Przeglądając spore zasoby postów z poprzednich lat w poszukiwaniu sensu, a może tylko straconego czasu, zauważyłem tekst który popełniłem i opublikowałem w listopadzie 2009 roku.
„Heterosi - czyli rzecz o splataniu się przeszłości z przyszłością w sposób dalece ironiczny”
Do napisania tekstu w 2009r sprowokowała mnie pewna absurdalna informacja, a na jej bazie dopisałem ciąg dalszy trochę w stylu pure nonsense. Kiedy teraz przeczytałem tekst, po raz kolejny i spojrzałem na niego poprzez pryzmat tego co dzieje się wokół nas, zadrżałem. Nie uspokoiło mnie wielokrotnie powtarzane powiedzenie, że życie często przerasta kabaret.
A oto wspomniany tekst
12 listopada 2009 roku
Kiedy skończyłem z piętnaście lat, zacząłem interesować się swoim wyglądem. Nie żebym do tej pory chodził zaniedbany, wręcz przeciwnie. Tradycyjni rodzice zmuszali mnie do tradycyjnej elegancji. Spodnie prasowane na tak zwany kant lub kantkę (w zależności od regionu), a tu serce by chciało jak na zachodzie: barwnie, kolorowo, swobodnie. Wytarte spodnie i podkoszulek najlepiej z czymś, ale to coś trzeba było sobie zrobić samemu. Podkoszulka z napisem SZMP (Socjalistyczny Związek Młodzieży Polskiej) nie wypadało nosić poza przymusowymi spędami na których oblekano wszystkich „członek nie członek”.
Mój pomysł na nadruki był następujący. Szablon wycinany żyletką na arkuszu bloku technicznego. Przykładaliśmy to na koszulkę, na to kalka maszynowa czarna, lub ołówkowa fioletowa i żelazko. Półminutowe wprasowanie i tusz z kalki barwił tkaninę. Wystarczało maksimum na trzy prania ale i tak motywem można było kłuć w oczy znajomych. Najczęściej z jakimś angielskim hasłem lub znaną postacią. Do wyboru mieliśmy opracowane dwie twarze : Jimiego Hendrixa, oraz Che Guevarę. Dwie ikony młodzieżowej rewolucji obyczajowej, były dla trzymającego rączkę rozgrzanego żelazka tak komplementarne, że z czasem zlały się w jedną, wielką ikonę. Niedokładność przerysowywanych od nowa i do nowa postaci powodowała, że tylko po gwiazdce na wysokości czoła czy beretu można było odróżnić Jimiego od Che. Do tego jeansy, starte pumeksem podczas nieobecności starych w domu i już byliśmy gotowi na Woodstock, tylko nie miał nam go kto zorganizować. Na Owsiaka wypada poczekać jeszcze prawie dwadzieścia lat. A potem historia przyspieszyła i kiedy nabrała już szybkości jak ekspres Inter City, przewracała pędem powietrza najpierw tablice informujące, potem ostrzegające, an koniec zaś znaki zakazu i nakazu. A bez znaków, to wiadomo z kodeksu drogowego, obowiązuje zasada prawej ręki. I wtedy się zaczęło na całego .
Od kilku lat obowiązuje zakaz noszenia podkoszulek z Che Guevarą, o sierpie i młocie nie wspominając. A za trening w koszulce z napisem CCCP, hokeista Cracovii został skazany na 60 godzin dozorowanych prac społecznych.
Samo słowo „komunizm” nabrało tak negatywnego znaczenia, że używano go najpierw jako przekleństwa, a później całkowicie zakazano. Parlamentarzyści poszli za ciosem i wraz z zakazem homoseksualnych praktyk postanowiono wymazać z naszego życia i języka wszystko co się z tym procederem kojarzy. Jak czas letni wprowadzono te zmiany z soboty na niedzielę i już w poniedziałek przyszło nam żyć w nowej rzeczywistości.
Rano wstałem jak zwykle szósta dwadzieścia, wrzuciłem dwie grzanki do opiekacza i otworzyłem drzwi lodówki, aby upolować coś co można by na te grzanki położyć. Zostało tylko masło, a z braku mleka wypiłem kawę w najczarniejszej jej postaci. Trudno, zrobię zakupy przed pracą. W osiedlowym sklepiku czas jak zwykle biegł sobie swoim trybem. Pan Miecio miejscowy menel wysupławszy z kieszeni dwa czterdzieści, nabył drogą kupna puszkę z piwem i trzymając ją w trzęsących się z emocji rękach, z olbrzymią desperacją usiłował toto otworzyć. Kupiłem bułki, dżem i zabrałem się do nabiału.
- Pani Danusiu, poproszę serek homogenizowany - zdecydowałem.
- Heterogenizowany - poprawiła mnie sprzedawczyni.
- A to nie chcę, może mleko homo…
- Od dzisiaj także tylko heterogenizowane - oświadczyła zdecydowanie Pani Danusia.
- A cóż to za głupoty? - spytałem naiwnie.
- To Pan nie wiesz Panie Antoni - stwierdził ze znawstwem Miecio, osiedlowy menel - że od dzisiaj jest koniec z pedalstwem i żadnego „homo” już nie będzie. Bo my Polacy i katolicy na to się nie zgadzamy i tyle. I takie jest prawo.
Miecio w czasach realnego socjalizmu był dyrektorem z partyjnego klucza w jakiejś poważnej firmie. Ze względu na swoje lewicowe poglądy chrzcił dzieci we wsi oddalonej od jego miasta o jakieś sto kilometrów. Później przyszło nowe i to nowe zamiotło Miecia na margines historii. Tak to odkrył był nagle swoją prawdziwą twarz. Twarz Polaka i Katolika, a może nawet tego drugiego na pierwszym miejscu.
- A chrześcijańska miłość bliźniego Panie Mieciu ? – spytałem bez nadziei otrzymania rozsądnej odpowiedzi. Pokiwałem ze współczuciem głową.
Trudno kupię żółty edamski, albo „mazdamer królowo”, jak zachęcają w telewizyjnej reklamie.
Nie wierząc do końca w to co spotkało mnie w sklepie dotarłem do pracy, a tam komentarzom nie było końca. Kazek złożył oficjalną gazetę na czworo, zagaił też zaraz po tym jak zasiedliśmy z kawą przy swoich biurkach.
- To co koniec pedalstwa. Wystarczyło tylko wziąć się za to raz i porządnie. A ty Antoni z tą Twoją tolerancją daleko nie zajdziesz. Przemysł to, bo tam gdzie tłuką wyznawców, czasem przypadkiem zebrać może tolerancyjny, – zakończył uspokajająco. Nie wiem jednak czy mnie tym uspokoił.
A potem było już tylko gorzej.
Nie naprawiono mi samochodu, ponieważ przegub heterokinetyczny był bez heterologacji czyli atestu. Kiedy przechodziłem przez Główny Rynek, gdzieś w okolicach postoju dorożek zdałem sobie sprawę z czegoś innego
Dobrze, że koń pociągowy to przeżytek, bo jakby się czuły gdyby na kark założyć im heteronto (dawniej homonto )
Nie ma już łączeń homonicznych są heteroniczne, chociaż te ostatnie były już poprzednio, ale znaczyły dokładnie coś odwrotnego.
Nie ma już homonimów zastąpiły je heteronimy a hetgerozygota zastąpiła homozygotę.
Cała Europa zamarła i patrzy na nas swoimi zdziwionymi oczyma i nawet Google Earth nie chce pokazywać Wąwozu Heterole, tylko uparcie twierdzi że to Homole.
Zawsze posłuszni władzy bez względu na to kto rządzi, językowi puryści zastanawiają się jak teraz nazwać homofoba. Heterofob to w końcu gol strzelony do własnej bramki.
Damy radę w końcu nie na darmo należymy do prześwietnego hetero sapiens.
Obudziłem się zlany zimnym potem. Prawdopodobnie wczoraj wieczorem zbyt długo siedziałem na forach.
5 czerwca 2018 roku jesteśmy bliżej absurdu niż mógłbym to sobie dziewięć lat temu wyobrazić.
Mieciowie rządzą.
W czasach nieodległej przeszłości o pewnym współpracowniku Prezydenta Wałęsy mówiło się żartobliwie - Kto nie z Mieciem tego zmieciem.
Zmieciem nie zmieciem to się jeszcze zobaczy, co znaczy mniej więcej - "Pożywim - uwidim". Tak właśnie lubił mówić abp Hoser.
„Heterosi - czyli rzecz o splataniu się przeszłości z przyszłością w sposób dalece ironiczny”
Do napisania tekstu w 2009r sprowokowała mnie pewna absurdalna informacja, a na jej bazie dopisałem ciąg dalszy trochę w stylu pure nonsense. Kiedy teraz przeczytałem tekst, po raz kolejny i spojrzałem na niego poprzez pryzmat tego co dzieje się wokół nas, zadrżałem. Nie uspokoiło mnie wielokrotnie powtarzane powiedzenie, że życie często przerasta kabaret.
A oto wspomniany tekst
12 listopada 2009 roku
Kiedy skończyłem z piętnaście lat, zacząłem interesować się swoim wyglądem. Nie żebym do tej pory chodził zaniedbany, wręcz przeciwnie. Tradycyjni rodzice zmuszali mnie do tradycyjnej elegancji. Spodnie prasowane na tak zwany kant lub kantkę (w zależności od regionu), a tu serce by chciało jak na zachodzie: barwnie, kolorowo, swobodnie. Wytarte spodnie i podkoszulek najlepiej z czymś, ale to coś trzeba było sobie zrobić samemu. Podkoszulka z napisem SZMP (Socjalistyczny Związek Młodzieży Polskiej) nie wypadało nosić poza przymusowymi spędami na których oblekano wszystkich „członek nie członek”.
Mój pomysł na nadruki był następujący. Szablon wycinany żyletką na arkuszu bloku technicznego. Przykładaliśmy to na koszulkę, na to kalka maszynowa czarna, lub ołówkowa fioletowa i żelazko. Półminutowe wprasowanie i tusz z kalki barwił tkaninę. Wystarczało maksimum na trzy prania ale i tak motywem można było kłuć w oczy znajomych. Najczęściej z jakimś angielskim hasłem lub znaną postacią. Do wyboru mieliśmy opracowane dwie twarze : Jimiego Hendrixa, oraz Che Guevarę. Dwie ikony młodzieżowej rewolucji obyczajowej, były dla trzymającego rączkę rozgrzanego żelazka tak komplementarne, że z czasem zlały się w jedną, wielką ikonę. Niedokładność przerysowywanych od nowa i do nowa postaci powodowała, że tylko po gwiazdce na wysokości czoła czy beretu można było odróżnić Jimiego od Che. Do tego jeansy, starte pumeksem podczas nieobecności starych w domu i już byliśmy gotowi na Woodstock, tylko nie miał nam go kto zorganizować. Na Owsiaka wypada poczekać jeszcze prawie dwadzieścia lat. A potem historia przyspieszyła i kiedy nabrała już szybkości jak ekspres Inter City, przewracała pędem powietrza najpierw tablice informujące, potem ostrzegające, an koniec zaś znaki zakazu i nakazu. A bez znaków, to wiadomo z kodeksu drogowego, obowiązuje zasada prawej ręki. I wtedy się zaczęło na całego .
Od kilku lat obowiązuje zakaz noszenia podkoszulek z Che Guevarą, o sierpie i młocie nie wspominając. A za trening w koszulce z napisem CCCP, hokeista Cracovii został skazany na 60 godzin dozorowanych prac społecznych.
Samo słowo „komunizm” nabrało tak negatywnego znaczenia, że używano go najpierw jako przekleństwa, a później całkowicie zakazano. Parlamentarzyści poszli za ciosem i wraz z zakazem homoseksualnych praktyk postanowiono wymazać z naszego życia i języka wszystko co się z tym procederem kojarzy. Jak czas letni wprowadzono te zmiany z soboty na niedzielę i już w poniedziałek przyszło nam żyć w nowej rzeczywistości.
Rano wstałem jak zwykle szósta dwadzieścia, wrzuciłem dwie grzanki do opiekacza i otworzyłem drzwi lodówki, aby upolować coś co można by na te grzanki położyć. Zostało tylko masło, a z braku mleka wypiłem kawę w najczarniejszej jej postaci. Trudno, zrobię zakupy przed pracą. W osiedlowym sklepiku czas jak zwykle biegł sobie swoim trybem. Pan Miecio miejscowy menel wysupławszy z kieszeni dwa czterdzieści, nabył drogą kupna puszkę z piwem i trzymając ją w trzęsących się z emocji rękach, z olbrzymią desperacją usiłował toto otworzyć. Kupiłem bułki, dżem i zabrałem się do nabiału.
- Pani Danusiu, poproszę serek homogenizowany - zdecydowałem.
- Heterogenizowany - poprawiła mnie sprzedawczyni.
- A to nie chcę, może mleko homo…
- Od dzisiaj także tylko heterogenizowane - oświadczyła zdecydowanie Pani Danusia.
- A cóż to za głupoty? - spytałem naiwnie.
- To Pan nie wiesz Panie Antoni - stwierdził ze znawstwem Miecio, osiedlowy menel - że od dzisiaj jest koniec z pedalstwem i żadnego „homo” już nie będzie. Bo my Polacy i katolicy na to się nie zgadzamy i tyle. I takie jest prawo.
Miecio w czasach realnego socjalizmu był dyrektorem z partyjnego klucza w jakiejś poważnej firmie. Ze względu na swoje lewicowe poglądy chrzcił dzieci we wsi oddalonej od jego miasta o jakieś sto kilometrów. Później przyszło nowe i to nowe zamiotło Miecia na margines historii. Tak to odkrył był nagle swoją prawdziwą twarz. Twarz Polaka i Katolika, a może nawet tego drugiego na pierwszym miejscu.
- A chrześcijańska miłość bliźniego Panie Mieciu ? – spytałem bez nadziei otrzymania rozsądnej odpowiedzi. Pokiwałem ze współczuciem głową.
Trudno kupię żółty edamski, albo „mazdamer królowo”, jak zachęcają w telewizyjnej reklamie.
Nie wierząc do końca w to co spotkało mnie w sklepie dotarłem do pracy, a tam komentarzom nie było końca. Kazek złożył oficjalną gazetę na czworo, zagaił też zaraz po tym jak zasiedliśmy z kawą przy swoich biurkach.
- To co koniec pedalstwa. Wystarczyło tylko wziąć się za to raz i porządnie. A ty Antoni z tą Twoją tolerancją daleko nie zajdziesz. Przemysł to, bo tam gdzie tłuką wyznawców, czasem przypadkiem zebrać może tolerancyjny, – zakończył uspokajająco. Nie wiem jednak czy mnie tym uspokoił.
A potem było już tylko gorzej.
Nie naprawiono mi samochodu, ponieważ przegub heterokinetyczny był bez heterologacji czyli atestu. Kiedy przechodziłem przez Główny Rynek, gdzieś w okolicach postoju dorożek zdałem sobie sprawę z czegoś innego
Dobrze, że koń pociągowy to przeżytek, bo jakby się czuły gdyby na kark założyć im heteronto (dawniej homonto )
Nie ma już łączeń homonicznych są heteroniczne, chociaż te ostatnie były już poprzednio, ale znaczyły dokładnie coś odwrotnego.
Nie ma już homonimów zastąpiły je heteronimy a hetgerozygota zastąpiła homozygotę.
Cała Europa zamarła i patrzy na nas swoimi zdziwionymi oczyma i nawet Google Earth nie chce pokazywać Wąwozu Heterole, tylko uparcie twierdzi że to Homole.
Zawsze posłuszni władzy bez względu na to kto rządzi, językowi puryści zastanawiają się jak teraz nazwać homofoba. Heterofob to w końcu gol strzelony do własnej bramki.
Damy radę w końcu nie na darmo należymy do prześwietnego hetero sapiens.
Obudziłem się zlany zimnym potem. Prawdopodobnie wczoraj wieczorem zbyt długo siedziałem na forach.
5 czerwca 2018 roku jesteśmy bliżej absurdu niż mógłbym to sobie dziewięć lat temu wyobrazić.
Mieciowie rządzą.
W czasach nieodległej przeszłości o pewnym współpracowniku Prezydenta Wałęsy mówiło się żartobliwie - Kto nie z Mieciem tego zmieciem.
Zmieciem nie zmieciem to się jeszcze zobaczy, co znaczy mniej więcej - "Pożywim - uwidim". Tak właśnie lubił mówić abp Hoser.
Ojojoj Antoni, uwielbiam Cię ! I choć ostatnio rzadko komentuję (brak czasu, trudna choroba w najbliższej rodzinie) to czytam od deski do dechy. Bo wnosisz radość i humor krakowsko - góralski (mam nadzieję, że to Cię nobilituje a nie obraża) w moje życie.
OdpowiedzUsuńOczywiście że nobilituje
UsuńPozdrawiam
Jak zwykle bawisz i dajesz do myślenia. Kabaret śmieszy dopóki jest kabaretem, ale kiedy życie przerasta kabaret, to już niekoniecznie jest do śmiechu. Twój post przypomniał mi pewne zdarzenie z mojego życia koleżeńsko-pracowego, że tak to nazwę.
OdpowiedzUsuńKolega do mnie: Wiedziałaś, że on jest homo? Ja na to: Ależ oczywiście. Od samego początku. On zdziwiony: Jak to poznałaś?! Ja na to: Jak to, jak!? Wygląda jak homo, rusza się jak homo, zachowuje się jak homo. Na dodatek jest nie tylko homo, ale homo sapiens. Pozostałe koleżeństwo już zaskoczyło i w śmiech. A kolega, oczy jak zegarki i widać, že mu główka intensywnie pracuje. Zaskoczył: Aaaa, no tak, ale ty jesteś, no wiem, homo sapiens - człowiek rozumny, ale ja nie o tym. A o czym? - zapytałam niewinnie. Zamilkł.
Marytka
Bardzo dobra odpowiedź
UsuńPozdrawiam
Twoja opowieść ubawiła mnie do łez(żałuję że nie czytywałam Cię w czasie, z którego pochodzi przytoczony tekst). Komentarze równie dobre, więc ponieważ nie dorównam Wam poziomem, to tylko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie oceniaj się tak surowo. W końcu to miejsce relaksu
UsuńPozdrawiam
Świetna historia. Od tamtego czasu serki homogenizowane przybierają fantazyjne nazwy i "homo"-zdarza się już bardzo rzadko.
OdpowiedzUsuńPrzypadek?
UsuńNie sądzę
POzdrawiam
Ciekawe, czy w nowej Konstytucji, którą tak bardzo chcą sobie uchwalić do nieprzestrzegania, będzie zapis o zakazie i karalności homoseksualizmu. Wcale by mnie to nie zdziwiło.
OdpowiedzUsuńNauczyłem się nie używać słowa niemożliwe,
UsuńMam jednak nadzieję
Pozdrawiam
I mnie się zdaje, że takiego poziomu absurdu oraz głupoty jak teraz, to nawet w tych dawnych wiekach nie było.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Mówią, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu
UsuńTylko czy to jest nadgorliwość?
Pozdrawiam
Chciałam doradzić: "nie kupuj serków homo, kupuj sojowe", ale to też nie tak, bo znów ...wegetarianie i cykliści...
OdpowiedzUsuńTak, zagrożenie czai się wszędzie.
UsuńJakby tego nie rozumieć
Pozdrawiam
A pamiętasz, Antoni, taki zespół ,,Hetero Heterini''?
OdpowiedzUsuńTak. Drzewa ruszają drogę,Tobie Karolino
OdpowiedzUsuńOj nuciło się kiedyś
POzdrawiam