22 października 2025

Życie takie czyli patchwork

Klęska urodzaju na wsi.
No może nie urodzaju, ale współpracy pomiędzy rolnikami, a skupem. Tak cwani za każdym razem rolnicy, zawarli wiosną umowy gentlemańskie na zakup plonów jesienią. Umowy gentlemańskie znane są nam choćby z filmu Juliusza Machulskiego "Vabank". Przypomnę, Lokata bankowa na inne nazwisko (Henryk Bista) z angielska to gentlemen's agreement. Pośrednicy wycofali się z odbioru, a rolnicy chcą masowo wychodzić z Unii. Nie bardzo dociera do nich, że pozostaną też bez dopłat bezpośrednich, i ichniejszego ZUS-u czyli KRU-u. A nie, z pewnością to ma być poza Unią, ale z dopłatami. Trochę to chyba przekombinowane, ale może się udać w ramach kampanii przedwyborczej która ponoć właśnie się zaczyna choć do wyborów dwa lata. Póki co radzą sobie z nadprodukcją w ten sposób, że ludzi dokonują samozbiorów i płacą rolnikowi pewną kwotę. Nierzadko wychodzi to lepiej niż sprzedaż w skupie, co dobrze świadczy o zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Aż chciałoby się napisać o ludzkiej solidarności, ale to słowo przypisała do siebie tylko jedna opcja, więc nie napiszę. Jak mówi stare przysłowie - gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. Niestety i to jest niefajne Jeden właściciel gorzelni zakupił 150 ton ziemniaków z przeznaczeniem do produkcji. 150 ton to mniej więcej 6 naczep do tira wyładowanych po brzegi. Ktoś puścił plotkę, że są do zabrania za darmo i rzucili się ludziska z torbami workami i samochodami z przyczepami. Posprzątali bo wiadomo, że plotka ma skrzydła orła.
Kiedy właściciel stwierdził, że to zwykła kradzież, sumienie nie pozwoliło ludziom pozostać z ziemniakami. Zaczął się zwrot co znów dobrze świadczy o ludziach. Niekoniecznie, ponieważ jak zwykle okazało się, iż nie wszyscy to sumienie posiadają. Właściciel ziemniaków wspominał o emerytce która zwróciła torbę z 4 kilogramami ziemniaków, gęsto się przy tym tłumacząc. Przyczepy póki co się nie pojawiły. Aż strach zostawić auto zaparkowane na ulicy, ktoś puści plotkę że porzucone  
i będzie pozamiatane.
Dlaczego o tym piszę?
U mnie też zrobiła się taka nadprodukcja. Tematów ci u mnie dostatek i zaczęły się mnożyć wersje robocze. Aby uniknąć przeterminowania, złączyłem kilka tematów w jeden i proszę, tekst jest do wzięcia od zaraz i całkowicie za darmo.

Zbliża się Dzień Zmarłych. Czas przemyśleń  o zmarłych i w ogóle o kruchości tego życia. Pomimo kłopotów i trudności dnia codziennego kurczowo się tego życia trzymamy, zaś brak troski o swoje życie klasyfikuje się nawet jako grzech. Nie brakuje takich co całe swoje życie spędzają na badaniach jak to życie przedłużyć. Ba, co zrobić by żyć wiecznie?  Czy jest na to jakiś skuteczny sposób? Jest, a podaje go na tacy filozofia żydowska.

                                                            

Grzęźniesz w tym swoim życiu człowieku i powtarzasz utarte schematy.
Najpierw robisz to, co każą rodzice
Potem robisz to, czego chce żona.
Potem robisz to, czego chcą dzieci.
A jak w końcu robisz to, co chcesz, to wszyscy zgodnie stwierdzają:
- Dziadek, odwaliło co do końca!
Nie przejmuję się tym zupełnie, ale i moje robienie tego co się chce jest takie sobie. Cały czas obowiązuje konwenans i obowiązki wpisane w kalendarz na smartfonie, bo pamięć już jakby nie ta.

Nie nadużywam alkoholu. Nie przesadzam z szybkością na motocyklu i nie wypuszczam się nim na kilkudniowe trasy, bowiem ściągają mnie do domu obowiązki. Wypełniam je wtedy z pełna piersią wrażeń i z muchami w zębach.
Niesmaczne? Jest takie pytanie: Po czym poznać zadowolonego motocyklistę?
- Po muchach między zębami. Kto jechał ma motocyklu ten wie z jaką siła uderzają w człowieka wszelkiej maści owady.
A jak już mnie najdzie na swobodę, to podkręcę głośniej na wzmacniaczu gałeczkę i "Smog on the water" zabrzmi z większą ( nie wielką) siłą.
W ogóle ten mój męski pokój skłaniać może do robienia byle czego, bowiem daje złudne poczucie wolności. Tu mogę, bez skrępowania rzucić ubranie na podłogę i nie zaścielić łóżka. Mogę nie opuszczać klapy od kibla, mogę ...
Mogę ale tego nie czynię, bowiem sam sprzątam ten mój pokój wraz z przyległościami.
To doskonały sposób na utrzymywanie porządku. Co to za przyjemność rozmazać pastę do zębów na umywalce gdy trzeba potem to samemu posprzątać, albo polerować lustro z kropek po tejże paście.
Utrzymywanie porządku, który z resztą lubię, jest prostsze gdy porządek utrzymuje się na co dzień.
Moja skłonność do porządku to robota kobiet mojego życia, matki i żony.
Niestety czasami to poczucie przeradzało się to u mnie w swego rodzaju natręctwo.
Nie potrafiłem siedzieć spokojnie w fotelu gdy narzuta na kanapie była zmarszczona, a firanka byle jak rozsunięta. W tej chwili jest już lepiej, bowiem nie mam narzuty na kanapie, a pies lubi rozsunięte firanki w drodze na taras.
Da się ? da się.
Miałem pisać o wariactwach wieku dorosłego, a nie o natręctwach . Są takie wariactwa
Mój czysty jak wspomniałem chwilę temu pokój, objąłem w użytkowanie po Młodszym. No nie tak zaraz. Stał tak sobie pusty jako gościnny. Z gośćmi też jakby teraz lżej bo rówieśnicy obrośli w swoje rodziny i mają inne zobowiązania. Alkoholu tez jakby mniej na takich spotkaniach, albo nie ma go w ogóle więc ewentualni goście z czystym sumieniem mogą wracać samochodami do domu. Wracam myślą do czasu kiedy sam dziwiłem się, że ojciec nie chce imprezować pełną piersią. Jakby mam to samo. Koncentruję się raczej na degustacji niż ilości. Taka chyba kolej rzeczy.
Wracając zaś do pokoju. Swoją sypialnie urządziłem zaraz po zamieszkaniu na parterze, naprzeciw pokoju żony. Małżonka cierpiąca na bezsenność, nawet w nocy ogląda TV lub czyta. Kiedy ogląda w moim pokoju błyskają światła jakby tam była dyskoteka. O dźwięk zadbałem wyposażając żonę w słuchawki. Ze światłem nie da się nic zrobić. No chyba żeby zainstalować drzwi bez szyby i je zamykać, ale to bez sensu. Dodatkowo mam czuły sen i w zasadzie to takie bardziej czuwanie. Dla informacji, to ja wstawałem w nocy do dwójki naszych dzieci, bo po pierwsze słyszałem, po drugie łatwo było mi się rozbudzić, bez problemu też zasypiałem. Ale to już było.
Kiedy teściowa wyjechała do syna, a poddasze opustoszało, zaadoptowałem je dla własnych potrzeb.
Podwójne łóżko, komputer, parę książek. Oczywiście czarne płyty i gramofon. Jednym słowem męski pokój. Z czasem pokój obrastał w inne sprzęty.
Od tego czasu śpię zdecydowanie lepiej, chociaż dalej mam zwyczaj nocnego czuwania
       Jako człowiek w swoim wieku mam już problemy z kręgosłupem, ale nie narzekam, bo znajomy doktor nazwał to chorobą cywilizacyjną. Zwał jak chciał, ale wieczorem przed TV organizm domaga się pozycji horyzontalnej na wygodnym posłaniu.
Moja kanapa jest o kilka centymetrów za krótka, by pomieścić mnie leżącego. Zrozumiałem co to znaczy kanapa do siedzenia. Moja suka natomiast swobodnie mieści się na na połowie zwijając się w precel i śpiąc jak zabita. Suka ma swoje lata i jako staruszka może w naszym domu więcej.
Traktuje więc tę kanapę jako swoją własność. Chcący czy nie chcący, albo cierpię na fotelu, albo rezygnuję z TV. Ta rezygnacja z wiekiem, a szczególnie po analizie programu przychodzi mi coraz łatwiej. Czasami jednak warto by być z czymś na bieżąco.
W pokoju na górze nie ma TV i nie bardzo planowałem zakup kolejnego odbiornika. W pokoju ze skosami  trudno mu z resztą znaleźć dobre miejsce.
Czasem podejrzałem coś na komórce, ale od oglądania boli ręką w której trzymam smartfona. Kupiłem chiński uchwyt na  telefon, ale fajny to on jest tylko na zdjęciu. Nie narzekam jednak, kosztował grosze.
Z pomocą przyszedł syn,  który sprezentował mi rzutnik, albo jak kto woli projektor.

 Nie, nie taki za tysiące złotych. Koszt to jakieś dwieście złotych. Też oczywiście chińszczyzna.
Projektor ma połączenie z WiFi i Bluetootha, do tego HDMI i USB. Wgranego Androida i trochę aplikacji.
Zainstalowałem go po prostu na podłodze, a na ścianie nagle rozbłysło mi 100 cali telewizji, Netflixa YouTube i paru innych udogodnień jak pisze producent w 4K. Rzeczywiście odbiór w ciemnym pokoju jest doskonały  Do tego pilot .
Kładę się więc w wygodnym łóżeczku, okrywam cieplutką kołderką, w ręce pilot lub  myszka którą też mogę sterować. Dodatkowo pilot do światła w pokoju,  który sobie już wcześniej zainstalowałem. Włączam film który zacząłem oglądać na dole, zakładam słuchawki, aby nie być dla nikogo kłopotliwymi  i ..... i  za kwadrans śpię snem sprawiedliwych.
Zbyt dużo komfortu źle wpływa na przeżywanie cudzych problemów, zwłaszcza tych które dzieją się według scenariusza.

Trwałość takiego sprzętu pewnie niewielka, ale też cena nie jest porażająca. O zaletach już pisałem. Wadą jest to, że w pokoju musi być ciemno, ale tak z reguły jest gdy włażę do łóżka czyli problem jakby niewielki.
Pilot chodzi raz lepiej raz gorzej. Raz z dwóch metrów, raz z połowy metra. Nie narzekam, bowiem znam to amerykańskie przysłowie które mówi - Nigdy nie oczekuj od towaru więcej niż za niego zapłaciłeś.
Na sen też nie narzekam... tak do trzeciej. Potem zaczyna się tradycyjne rozmyślanie o życiu. Oczywiście nie o kwestii nieśmiertelności, ale o zbiorze codziennych problemów, zniechęceń i jakoś bardzo rzadko o sukcesach. Te celebruję  raczej na jawie.

W razie potrzeby mogę głos podłączyć do amplitunera, a ten ma pięć  kolumn z czego dwie o mocy głośników zdrowo ponad 100 watów.            

W końcu to męski pokój

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz