- Perfekcyjnie trafiony moment! Identycznie jak Mirek - mówi taksówkarz.
- Kto? - pyta pasażer.
- Mirosław Woźniak... Jest to facet, który wszystko robił w samą porę. Podobnie jak nadjechałem w chwili kiedy pan podniósł rękę. Dokładnie tak wszystko wychodziło w życiu Mirkowi - jednym słowem idealnie.
- Nikt nie jest idealny.
- Ale w przypadku Mirka właśnie tak było. Był wspaniałej atletycznej budowy. Mógł wygrać Wielkiego szlema w tenisie. Mógł grać w golfa z profesjonalistami. Śpiewał jak słowik, tańczył jak gwiazda z Broadwayu. A jak grał na fortepianie! Był niesamowitym facetem.
- No to rzeczywiście był wspaniałym człowiekiem.
- Ale to jeszcze nic! Miał pamięć jak komputer. Pamiętał urodziny wszystkich których znał. Znał się na winach, do którego dania ma które zamówić oraz jakim widelcem jeść poszczególną potrawę. Umiał naprawić wszystko. Nie jak ja. Kiedy wymieniam bezpiecznik, pół ulicy zostaje bez prądu... Ale Mirosław Woźniak robił wszystko idealnie.
- No niesamowity facet!
- Zawsze wybierał najszybszą drogę przez miasto. Nie jak ja. Ja zawsze utknę w korkach... Ale Mirek nigdy się nie pomylił. Zawsze był idealnie ubrany, a buty miał zawsze idealnie wyglancowane. Był doskonałym człowiekiem! Nikt się nie może porównać z Mirosławem Woźniakiem.
- Wyjątkowo ciekawa osoba. Jak go pan poznał?
- Nigdy go nie poznałem, ale ciągle o nim słyszę. To były facet mojej żony.
Dowcip który przeczytałem na portalu Joe Monster rozśmieszył mnie. Za chwilę jednak, kiedy przyszedł czas na refleksję, zacytowałem sobie to Gogolowskie ( nie, to nie pomyłka. Zdanie jest z Gogola nie Google) - Z czego się śmiejecie? Z siebie się śmiejecie. (Rewizor)
Od zawsze lubię grzebać czyli naprawiać lub przynajmniej nie zepsuć bardziej. Działam tak w domu jak i koło domu. Moje zamiłowanie do majsterkowania stało się nawet powodem utraty paru kumpli. W początkowym okresie naszego małżeństwa spotykaliśmy się w gronie kolegów i ich żon raczej często. Ja ostro urządzałem nasze małe mieszkanko, a że stan wojenny i te klimaty więc pomysły na wykorzystanie czegoś po raz drugi, a nawet trzeci były na wagę złota. Tak to obudowałem sklejką meble w kuchni pamiętające późnego Gomułkę, aby wyglądały na świeże i rustykalne. Innym razem z frontów szaf żaluzjowych pamiętających chyba jeszcze Bieruta, zrobiłem boazerię w malutkim przedpokoju. Szuflady ze starego biurka, po usunięciu z nich dna służyły za fantastyczne półki. Wsadzony w taką półkę wazon z suchymi trawami wyglądał naprawdę ładnie. No przynajmniej mnie się podobał.
Przychodził więc taki kolega z żoną, ona oglądała wnętrza i nie mówiła nic poza grzecznościowymi pochwałami. Potem, już w drodze powrotnej ciosała kumplowi kołki na głowie.
- A Antoni zrobił to, a ty nic. A to, a tamto, śmo, owando
Dla spokoju własnego sumienia i trwałości związku małżeńskiego, koledzy, jeden po drugim ograniczali z nami towarzyskie więzy.
Pozostali mi więc tylko tacy z którymi mogłem się wymienić nasadkami na wiertarkę Celma, bo sami wiedzieli do czego wiertarka służy. Oni też w domu też robili co nieco.
Był też jeden który na pytanie - co potrafi ? Odpowiedział, że jest świetny w temacie seksu małżeńskiego.
- Ja ? Ja dobrze pukam - mówił z uśmiechem.
Musiał być w tym dobry skoro wybaczono mu brak zdolności obsługiwania narzędzi.
Były więc chwile w moim życiu gdy to ja byłem jak ten Mirosław Woźniak.
Jeżeli jadasz w swoim domu pomidorową, a potem zmieniasz restaurację i wpadasz w steki, to jesteś zachwycony. Ponieważ jednak człowiek potrafi się do wszystkiego przyzwyczaić to i te steki powoli stają się codziennością. A jeżeli coś powszednieje wkrada się do życia nuda. Stek jawi się wtedy jako niedostatecznie wysmażony, lub zbyt wysuszony. Z tego pewnie powodu wymyślono różne rodzaje wysmażenia steków. Od najmniej do najbardziej wysmażonych są to: Blue (bardzo krwisty), Rare (krwisty), Medium Rare (średnio krwisty), Medium (średnio wysmażony), Medium Well (dobrze wysmażony) i Well Done (bardzo dobrze wysmażony). Różnią się one stopniem soczystości, temperaturą wewnętrzną oraz kolorem mięsa, co wpływa na jego smak i teksturę.
Wszystko po to by jak najbardziej dopasować się do naszego gustu i nie znudzić.
Były więc chwile w moim życiu gdy to ja byłem jak ten Mirosław Woźniak.
Jeżeli jadasz w swoim domu pomidorową, a potem zmieniasz restaurację i wpadasz w steki, to jesteś zachwycony. Ponieważ jednak człowiek potrafi się do wszystkiego przyzwyczaić to i te steki powoli stają się codziennością. A jeżeli coś powszednieje wkrada się do życia nuda. Stek jawi się wtedy jako niedostatecznie wysmażony, lub zbyt wysuszony. Z tego pewnie powodu wymyślono różne rodzaje wysmażenia steków. Od najmniej do najbardziej wysmażonych są to: Blue (bardzo krwisty), Rare (krwisty), Medium Rare (średnio krwisty), Medium (średnio wysmażony), Medium Well (dobrze wysmażony) i Well Done (bardzo dobrze wysmażony). Różnią się one stopniem soczystości, temperaturą wewnętrzną oraz kolorem mięsa, co wpływa na jego smak i teksturę.
Wszystko po to by jak najbardziej dopasować się do naszego gustu i nie znudzić.
Sam z reguły zamawiam Medium, bo należę do tych którzy są wierni swoim przyzwyczajeniom.
Dlaczego o tym piszę?
W podobny sposób mojej żonie manualne zdolności jej męża spowszedniały.
Wystarczającym dowodem na to było zamiast krótkiego dziękuję, podsumowanie w stylu - A ile musiałam się na tę rzecz naczekać ?
Jak to ile? Są przecież jakieś priorytety, a ja mam dość długą listę rzeczy do zrobienia.
Dlaczego o tym piszę?
W podobny sposób mojej żonie manualne zdolności jej męża spowszedniały.
Wystarczającym dowodem na to było zamiast krótkiego dziękuję, podsumowanie w stylu - A ile musiałam się na tę rzecz naczekać ?
Jak to ile? Są przecież jakieś priorytety, a ja mam dość długą listę rzeczy do zrobienia.
Niestety kobiety i mężczyźni znacząco różnią się w ważności i kolejności pewnych rzeczy.
Jest takie powiedzenie: Jak mężczyzna mówi, że coś zrobi to znaczy, że zrobi i nie trzeba mu o tym co pół roku przypominać.
Ja z reguły nie czekałem na przypomnienia, ale umieszczałem problem na liście, a czasami była to jak już wspomniałem, dość długa lista.
Z reguły nie lubię nic nierobienia. Ograniczyłem telewizję, a piwo pijamy sporadycznie.
Nie przeszedłem szkolenia w zakresie prac remontowo- budowlanych, chociaż kiedyś chciałem iść do technikum budowlanego. Rodzice zdecydowali, że to będzie liceum o profilu matematyczno-fizycznym. Już w pierwszej klasie zrozumiałem że tkwi we mnie zdecydowany humanista.
Jest takie powiedzenie: Jak mężczyzna mówi, że coś zrobi to znaczy, że zrobi i nie trzeba mu o tym co pół roku przypominać.
Ja z reguły nie czekałem na przypomnienia, ale umieszczałem problem na liście, a czasami była to jak już wspomniałem, dość długa lista.
Z reguły nie lubię nic nierobienia. Ograniczyłem telewizję, a piwo pijamy sporadycznie.
Nie przeszedłem szkolenia w zakresie prac remontowo- budowlanych, chociaż kiedyś chciałem iść do technikum budowlanego. Rodzice zdecydowali, że to będzie liceum o profilu matematyczno-fizycznym. Już w pierwszej klasie zrozumiałem że tkwi we mnie zdecydowany humanista.
Według mnie humanizm ze zdolnościami manualnymi wcale się nie gryzie.
Tak więc jestem w temacie robót wszelakich naturszczykiem i czasem zdarza się, że wymyślam koło. Najważniejszym jednak jest jednak fakt, że z reguły kończy się to pozytywnie.
Kobiety z wiekiem, kiedy podnosi im się poziom testosteronu, przejmują sferę decyzji, pozostawiając w naszym ręku jedynie odpowiedzialność. Jednym to pasuje innym mniej. Ci którzy nie chcą się z tym zgodzić stają się konfliktowi, a ci którzy się z tym pogodzili po prostu cipieją.
Kobiety z wiekiem, kiedy podnosi im się poziom testosteronu, przejmują sferę decyzji, pozostawiając w naszym ręku jedynie odpowiedzialność. Jednym to pasuje innym mniej. Ci którzy nie chcą się z tym zgodzić stają się konfliktowi, a ci którzy się z tym pogodzili po prostu cipieją.
Określenie może brzydkie, ale pasuje w sam raz do sytuacji.
Sami więc sobie są winni niektórzy faceci, że obciąża ich się odpowiedzialnością za plamy na słońcu.
Widziałem taki krótki filmik. Mocno posunięte w wieku małżeństwo śpi we wspólnym łóżku
- Jak ty mnie denerwujesz - mówi w pewnej chwili żona
- A czym ja cię tak denerwuję ? - zapytał stroskany mąż
- Daj pomyśleć, dopiero się obudziłam - odpowiada żona.
Zarzucanie niedoskonałości mężczyznom jest tylko jednym z elementów misternej gry pomiędzy mężczyzną a kobietą.
Problemowi przerabiania przez kobiety swoich facetów poświęciłem zresztą już 14 lat temu post pod tytułem "Mały miś" z dnia 11 września 2011. Zainteresowanych zapraszam do września 2011, a tam trzeba już doszukać się tekstu opublikowanego pod wskazaną datą. Powstało on jeszcze na onetowskim blogu. Stąd wystąpiły pewne trudności w trakcie migracji na Bloggera.
Wracając zaś do głównego tematu
Moja żona żona spotkała, tego wspomnianego na początku Mirosława Woźniaka. człowieka idealnego. Ona jest nawet w stałym kontakcie z nim.
Czy jestem zazdrosny? W żadnym razie. Nie to nie był jej poprzedni facet, ani też żadna jednostkowa postać.
Na bazie Instagrama który pasjami lubi przeglądać, powstała złożona z wielu kawałków postać bohatera który mógłby się przedstawić nawet mickiewiczowski - Nazywam się Milijon.
Śledzi więc moja kochana żona rolki dotyczące ogrodnictwa, budownictwa i spraw remontowych.
Potem te rolki podsyła mi do obejrzenia. A to jak przycinać hortensję, a to jak ogławiać z liści pomidory, a to jak wkopywać, przekopywać i wykopywać. O to jak zrobić zadaszenie, ogrodzenie czy przepierzenie.
Ponieważ bardzo poważnie traktuję odpowiedzialność za rzeczy które robię więc dało mi to do myślenia.
Po kolejnej, przesłanej rolce dotarło do mnie, że żona ma z wiekiem jakby mniejsze zaufanie do własnego męża niż do użytkownika np "Daniel 2584", który ową rolkę z filmem na Instagram wsadził.
To zaś podoba mi się już raczej średnio.
Kilka już razy zapytałem - Kochanie, kiedy to straciłaś do mnie zaufanie w sprawie remontów, napraw i prowadzenia ogrodu?
Niestety nie dostałem odpowiedzi na to istotne w końcu pytanie.
- A co się takiego stało, że przesłałam ci filmik ? - pyta nieświadoma problemu żona.
- W zasadzie to rzeczywiście nic się nie stało. To, że poderwało to moje poczucie pewności, to przecież mały Pikuś.
Widziałem taki krótki filmik. Mocno posunięte w wieku małżeństwo śpi we wspólnym łóżku
- Jak ty mnie denerwujesz - mówi w pewnej chwili żona
- A czym ja cię tak denerwuję ? - zapytał stroskany mąż
- Daj pomyśleć, dopiero się obudziłam - odpowiada żona.
Zarzucanie niedoskonałości mężczyznom jest tylko jednym z elementów misternej gry pomiędzy mężczyzną a kobietą.
Problemowi przerabiania przez kobiety swoich facetów poświęciłem zresztą już 14 lat temu post pod tytułem "Mały miś" z dnia 11 września 2011. Zainteresowanych zapraszam do września 2011, a tam trzeba już doszukać się tekstu opublikowanego pod wskazaną datą. Powstało on jeszcze na onetowskim blogu. Stąd wystąpiły pewne trudności w trakcie migracji na Bloggera.
Wracając zaś do głównego tematu
Moja żona żona spotkała, tego wspomnianego na początku Mirosława Woźniaka. człowieka idealnego. Ona jest nawet w stałym kontakcie z nim.
Czy jestem zazdrosny? W żadnym razie. Nie to nie był jej poprzedni facet, ani też żadna jednostkowa postać.
Na bazie Instagrama który pasjami lubi przeglądać, powstała złożona z wielu kawałków postać bohatera który mógłby się przedstawić nawet mickiewiczowski - Nazywam się Milijon.
Śledzi więc moja kochana żona rolki dotyczące ogrodnictwa, budownictwa i spraw remontowych.
Potem te rolki podsyła mi do obejrzenia. A to jak przycinać hortensję, a to jak ogławiać z liści pomidory, a to jak wkopywać, przekopywać i wykopywać. O to jak zrobić zadaszenie, ogrodzenie czy przepierzenie.
Ponieważ bardzo poważnie traktuję odpowiedzialność za rzeczy które robię więc dało mi to do myślenia.
Po kolejnej, przesłanej rolce dotarło do mnie, że żona ma z wiekiem jakby mniejsze zaufanie do własnego męża niż do użytkownika np "Daniel 2584", który ową rolkę z filmem na Instagram wsadził.
To zaś podoba mi się już raczej średnio.
Kilka już razy zapytałem - Kochanie, kiedy to straciłaś do mnie zaufanie w sprawie remontów, napraw i prowadzenia ogrodu?
Niestety nie dostałem odpowiedzi na to istotne w końcu pytanie.
- A co się takiego stało, że przesłałam ci filmik ? - pyta nieświadoma problemu żona.
- W zasadzie to rzeczywiście nic się nie stało. To, że poderwało to moje poczucie pewności, to przecież mały Pikuś.
Moją słabą stroną jest właśnie to, że wiele nocy zamiast na spanie poświęcam na analizę problemu - Mogłeś postąpić inaczej, mogłeś to zrobić lepiej.
Gdybym tak wysłał żonie filmik o tym jak właściwie gotować ryż, albo makaron aldente, to zaraz zaczęłaby się panika.
Gdybym tak wysłał żonie filmik o tym jak właściwie gotować ryż, albo makaron aldente, to zaraz zaczęłaby się panika.
- Pewnie Ci nie smakuje.
Unikam tych rzeczy wyrażając bezgraniczne zaufanie do jej kulinarnych talentów.
A może ta historia ma zupełnie inny wymiar?
Może to ja przyzwyczaiłem się do pochwał tak jak żona do moich napraw?
Uważna czytelniczka zada mi zaraz pytanie czy każdorazowo rozpływam się w podziękowaniach za obiad, ciasto czy wyprasowaną elegancko koszulę ?
Może to ja nie zauważam już wdzięczności, dumy żony i takich tam innych miłych rzeczy?
Wszak pisałem iż wszystko w życiu powszednieje?
Kto ma rację? Pewnie leży ona po środku i to jest nie do ustalenia.
Józef Piłsudski mówił, że Racja jest jak d**a. każdy ma własną

Może to ja przyzwyczaiłem się do pochwał tak jak żona do moich napraw?
Uważna czytelniczka zada mi zaraz pytanie czy każdorazowo rozpływam się w podziękowaniach za obiad, ciasto czy wyprasowaną elegancko koszulę ?
Może to ja nie zauważam już wdzięczności, dumy żony i takich tam innych miłych rzeczy?
Wszak pisałem iż wszystko w życiu powszednieje?
Kto ma rację? Pewnie leży ona po środku i to jest nie do ustalenia.
Józef Piłsudski mówił, że Racja jest jak d**a. każdy ma własną
