Wyszedłem na taras z kieliszkiem musującego wina które udawało
francuski szampan.
Samo wino nie było takie złe i daleko mu do tego co ma nalepkę
zdobioną cyrylicą, o którym dowiedziałem się ostatnio, że jest
wytwarzane w Polsce.
Dokoła mnie detonowały petardy i sztuczne ognie, pod niebo
strzelały kolorowe gejzery, aby tam wysoko rozerwać się na
tysiące kolorowych, żarzących się punkcików. Kiedy ognie sięgnęły
na powrót ziemi, wokół roznosił się duszący smród siarki.
Wgryzał się w nos i szczypał oczy.
Przerażone psy i znerwicowany kot zajęły bezpieczne miejsca pod
stołem, potem w jakimś najgłębszym kącie mieszkania.
Zestresowany pies jeszcze do drugiej w nocy czynił próby
„odcedzenia kartofelków” ale szybko rezygnował z tego pomysłu,
wbiegając w popłochu do domu.
Na przekór decyzji władz miast o rezygnacji z pokazu sztucznych ogni na
rzecz laserów, huku było więcej niż w zeszłym roku.
Spotkałem się z uwagą, że tak oto bawią się beneficjenci pewnych programów z plusem w tytule.
Myślę jednak, że to jednak uproszczenie lub jak kto woli
nadużycie.
Wszystko zależy od wrażliwości indywidualnej i tego co ją w
człowieku potrafi stępić.
Nie chodzi tu tylko o sylwestrowe ataki serca zwierzaków wszelkiej
maści, albowiem boją się eksplozji i kudłate i łaciate,
pręgowane i skrzydlate. Te, co skaczą i fruwają...
No właśnie, jakby mniej takich programów na naszej antenie,
chociaż kablówki pełne są filmów z życia dzikich zwierząt.
Na Youtube pojawił się właśnie film z życia dzikich ludzi.
Jakieś małe dziecko rzucało małymi króliczkami ku uciesze
dorosłych, którzy mu te zwierzątka podsuwali nogą. Przyznam
uczciwie, że filmu nie widziałem bo wystarczył mi sam wyjątkowo
drastyczny opis.
Dziwić się potem, że w wieku dorosłym ktoś wybierze się na
Sylwestra do knajpy, pozostawiając przed wejściem przywiązanego
psa? Na noc, chłód i kanonadę fajerwerków?
Dziwić się, dziwić, bo jak napisał Jonasz Kofta
… I nic we mnie i nic koło mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie.
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie.
A przynajmniej po człowieku w nas. Nie tym aż bohaterskim, ale tak
zwyczajnie przyzwoitym.
Wczoraj w wiadomościach pokazano psa który w taką rozhukaną noc
sylwestrową, uciekając w popłochu nabił się na ogrodzenie.
Zwierze oczekiwało siedem godzin na pomoc.
Zawiodły instytucje odpowiedzialne za taką pomoc, bo nie było
sprzętu, talentu i człowieka.Z pewnością zabrakło i tej wspomnianej wyżej ludzkiej przyzwoitości
W Święta w Morskim Oku tłum dopominał się „fasiągów”,
czyli stylowych wozów konnych w celu wygodnego powrotu na parking w
Palenicy.
Doszło do przepychanek i rękoczynów w walce o dobre miejsce na wozie.
Ciekaw jestem czy przestrzegano maksymalnej ilości przewożonych
„turystów” ?
Na nic zdały się apele organizacji przyrodniczych, że tam
zwierzęta pracują ponad siłę. W końcu „kuń” jest od tego żeby ciągnął.
W efekcie jeden z koni przewrócił się na trasie. Kiedy góralowi
udało się w końcu poderwać konia, pasażerowie bezrefleksyjnie
zajęli na powrót miejsca na wozie,.
Ktoś zada pytanie, biorąc pod uwagę powyższe przykłady, czy
wszyscy oni w dzieciństwie rzucali króliczkami?
Nie, większość kieruję się biblijną zasadą, przypomnianą
ostatnio przez głośnego ministra od środowiska - Czyńcie
sobie ziemię poddaną.
Kwestia interpretacji. Gdybym ja w czasach szkolnych tak
interpretował to co napisali wielcy poeci, wylądowałbym z pałą w
dzienniku. Pewnie nie obeszło by się też bez wizyty rodziców w szkole.
Opiekuna Pana Ministra nikt nie odważy się nigdzie ciągać.
Póki co poleruje się sztucery, nabija gilzy śrutem i cieszy, że
na przekór zielonym „Pokot” odpadł z rywalizacji do
Oskara.
Pełnymi garściami czerpie się z przyrody i żyje tak jakby jutra
miało nie być. Jakby żaden z nas nie miał własnych dzieci i
przestał na nim ciążyć obowiązek pozostawienia tego świata w stanie niepogorszonym dla
następnych pokoleń.
Pewien polityk, z sejmowej mównicy powiedział ( cytuję z zawodnej
pamięci ), że on wie iż system finansowy zawali się za jakiś
czas, ale dla niego ważne jest to co jest dziś i teraz.
Powaliło mnie to stwierdzenie, powaliło na kolana. I to nie tylko
dlatego, że moje zabezpieczenie na starość, odbijane co miesiąc
od wypłaty, kruszy się i rozsypuje w proch, ale dlatego, że oto
szykujemy naszym dzieciom wielkie śmierdzące gówno zapakowane w
kolorowy szeleszczący papierek.
Oni już i bez tego szeleszczenia zdają sobie sprawę, że w
przyszłości mogą liczyć tylko na siebie.
Na siebie i swoje smartfony.
O, tak; zwłaszcza na swoje smartfony:)
OdpowiedzUsuńTak swoją drogą, że też dorosłym ludziom nie znudzi się nareszcie ta bezmyślna strzelanka..
Zastanawiam się w czym tkwi ten fenomen
UsuńPozdrawiam
Wyjątkowo wredne przyzwolenie"czyńcie sobie ziemie poddaną". Coraz mniej mam sympatii do tego gościa:( Jawi mi się taki obraz przed oczami- siedzi sobie ten brodaty tam na obłoku, patrzy na dół i świetnie się bawi, głośno rechocze, widząc, jak ludzie traktują tę Ziemię, zwierzęta i siebie nawzajem. Okrucieństwo w tym rechocie pobrzmiewa i ogromne samozadowolenie- dałem, a teraz mam ubaw z tych głupich, naiwnych, wrednych ludeczków.
OdpowiedzUsuńCzuję żal i mam ogromny niesmak na wspomnienie minionego Sylwestra
Kiedyś gdy oglądałem filmy SF przyszłość wyglądała przygnębiająco. Okrucieństwo było rozrywką mas. Teraz widzę jak sprawdza się proroctwo filmów SF. Przyszłość to czarna dziura.
UsuńPozdrawiam
Bardzo słusznie medytujesz. Jedynie kwestia dzieci nie za bardzo mi się zgadza - w dużej części to już nasze dzieci czynią owo zło.
OdpowiedzUsuńW kwestii Sylwestrowej strzelanki podzielam wrażenie, że było głośniej i dłużej i bardziej bez sensu. Tu też widać dobrą zmianę.
Mówię o małych dzieciach, chociaż stare konie to też dzieci
UsuńPozdrawiam
U nas ta kanonada trwała 3 dni, a po osiedlu echo niesie, własnych myśli nie było słychać. Zaczęło się w sylwestrowe przedpołudnie, bo rodzice wyszli z dziećmi na podwórko, żeby im pokazać jak to się pięknie strzela z petard i robi fajerwerki. Z balkonu poleciała petarda w kierunku spacerującej mamy z dzieckiem w wózku. Nie zareagowała, szła sobie wolno dalej. Pomyślałam, czy to ja mam przerost wyobraźni, czy tym wszystkim ludziom jej brak?
OdpowiedzUsuńMarytka
Ja też nie mogę niestety powiedzieć - wsi spokojna wsi wesoła.
UsuńZnak czasów?
Pozdrawiam
To co opisujesz jest przerazajace, zrobilo mi sie zle, jak tu kochac ludzi.
OdpowiedzUsuńU mnie w Melbourne widowisko-kanonada byla w centrum miasta zaczela sie o polnocy, polgodziny i k0niec, ludzie prywanie raczej nie strzelaja, bo jest zabronione, w mojej dzielnicy nic sie nie dzialo, mialam idealna cisze nocna.
We wszystkim wymagany jest rozsądek, nawet w zabawie
UsuńPozdrawiam
Apelowałem tu i ówdzie o zaniechanie strzelania. Nawet dołączone zdjęcie Sylwestra Stallone kluczącego pomiędzy kulami i zatytułowane: "Nie strzelaj w Sylwestra" pozostały bez reakcji. Kto zaplanował ten miał amunicję, a wtedy jak tu nie strzelać?
OdpowiedzUsuńOdpalili swoje, zrobili zdjęcia i wrócili do towarzystwa. Nie ma szans walczyć z takim zwyczajem.
Przy okazji informuję o zmianie adresu bloga i zapraszam:
https://tatulowe.wordpress.com/
Ech, wszyscy emigrują
UsuńPozdrawiam
Nigdy nie byłam zwolenniczką czczenia Nowego Roku hukiem i hałasem, bo zawsze miałam psy i widziałam ich niepokój w takich momentach. Mam wrażenie , że wraz z rozwojem cywilizacyjnym ubywa nam rozumu. Pozdrawiam w nowym roku.
OdpowiedzUsuńZa to wzrasta ilość pamięci operacyjnej w naszych smartfonach.
UsuńTylko ze to się nie równoważy
POzdrawiam
Jakoś tak smętnym realizmem powiało, a gdzie się podział 'optymistyczny optymizm"?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Hanula
Jak to w sinusoidzie, raz górka raz dół
UsuńPozdrawiam