: kopałem ziemię, ciąłem, rżnąłem i rąbałem drewno.
Pod sam koniec prac kręgosłup w swej dolnej części dowalał mi tak, że nie mogłem znaleźć pozycji do stania, siedzenia a nawet spania.
Cichaczem smarowałem to jakimiś maściami, a kiedy nie pomogło, przyznałem się mojej żonie.
Ta w trymiga załatwiła mi skierowanie i zarejestrowała na termin „już za dwa miesiące”.
Dwa miesiące to w sam raz tyle ile organizm mój potrzebował na regenerację. Bóle minęły, pozostało tylko szybsze zmęczenie przy pracach w których się pochylam, czyli w zasadzie we wszystkich.
- Nie nadaję się już do zbierania truskawek w Szwecji – skwitowałem, ale dobrze wiedziałem, że i w Polsce z truskawkami też bym nie narozrabiał.
Kiedy przyszedł dzień „O” jak ortopeda, a na niebie wisiały ołowiane chmury, wzniosłem oczy ponad ekran komputerowego monitora i poprosiłem
- Boże, żeby nie lało w drodze do lekarza, potem to jest mi już wszystko jedno.
Nie padało.
Uzbrojony w aktualne RTG kręgosłupa, wszedłem do gabinetu doktora.
Rzuciłem ramoneskę oraz kask na łóżko i zasiadłem naprzeciw specjalisty.
- Pan przyjechał motocyklem ? - spytał doktor
- A Pan też jeździ ? - spytałem aby przełamać lody.
- Kiedyś motocyklem a teraz skuterem – odpowiedział.
I zaczęło się opowiadanie o sytuacjach na drodze, o egzaminach, o fajnych trasach.
Kurde mol, czy ja się muszę leczyć u motocyklistów? Urolog też pasjonat dwóch kółek.
- Co pana boli?
- Nic mnie już nie boli, czekałem na wizytę dwa miesiące, a mówią, że czas jest najlepszym lekarzem. Pomogło.
Doktor puknął mnie tu i tam a potem kazał się schylić .
- O, jak Pan się tak szybko schyla i podnosi to znaczy że wszystko jest w porządku, a te rotacje i zwyrodnienia, to choroby cywilizacji.
Nie jestem fanem wizyt w przychodni, ale myślę że po 60 to można już komuś ten kręgosłup pokazać, jak się trafia okazja.
Kurde , nazwać ból okazja to takie przewrotne.
Dostałem jakieś regenerujące tabletki, które są ponoć tak samo skuteczne jak drogie.
- Za dwa miesiące może Pan przyjść do kontroli - pożegnał mnie doktor
- Szerokości - powiedziałem i opuściłem gabinet.
Mogę to znaczy, że nie muszę. Nie wziąłem terminu.
Wyszedłem z przychodni i za chwilę miałem zrozumieć jak nieopatrznie użyłem określenia „wszystko jedno” w odniesieniu do pogody.
Z nieba spadły pojedyncze krople deszczu.
Phi, nawet nie opłaca się wkładać przeciwdeszczowego ubranka.
Ze smutkiem zauważyłem parę staruszków wychodzących z przychodni. Jedno podtrzymywało drugie, żeby nie zawadzić o wystająca płytkę chodnikową bądź ominąć wysoki krawężnik.
- Ile mi jeszcze zostało tego motocykla – spytałem sam siebie – ostatnia dycha minęła niczym z bicza strzelił. Tfu, Tfu, dosyć takich rozmyślań.
Uruchomiłem silnik, udzieliłem informacji na temat wagi motocykla innemu emerytowi i ruszyłem przed siebie z miną bohaterów filmu Easy Rider
Po przejechaniu dwóch kilometrów krople zgęstniały, a po kolejnym z nieba lunęło już bez zahamowań.
W jednej chwili zalało i szybę w kasku i nie widziałem już prawie nic. Zwolniłem i podjąłem decyzje o dalszej jeździe, bo jaki sens ma zakładanie przeciwdeszczowego ubrania na totalnie mokrą kurtkę i spodnie.
- Pamiętaj o co prosisz bo lubi ci się spełniać - przypomniały mi się słowa żony sprzed kilku lat.
No cóż, bywam minimalistą, zwłaszcza jeżeli idzie o mnie.
Zamiast afrykańskich upałów zapowiadają taką sobie pogodę na przyszły tydzień. Słońce lub deszcz i czternaście stopni.
Blacharz zadzwonił, że skończył. Lakiernik oświadczył, że do końca tygodnia się nie wyrobi.
Damy radę. To takie moje, od lat ulubione powiedzenie.
PS
Ponieważ moje auto nie jest już najmłodsze uzupełniam akcesoria motocyklowe, które pomagają w przetrwaniu jazdy po deszczu.
Właśnie przyszedł chlapacz do przedniego koła, z załączoną informacją.
mątuj!
OdpowiedzUsuńZdecydowałem tradycyjnie - montować
UsuńPozdrawiam
No właśnie, mątuj:):):) Ale najpierw sprawdź, czy nie "opciera" :):):) Gumowych drzew i mało kropli:)
OdpowiedzUsuńChodzi jak trzeba, ale ja jestem tradycyjny i zamontowałem
UsuńPozdrawiam
Lepiej "zamątuj", a najlepiej zamontuj :). Każdy ma swojego pecha. Albo każdy ma swoje przypadłości. Chociaż usiłuję sobie przypomnieć moje - chyba tylko te remonty uporczywe. Jakbym się nie kręciła, remont zawsze gdzieś musi być! :)
OdpowiedzUsuńZrobiłem najlepiej czyli zamontowałem
UsuńMątuj i montuj, ostatecznie jedno drugiemu nie przeszkadza:-) Ach, te instrukcje pisane po polskiemu:-)
OdpowiedzUsuńMarytka
Przeraża to, że tak jest gdy się tylko rozejrzeć wokół.
UsuńPozdrawiam
Bez względu na to czy autem czy motocyklem jeździć będziesz, szerokiej . szczęśliwej drogi.
OdpowiedzUsuńJazda to następca żeglowania, a wiadomo że żeglowanie jest rzeczą konieczną
UsuńPozdrawiam