- Co robisz w sobotę? - głos Młodszego był jak zwykle zdecydowany, a pytanie skondensowane w minimalnej ilości słów.
- Potrzebujesz zostawić u nas wnuczkę na weekend? - spytałem z nadzieją
- Ja się pytam, co robisz w sobotę ? - powtórzył z lekką irytacją w głosie.
Znam już tego mojego młodszego syna, kąpanego w gorącej wodzie. Sprawy toczą się według jego scenariusza lub w ogóle. Przed te trzydzieści pięć lat wspólnego życia w ramach jednej rodziny zdążyłem się do tego przyzwyczaić. W sytuacji w której według mnie przeholował, obracam sprawę w żart i obśmieję sytuację. Wtedy i jego puszcza i mięknie. Najgorszą rzeczą byłoby stawiać sprawę na ostrzu noża. Obaj wyszlibyśmy z tego spięcia zranieni.
Wewnątrz tego raptusa, znajdują się duże pokłady empatii i dobroci, trzeba ją tylko chcieć i umieć dostrzec. Trzeba tylko odrobinę elastyczności, a jak wiadomo elastyczność to marzenie starych kości.
Mówię to z perspektywy życiowego doświadczenia, a więc niech nikt nie mówi, że starość jest kiepska.
- Nic nie robię w znaczeniu twórczym. Pewnie będę jak zawsze do dyspozycji mamy, wypiję jeden lub dwa kieliszki wina, jak to w sobotę.
- To nie pij tego wina, bo mam inną propozycję. Co powiesz gdybyśmy razem wybrali się na koncert
do klubu studenckiego?
Przez przerażoną głowę przeleciała mi perspektywa muzyki klubowej czy house.. Ostatnio razem z żoną byli na występach Borisa Breicha. To taki niemiecki DJ tech-house/minimal w masce z ludzką twarzą i specyficznym „szczęściem” na niej. Miksowane dźwięki były jednak powyżej mojego poziomu percepcji, o przyjemności już nawet nie wspominam.
- Zaskoczę Cię, to Pidżama Porno. Mam dwa bilety i zapraszam.
- Pidżama Porno mówisz ?. Rzeczywiście daleko od house do punk rocka.
Tutaj wyjaśnienie dla czytelników nie podążających za muzyką. Pidżama Porno – to polski zespół punkrockowy, założony w 1987 roku, przez wokalistę Krzysztofa „Grabaża” Grabowskiego i gitarzystę Andrzeja „Kozaka” Kozakiewicza. Zespół znany był głównie w środowisku punkrockowym; muzyka punkowa przodowała w prawie wszystkich płytach zespołu, ostatecznie docierając do różnych odmian bardziej skondensowanego rocka.
Wiemy już skąd tytułowy - Grabaż
Zespół kilkukrotnie już zawieszał działalność by po latach ją wznowić w tym samym składzie niczym feniks z popiołów, bazując na wiernych fanach i wzbudzając zainteresowanie młodszych sympatykach punka.
Liderem zespołu Pidżama jest autorem tekstów, a pewna ich część funkcjonuje również bez muzyki – jego wiersze zostały wydane w tomiku poetyckim „Welwetowe swetry”, czy "Na skrzyżowaniu słów"
Nie byłem nigdy na koncercie zespołu punkowego. Trochę przeszkadzała mi dynamika wykonywanych utworów, zbyt szybie one są dla rockowego ucha. Dla niewprawionego obserwatora odstraszające są też migawki w mediach, obowiązkowo z tańcem pogo, który zwyczajowo odbywa się pod sceną.
Co to pogo?
Pogo to rytualny taniec grupowy, charakterystyczny dla kultur punków oraz metalowców Zaobserwować można go na sporej części koncertów rockowych, punkowych, emo oraz metalowych.
Ponoć ten metalowy jest dużo bardziej brutalny.
Pogo wywodzi się z subkultury punk, w Polsce rozpowszechnione zostało w latach osiemdziesiątych na Festiwalu Muzyków Rockowych w Jarocinie. Ech ten Jarocin, dla jednych źródło inspiracji, dla innych pomimo lat, powód do narzekania na młodzież.
Punkowcy tańczyli tam pogo podczas każdego koncertu, co urosło wśród nich do rangi niezbędnego rytuału.
Pidżama jest zespołem punk-rockowym, postanowiłem więc się skupić na tym drugim z elementów
Szybko rzuciłem na szalę: z jednej strony pewien dystans do muzyki punkowej, a z drugiej to, że własny syn chce pójść na koncert do studenckiego klubu z ojcem któremu do siedemdziesiątki zostało miej niż trzy lata.
Swoją drogą Grabaż jest tylko siedem lat ode mnie młodszy. W wywiadzie udzielonym dwa lata temu mówił
- Jeszcze daję radę, jeszcze.
No to co, ja miałbym tej rady nie dać ?
Grabaż w swoim charakterystycznym cylindrze.
Cylinder muzyka powszechnie kojarzy się raczej ze Slashem z Guns N' Roses który zaczął nosić cylinder w 1985 roku, gdy szukał zespołu, a stał się on jego nieodłącznym elementem w 1989 roku, kiedy to założył swój kultowy już kapelusz, by ukryć się przed tłumem i poczuć się bardziej komfortowo. Od 1989 roku Zaczął nosić ten sam, charakterystyczny cylinder, z którym jest kojarzony, i podkreśla, że pomaga mu on przezwyciężyć nieśmiałość. Można więc przyjąć, że nikt nikim się nie inspirował.
Wracając zaś do szalek mojej wagi.
Jakaż mogła by być odpowiedz? Tylko jedna. Szala z relacjami przeważyła, uderzając głośno o podłogę w największym wychyleniu.
- Z przyjemnością pójdę z Tobą Synu na ten koncert.
Tak jak powiedziałem tak zrobiłem. Wczesnym sobotnim wieczorem udałem się na Miasteczko Studenckie.
Koncert w klubie Studio na Miasteczku Studenckim odbywał się w ramach 38 rocznicy powstania zespołu. Zwykle w takich okazjach zespołowi towarzyszą inni zaproszeni wykonawcy. Tutaj zapowiedziano występ 3 kobiet. Kojarzyłem tylko Anię Rusowicz, córkę Ady.
Weszliśmy do klubu zaraz po 19.00, a początek koncertu przewidziano na 20.00
Czujnie stanęliśmy w środku sali licząc na to, że ewentualne pogo tutaj nas nie dosięgnie.
Ludzie trwali już na swoich stanowiskach. Jedni tylko w koszulach ze stosownym napisem
Inni postarali się o charakterystycznego irokeza, bo przecież "Punk not dead"
Do tego cała kolekcja punkówek w charakterystycznych czerniach oraz byłe punkówy które przyprowadziły na koncert swoje córki, takie małe lady punk.
Ja też mógłbym powiedzieć, że byłem z synkiem na koncercie, ale to był chyba najstarszy synek z ojcem na tym koncercie. Młody ma w końcu 35 lat.
Rzeczywiście szukałem jakiejś twarzy która by była starsza od mojej, ale nie znalazłem.
Po supporcie, tak przed 21.00 pojawili się Oni.
I zaczęło się wariactwo. Okazało się, że cała sala znała teksty wszystkich prezentowanych utworów.
Mając po raz pierwszy kontakt z niektórymi tekstami, czułem się trochę jak niebieski krasnoludek w zielonej bajce. Mnie jednak też poniosła w końcu atmosfera koncertu. Zacząłem podrygiwać, kiwać się klaskać, a na końcu uczestniczyłem w pewnej formie pogo lajt, ponieważ stojąca obok mnie dziewczyna była bardzo dynamiczna w odbiorze muzyki i trącała mnie raz po raz w trakcie przeżywania muzyki.
Zadziwiające, że nie miałem do niej o to żadnych pretensji.
W końcu nad głowami uczestników pojawiali się pojedynczy słuchacze, przenoszeni w tę i drugą stronę za pomocą rąk tłumu. To było dość łatwe gdyż sala była szczelnie wypełniona.
Grabaż nazwał ich sekcją gimnastyczną zwłaszcza wtedy gdy gość z irokezem stanął na ramionach kolegi by wybić się z tłumu.
Nasłuchałem się głośnej muzyki do woli, bo nie było obok żony która zwykle w takich sytuacjach mówi - przycisz to bo leci za głośno.
Czy ktoś słyszał kiedyś zbyt głośną muzykę rockową ? I czy w ogóle można cicho słuchać na przykład rocka?
Ogarniając muzykę, bo w końcu to zespół punk- rockowy i o dziwo słysząc słowa utworów, które powstały w latach 80 tych i 90 tych ubiegłego wieku zastanawiałem się nad tym jak współcześni fani interpretują je dzisiaj kiedy wszystko wokół się zmieniło. Nawet ludzka natura już nie taka sama.
To jednak temat na inne rozważania. Powiem tylko że teksty Grabaża są mocno zaangażowanie i z tego co udało mi się zrozumieć to nawiązując do kapelusza lidera.- chapeau bas.
O 23.00 wracaliśmy z synem do domu. Ponieważ mieliśmy bilety na płycie. staliśmy więc jakieś 4 godziny. Nogi właziły nam do d**y, ale atmosfera była tego warta.
Zadziwiające, że pod siedemdziesiątkę zainteresowałem się muzyką punkową, ale sobotni koncert sprawił mi niesłychaną frajdę, ba uczynił mnie szczęśliwym w tamten wieczór.
Przestałem patrzeć na tę muzykę jako na wydarzenie z niższej półki artystycznej. Chętnie zagłębię się w dorobek Pidżamy Porno, a szczególnie w teksty Grabaża.
Nie żebym zaraz stał się fanem punka, ale trochę głupio mi, że coś kiedyś odrzuciłem, nie dając mu szansy.
A może nie ma w tym żadnej tajemnicy, żadnego muzycznego przebudzenia lecz tylko spełnia się powiedzenie, że człowiek dziecinnieje na starość ?
Nie wiem czy chcę sobie odpowiadać na tak zadane pytanie.
Wrzucam tu zdaniem wielu zdecydowanie najlepszą piosenkę Pidżamy Porno – „Stąpając po niepewnym gruncie” z płyty „Złodzieje zapalniczek”. Recenzenci napisali, że utwór ten, w swoim hipnotyzującym brzmieniu traktuje jak wcześniej o uczuciach – jednak o zupełnie innych, takich o których się milczy i wypiera. Wygasłe już uczucie, może wzniecić bowiem iskrę, przenikającą w ostry i bolesny sposób, a Grabaż doskonale zdaję sobie z tego sprawę. W tekście słychać bezradność, desperację i eksplozję uczuć, a wszystko w połączeniu z intrygującą linią gitary stwarza atmosferę przyprawiającą o ciarki. Muzycznie utwór jest dosyć spokojny, lecz tylko na pozór – klimat od początku do samego końca trzyma w napięciu jak tykająca bomba, a podczas refrenu eksploduje. Z pewnością najbardziej docenią ją ci, którzy doznali uczucia, o którym śpiewa Grabaż, jednak nie tylko oni – nie bez powodu utwór cieszy się tak wielką popularnością chociaż został nagrany na płycie wydanej w 1997 roku.
Nawiasem mówiąc na tej samej płycie znajduje się też utwór - Bal u Senatora
Jeżeli komuś tytuł kojarzy się z Dziadami Mickiewicza, to dobrze trafił
Mamy tu bowiem do czynienia z nawiązaniem do znanego z III części „Dziadów” Adama Mickiewicza Balem u Senatora, umieszczonym w realiach wielkich polskich przemian ustrojowych – wczesnych lat 90. W siedlisku moralnej zapaści jest jednak również trójka młodych ludzi, czekających tylko na odpowiedni moment na wykorzystanie okazji do masakry. Wybija się tu konflikt wartości, buntowniczość Grabaża i warstwa liryczna ze stopniowo narastającym napięciem. Wszystko łączy się w utwór niebanalny i z pewnością warty uwagi.
Tego utworu zainteresowani czytelnicy mogą poszukać sobie na You Tube.
Ponieważ zespół nagrał dwa utwory o tym samym tytule, szukajcie tego z powiązanego z tytułem płyty "Złodzieje zapalniczek" lub rokiem 1997.
Jeżeli komuś tytuł kojarzy się z Dziadami Mickiewicza, to dobrze trafił
Mamy tu bowiem do czynienia z nawiązaniem do znanego z III części „Dziadów” Adama Mickiewicza Balem u Senatora, umieszczonym w realiach wielkich polskich przemian ustrojowych – wczesnych lat 90. W siedlisku moralnej zapaści jest jednak również trójka młodych ludzi, czekających tylko na odpowiedni moment na wykorzystanie okazji do masakry. Wybija się tu konflikt wartości, buntowniczość Grabaża i warstwa liryczna ze stopniowo narastającym napięciem. Wszystko łączy się w utwór niebanalny i z pewnością warty uwagi.
Tego utworu zainteresowani czytelnicy mogą poszukać sobie na You Tube.
Ponieważ zespół nagrał dwa utwory o tym samym tytule, szukajcie tego z powiązanego z tytułem płyty "Złodzieje zapalniczek" lub rokiem 1997.
Kto by posądzał punkowego wykonawcę o inspirację Mickiewiczem?
Ano właśnie, parę razy pisałem na tych łamach, że nic nie jest takie na jakie wygląda.
Teraz też pasuje jak ulał.
Ano właśnie, parę razy pisałem na tych łamach, że nic nie jest takie na jakie wygląda.
Teraz też pasuje jak ulał.
PS
A dla zobrazowania atmosfery, malutki fragment utworu - Tu trzeba krzyczeć.
I krzyczeliśmy w rytm melodii.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz