26 września 2021

Filozoficzny motek wełny

Który z facetów jest chętny, aby go zaciągnąć do sklepu z wełną. Ja też specjalnie nie byłem szczęśliwy, ale przecież nie zawsze możemy robić to co tylko nam się podoba. Z pewnością moja żona mocno nudzi się w markecie gdy przez dłuższą chwilę tkwię na stosiku z wkrętarkami lub piłami ukosowymi. Żona oczywiście nudzi się szybko i odjeżdża na stoisko z firankami i dodatkami do kuchni gdzie jej mogę szukać kiedy już napatrzę się do woli i uzmysłowię sobie, że mój budżet i w tym miesiącu nie wytrzyma tego wydatku.
Idąc do sklepu z motkami wiedziałem, że nie mam takiej alternatywy. Nastawiłem się więc na to, że i tu może być śmiesznie, a być może coś mnie jednak zaskoczy.
Nałożywszy sobie na głowę mentalna czapkę stańczyka wkroczyłem z kobietą mojego życia do sklepu.

- O boże jak tu kolorowo - pomyślałem. Że też  nie zabraniają jeszcze handlu takim sklepom. Gdzie się nie obejrzeć tęcza. Na lewo tęcza, na prawo tęcza. Nie masz szans przed nią uciec. Można by powiedzieć, że od wejścia do sklepu jesteśmy atakowani ideologią.
Spoglądałem na ten sklep przez pryzmat słynnych parasolek w Pszczynie. Przypomnę, zawieszenie kolorowych parasolek nad jedną z ulic w Pszczynie było według radnego z jednej opcji politycznej agitacją i promocją środowisk LGBT.

- Sodoma i Gomora pomyślałem - a do moich uszu dobiegł następujący dialog

- Robi Pani francuza ? - spytała sprzedawczyni.

- Cóż za swoboda rozmowy i jak bezpośredniość w tym w sklepie z wełną - stanąłem zaskoczony

Natychmiast nakierowałem uszy na rozmowę, czując się nieco zawstydzony kierunkiem w którym to wszystko zmierza.

- Jak Pani robi francuzem to w jednym miejscu musi być przejście z oczek prawych na lewe.

Odetchnąłem z ulgą. Dobrze, że nastąpiło to wyjaśnienie bowiem mnie o mało co ze zdziwienia nie wyszło z orbit i oczko prawe i lewe.
W tym sklepie pewne słowa nabierają innych, tradycyjnych znaczeń. Tak jak choćby zrobić melanż. Nie, nie o imprezę tu chodzi. 
Brałem do ręki motek za motkiem,  oglądałem pod światło i ze światłem. Cieszyłem się delikatnością merynosa, aż doszedłem do miejsca gdzie moim oczom ukazał się taki oto cytat zdobiący ścianę



O mój boże, Seneka w sklepie z motkami. Tego naprawdę się nie spodziewałem. Nie żeby coś złego myśleć o osobach robiących na jednym lub dwóch drutach. Wręcz przeciwnie. Wychodzi na to, że do motka dodają tu motto i to całkiem w gratisie.
Po uzyskaniu zgodny zrobiłem zdjęcie. które zamieściłem powyżej. Może warto tak dla relaksu wejść do sklepu do którego zwykle nie wchodzimy i pewnie nie weszlibyśmy nigdy gdyby nie wymóg towarzystwa. Przeżyć zaskoczenie tam gdzie się go nie spodziewamy.
Dodatkowo takie sklepy w których sprzedawca ma czas dla klienta, w tym przypadku by pogadać o kolorach i dobrać odpowiednie druty, są bezcenne.
Za resztę można zapłacić kartą, jak mówi stara reklama.
No cóż,  do swojego katalogu kolorów nieznanych mężczyznom,  do poznanego jakiś czas temu ecru dorzuciłem róż pudrowy.
To już coś

8 komentarzy:

  1. Cóż...jak widać nie tylko dalekie podróże kształcą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny post. Dziękuję. I nie chodzi tylko o wełnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem takie mało znaczące wydawałoby się doświadczenia, stają się zaskakująco kolejną lekcją - w tym wypadku filozofii i dodatkowego koloru na twojej osobistej palecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak tu nie powtórzyć za prezydentem - Ja się ciągle uczę
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Kiedyś zdarzyło mi się w sklepie ogrodniczym otrzymać rachunek opatrzony cytatem z piosenki J. Kofty "Pamiętajmy o ogrodach...". Jakże to miłe było:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważ jak takie drobnostki potrafią zmienić nasze życie na plus
      Do tego jak to mówiła żona mojego szwagra - ocieramy się o kulturę.

      Usuń