Mój ukochany aktor Clint Eastwood jak
sierżant Tom Highway w filmie „Wzgórze rozdartych serc” mówił: Jadam drut kolczasty i sikam
napalmem.
Sierżant Higway jest weteranem wojny w
Wietnamie i pewnie wie co mówi, ale opis jego menu działa silnie na
moja wyobraźnię. Wydawało by się bowiem, że ostrzej już nie
można. Wczoraj dowiedziałem się że jednak
można.
Pewna grupa Rosjan piła samogon,
zagryzając go skradzionymi na budowie parówkami. W istocie parówki były nie
tym za co je pierwotnie uważano. Okazało się że były to laski
dynamitu który służył do prac rozbiórkowych. W sumie trzydzieści
siedem kilogramów materiałów wybuchowych.
Kiedy pojawiły się u biesiadujących problemy
żołądkowe wynikające z konsumpcji dynamitu, przypisali to marnej
jakości alkoholu.
To właśnie różni nas od Rosjan. Nie
słyszałem jeszcze by skacowany obywatel tego kraju oskarżał wódkę
za złe samopoczucie. Zawsze winna jest w takiej sytuacji niezbyt
świeża zakąska.
Tu nasuwa mi się następujące pytanie,
a nawet dwa :
Po pierwsze, z czego Rosjanie robią
parówki skoro konsumujący nie zauważyli różnicy?
Po drugie, czym sikali biesiadujący po
tej jakże udanej imprezie ?
Powszechnie mówi się, że Rosja to
nie kraj a stan umysłu, takie zaś informacje tylko to stwierdzenie
uwiarygadniają.
Co zaś zapanowało nad moim umysłem?
Zrobiło się ciepło i miło, a więc
wypolerowany motocykl coraz częściej unosi mnie w dal. W nowych
kowbojkach wyglądam na twardziela, chociaż napalmem nie sikam. Jest jednak na twardo, bowiem podkute blachą
buty stukają o bruk zdecydowanie donośniej niż damskie szpilki.
Żeby tylko tę niesłabnącą pasję
pogodzić z pracami które czekają mnie w ogrodzie, które chociaż są
konieczne nie podnoszą mi adrenaliny.
Traktuję motocykl trochę jako lek
na wszystko czyli panaceum.Panaceum to przecież domniemany środek leczniczy przeciw
wszystkim chorobom, poszukiwany przez alchemików, spotykany w legendach i
mitach.I jak to nie bywa w legendach, poszukiwanie go kończy się bankructwem, alkoholizmem, bądź a najlepszym wypadku nieplanowaną ciążą. W dobie kiedy Internet rządzi, nie trzeba już szukać w grotach, w górach, na morzach czy odległych lądach.
Niczym bajkowy Koziołek Matołek, po dalekich drogach szukamy tego co jest bardzo blisko. Oto kiedyś, jakiś miłośnik wiatru we włosach sporządził niniejszy wykres która pokazuje jak być szczęśliwym i czuć się zdrowym, przy czym na każdą okazje proponuje tę sama terapię. Panaceum.
Kolega nie był egoistą i schemat w sieci zamieścił całkowicie non profit.
Przyznam, że sprawdzałem i to działa. Nawet mycie działa jak powinno i przyspiesza rekonwalescencję.
Powiem więcej. Dla tej pierwszej pasji gotów jestem zrezygnować z drugiej rzeczy która czyni mnie radosnym, a mianowicie z degustacji czerwonego wina.
Wiadomo bowiem, że obie rzeczy się wykluczają
Pijesz nie jedź. Nie piłeś ? Masz wybór.
Spieszmy się i korzystajmy z tego wyboru póki go jeszcze mamy, bo w poszukiwaniu sponsora różnych akcji typu plus, może się okazać, że cykliczne wstawianie stało się obowiązkowe. Budżet czeka, a ojczyzna to nasza wspólna sprawa.
Cykliczne wstawanie z kolan, ma się rozumieć.
OdpowiedzUsuńNie wiem
UsuńPozdrawiam
W kwestii tego rozweselającego napoju pogryzanego laskami dynamitu, przypomniał mi się dowcip jak to Wania z Kolą z braku odpowiedniego napitku popili sobie paliwa do samolotów odrzutowych. Na drugi dzień Kolę budzi telefon, w słuchawce trzaski i niewyraźny, przestraszony głos Wani, pytający czy Kola był już w toalecie. Kola odpowiada, że nie był i pyta Wanię:
OdpowiedzUsuń- Dlaczego mnie o to pytasz Waniusza?!
- Ach Koleńka - odpowiada Wania - może lepiej ty nie chodź dzisiaj do toalety.
- Dlaczego? - zaniepokoił się Kola.
- Bo, ja już byłem i dzwonię do ciebie z Meksyku!!!
Takie są oto skutki picia ersatzu zamiast wódki:-)
A co by było gdyby panowie zakąsili dynamitem? Z księżyca to raczej nie da się zadzwonić:-)) A jeżeli już, to co powiedzieć? - Houston mamy problem!!!???
Ach ten motocykl:-) To pierwsze jazdy masz już wykonane i pełnia szczęścia:-)
Marytka
Dobre
UsuńPozdrawiam
Boję się jeździć nawet taksówką, bo mi się wydaje, że zaraz będę miała wypadek, a cóż dopiero motocykl. Niemniej jednak ponieważ wspomniany pojazd jest Twoim panaceum, to życzę szerokiej drogi, wiatru we włosach(choć będą pod kaskiem) i tego czego sam pragniesz. Ukłony.
OdpowiedzUsuńDziękuje i pozdrawiam
UsuńSam tez jestem strachliwy z natury
Pewnie ze skąpstwa albo roztargnienia jedli "parówki" ze skórką . Nie dziwi zatem fakt, że nie zauważyli różnicy w zakąsce. Łączenie metanu z dynamitem nie wróży za dobrze. Na pewno gwarantuje wybuchowe doznania. Hanula
OdpowiedzUsuńPS Motocykla nie mam, pozostaje zatem czerwone wino. Ciekawe co bardziej szkodzi?
Spójrz na to przez pryzmat korzyści
UsuńPozdrawiam
Gdybym miała motocykl, mogłabym częściej jeździć po czerwone wino. Zatem kupuję motocykl:))
OdpowiedzUsuńByle tylko przezornie jeździć przed piciem
UsuńPozdrawiam
Mój ulubiony amerykańsko-polski Szwagier musi mieć w sobie element rosyjski, albowiem jemu nigdy nie szkodziła gorzałka, mawiał jedynie, że musiał gdzieś przypadkowo zakąsić pomidorem, którego się brzydzi od dziecka...
OdpowiedzUsuńCzęsto winowajcą bywał śledzik
UsuńPozdrawiam
Jak ja Ci zazdroszczę! Ech, żebym ja garaż miał, to już by tam stał jakiś motocykl - niewykluczone, że jakaś staroć w częściach, którą własnoręcznie przywracałbym do stanu świetności. A tak - pod blokiem na zimę nie zostawię...
OdpowiedzUsuńMiałem kiedyś taki sam problem.
UsuńMyślałem nawet że nigdy już się nie uda. Życie pokazało mi by nigdy nie mówić nigdy czego Tobie życzę.
Żeby nie było tak różowo, to była transakcja coś za coś
Pozdrawiam