28 lutego 2009
| |
Ucz się
języków powtarzają właściciele szkół językowych.
Jest to
racja pomimo tego , że powszechnie uważa
się że kto ma kasę nie musi umieć
żadnego.
Słyszałem
również takie seksistowskie , że facet
nie musi znać języków gdyż ma tłumacza.
W ramach obrony
mniej zdolnych lingwistów wprowadzono
więc obrazki.
System
pisma obrazkowego spowodował ,że
najbardziej skomplikowany aparat telefoniczny nie stanowi dla nas zagadki . Obsługa automatu do coli czy biletów do metra też nie jest trudna a w toalecie samolotu malutki rysuneczek
pokazuje w jakiej pozycji facet siusiać powinien .
Karta
płatnicza rewelacyjnie redukuje zbędny
dialog do minimum , wystarczy tylko przeciągnąć wzdłuż czytnika i wpisać kod.
Bary Mc Donalda wprowadziły standaryzację i jeżeli zjadłeś Big Maca w Polsce
potrafisz go zamówić w Belgii.
W początkach procesu standaryzacji oznaczono męską toaletę
trójkącikiem , damską kółeczkiem a
według dowcipu była też z pięcioramienną gwiazdą ponoć dla radzieckich towarzyszy.
Krążył
kiedyś taki dowcip:
Egzamin
dla babć klozetowych .
Pytanie : Szanowna Pani co to znaczy
trójkącik? . Ze dla panów
Dobrze a
kółko ? . Że dla pań . Bardzo dobrze , a gwiazdka ?
Ze dla
towarzyszy radzieckich. Gratuluję zdała Pani.
Po wyjściu
z Sali egzaminacyjnej babcię klozetową
otoczył tłum zdających , normalna giełda egzaminacyjna.
Jakie
miałaś pytania ? Jakie ?
Dostałam dwa pytania z geometrii wykreślnej i
jedno z marksizmu – leninizmu.
Odwiedzając Węgry przekonałem się na
własnej skórze jak źle nie znać języka.
Wpadliśmy
z bratem na basem pod Budapesztem .Fajnie , czysto , schludnie i niedrogo.
Pływaliśmy więc w tę i drugą stronę ze dwie godziny . Na koniec ubraliśmy się ale natura dała znać o sobie . Udaliśmy się zatem na
poszukiwanie toalety . Trafiliśmy w
końcu pewnie po zapachu ,na dwie pary
drzwi .
Które ? na
jednych napisano NOI a na drugich FERFI.
Żądnych kółeczek
czy trójkącików , ot po prostu noi i ferfii.
Sytuacja
zaczęła być poważna i piląca .Spytaj
Węgra o cokolwiek . Na dodatek nie
ułatwiał nam podjęcia decyzji fakt, że zza
drzwi ,tak jednych jak i drugich wychodzili
zarówno faceci jak i kobiety.
Chyba mamy ferfi
bo to dłuższe od noi zdecydowałem
w końcu . Trafiłem w ostatniej chwili
Morał
? A musi jakiś być ? Zachowałem godność
i suche spodnie .
(Tutaj przynajmniej domalowano faceta do napisu)
Swoją
drogą pisma obrazkowego też powinniśmy
się się nauczyć aby właściwie rozumieć intencję malującego ostrzeżenia.
Poniżej przykład
ostrzenia na narciarskim wyciągu
. Moi obcojęzyczni znajomi interpretują go
jako zakaz pedofilskich
praktyk w trakcie wyjazdu do góry .
Poniżej znak drogowy z okolic Poznania , taki typowy – Uwaga dzikie zwierzęta
. Ponieważ do zobrazowania dzikiego
zwierzęcia wykorzystano postać jelenia , czasem ten znak wymaga doprecyzowania
o jakie konkretnie dzikie zwierzę chodzi :
Nawet znak drogowy nierówności nie wszystkim kojarzy się z tym samym
Być może już niedługo oprócz języka angielskiego dojdzie nowy przedmiot pismo obrazkowe .
|
25 lutego 2009
| |
Jęki ,sapania
i utyskiwania na zdrowie dochodzące z pokoju syna świadczą , że powoli dochodzi
do siebie. Najgorzej było, gdy bezpośrednio po wypadku leżał tak z na wpół
otwartymi nieobecnymi oczami i nie mówił nic. Teraz ślad powracającego zdrowia w tych głośnych jękach
i posapywaniach dodaje nam optymizmu.
Codziennie rano robię mu przeciwbólowy zastrzyk na dobry dzień . Mój epizod z
pracą w zespole ratunkowym pogotowia z wczesnej młodości jednak procentuje. W
pełni zabezpieczam cała rodzinę w domięśniowe iniekcje . Wczoraj pomagając się spionować młodemu , czyli stawiając go z pozycji leżącej do wyprostowanej, zauważyłem
zaświadczenie lekarskie w którym lekarz zwalniał do z zajęć WF do końca lutego.
Tamto z powodu zerwania torebki stawowej
na rowerze. No tak jeszcze się jedno nie straciło ważności , a już mamy
drugie. Do końca roku to młody nie założy już szkolnej sportowej
koszuli ,chociaż jest wysportowanym młodym człowiekiem .Wszak za chwilę już maj
i matury. Będzie bolało - zawyrokował
doktor ,przez około sześć tygodni
A dzisiaj
popielcowa środa czas posypać głowy popiołem
i przypomnieć sobie łacińskie Memento
Mori . Było coś dla ciała a teraz dla ducha . Jeszcze wczoraj kończyłem ten karnawał ostatkami w szczególnym
wymiarze, ponieważ żona właśnie wczoraj
obchodziła urodziny . Ostatnie – ste
od następnego roku nastąpią – siąte .
A jak mówiła jedna z postaci cytowanego
już przeze mnie po wielokroć czterdziestolatka , to te – siątki (
pięćdziesiątki , sześćdziesiątki ) dopiekają nam najbardziej. Czas zacząć zastanawiać
się jak je zaplanować i rozegrać . Organizując mi wieczór autorski i
wydając tomik moich wierszy żona
postawiła mi wysoko poprzeczkę . Wodą toaletową nawet tą z górnej półki już
sprawy nie załatwię . Myślałem aby tak romantycznie we dwoje wybrać się na Karnawał Wenecki , ale boję się bardzo , że
jest to już bardziej wydarzenie marketingowe niż emocjonalne. Szczególnie , że
gdy wiele lat temu odwiedziłem Wenecję
skonfrontowałem osobiście wyobrażenia tego rozśpiewanego gondoliera z rzeczywistością. Wyobraźnia byłą zdruzgotana, a te
kraciaste koce którymi przykryto siedzenia aż nazbyt kojarzyły mi się z
góralskim dorożkami z Zakopanego. Nasza francuska znajoma wyznała że z okazji
okrągłych urodzin mąż zafundował jej dłuższy pobyt w SPA i pierwszy raz czułą się tak wyjątkowo. Z
drugiej jednak strony to ja wolałbym natrzeć żonę tą czekoladą czy aromatycznym olejkiem, niż powierzać to
nawet najbardziej fachowym ale beznamiętnym rękom. Mam jeszcze trochę czasu a wczorajsze ostatkowo-urodzinowe wino
napędziło jak widać, romantyczną wyobraźnię .
I na koniec ,
przeczytałem o awangardowej inicjatywie
Kościoła .Ponieważ Kościół znany jest raczej z ostrożnego i tradycyjnego podejścia do wszelkich spraw z zainteresowaniem rzuciłem się na artykuł z
Onetu , zwłaszcza w kontekście ostatnich różnic poglądowych z Panią Katechetką
mojego młodszego. Oto fragment :
… To
awangardowa inicjatywa polskiego Kościoła - podkreśla bp Stefan Cichy, szef
Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu
Polski.
Chodzi o tekst obrzędu błogosławienia wdów, który właśnie zatwierdziła komisja. Wdowy, które poddadzą się takiemu obrzędowi, zobowiązują się do życia we wstrzemięźliwości seksualnej. …
Tak Panowie
teraz już możemy spokojnie zamykać oczy
|
23 lutego 2009
| |
Mobilizując człowieka często powtarza się że chcieć to móc
, czyli wszystko jest możliwe, jeżeli tylko wystarczająco tego chcesz. Mój ostatni
rok zadał kłam takim obiegowym teoriom , przynajmniej w moim przypadku. Gdy w
sierpniu ubiegłego roku wybierałem się
na wieś z długą listą tego co zamierzam tam zbroić ,drobne przemieszczenie dysku w kręgosłupie skreśliło całą listę moich zamierzeń . Zdarza się pomyślałem. Tegoroczna
zima ze swoją chimeryczną pogodą nie rozpieszczała nas warunkami narciarskimi,
dlatego też tegoroczne zimowe ferie szkolne jawiły się jako doskonały pretekst
, by na chwilę chociaż przypiąć deski do
butów i przypomnieć sobie czas kiedy robiłem to codziennie. Oczywiście miałem
jeszcze w planach rozlewanie ratafii do
butelek . Najważniejsze zaś było zdjąć
lampki choinkowe z dekoracji świątecznej przed domem . No to weekend jest mój.
Dodatkowo wziąłem sobie dzień urlopu na poniedziałek i w drogę . Wraz z żoną i
młodszym synem zapakowaliśmy się do auta i w sobotę w południe zameldowaliśmy
się na naszej wsi . Parę godzin zajęło
intensywne palenie w kominku i piecu kuchennym , aby temperatura
umożliwiła jakiekolwiek w nim funkcjonowanie. Nawet lajtowo podszedłem do
ostatków robionych przez sąsiada . Jasiek przyjął to nawet naturalnie i nie
nalegał za bardzo, gdy opuszczaliśmy z żoną towarzystwo w połowie imprezy. Na
stok muszę dojechać samochodem, a w
sprawie trzeźwości za kierownicą jestem bezkompromisowy. W niedzielę z rana
zerwałem się skoro świt , ponieważ niczego bardziej nie lubię jak pojeździć po ratraku ,
na tak pięknie wygładzonym zboczu. Taki
sztruks na śniegu jest wart wszystkie pieniądze. Francuskie śniadanie i jazda . Zjechaliśmy ze skarpy , zdjęliśmy
łańcuchy z kół ( do mnie w zimie można wyjechać tylko z łańcuchami na kołach) i
fru. Tuż przed ósmą szczęśliwi posiadacze karnetów , jechaliśmy kolejką na górę Wdżar ( Kluszkowce), by jako jedni z pierwszych tego dnia wyrzeźbić
ślady swoich nart na zboczu góry. Temperatura minus 16 stopni , poezja. Kiedy
słońce wzeszło a z góry opuściła lekka mgiełka , z radości aż chciało mi się
krzyczeć. A mój syn łowca adrenaliny zaczął rozglądać się za dziurami i ostrymi
skarpami. Dostrzegł w oddali taką
platformę jak poręcz tylko szerszą i
bardziej w poziomie .wymyślono ją specjalnie dla snowboardzistów. Obszedł z
każdej strony i przymierzył się do
skoku. Pierwszy skok , pierwszy upadek , pierwsze koty za płoty. Po krótkim
treningu poprosił mnie , abym sfotografował jego wyczyny .Stanąłem obok
konstrukcji zwanej przez wtajemniczonych boxem albo railem . Zrobiłem już chyba
z dziesięć zdjęć kiedy młody powiedział : Teraz bez kurtki , będzie lans ,
nareszcie wiem o co w tym wszystkich chodzi. Rzucił kurtkę na śnieg i i ustawił
się na wybiegu. Ślizg , odbicie , mocne
wysokie , tylko lądowanie nie było filmowe. Młody wylądował na boku deski i nie
zdążył złapać równowagi. Z całym impetem
,plecami uderzył o mocno ubity śnieg. Głośny krzyk wyrwał mnie
z zamyślenia . Młody nie mógł zaczerpnąć powietrza , nie mógł się ruszyć. Krew
uderzyła mi do twarzy . Syn przytomny ,
leżał nie mogąc się poruszyć . Rozbity łokieć krwawiąc podkreślał dramaturgię sytuacji. Nadjechał
ktoś i zaoferował powiadomienie służb ratowniczych , podziękowałem. Teraz
pozostało czekać na ratowników. Czas dłużył mi się w nieskończoność , a przy
całej grozie sytuacji widziałem jeszcze że młody przy dziesięciostopniowym
mrozie leżał w podkoszulku (termo
aktywnym ale zawsze ) na śniegu. Bałem się przesunąć go nie wiedząc jakie jest stopień
uszkodzeń. Po chwili na sygnale zajechał migając niebieskimi światłami ratownik , wlokąc za sobą tobogan czyli nosze
na płozach. .Najpierw kołnierz zabezpieczający kręgosłup szyjny a potem powoli deska pod plecy , usztywnienie
głowy i całego ciała . Aktywnie
uczestniczyłem we wszystkich procedurach , ponieważ
po pierwsze , najważniejsze to moje dziecko , a i ratownik przyjechał
sam. Zapieliśmy te kilkanaście pasków i troków, zasuwając na koniec brezent na całe nosze.
Patrzyłem na te oddalające się sanie w wielkich emocjach. Pozbierałem ze stoku , deskę , rękawice i inne drobiazgi ,
zjechałem do Goprówki. W międzyczasie z Nowego Targu wyjechała karetka
.Czekaliśmy na nią w napięciu. Zespół
karetki wsadził młodego na nosze i mrugając kogutami pojechał do szpitala. Ja za nimi starając się powoli i bezpiecznie , aby nie
potwierdzić przysłowia ,że nieszczęścia chodzą parami. W nowotarskim szpitalu
zrobili mu cały szereg badań
zakodowanych skrótami : RTG, EKG. USG
i coś tam jeszcze . Szczęśliwie
skończyło się na bardzo mocnym potłuczeniu , chociaż były chwile grozy .
Nie obyło się więc bez mocnych środków przeciwbólowych , z pogranicza morfiny.
Aby wykluczyć inne następstwa spędziliśmy w szpitalu siedem godzin. Nafaszerowanego prochami syna wywiozłem na
wózku do auta i z bólem wcisnąłem do
środka . Dowiozłem na wieś i przesiedziałem przy łóżku w nocy , dokładając
intensywnie do kominka .W zasadzie od wczoraj noszę młodego na rękach , lub służę mu za laskę podpórkę.
Gdy piszę te słowa jest mu trochę lepiej . Wróciliśmy do domu po nieprzespanej nocy. Bo cóż robić więcej.
Nie pojechałem na narty sam ,ponieważ
wydawało mi się to taki nie eleganckie. Powiedziałem natomiast młodemu że znowu
dostał od życia prezent , bo przecież zawsze mogło być gorzej. A tak plecy i
żebra przestaną boleć wcześniej czy później
i będzie można popędzić w dal na własnych nogach a nie na pneumatykach inwalidzkiego wózka. Nie zlałem ratafii , nie pojeździłem na
nartach , nie imprezowałem ale wracałem
do domu spokojny , nie chciałbym powiedzieć radosny .Będąc potrzebny trzymając
za rękę , sprawdzając dłonią temperaturę czoła czułem się potrzebny, czułem że
jesteśmy sobie bliżsi . Przecież o tą
bliskość mi chodziło , tylko nie w takich okolicznościach. Ale nie
będę kwestionował boskich scenariuszy . Olać narty , młody wraca do domu w jednym kawałku.
A jeżeli ktoś w mentorskim tonie chce mi powiedzieć , że to moja wina i powinienem zabronić młodemu ekstremalnych
sportów , jak skakanie na rowerze , czy desce to co mu odpowiedzieć ?. Pewnie
nie ma własnych dzieci, ruchliwych dzieci , ekstremalnych dzieci. Zabronić to znaczy narazić się na
złamanie zakazu. Prościej próbować
dzielić pasję i starać się ją korygować , korzystając z własnego doświadczenia
. Chociaż tutaj moje doświadczenie trochę mnie zwiodło
trzy minuty przed twardym lądowaniem
|
20 lutego 2009
| |
Pamiętacie Kobietę Pracującą w Czterdziestolatku.
Niezapomniana Irena Kwiatkowska powtarzała
czasem taką kwestię – na wygląd droga Pani trzeba sobie zapracować . Nie
tylko na wygląd oczywiście i nie mówię
tu o domu , samochodzie czy dużym LCD. Myślę
bardziej o nie materialnej
stronie życia . W małżeństwie jak w małżeństwie bywa różnie .Miłość ,
zazdrość ,złość , pożądanie splatają się ze sobą tak ściśle ,że czasem trudno
powiedzieć czy to jeszcze miłość czy też już zazdrosna żądza posiadania .Wyobraźcie
sobie jak wzmacnia te uczucia myśl, że najbliższa nam osoba wyjeżdża poza dom a nasza
kontrola nad nim ogranicza się prawie do zera . Z artykułów w prasie ,
felietonów w TV czy rozmów u Ewy Drzyzgi widać , że jest to
ogromny problem z którym życie
jest trudniejsze a czasem nie możliwe. Sam
byłem wystawiony na wielką próbę kiedy ktoś postanowił nas sprawdzić .
Zadzwonił telefon. Zona podniosła odruchowo słuchawkę .
Pani Maria Relska
? - spytał damski głos w
słuchawce .
Tak słucham .
Jestem kochanką
Pani męża - wypaliła z grubej rury.
Kochanką mojego
męża ? - żona powtórzyła ostatnie zdanie .
Tak - odparła
nieznajoma .
Żona niewzruszona przerwała ewentualne wywody :
Wie Pani cieszę się że mąż uregulował sobie życie poza domem . Wiem że dużo pracuje ,
sprawdza się również jako ojciec i mąż w weekendy. Jeżeli więc ma jeszcze na
tyle siły aby zająć się Panią , to pogratulować energii . Cieszę się z jego
zdrowia. Niech się facet zrelaksuje , nie róbmy dramatu.
Odpowiedź żony
kompletnie załamała misterny plan nieznajomej .Nie tego się spodziewała
. Rozmowa zakończyła się po paru minutach. Żona odłożyła słuchawkę .
Dzwoniła kochanka
mojego męża - powiedziała zaskoczonej
matce ( czyli mojej teściowej ) i bratu (
czyli mojemu szwagrowi ) .
Boże gdyby moja
żona odebrała by taki telefon nie miał bym co robić w domu bez względu na
stopień winy. Stwierdził zazdrośnie
szwagier
A ty w ogóle nie
jesteś zazdrosna - spytała zaczepnie
teściowa.
Mamo ja dostałam
już w tej sprawie list który potargałam
. Jest takie jedno słowo które potwierdziliśmy sobie przed wyjazdem Antoniego do
pracy w N to słowo to zaufanie-
podsumowała żona .
O treści rozmowy
dowiedziałem się po kilku miesiącach raczej informacyjnie niż prowokacyjnie. Nie
udał się komuś misterny plan skłócenia mnie z żoną i spowodowania wyjazdu z N.
A że pracy poświęciłem się bez reszty, poza współpracownikami w liczbie 40 osób nie utrzymywałem z nikim kontaktów. Życie moje toczyło się w pewnym ciągu : Praca , mieszkanie , obiad telewizor,
lektura, spanie i śniadanie . Komu zależało abym zwolnił miejsce pracy w N nie
wiem do dzisiaj ale myślę że musiał to być ktoś ze znajomych z pracy .Być może chodziło wyłącznie o wywołanie sensacji o
której można by opowiadać przez kilka tygodni . A że spowodowało by to ludzką
tragedię to drobiazg.
To jedno słowo zaufanie.
Zaufanie
do partnera , zaufanie do samego siebie. Dużo lżej żyć gdy jesteś pewien partnera , gdy uważasz że
wszystko co robi ,robi z myślą o Tobie.
Nawet pozornie złe słowo jest pewnie tylko źle dobranym określeniem , bez złych Intencji.
Czy to jest zawsze możliwe nie wiem. Wiem jedno , za to co
zdarzyło się wtedy i Twoją reakcję -
Dziękuję Ci Kochanie .
|
17 lutego 2009
| |
Czytałem gdzieś że w ciągu dnia pracy w średniej firmie , korzystając z klamek dotykamy
pośrednio kilka penisów obcych nam ludzi
. Wszystko to na wskutek braku nawyku mycia rąk po korzystaniu z toalety . Problem stary jak
świat nie tylko od czasu kiedy wymyślono i zastosowano pierwszy water –closet .
O ile ktoś kiedyś płaszcząc tyłek na heblowanej desce sławojki aby uczynić zadość higienicznym obyczajom , fatygować się musiał do domu aby w miednicy umyć ręce , o tyle teraz wystarczy tylko wyciągnąć dłonie
i pod kranem , w ciepłej wodzie
umyć dokładnie swoje wdzięczne kończyny .
O bidecie już nawet nie wspominam. W
dalszym ciągu jednak nawyk mycia rąk spotyka się ze zdziwieniem ludzi , czasem
nawet tych z tak zwanej inteligencji czyli
modnych ostatnio wykształciuchów. . Kilka lat temu , w trakcie wspólnej wyprawy na
narty do Austrii, dane mi było natknąć się na kolegę zawodu medycznego. Kolega kontestując moje mycie rąk spytał :
Dlaczego
myjesz ręce za każdym razem po wyjściu z kibla ?
Może
wystarczyło by raz dziennie umyć h…. ?
Co za słuszna
uwaga . A nie można zrobić obu tych rzeczy łącznie. Higiena ,profilaktyka i oświata zdrowotna – mówi Wam to coś ? . Co zmieniło się przez te ostatnie pół wieku
w świadomości Polaków? .Kiedy w połowie lat pięćdziesiątych
mój ojciec terminował u elektryków , przyszło
mu to szkolenie odbyć w warunkach dumnego Podhala. Wykonawszy jakąś fuchę w góralskiej chałupie ,
zaproszony został na obiad . Odszukał kącik czystości , gdzie na dumnej konstrukcji
o trzech nogach spoczywała miednica obok dzban z czystą wodą . Poniżej
stało wiadro na tę brudną ,obok makatka z wyhaftowanym napisem : „zdrowa woda
życia doda” i druga z napisem „grzebienie”(dlaczego w liczbie mnogiej skoro był jeden na całą rodzinę ? ) Umył ręce w szarym mydle , przepisowo obmył w miednicy i rozejrzał się za ręcznikiem do wytarcia rąk. Po prawej stronie na
drewnianym , rzeźbionym wieszaku wisiały dwie lniane ścierki. Na chybił trafił
dokonał wyboru ściereczki .
- Nie ta ! - zgromiła go głośno gaździna .
- Ta jest do
gąb ( twarzy ), ta druga jest do rąk , nóg i do garnków.
Nie dziwicie się chyba że tego dnia ojciec
poszedł spać bez jedzenia . Jeszcze długo potem wspomnienie tego zdarzenia
wywoływało u niego nerwowe drgania krtani. Teraz na dachach zagościły anteny
satelitarne ,w mieszkaniach plazmy a łazienkach nawet bidet się trafi .Na ile
jednak wolimy korzystać z plazmy niż łazienki. W chwilach obniżenia lotów gospodarki, czyli
kryzysu zaczyna się oszczędności od
kultury i higieny.
Stefan
Friedman w jednym ż felietonów twierdził , że ponoć można używać jednej
szczotki do zębów , rąk i butów .Należy tylko zachować właściwą kolejność
|
14 lutego 2009
| |
Obudziłem
się dzisiaj jak zwykle ,otwarłem oczy i rozejrzałem się po pokoju . Sobota rano. Z prawej strony łóżka obok mnie leżała
moja żona . Spała spokojnie rozkoszując się sobotnim porankiem ,swobodniejszym
bo bez zawodowych obowiązków. Lubię tak
po obudzeniu patrzeć na żonę .Kiedy śpi
spokojnie i miarowo oddycha w poczuciu
bezpieczeństwa , wtedy i ja czuję się spełniony w swej męskiej roli strażnika pokoju rodziny. Gapię się na nią
tak nawet cały kwadrans a myśli stają
się wtedy takie miękkie aż zaczyna dusić mnie w dołku. Gdzieś w tle
przelatują chwile spędzone razem a wspaniała , ułomna pamięć sprawia , że przewijają się te najlepsze
momenty. Dłonią przygładziłem jej zmierzwione od poduszki króciutkie włosy , a
opuszkami palców dotknąłem twarzy .
Otwarła oczy i przytuliła się do mnie .
Położyła głowę na moim ramieniu Objąłem jej ramiona i leżeliśmy jeszcze tak chwilę
bez ruchu , bez pośpiechu, bez konieczności jakiegokolwiek działania. Kocham Cię -powiedziałem w końcu i pocałowałem ją w skroń . Odwzajemniła
pocałunek . To ciekawe bo tą samą szczeniacką miłością z początku naszej znajomości . Spojrzała na
mnie a w jej oczach lśnił taki blask aż serce rozpływało się . Być może to
zasługa tego że lekko zwilgotniały. Nieskromnie myślę że z mojego powodu. Powiedzieliśmy
sobie jeszcze parę rzeczy których pod żadnym pozorem nie będę tutaj przytaczał.
.
Mówię
żonie że ją kocham to prawda nawet
ostatnimi czasy częściej niż poprzednio . Może dorosłem do tego że nawet okazywanie słabości jest w
pewnych przypadkach moją siłą. A dodatkowo dzisiaj Walentynki - dzień zakochanych . Przez prasę
, fora przewala się fala dyskusji na ten temat. Sam osobiście
brałem udział w takiej dyskusji na zaprzyjaźnionym blogu . Utyskiwałem wspólnie
z autorką nad umieraniem tradycyjnych polskich świąt na rzecz importowanych na siłę z zachodu. Nie
zmieniłem zdania co do wyższości naszej tradycji nad obcą
ale… . Jeżeli z okazji takiego dnia czujesz się zmotywowany do wyrażenia
swoich uczuć , to dobrze . Jeżeli pretekst
specjalnego dnia ułatwi ci
wyduszenie z siebie paru ciepłych słów jestem za . I jeżeli po tych
słowach oczy Twojej partnerki chociaż na
chwilę zajdą mgłą , to nie ważne czy to
jest święto amerykańskie , żydowskie czy
z Wysp Fidżi warto je obchodzić . Facetom
tak trudno przychodzi przyznać się do słabości uczuć. Uważają że raz
powiedziane obowiązuje. Dlaczego pytamy
mamy mówić że kochamy skoro od dziesięciu lat trwamy w tym stanie i nic nie
zmieniło naszych emocji. To męski punkt widzenia .Wy uważacie ,że jeżeli nie
mówi to nie kocha. Tak rodzą się konflikty. Wy uwielbiacie słowa, my uważamy że
gadanie to taniocha. Sukces następuje gdy po latach potrafimy znaleźć się
wspólnie w połowie drogi swoich własnych przekonań. Może taki dzień jak dzisiaj
w tym pomoże?
Jeżeli
natomiast dzień ten zamieni się w szał zakupów lansowanych w każdym z mediów . Gdy najważniejsze to wydać
trochę kasy w sieci jakiegoś marketu na
stringi , wodę toaletową czy nierozwiniętego tulipana po którego stoimy w długiej
kolejce minimalistów , to święto to
zamieni się w taki socjalistyczny Dzień kobiet
gdy działamy z urzędu , po krótkim łuku nerwowym.
Ponieważ w
latach osiemdziesiątych z racji obowiązków służbowych musiałem kupować , tą kawę , te rajstopy i te służbowe
goździki a potem rozdawać to i zbierać pokwitowania , do dzisiaj lekceważę to
święto. Ja swoją kobietę traktuję jak człowieka przez cały rok. Gotów jestem
złożyć jej życzenia z okazji dnia dziecka , matki i dnia działkowca . Chociaż ostatnio te opory
wobec ósmego marca mam jakby mniejsze i całuję żonę koncertowo ( niepamięci cud
się kręci… S.Sojka ) W przypadku kiedy dzień ten zaleje komercja i
sztampa będę tym który rzuci kamieniem.
A póki co Kochajmy się !
To nie pęknięte serce ,to dwie pasujące do siebie połówki
|
12 lutego 2009
| |
Onet w dniu dzisiejszym
zamieścił takie oto streszczenie
artykułu z Dziennika :
„ Polacy mają spore problemy z dochowaniem
wierności swoim partnerkom. Jak wynika z badań seksuologa, prof. Zbigniewa
Izdebskiego, na które powołuje się "Dziennik", zdrady małżeńskiej
dopuścił się co trzeci mężczyzna "po 50". A prawie co dziesiąty
zrobił skok w bok tylko w ciągu ostatniego roku. O ile jednak panowie bez żenady przyznają się do zdrady, to swoich
partnerek wcale o to nie podejrzewają. Gdy prof. Izdebski pytał panów po 50,
czy partnerka jest im wierna, zdecydowana większość odpowiedziała: tak. Tymczasem
z badań wynika, że tylko w ciągu ostatniego roku 3 proc. pań w tym wieku nie
dochowało wierności swojemu partnerowi.
Podejście obu płci do seksu w dojrzałym wieku wcale się tak diametralnie nie różni, wykazały badania. Za bardzo istotny element życia uważa go 60 proc. Polaków i prawie co druga kobieta po 50. „
A wszystko to według mnie dlatego ,że życie mężczyzny dzieli się na trzy etapy . Na każdym jego etapie jest erotomanem .Podział ów wygląda
następująco :
·
Etap
pierwszy erotoman teoretyk , kiedy to facet już wie co do czego ale nie
trafiła mu się okazja do przetestowania
swej wiedzy w warunkach naturalnych.
·
Etap
drugi erotoman praktyk kiedy nie
zaprzestając szkolenia co rusz próbuje
teorię w praktyce o ten etap w życiu chodzi nam najbardziej
·
Etap
trzeci erotoman gawędziarz to finalizacja życia , jak zamknięcie sesji
nagrywania płyty DVD .Kiedy nagle
uświadamiamy sobie że poza tym etapem nie ma już nic . Nerwowo wtedy
przywołujemy wspomnienia z przeszłości tej odległej lub nie ,opowiadając barwnie swoje boje i podboje. Oczywiście
etap ten ma niewiele wspólnego z kulturą gentelmana ale
człowiek ma wtedy tyle lat , że w dupie ma krytyczne oceny.
Różnice
pomiędzy tymi etapami nie są sztywne a
także różne dla różnych ludzi w zależności od ich cech genetycznych i sposobu
życia.
Najciekawiej z punktu widzenia psychologa a nie faceta oczywiście jest w okresie
przejściowym pomiędzy etapem drugim a trzecim .Facet wie już że oto nadchodzi
ten czas niemocy starczej i każdego dnia
gotów sprawdzać czy to jeszcze nie dzisiaj
. Czy dzisiaj to jeszcze możliwe , czy uda się raz jeszcze . To
gorączkowe sprawdzanie może być rozwinięciem całkiem ciekawego życia
intymnego jeżeli oczywiście trafimy na odpowiednią partnerkę życiową . Nie dopiekają
nam już problemy wychowawcze naszych dzieci
a i artretyzm nie sygnalizuje jeszcze swej obecności. Czasem tylko gdy za bardzo
uwierzymy w nasze siły i życiowe szczęście ktoś na pewno wygasi nas jak świecę zdaniem: i gdzie się pchasz dziadku.
Panie starszy zamykamy , zamykamy tak czy nie?
- jak pisała Osiecka w Szpetnych
Czterdziestoletnich . Być może w tym wspomnianym testowaniu swoich możliwości, w obliczu zbliżającej się i nieuniknionej
agonii pożądania widzę przyczynę
niewierności facetów po pięćdziesiątce. W sytuacji kiedy małżonka wykonała już swój
plan życia związany z prokreacją
(do czego niestety niezbędny jest
sex) i facet jako źródło
przyjemności nie jest jej już potrzebny
,faceci jak ryba wyrzucona na brzeg tak łapczywie chwytają się okazji.
Być może
jedyny problem tkwi w tym aby w życiu swoim trafić na tą statystycznie co drugą kobietę w okolicach pięćdziesiątki która uważa sex za ważny element życia
Zmagając
się więc z życiem ,powoli zaczynam
myśleć jak szybko znajdę się w strefie
nadgranicznej
Nie mogę
powiedzieć że myśl ta nie spędza mi snu z powiek. Widocznie i ja też poddałem
się temu trendowi. A póki co chcący czy nie chcący pracuję na swój PR .
W zeszłym
tygodniu wróciłem do domu zmęczony
i głodny . Rodzina przebywała na
wyjeździe i zapowiadał mi się samotny
wieczór. Po męsku wchłonąłem parówki i piwo . Ciekawe ,gdy żona pierwszy raz rodziła , też jadłem
parówki i piwo na samotny obiad . A przecież i wtedy i dzisiaj potrafię gotować. Może to jakiś męski
atawizm. Zadowolenie podniosło się zasiadłem więc w fotelu i rozłożyłem książkę . Napawając się
ciszą , otwarłem pierwszą stronę ulubionego , a zaniedbanego ostatnio Whartona. Wtedy właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi. Podszedłem cicho i
wyjrzałem przez wizjer . Przed drzwiami stał znajomy ,na wizytę którego w tej chwili nie miałem ochotny.
Zresztą jeżeli tylko dowie się że jestem
sam ,to pewnie będzie mnie wyciągał na miasto. W najlepszym wypadku nie wyjdzie przed północą . Cóż robić ,
widział mój samochód I światło w domu . Rozpiąłem
dwa guziki koszuli zmierzwiłem włosy. Otworzyłem zamki . Delikatnie uchyliłem
drzwi, stając w nich szczelnie aby zasłonić ciałem
wejście .Demonstracyjnie próbowałem dopiąć koszulę i poprawić włosy. Na jego
głośne - cześć ! - przyłożyłem tylko
palec do ust w geście cisza !!! i puściłem perskie oko.
Wiesz - powiedziałem
. Kolega podniósł dłoń w geście
Columbo i rzucił cichutko – oczywiście , cześć stary. Zniknął błyskawicznie. Nie miał do mnie
żalu i co najważniejsze nie wygadał
się towarzystwie a czując że został dopuszczony do jakiego ś kręgu
wtajemniczenia puszczał tylko czasem
porozumiewawcze spojrzenie. A na dodatek
dorobiłem się w jego oczach pozytywnej
męskiej opinii. Gdy przyjdzie
potrzeba wystawi mi opinię .
Męską opinię
A ja nie powiedziałem przecież że mam jakieś
boki , ja ich naprawdę nie miałem. To było takie moje zezowate szczęście.
|
09 lutego 2009
| |
Stanowczo
odrzucam twierdzenie że faceci w każdej
sytuacji damsko –męskiej wietrzą podtekst erotyczny. Owszem obiegowa opinia
o posiadaczach nasieniowodów jest właśnie taka . Być może to właśnie
sama natura w trosce o swój rozwój i wymianę pokoleń tak nas skonstruowała ,
ale dodała nam również rozum aby umieć , a przynajmniej próbować odróżnić
sytuacje zaangażowane od neutralnych.
Poniżej przykład triumfu umysłu nad pożądaniem .
Czasy kiedy wstydziłem się swego ciała odeszły
już dawno w mroki historii. Ot zaakceptowałem siebie takiego jaki jestem i w zasadzie jest mi z tym dobrze. Nie
oznacza to jednakże że komponuję piosenki o czerwonych stringach i podzielam pasje jednego z krakowskich
cukierników. A kiedyś gdy człowiek był piękny i młody?. Pamiętam jedną historię rodem z pod akademickiego prysznica. Krakowski akademik
Żaczek koniec lat siedemdziesiątych .
Jacek Kaczmarski zdobywa swoje laury na Festiwali Piosenki Studenckiej po społu
z Rudim Szubertem a w kraju przaśny
socjalizm. Socjalistyczne były też łazienki w starszej części akademika. Duże pomieszczenia z przebieralnią
składającą się z wieszaków przytwierdzonych do jednej ze ścian a naprzeciw trzy
kabiny prysznicowe bez drzwi i bez
jakiejkolwiek zasłony , czy innej formy intymności. W tych to okolicznościach
dziewczyny organizowały się w grupy i wchodząc we trzy do pokoju kąpielowego czwartą pozostawiały na
czatach na zewnątrz a ta trzymając klamkę w zaciśniętej dłoni darła się w
niebogłosy na samą słowną propozycję wejścia do środka ze strony męskiej obsady
. Mężczyźni nie byli tak zorganizowani i
nawet nie przeszkadzało im specjalnie kontrolne wsadzenie głowy za drzwi przez
piękniejszą część społeczności akademickiej. Staliśmy pod
prysznicami obserwując bądź nie ,
rozbierających się naprzeciw znajomym lub nieznajomym częściej w celach
badawczych by poprawić swoje męskie
ego bądź od tej pory być nieszczęśliwym
i cierpiącym jak mickiewiczowski Konrad.
W takiej to atmosferze w trakcie
popołudniowych ablucji zaskoczony zostałem przez niespodziewanego gościa . Do pomieszczenia
weszła dziewczyna , ładna dziewczyna z
całą stanowczością mógłbym nawet powiedzieć bardzo ładna dziewczyna . Było to o
tyle ciekawe że prysznice zajęte były w całości przez mężczyzn . Taka trójka
pod prysznicami. Dziewczyna rozebrała się błyskawicznie i nim zdałem sobie
sprawę z powagi sytuacji stanęła obok
mnie pod dymiącym ciepłą wodą sitkiem.
- Słuchaj
stary bardzo się spieszę a na korytarzu kolejka na dwie godziny , posuniesz się
trochę ?
Nie
odpowiedziałem bo nie byłem w stanie
wydusić z siebie ani jednego słowa stałem
tak z miną pewnie głupią jeżeli nie najgłupszą jakie udało mi się kiedykolwiek
wyrazić w sytuacjach nagłych . Cofnąłem
się o krok i tak oto w
koedukacyjnym akademiku dane mi było korzystać
z koedukacyjnego prysznica . Jeżeli ktoś pomyśli w tej chwili - szczęściarz - odpowiem mu na to i tak i nie. Bo oto stała
przede mną piękna dziewczyna a ja robiłem wszystko aby w powstałej sytuacji niezbyt dosadnie okazywać jej mój podziw .A ponieważ
mojego rosnącego podziwu nie udawało się zahamować wyłącznie siłą woli
próbowałem do tego celu użyć prysznica z
zimną wodą jako sprzymierzeńca . Dziewczyna w końcu zaprotestowała:
Co ona taka zimna ?
spytała pokrywając się
gęsią skórką
- Lubię zimną
- skłamałem dukając
beznadziejnie. Prawdziwą szkołą charakteru
niczym ćwiczenie woli w klasztorze Shaolin okazała się dla mnie pomoc udzielona w namydleniu pleców ,o którą poprosiła
nieznajoma. Wszystkie te próby przetrwałem i powinienem zaraz po wyjściu łaźni nosić co najmniej
czarny pas i pierwszy Dan za siłę woli i
kontrolę umysłu w wieku jak by nie było dwudziestu lat .
Nieznajomej
nie spotkałem już nigdy na swojej drodze
a nawet gdyby , na pewno nie rozpoznała
by we mnie tego mocno zestresowanego faceta z pod prysznica.
Wniosek aż
nazbyt oczywisty . Wychodzi na to że pomimo dowcipów i scenariuszy filmów
erotycznych , nie każda sytuacja damsko męska musi posiadać kontekst erotyczny.
|
07 lutego 2009
| |
Zdobywać kobietę .Opowiadać jej bzdury do ucha ,
prowokować .Sugerować ,oczekiwać ,czasem
wbrew woli zainteresowanej .Działania ocierające się w krańcowych sytuacjach o
molestowanie . Ale tematu patologii nie chcę tutaj poruszać. Dumni ze swego zachowania
,że oto kobieta czmychnęła gdzieś do pokoju pozostawiając na placu boju
nas , zwycięzców. Czy w chwili triumfu przemknęła nam myśl ,co by było gdyby
.Gdyby role odwróciły się i to my faceci prowokowani bylibyśmy
spojrzeniami pań . A one głośno komentowały by wypełnienie naszych jeansów.
Współpracowałem z firmą handlową która
zaopatrywała nas , w pewien typ
towarów komplementarnych z naszymi.
Któregoś dnia szef regionu
przywiózł i przedstawił nowego opiekuna naszej firmy .Toż to prezent nie opiekun . Alicja miała długie nogi , piękny biust i urocze
usposobienie. Świadoma własnej seksualności
dobierała tak ubiór , aby w pełni podkreślać swoje atrybuty. Bluzki zawsze z dużym
dekoltem i spódnica o których powszechnie mówiono , że oto Alicja zapomniała
ubrać jej dzisiaj . Siadała swobodnie w
fotelu naprzeciw i prowadząc rozmowę miała zwyczaj zmieniać ułożenie nóg , dokładnie tak jak Sharon Stone
w Nagim instynkcie . O Boże jak to
działało na wyobraźnię . W wolnych chwilach nachodziły nas myśli : co by było gdyby… Komentowaliśmy w grupie i
poza nią .Spoglądaliśmy jak na Porsche 911 ,którego nie kupimy nigdy. Byliśmy
przecież poza zasięgiem takiej fajnej
dziewczyny. Być może w grę wchodził gorący temperament Alicji a może starannie
wyreżyserowany wizerunek służbowy , jak
to się mówi teraz PR . Nic dziwnego że
Alicja należała do najlepszych w swoim fachu. Czy ktoś z Was odmówiłby takiej
dziewczynie nawet małego zamówienia
licząc na to, że w trakcie
rozmowy z Tobą zrobi to swoją Sharon i a odbierając formularz zamówienia pochyli
się nad biurkiem pozwalając na chwilę
zajrzeć w głąb tego przepastnego dekoltu . Jeżeli bylibyście twardzi zmiękniecie na taki
widok zaręczam Wam zmiękniecie , albo zesztywniejecie do wyboru. Któregoś z
przeciętnych szarych dni zadzwonił
telefon Alicja radośnie oznajmia że jest w delegacji po regionie
i kończąc dzień Nocuje w naszym mieście. - Zapraszam Pana Antoni na kolację
wieczorem do hotelu . Niech Pan wpadnie razem z
Piotrkiem . Albo lepiej sam , bo przecież Pan tym wszystkim kręci - powiedziała dodając mi powagi. Tak kolacja sam na sam z taką dziewczyną. Nie możliwe . A jeżeli możliwe ile to mnie
będzie kosztowało ? Bo przecież nie chodzi tu o uczucie. Znam siebie, jestem jaki jestem. Nie mam wyglądu
fantastycznego włoskiego kochanka a i różnica wieku bardziej ustawiałaby Alicję
na córkę ( gdybym zaczął bardzo wcześnie
) niż kochankę… Poza tym Boże to ja jestem
facetem , to ja powinienem prowokować . Boże
jak niezręcznie czułem się w tej nowej roli.
- A może
wypocznie Pani wieczorem i spotkamy się na rozmowach rano u mnie w biurze.
Rano ? A co ja będę sama robiła wieczorem w Pana
mieście? .
No niby fakt . Kosztowało mnie to trochę pracy,
ale udało mi się wyłgać z tej kolacji
pachnącej śniadaniem i dużym zamówieniem. Dzięki Bogu. Przywiązanie do tradycji i wartości pozwoliło mi zachować status quo. Inni
nie byli tak odporni. Alicja w
kilku miejscach dokonała transakcji na
odroczony termin , na firmę znajomych i odjechała . Najpierw Ona a potem ich pieniądze za wydany
towar . Niektórzy do dzisiaj
sprzedają zasobne magazyny wiadomych produktów , zakupionych w chwili euforii
.
Mówią że
kobieta do seksu musi mieć powód , mężczyźnie wystarczy miejsce.
Fajne
ale czy
prawdziwe ?
|
04 lutego 2009
| |
Kolejny raz obrócił się kalendarz wokół jakiegoś wydarzenia. W szklanych dymionach dojrzewa nowa generacja wiśniówki i ratafii. Aż prosi się zlać to do
butelek po oddzieleniu owoców i przefiltrowaniu mętów . A potem jeszcze
doczekać do Wielkanocnych Świąt i już można kosztować . Próba zresztą jako
nieodłączna część ceremonii zlewania dana mi będzie wcześniej , aby
roztwór posiadał odpowiednia słodycz i moc. . Pisałem o tym we
wrześniu kiedy do szkła dosypywałem
kolejne owoce. Teraz powoli
przygotowywał będę się do święta własnej cierpliwości. Swoją
wiśniówkę sąsiad już wypił ,zachwycając
się jej smakiem a ja uważam że równie dobrze mógłby zapijać wiśnie czystą wódką
. Przy nalewkach jak w małżeństwie
niezbędna jest święta cierpliwość. Nie
dane mi jednak będzie działać z
nalewkami w tym tygodniu. W ten weekend
mój młodszy zaliczał będzie swoją
studniówkę. Wszystko przygotowane garnitur , buty ,koszula . Ta może nie do
końca taka jak wymyślono ale w życiu
trzeba czasem iść na jakieś rozsądne kompromisy. Im wcześniej młody to zrozumie tym
lepiej . Całość dopełnia krawat , no i te czerwone majtki, obowiązkowy element
stroju chociaż gdzieś na forum widziałem
podwiązki męskie w kolorze grzechu. Czy jednak przypadkiem komuś nie puścił
lekko dekiel. Odnoszę wrażenie że dla mnie studniówka była większym przeżyciem
, przy tej całej prostocie wykonania. Ale o tym powszechnie mówi się wokół. Kiedy już szanowne grono wybawi się i
poszaleje a młodzież wróci do domu , dotrze do nich magia tych stu dni . Codziennie ucieka jeden .Przyjdzie nam
zmierzyć się z lękami , strachami i fobiami dzieci. Zmiennymi nastrojami ,
wybuchami nerwów agresji a w skrajnych przypadkach apatii i samobójczych myśli . Rozchybotane emocjonalnie . Oj słabe rośnie nam to nasze młode pokolenie
. A przecież do ich rozwoju użyliśmy najlepszych dostępnych materiałów , dbając
o ciało i duszę ,świadomość i byt . I może to właśnie dlatego. Robiliśmy tak
wiele za nich , że świadomość tego ,że w
końcu trzeba zrobić coś samemu jest paraliżująca. Niestety a może na szczęście
.
Napracowałem
się pisząc wypracowania z religii (
sic!) na temat świętości. Tak to kuchennymi drzwiami obszedłem opór
młodego gniewnego umysłu . W końcu to klasa maturalna . Takie będą Rzeczypospolite jakie jej młodzieży wychowanie. Pani od
religii widocznie nie zna tych słów lub zawieruszyły jej się gdzieś w trakcie
walki o jedynie słuszne wartości. Wychowywać to znaczy dyskutować , polemizować , respektować czyjeś
poglądy, naprowadzać i jak w przypadku
wspomnianej powyżej nalewki
najważniejsze to nie spieszyć się aby
smak był właściwy. Inaczej pozostanie tylko niesmak
.
A propos
niesmaku wczoraj próbowałem zaparkować
przed marketem i już miałem ruszyć w
opuszczone przez kogoś miejsce, na które karnie czekałem , gdy z głośnym
hukiem wjechał mi przed nosem młodzian w
wieku mojego młodszego syna. Radość z
tzw wydymania dziadka zniknęła
jednak szybko z oblicza młodzieńca,
ponieważ nie zdążył równie gwałtownie wyhamować na zdobytym miejscu . Jego
samochód przyginając felgi wyskoczył
przednimi kołami w zieleniec. Zaparkowałem bez trudu cztery miejsca dalej .
Takie będą Rzeczypospolite….
|
02 lutego 2009
| |
Co do zeszło tygodniowej awarii komputera ,Pan J dał
radę Rzeczywiście był to konflikt
sterownika karty graficznej. No cóż ja
zrobił bym to za darmo , ale nie
wolno . Pan Janek wziął co najmniej pół stówy plus koszty dojazdu. Procedury zostały zachowane . Jednak co ISO to ISO
i to jeszcze 9001. Nie narzekam
jednak, ponieważ od teraz mogę
już: : deponować, depopularyzować, deportować, deprawować, deprecjonować,
deprymować, deprywatyzować, deptać, deputować, deranżować, deratyzować, ,
desakralizować, desantować, desemantyzować, deseniować, deskować,
desocjalizować, desowietyzować, desperować, destabilizować, destalinizować,
destandaryzować, destruować, destylować, destynować.
Mógłbym
również : derkać,, derogować, derywować detaszować, ale nie wiem co to znaczy .
Taka
awaria komputera to wynik niechlujstwa informatyka lub przypadek. Jak różnymi
drogami chodzi przypadek ? Uświadamiamy to sobie kiedy spotyka nas coś , czego
prawdopodobieństwo przypomina trafienie bańki
w totka . O jednym ze szczęśliwych
przypadków, takim co to wywołuje
uśmiech chciałem dzisiaj opowiedzieć .
Działo się
to w latach kiedy podhalański kuśnierz
nie zwykł pytać ile co kosztuje,
zlecał tylko by ładnie to zapakować. Jak to się mówi : słońce się jemu
pierwszemu kłaniało . W tym to czasie szył swoje kożuchy jeden
kuśnierz z pięknych kiedyś Maniów
, zalanych w trakcie budowy zbiornika czorsztyńskiego . Postawionych na nowo i
straszących teraz gierkowską sztampą. Ten to kuśnierz postanowił powiększyć
swój kapitał poprzez pracę w góralskim
raju w Ameryce. Kto bogatemu zabroni ? Nawet Amerykański konsulat wbił mu w
paszport wizę , nie podejrzewając że
mając takie źródło dochodu zapragnie się jeszcze uszczknąć coś z potęgi wielkiego kraju . Wszystko już było
gotowe a bilet na samolot zakupiony. Na
kartce wyrwanej z zeszytu zapisał sobie
aby po wyjściu z lotniska w Chicago skierować się na przystanek , a tam takim to a takim numerem dojechać
określoną ilość przystanków . Wysiądzie się wtedy w centrum Polskości na
Jackowie. Broń Boże przejechać dalej , bo wysiada się na Murzynowie a wtedy to już całkiem
przechlapane. Kabanosy owinięte w dokładnie w papier aby nie puściły zapachu
przed celnikami , flaszka na wszelki
wypadek i w drogę . Co prawda nie znał języka , żadnego adresu
, żadnego nazwiska , ale prowadząc firmę prywatną w Polsce w tym czasie ,
musiał pokonywać nie takie trudności. Samolot bezpiecznie wylądował , autobus udało się znaleźć .
Odliczanie przystanków poszło sprawnie.
Późnym popołudniem a właściwie pod wieczór
wysiadł na przystanku autobusowym w centrum Jackowa. Rozejrzał się
dokoła w lewo w prawo kalkulując
co teraz .W głębi zamigotał neon -
restauracja. Podszedł tam i otworzył drzwi. Wszedł do środka postawił walizy na podłodze i głośno spytał : Jest ktoś z Maniów ?
I był . Załatwił
mu mieszkanie i robotę.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz