Żonusia, żonusia wybrała się do wód
Mężusia, mężusia ogródków mami
cud
Więc żywo, więc żywo, krew kipi w
nim i gra
Wyrusza na piwko, no i et cetera
Słomiany wdowiec
Ile wdzięku ma ten stan
Słomiany wdowiec
Ach to wesolutki pan
Moją obecną sytuację można by
rzeczywiście określić jednym zdaniem Słomiany Wdowiec.
I są w mojej sytuacji pewne analogie
do tekstu Juliana Tuwima który najbardziej utrwalił się w mojej
pamięci za sprawą piosenki w wykonaniu Ludwika Sempolińskiego.
Zraz też z pojawiły się różnice,
bo nie mami mnie ogródków cud, a jeden cudowny ogródek któremu
poświęcam cały wolny czas.
Obrączka w kieszonce albo jeszcze
lepiej w szafce, w moim pokoju, żeby nie ześlizgnęła się w
czasie prac z glebogryzarką. Ta to dopiero potrafi coś ukryć pod
ziemią. Wtedy dopiero trudno byłoby się żonie wytłumaczyć.
Kufelek a i owszem ale po całym
roboczym dniu, kiedy liczę kości i zastanawiam się czy dam rady
podnieść się ze swojego fotela.
W zasadzie to jem też po kawalersku,
czyli na zimno. Tyle zostało zapasów po świętach, że aż szkoda
gotować. Zresztą komu by się chciało?
Teściowej.
Zgoda, ale jej zabroniłem. To jedyna i
niepowtarzalna okazja by zrzucić coś z wagi zanim ogród ze mnie
wyciągnie resztę.
Tak więc w drugi dzień świąt
sanatorium w Busku Zdroju powitało moją żonę na trzytygodniowych
wywczasach z zabiegami leczniczymi. Masaże, okłady i siarkowe
kąpiele po których nic nie pachnie już tak jak pachniało kiedyś.
Do tego codzienne raporty.
Dlaczego raporty?
Bo w naszej wsi dość kiepsko działa
sieć telefoniczna, w sanatorium niestety nie jest lepiej.
Przy ciągłym połykaniu końcówek i
całych wyrazów, trudno mówić o rzeczach mało praktycznych.
- Kocham Cię
- A ja nie szlocham, nie pierwszy raz
jestem w sanatorium. A dlaczego tobie źle?
- A ja o kochaniu
- Tak i ja też o szlochaniu.
No i gadaj do woli, w takich razach już
nie tylko wiarę można stracić ale i cierpliwość. Wiarę w
technikę a cierpliwość do żony.
Nie ma co kusić losu więc i nie
kuszę.
We wtorek po pracy przejechałem
glebogryzarką cały warzywniak a przy okazji ogródek sąsiadów. On
mi za to już wcześniej wędzili boczek na święta. Co to znaczy
potęga sąsiedzkiej współpracy.
U siebie wytyczyłem ścieżki i
podzieliłem grządki. Równiutko i od sznurka.
W środę jeździłem wertykulatorem po
trawniku a że działa trochę jak kosiarka, zebrała się cała kupa
zeschłej, ubiegłorocznej trawy pomieszanej z zielonymi odrostami.
Jak po koszeniu.
Wczoraj czyli we czwartek nawoziłem,
trenując rozrzut granulek. Podpatrzyłem to na starych filmach gdzie
siew wiosenny Boryny był na pierwszym miejscu. Z każdym rokiem ten
wyrzut od siebie idzie mi sprawniej. Poza tym uzupełniłem korę
wokół tuj, zasypałem dziury które suka wygrzebała w ziemi i
obsadziłem je nową trawą. Ciekam jestem na jak długo.
Mógłbym kupić taki mikro siewnik,
ale sam pomysł wywołał uśmiech politowania na mojej twarzy.
Dzisiaj miałem docinać krzaki i
podwiązać pnąca różę kropi jednak więc z roboty mogą wyjśc
nici i tylko powrót motocyklem w tym deszczu będzie ciekawy.
Kiedy wczoraj wieczorem zasiadłem do
tego wspomnianego w piosence piwka, powiedziałem do teściowej która
jak może, wokół domu ćwiczy niedawno złamaną rękę.
- Jak tak patrzę wokół to mamy
całkiem zadbane odejście.
Teściowa łyknęła ten mikro
komplement niczym młody pelikan kawałek chleba.
No niech ktoś nie powie, że nie
zauważyłem jej wysiłku. Wystosowałem też kolejny apel by jednak
i pomimo wszystko oszczędzała rękę.
Wypiję kufelek
A może nawet dwa
A potem sznycelek
No i et cetera
Nie będę oszukiwał, że w najbliższą
sobotę ma się trochę dziać
Jasiek z mojej byłej gorczańskiej wsi
obchodzi sześćdziesiątkę. No jak tu nie uczestniczyć?
Jak nie podnieść szklanicy i nie
odśpiewać po góralsku :
„Pierdzi koza pierdzi Z dupy jej się
kurzy
Hej niech nam ten nasz Jasiek żyje jak
najdłużej”
A wszystko w myśl słów z innej
ludowej pieśni
Muzyko góralska góralska muzyko
cały świat przeszedłem nie ma takiej
nikaj
Pozostajemy w życzliwej pamięci
naszych byłych sąsiadów
A na tle relacji z naszymi następcami
to dodatkowo rosną nam jeszcze anielskie skrzydła.
Tak to przynajmniej odbieram ze
strzępów rozmów.
Aktualnym pozostanie pytanie, jak
przejść obok spalonej chałupy która przez dwadzieścia lat
kawałek po kawałku gładziłem własnymi rękami?
Jak przejść obojętnie obok agonii
spełnionych marzeń?
Chyba pierwszego drinka wypiję już
przed wjazdem w osiedle.
Młody jest chętny by towarzyszyć
ojcu w góralskiej eskapadzie i to jako kierowca.
Jak dobrze pójdzie to za dwa lata ja
będę oczekiwał podobnych niespodzianek
Lata lecą.
Wertykulator - wydawało mi się, że już kiedyś o tym urządzeniu też pisałem. A jednak pamięć mnie zawiodła. Po sprawdzeniu okazało się, że przed dziewięciu laty napisałem popularno-naukowy tekst o wertykulacjometrze. A to jednak coś zupełnie innego, choć obawiam się, że problem może niedługo powrócić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moja maszyna jest zdecydowanie łatwiejsza w obsłudze. Co do reszty to podzielam Twoje obawy
UsuńPozdrawiam
to będzie się działo na góralskich urodzinach, oj! Wytrzymałości życzę :)
OdpowiedzUsuńOj działo się działo
UsuńPozdrawiam
Antoni, nie wierzę w ani jedno słowo:)) Dziś Prima Aprilis!
OdpowiedzUsuńŁąka jest nieco innego zdania
UsuńPozdrawiam
Podziwiam zaangażowanie ogródkowe. To jednak świetny sposób na wiosnę. Ja dziś odreagowuję mój pożar.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia :)
I Z pewnością był to czas mile spędzony
UsuńPozdrawiam
Może i z Ciebie słomiany, ale pod opieką teściowej, więc się tak nie ciesz;-)))
OdpowiedzUsuńOraz zazdroszczę zapału ogrodniczego. Ja tej roboty nienawidzę. Za to efekt, szczególnie wiosennych porządków, jak najbardziej lubię. W nowym miejscu, przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia, bo tu pole i łąka dzika i w tym sezonie jeszcze na pewno nic się w tym temacie nie zmieni. No chyba, że "szósteczkę" trafię :D
W byciu słomianym wdowcem mam już spore doświadczenie
UsuńPOzdrawiam
Jak dobrze poczytać o normalnym, "kawalerskim" życiu:):)Skrzydła? W kolorze jakim?
OdpowiedzUsuńKolor ? No anielski. W końcu to Wy kobiety znacie się na kolorach
UsuńPozdrawiam
Kiedy przeczytalam tytul myslalam ze ta znana piosenka to "Swiety Antoni, Swiety Antoni serce zgubilam pod miedza" ale i tak z przyjemnoscia przeczytalam Twoj post. Teresa
OdpowiedzUsuńNie mogłem tego cytować bo sam jestem Antoni
UsuńPozdrawiam
Podziwiam zapał i chęć do pracy, kiedy jeszcze dość chłodno. A już zapewne pracować z wdziękiem to dopiero sztuka.
OdpowiedzUsuńPoprosimy o relację z udanej imprezy. Także wdzięku dodać.
Pozdrawiam.
Relacja będzie jak wszystko sobie przypomnę
UsuńPozdrawiam
Dla samotnych panów opracowano:
OdpowiedzUsuńPRZEPIS NA SZARLOTKĘ
(Tylko Dla Mężczyzn)
1' Z lodówki weź 10 jajek - połóż na stole ocalałe 7, wytrzyj podłogę, następnym razem uważaj!
2' Weź sporą miskę i wbij jajka rozbijając je o brzeg naczynia.
3' Wytrzyj podłogę, następnym razem bardziej uważaj! W naczyniu mamy 5 żółtek.
4' Weź mikser i wstaw do niego skrzydełka i zacznij ubijać jajka.
5' Wstaw od nowa skrzydełka do miksera, tym razem do oporu. Zacznij ubijać.
6' Umyj twarz, ręce i plecy. W naczyniu pozostały 2 żółtka, a dokładnie tyle potrzeba na szarlotkę.
7' Oklej ściany i sufit kuchni gazetami, meble pokryj folią, będziemy dodawać mąkę.
8' Nasyp 20 dkg mąki do szklanki, pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki.
9' Sprawdź czy ściany i sufit są oklejone szczelnie, przystąp do miksowania.
10' Weź szybciutko prysznic!
11' Weź 4 jabłka i ostry nóż.
12' Idź do apteki po jodynę, plaster i bandaże. Po powrocie zacznij obierać jabłka. Przemyj jodyną kciuk!
13' Potnij jabłka w kostkę pamiętając, że potrzebujemy 2 jabłek, więc nie wolno zjeść więcej niż połowę! Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy.
14' Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem, pozbieraj z podłogi pozostałe kawałki i przemyj wodą.
15' Wymieszaj wszystkie składniki w naczyniu mikserem, umyj lodówkę bo jak zaschnie to nie domyjesz!
16' Przelej ciasto do foremki, wstaw do piekarnika.
17' Po godzinie, jeśli nie widać żadnych zmian włącz piekarnik.
18' Po przebudzeniu nie dzwoń po straż pożarną! Po prostu otwórz okno i piekarnik.
19` Po tych traumatycznych przeżyciach pozostaje tylko schłodzona żubrówka.
Może się przyda?
Pozdrawiam
Po przeczytaniu tekstu realizację zacząłem od punktu 19
UsuńPozdrawiam
Wyrzut sumienia z Waści... Względem mego ogrodu i mego doń stosunku ma się rozumieć...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Niech Cię nie gryzie sumienie, Ty po prostu postawiłeś na modną w tym sezonie naturalność.
UsuńPozdrawiam
A ja nadal nie wiem, czy to żart primaaprilisowy? Ale przecież nie żartuje się z wolności!
OdpowiedzUsuńWszystko co powyżej napisałem to prawda
Usuń