Wisi oto nad moim blogiem na Onecie
informacja, że 31.01.2018 blog ten zostanie skasowany a platforma
blog.pl zamknięta.
Sytuacja nie dotyczy wyłącznie mojego
bloga, ale wszystkich które znalazły kącik na tej platformie.
I co zrobić?
Można się tylko uśmiechnąć i
powiedzieć - lecz póki co żyjemy.
Tak oto komercja wygrała po raz
kolejny z bezinteresownym ludzkim zaangażowaniem.
Czy to dotyka mnie pierwszy raz? Nie pierwszy raz,
ale żal mną targa.
Żal w związku z tym, że Onet był
akuszerem mojego pisania. Dzieci zaś tęsknią do domu rodzinnego
i bezkrytycznie go idealizują.
Ponoć notowano coraz mniejszy ruch na
blogach stąd taka radykalna decyzja.
Nawet się nie dziwię, bo redakcja od
jakiegoś czasu zaprzestała zamieszczać linki do ciekawszych
tekstów blogerów. Nie ma już nic ciekawego do zalinkowania ?
Powszechnie mówi się, że
teraz nikt książek nie czyta, za to wszyscy je piszą.
Wystarczy bolesny poród by napisać
książkę – Jak urodzić i wychować dziecko
Trzeba jeszcze tylko być celebrytą i
sprawa sama jakby się załatwia.
Żeby zaś być celebrytą wystarczy
choćby pokazać gołą dupę w odpowiedniej chwili.
Blogi okazały się dobrym miejscem
dla tych co to celebrytami nie są, a chciałyby na swoich zasadach
zaistnieć w przestrzeni publicznej.
Oczywiście osoby znane podchwyciły
temat i też zaczęły blogować. Szybko zapał minął, bo co innego
błysnąć na ściance prześwitująca bluzką, a co innego
systematycznie siadać przed klawiaturą.
Trzeba jeszcze mieć coś do
powiedzenia. No, z perspektywy lat widzę, że nie jest to warunek
sine qua non, czyli konieczny.
Dziesięć lat, tyle w tym roku mijać
będzie od czasu gdy zamieściłem nieśmiało swój pierwszy post.
Potem jeden z moich tekstów pojawił
się na pierwszej stronie Onetu i tak to się zaczęło.
Nowe znajomości, chociaż niektórzy
uważają, że te wirtualne mają mniejsze znaczenie.
Były i słomiane przyjaźnie, oraz
nieliczna grupka wrogów popularnie zwanych obecnie hejterami.
Nigdy nie zabierałem się z nimi w
dyskusję dzięki czemu czuli się zniechęceni i opuszczali to
miejsce.
Pozostali odwiedzający to ludzie
kulturalni, za co im z tego miejsca dziękuję.
W okresie trudności Onetu z
utrzymaniem stabilności blogów skorzystałem z okazji
i skopiowałem posty na tutejszą platformę blogspot.com.
Nazwałem to swoje nowe miejsce
"wyjściem awaryjnym". Sam wtedy nie przypuszczałem, że będzie to
określenie prorocze.
Nie porzuciłem Onetu prowadząc oba
blogi w sposób można by powiedzieć lustrzany.
W tym samym czasie sam Onet jakby stracił
zainteresowanie blogerami.
Nasze pokolenie przywiązane jest do
wierności, stąd chyba moje trwanie w tamtym miejscu.
Nie pierwszy raz życie udowadnia mi jednak,
że wierność to taniocha.
Ponad dwa miliony odwiedzin, prawie
tysiąc opublikowanych postów, to jednak kawał mojego życia.
Pozostanie mi licznik odwiedzin. Wynik
sprzed kilku dni skopiowałem sobie na pamiątkę. Niech przyszłe wnuki będą chociaż trochę dumne z dziadka i jego podejścia do mediów społecznościowych.
Dekada. Jedna z sześciu które prawie
mi dane było już przeżyć to kawał czasu.
Na Onecie nie strzeli szampan. Teraz znów pozostanie mi owo wyjście
awaryjne na którym w ciągu tych kilku lat zadomowiłem się i czuje jak u siebie.
Ale to miłość kolejna w której
dominował rozsądek iu tylko odrobina szaleństwa.
Nie ma co rwać szat. Bo póki co
żyjemy.
mogłabym chyba napisać książkę pt "na jedynce", ile nerwów, łez, po co mi to było to dziś nie mogę zrozumieć,
OdpowiedzUsuńbardzo toksyczny związek
Mówią że kocha się nie za coś a pomimo czegoś.
UsuńTego "pomimo" tośmy mieli do bólu
Pozdrawiam
Wszystkie słowa tego tekstu to właśnie to co i ja chciałabym powiedzieć na ten temat.
OdpowiedzUsuńTrzymajmy się sprawdzonych, blogowych znajomości i odwiedzajmy się nadal:)) Pomyślności w 2018!
Dziękuje i pozdrawiam
UsuńAntoni nadal będę cię odwiedzać, pozdrawiam twoją żonę tastarsza
OdpowiedzUsuńZawsze Cię znajdę...A póki co, najlepsze przed nami. Hanula
OdpowiedzUsuńMiło to przeczytać
UsuńPozdrawiam
Dla mnie znajomości internetowe okazały się trwalsze, wartościowsze i serdeczniejsze od wszystkich "sprzed czasu blogowego". Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najpiękniejsze w nowym roku.
OdpowiedzUsuńW takim razie gratuluje i odrobinę zazdroszczę
UsuńPozdrawiam
Ja czuję się podobnie, ale ponieważ nie ma sytuacji bez wyjścia to poprosiłem znajomych o pomoc z przenosinami i od początku roku oswajam Wordpressa.
OdpowiedzUsuńMamy podobny staż i dorobek, a więc przy założeniu podobnej wrażliwości mamy prawo liczyć na życzliwą kontynuację.
Dużo radości z pisania, czytania i komentowania
Dziękuję i pozdrawiam
UsuńOnet coraz bardziej się tabloidyzuje. Celebryci (czyli o znanych z tego, że są znani) , kulinaria (celebryci gotują), moda (celebryci się ubierają) itd., itp. Najważniejsza jest klikalność, więc tytuły powalające, polszczyzna takoż.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Wszystko dzieje się z wyrachowaniem
UsuńPOzdrawiam
życzę w Nowym Roku jeszcze więcej przyjemności z pisania. Gratuluję dziesięciu lat blogowania, bo to oznacza trud, pot i czas spędzony przy klawiszach. Zachwycam się też piękną polszczyzną tego bloga i kulturą postów. Oby wirtualne przyjaźnie trwały nadal mimo zmian i przenosin blogów.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Już się czerwienię, jak sztubak
UsuńDziekuję