08 września 2021

Czego nie mówią nam Bracia Grimm

Zakończenie bajki pt. „Kopciuszek'' jest zapewne wszystkim znane.
Dziewczyna zostaje odnaleziona przez księcia, jedzie z nim do zamku, bierze ślub i żyje długo i szczęśliwie.
Jak żyli, tego bajka nie opowiada ponieważ bajka przeznaczona jest dla najmłodszych.
Może mieli dużo dzieci, aby zapewnić ciągłość dynastii, a może nie. Ze strzępków informacji i artefaktów wiemy, że książę miał przysłowiowego hopla na punkcie drobniutkich stóp swojej ukochanej w delikatnych szpilkach od Christiana Loubotina.




Antoni daj spokój oglądałeś z pewnością nie tę ekranizację !
Co mówią plotki ?
Któregoś dnia księżniczka  wybrała się na targ do Scarborough,
Swego czasu bardzo go reklamowali Simon i Garfunkel, że niby pietruszka szałwia rozmaryn i tymianek są nadzwyczaj świeże. Stare są tylko miłości pozostawione w tym mieście.
Wsiadając do karety po udanych zakupach,  księżna zgubiła po raz kolejny swój pantofelek. Tym razem taki z czerwoną podeszwą na piętnastocentymetrowym słupku. Zauważyła to za późno. 
Było za daleko by wracać, a z drugiej strony zrobiło jej się żal pantofelków które pasowały jak ta przysłowiowa druga skóra.
Po przyjeździe do domu zeszła niewprawnie po stopniach złoconej karety i kiwając się jakby zakwalifikowano ją do operacji wszczepienia endoprotezy skierowała się w kierunku drzwi wejściowych swojego M-154. Wpadła do komnaty w której jej małżonek odbywał właśnie naradę z szefem finansów całego księstwa.
- Zgubiłam bucik na targu w Scarborough, pomożesz?
- Dla Ciebie wszystko - odpowiedział małżonek wyuczoną kwestią.
Zakończył tedy spotkanie i wraz z nieliczną grupą dworzan siadł na konie, by popędzić w poszukiwaniu zgubionego pantofelka.
Kiedy przybył do Scarborough, od razu skierował się na parking dla karet, gdzie w strefie VIP, po krótkim poszukiwaniu odnalazł pantofelek swej ukochanej.
I wtedy stała się rzecz niesamowita. Widząc przyszłego króla z bucikiem, pamiętając pewnie jeszcze historię sprzed kilku lat, zewsząd zaczęły się pojawiać  niewiasty pełne cnót.  Kobiety i dziewczyny, wystawiały nogi spod długich kolorowych sukien. Nogi młode, nogi stare, chude, grube. Blade i opalone, o stopach w pełnym zakresie rozmiarów. Od 35 do 44. 
- Czterdzieści cztery. Fiu, fiu - pomyślał książę.
Zaskoczony rozwojem sytuacji, Dziedzic  czuł się jakby dopadło go jakieś deja vu.
Spojrzał na te dziesiątki damskich nóg, a następnie na obrączkę zdobiącą jego książęcą dłoń.
- Wybaczcie nie mogę, ja już znalazłem - powiedział i potem bez wielkiej zwłoki dosiadł konia i ruszył w drogę powrotną do domu.
-Wielka radość zapanowała w pałacu oraz całym księstwie i to nie tylko z Loubotina robionego na zamówienie, ale i z faktu, że książę w dalszym ciągu gotów jest do poświęceń dla swojej ukochanej. 
- To dobrze wróży ciągłości dynastii - cieszyli się podwładni
I żyli dalej szczęśliwie do kolejnej wpadki jego lub jej. 
Dlaczego ruszam Kopciuszka ?
Otóż w ostatnią sobotę przydarzyła nam się historia rodem z niepublikowanej części historii Kopciuszka. 
Koło południa wyjechaliśmy na zakupy do Krakowa.
Pietruszkę mamy własną, ale coś z ubrania by się zdało. Żonie zamarzyła się także wełna z merynosem, która ponoć można kupić tylko w jednym miejscu w Krakowie.
Po udanych zakupach wsadziłem żonę do auta, a następnie zająłem się składaniem wózka i upychaniem go w bagażniku. 
Ruszyliśmy w kierunku domu, omawiając jeszcze dokonane wybory. Tak rozmawiając niewiele, acz konkretnie jak to mają w zwyczaju małżeństwa z dużym stażem. Po pewnym czasie dojechaliśmy do sklepu znajdującego się w niewielkiej odległości od domu. Szybko zrobiłem zakupu i gdy wróciłem do auta  usłyszałem od żony
- Zgubiłam bucik
- Co?
- Bucik zgubiłam
- Jak Kopciuszek - zauważyłem, pytając równocześnie - gdzie ?
- Chyba na placu Wolnica, tam gdzie parkowaliśmy.
- I nie zauważyłaś? Nie czułaś ?
- Wiesz jak jest z moim czuciem. Teraz zauważyłam, ale to zbyt daleko by wracać.
- Nic się nie martw. Podjadę do domu, zjemy coś na szybko, wsiądę na motocykl i pojadę - zapewniłem.
Jak powiedziałem tak zrobiłem. Ubrany w  czarną zbroję w postaci ramoneski i skórzanych spodni oraz podkutych kowbojskich butów, ruszyłem dynamicznie. 
Spieszyłem się po but ukochanej ale pilnowałem, aby nie przekroczyć dozwolonej szybkości o ponad 50 km.
Jak to mówił mój znajomy - celuję w trzy stówy i maksymalnie 6 punktów karnych.
Oczywiście im bardziej wjeżdżałem w centrum tym to nadużycie stawało się mniejsze.
Uwielbiam jeździć motocyklem w centrum Krakowa. Na pytanie o korki, śmiało mogę powiedzieć
- Korki? Nie zauważyłem.
Tak to sunąc na swojej gwieździe, dojechałem na Plac Wolnicy. 
Tam też, na miejscu parkingowym specjalnym pomalowanym na niebiesko dla wybranych kierowców, zauważyłem but 
Nie była to szpilka z czerwoną podeszwą, ale czerwony mokasyn o sportowym zacięciu.




Podjechałem do krawężnika i zapakowałem but do  sakwy. 
Wróciłem do domu z miną zwycięzcy.
Wręczyłem zgubę żonie, a raczej aby było bajkowo przyklęknąłem na ziemi i założyłem jej bucik na stopę. 
- Pasuje - powiedziałem
- Kocham Cię - powiedziała żona. 
- Warto było - pomyślałem.
Chciałbym abyśmy żyli szczęśliwie do następnego wydarzenia. 
Bo tych w naszym życiu pomimo wszystko nie powinno brakować.
Dobranoc. 


 

6 komentarzy:

  1. uwielbiam Twą swadę, wyobraźnię i błyskotliwość skojarzeń Antoni ...

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak między nami - wziąłeś drugi but na wzór? Bo ja Ci się przyznam, że dla mnie but to but i mógłbym na Twoim miejscu przywieźć pierwszy lepszy znaleziony kapeć. I pewnie nie zakończyłoby się to tak idealnie, jak u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak miło przeczytać, że " małżeństwa z dużym stażem" potrafią powiedzieć "kocham cię". Serdecznie pozdrawiam "Kopciuszka" w czerwonych mokasynach i Jej księcia.

    OdpowiedzUsuń