05 listopada 2025

Zepsuta natura, czyli listopadowy spleen

Listopad. Ciepło już było, zimno najprawdopodobniej będzie. Po zmianie czasu siedzimy dłużej przy sztucznym świetle. Dopada nas, w zależności od osobistych predyspozycji: zwątpienie, zniechęcenie, a w ostateczności listopadowa depresja. Jeszcze na półkach znicze w przecenie, a już z głośników dobiega dźwięk dzwoneczków u sań renifera. Potrafisz sobie wyliczyć, że do świąt jeszcze prawie dwa miesiące.  Jak w tych okolicznościach  wykrzesać z siebie entuzjazm i zachwyt nad pięknem tego świata?
Ho, ho, ho, ho wkurza za każdym wykrzyczanym ho i w ogóle.  Mnie też udzielił się ten minorowy nastrój stąd stąd te listopadowe teksty są takie gorzkawe lub tylko słodko-gorzkie.
Motywem przewodnim miesiąca listopada jest dla mnie utwór  Krystyny Prońko - Psalm stojących w kolejce, chociaż ostatnia  kolejka jaką widziałem,  była to ta do toalety, na koncercie Dżemu w Tauron Arenie 

Na początku definicja. Pochodzenie słowa  spleen użytego w tytule,  mnie samego nieco zaskoczyło.
Spleen, splin to stan przygnębienia i złości, ponury nastrój,  apatia, chandra.
Nazwa pochodzi od angielskiego spleen dosłownie oznaczającego  śledzionę, ponieważ schorzenia śledziony łączono z takimi uczuciami.

Tyle razy obiecywałem sobie by nie pisać o polityce i z reguły mi się to udaje.
Jakże jednak temat całkowicie pominąć kiedy to ludzie robią politykę, a nic co ludzkie nie jest nam przecież obce.
Dzisiaj dla odmiany o zachowaniu któremu daleko od określenia ludzkie.
Nie jestem takim intelektualistą, aby wiedzieć kto to był Andre Maurois. A te trzy myśli są z pewnością wyciągnięto z jakiegoś szerszego kontekstu i podano mi na tacy. Dopiero po tym jak zgodziłem się z ich przesłaniem sprawdziłem kim był ten który je napisał

"Podli zawsze górują nad przyzwoitymi, bo traktują ich jak wrogów. A ludzie uczciwi często odnoszą się do podłych tak, jakby ci byli warci szacunku"

Niebywale aktualne stwierdzenie. Spójrzcie jak się traktuje rasistów, antysemitów, farbowanych patriotów. Odpuszczamy im wyskoki, tłumacząc je jakimiś absurdalnymi sytuacjami lub co gorsze nie tłumacząc ich wcale. Liczymy, że ten ktoś pogubił się tylko i z pewnością wróci na słuszną drogę.
A to głupie bo nic takiego się nie stanie. Z miejsca do którego się posunął zaczyna robić kolejny krok testując naszą cierpliwość. Uważajmy bo wcześniej czy później za plecami przyzwoitych pojawi się ściana i co wtedy ?
Pod koniec swojego pięknego życia sporą dawkę goryczy  otrzymał profesor Strzembosz, chociaż  tym swoim życiem udowadniał, że warto być przyzwoitym. Jakże było mi wtedy wstyd za tych pyskaczy.

"Głupi gardzi mądrym, nieuk - człowiekiem wykształconym, cham-kulturalnym, i tak dalej.
A wszystko to przykrywa się znajomymi frazami: "Ja jestem prostym człowiekiem", ,nie lubię zbędnych gadek", "żyłem i bez książek", ,,to nie od Boga" i podobnymi. A w środku siedzi nienawiść, zazdrość i poczucie własnej marności."
 
Każdy z nas poda z łatwością choć kilka przykładów takiego zachowania.
Działo się to za wczesnego PRL-u, gdzie wprost nie wypadało być kimś innym niż murarzem czy cieślą,  bo oni byli przyszłością narodu.  Na pytanie o wykształcenie padała odpowiedź w stylu - moją szkoła były lasy kabackie ( to z Pietrzaka). W końcu  komunistyczne elity zrozumiały, że nie da się zbudować takiego państwa którym, według Lenina, mogłaby  rządzić sprzątaczka. W latach osiemdziesiątych zawierzyliśmy intelektualistom co doprowadziło do zmiany ustroju.
W ostatnich latach nastąpił powrót do do wyświechtanego schematu, że nie matura a chęć szczera i odpowiednie preferencje partyjne oczywiście.
Ostatnim wydarzeniem  o jakim czytałem jest mianowanie pewnego tynkarza dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w mieście wojewódzkim na wschodzie Polski
Pan żadnego doświadczenia w egzaminowaniu przyszłych kierowców nie ma, a jego nominacja na korytarzach Urzędu Marszałkowskiego wywołała salwy śmiechu. W przeszłości ten pan miał firmę tynkarską, zajmował się także uprawą chmielu". Zasługą jego jest to, iż jest teściem posła w chwili obecnej będącego w opozycji.
Byle bym był złym prorokiem, ale widzicie tu możliwość ewentualnej dyskusji na argumenty bez używania znajomych fraz?

  W ciągu życia często spotkasz ludzi i ze zdziwieniem zapytasz siebie: ,, Dlaczego on mnie nie lubi? Przecież nic mu nie zrobiłem". Mylisz się! Największym jego zarzutem wobec ciebie jest to, że samą swoją obecnością obnażasz jego zepsutą naturę."

Ten ostatni cytat mocno rozjaśnił mi w głowie. Przyznam że kilka razy w moim życiu zadawałem  sobie to pytanie. Zabiegałem o czyjąś znajomość i próby te okazywały się daremne.  Zawsze pojawiało się coś  co stawało się bezbarwną zaporą, przeszkodą  w bliższym poznaniu.
To jednak nie było w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze przychodziło wtedy gdy ten ktoś nagle wykazywał cień zainteresowania. Chwytał się wtedy człowiek tego  czegoś aby zbudować relację, a była to zasadzka której celem było pozyskanie twojego zaufania. Wszystko po to aby cię w kolejnym ruchu totalnie i całkowicie skompromitować.  Ty zaś chciałeś pokazać, że jesteś człowiekiem  ze słabościami  nawet przynależnymi  człowieczej naturze. W każdym z nas tkwią bowiem jakieś skrywane  lęki czy fobie. Wiedzę o nich kładzie się  nieopatrznie na ołtarzu owej relacji.  A potem w sytuacji której się  najmniej spodziewasz  twoje tajemnice i lęki wychodzą na światło dzienne. To boli Cholernie boli
Przerabiałem to kiedyś i pozostały mi tylko bolesne doświadczenia. Nie pomógł nawet inny cytat który mówił:
Przyjaciel który raz cię zawiódł, tak naprawdę nigdy nie był nim  naprawdę.
No a co zrobić gdy człowiek z natury swojej nie potrafi zamknąć się jak ślimak w swojej skorupie ?
Psu na buty porady w stylu, że trzeba być ostrożniejszym. 
Nie wierzę więc
- W maile iż ktoś chce się ze mną podzielić pieniędzmi
- W SMS-y że muszę dopłacić do paczki
- Przesłanie na Facebooku zaproszenia do grona przyjaciół przez amerykańskie żołnierki
- Telefony rzekomo z banku iż moje pieniądze są zagrożone.
i z pól setki innych prób orżnięcia mnie na kasę
Jak jednak zabezpieczyć się przed rozmową z człowiekiem który w trakcie rozmowy patrzy ci prosto w oczy, a po fakcie okazuje się, że on tylko szuka w twoich oczach odpowiedzi jak daleko w swoim szubrawstwie może się posunąć
Co zrobić z tym że nadal głupio wierzę w to, że człowiek to brzmi dumnie Jak zachować się w tej sytuacji?
A przecież jako miłośnik Edwarda Stachury i fan Siekierezady powinienem być ostrożny.
Tam bowiem, wiele lat temu Sted ostrzegał : "Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej. I ja widzę, że tak będzie w przyszłych czasach. Już teraz tak zaczyna być. Już się widzi tego początki. Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej"
Stachura nie był pierwszy w tych spostrzeżeniach na temat człowieczeństwa.
Z lampą po starożytnych ulicach w poszukiwaniu człowieka chodził grecki filozof Diogenes z Synopy, jeden z najsłynniejszych przedstawicieli szkoły cyników Chodząc w biały dzień z zapaloną latarnią, Diogenes miał symbolicznie pokazywać swoje zniechęcenie ludzką naturą i brak wiary w istnienie prawdziwego, cnotliwego człowieka wśród ludzi.
Pasuje podeprzeć się też Konfucjuszem, wtedy cała wypowiedź nabiera innego wymiaru


Przeczytałem ten tekst i zamyśliłem się 
Wyszło coś smutnego, na przekór mojej naturze. 
Nie poddawajmy się. Z pewnością jest jakieś światełko w tunelu.
Byle by nie okazało się ono światłami pędzącej w naszym kierunku lokomotywy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz