24 lipca 2025

Poeta dworski

O tym, że trafiały się w moim życiu chwile gdy Kalipoe z harfą brzdęknęła coś nad głową i wtedy spod pióra wychodził wiersz, albo prawie wiersz, to już kilka razy pisałem. Nie zawsze niestety ta harfa byłą dobrze nastrojona, albo przemęczona muza wracała z jakiejś imprezy i tylko na odczepnego podała ton, nierzadko fałszywy, a ja rzucałem się na niego jak wygłodniały owczarek. Wszystko stąd, że jak mówił Jonasz Kofta poetą się nie jest, poetą się bywa.
Jak człowiek zdecydowanie autokrytyczny, nie jestem pewien czy w ogóle tym poetą bywałem. Coś tam jednak pozostało na papierze i jak tam czasem zajrzę to wychodzi na to, że to jednak to Euterpe częściej podawała mi ton, choć przecież ona bez harfy chodzi. Może po prostu wsadzając dwa palce do ust gwizdnęła tylko na mnie przeraźliwie, a ja to mylnie odczytałem? Może.
Faktem jest, że na własny koszt szanowna moja małżonka wydała mi tomik poezji, organizując dodatkowo spotkanie autorskie w zaprzyjaźnionym antykwariacie. Był to prezent na moje 50 te urodziny, a w pakiecie otrzymałem  kompletne zaskoczenie.
A potem?
Różnie bywało, dobrze i źle.
Coś się pisało, choć częściej nie

Kilka lat temu napisałem trochę zabawnych wierszyków na temat wina w związku z pracą w winnicy.
Na Facebooku zamieściłem ich kilka, na stronie poświęconej i winie i strofom o nim. Skończyłem to gdy zakończyłem pracę w winnicy, ale głównym impulsem był fakt, że w pewnej chwili stałem się tam jedynym publikującym.
O wszystkim tym wiecie, bowiem z każdego z tych wydarzeń zamieściłem na tych łamach sprawozdanie.

Kiedy podjąłem ostatnią pracę przed emeryturą, trafiłem do środowiska ludzi młodych, Ponoć byłem najstarszym pracownikiem we wszystkich firmach należących o mojego szefa. Po czasie okazało się, że byłą  jedna pani starsza ode mnie o 3 lata, ale ona pracowała w księgowości, więc nie udzielała towarzysko na spotkaniach firmowych.
Nie wiem dlaczego praca w księgowości powoduje, że otrzymuje się opinię człowieka nudnego.
Monty Pythoni stworzyli nawet na ten temat zabawny skecz  


Doceniając pracę księgowych zyskałem ich wdzięczność co wiele razy pomogło mi w trudnych do rozwiązania kwestiach organizacyjnych. W nowej pracy nawiązałem więc  od razu dobre relacje z księgowością .
Za wszelką cenę chciałem uniknąć naklejki leśnego dziadka. Jeździłem więc do pracy motocyklem i wyrażałem opinie którym daleko było od  poziomu tego spleśniałego igliwia leśnego.
Nie żebym to robił na pokaz i dla poklasku. Ja taki jestem, czasem trzeba to jednak mocniej zaakcentować.
To się chyba udało ponieważ tak się jakoś złożyło, że zostałem zaproszony na urodziny  koleżanki do znacznie mniejszej już grupki. 
Piszę "koleżanki" a przecież gdyby była moim dzieckiem, nie byłaby najstarsza.
Jak prezent urodzinowy przyniosłem wiersz napisany na cześć Jubilatki.
Jak wiecie te jubileuszowe wierszyki to taka dworska satyra ( stąd tytuł dzisiejszego tekstu), ale dzięki bogu, umiejętność składania rymu dalej jednak wywołuje zaciekawienie i zadziwienie.  Jak zauważyłem ostatnio nawet bardziej niż kiedyś.
Co prawda minął już czas gdy słuchacze gotowi byli się pobić z przeciwnikami swoich poglądów na poezję, ale zawsze to miłe.
Udało się, ale  zaraz też pojawił się mój nowy obowiązek.
Znacie to Prawo (Murphy`ego ?) które tak opisuje sytuacje w pracy : 
"Pokaż że coś potrafisz, od jutra stanie się to twoim obowiązkiem"
Jubilaci oczekiwali wierszyków. Przez cały rok z okazji każdych urodzin w węższej  grupie, pisałem wiersz o solenizancie. Drukowałem go na eleganckim papierze i podpisywałem.
Okazuje się, że młodych ludzi można zadziwić taką umiejętnością, czasem bardziej niż sprawnym scrollowaniem  telefonu. To drugie niestety też trzeba umieć, by nawiązać rozmowę na mniej więcej  podobnym poziomie.
Gdybym tak dostał taki temat do opracowania - Wpływ poezji na moje życie, było by o czym pisać.
Niestety nikt nie daje mi już tematów na wypracowania. Ostatni mój maturalny temat brzmiał :
"Uzasadnij, że spełniły się słowa poety - Ażeby z gruzów stolicy rósł żelbetonem socjalizm"
Po samym temacie widać że było to  prawie w wiekach biblijnych.
Pamiętam, że na tej maturze dwa razy dobierałem papier kancelaryjny, a gdy zabierali gotowe moje  wypracowanie  to wylewały się niego  hektolitry wody.
Dlaczego o tym piszę?
Otóż na koniec miesiąca odchodzi z pracy młoda dziewczyna która nie załapała się na wiersz z okazji urodzin. Niestety zbyt krótko pracowała.
Postanowiłem więc pożegnać ja w ten właśnie sposób. Imponuje mi to, że znowu nie zważając na mój wiek ( dzięki bogu) zostałem zaproszony na imprezę.
Spod pióra wyszedł mi taki kawałek jaki zamieszczam poniżej. Mam nadzieję, że jest przeciętnie grafomański i podpierający się (co było zamierzonym efektem)  Narodowym Wieszczem.

Wiersz o wierszach

czyli utwór inspirowany twórczością samego Juliusza Słowackiego
(podobnie pewnie jak u niego, po winie napisany)

 Niechaj mnie Iza o wiersze nie prosi

Choćby o krótkie, nawet wersów parę

No bo do banku Iza się przenosi

Tam tej  poezji będzie ponad miarę.

Szelest banknotów  liczonych  jak trzeba

Brzęk monet  niczym jasny piorun z nieba


I poczet królów co zdobi banknoty

I wielcy ludzie co na euro siedzą

Będą Ci snuć tej poezji  ćwierkoty

Bo jak to robić oni przecież wiedzą.

Nim koniec pracy radość Ci  rozświeci

Słuchaj, dziś  to są najlepsi poeci 


Jeszcze tylko subtelny podpis i jestem gotów na to pożegnanie.
A jest ono po pracy i bez samochodu. Pewnie będzie przy winie, a wtedy wyjdzie szydło z worka,
bo jak mawiali już starożytni -  "In vino veritas, in aqua sanitas"
Ta łacińska sentencja znaczy - "w winie prawda, w wodzie zdrowie".
Czegóż mi tak naprawdę bardziej potrzeba?
Zdrowia czy prawdy ?







7 komentarzy:

  1. to stare pokolenie powinno mieć koszulki z napisem "uwaga, mobber", a Ty może "uwaga, poeta"
    kurde, o mnie naprawdę gadali "ta blogerka"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak relikwię traktuję umowę z pewnym wydawnictwem na wykorzystanie kilku tekstów z bloga. Wyraźnie tam określono mnie jako - artystę, a mojego bloga jako - dzieło. Myślę czasem o tym dla poprawy samopoczucia w chwilach zwątpienia.

      Usuń
  2. Ja jednak myślę, że to nie wiersze ani motocykl, a osobisty urok, są powodem Twojej towarzyskiej atrakcyjności:) Talent literacki podziwiam i życzę jeszcze wielu sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu się boję. Co będzie jak się okaże że tracę przy bliższym poznaniu ?

      Usuń
  3. Pierwszy wers Twojego wierszyka, bardziej do Słowackiego niż Mickiewiczem nawiązuje("W pamiętniku Zofii Bobrówny"). Także poznałam trud pisania wierszowanych tekstów, z tą różnicą, że moje były zamawiane dla pary młodej z okazji kolejnych ślubów w rodzinie. Niestety zbyt późno odkryła atrakcyjność Twojego bloga i wcześniejszych wierszy nie poznałam. Ten bardzo zgrabnie napisany, na pewno będzie miłą pamiątką, jeżeli jeszcze dodasz specjalny papier i autograf, to będzie pełnia szczęścia. Pozdrawiam serdecznie Iwona Zmyślona, żałując jednocześnie, że mnie nie trafił się taki partner życiowy, który sprezentowałby mi tomik moich wierszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję po stokroć za zwrócenie uwagi. Poprawiam już na blogu i w wierszyku dla Izy bo to dopiero na koniec miesiąca. Dzięki Tobie uniknę kompromitacji. Uwierzysz, że myślałem Słowacki, a napisałem Mickiewicz. Sugestia spowodowany pewnie tym winem, po lekturze książki S. Kopra "Alkohol i muzy" Wódka w życiu polskich artystów

      Usuń
  4. Cześć Antoni. Siedząc na plaży w ukochanej Ustce i czytając Twoje wspomnienia o przygodach ze słowem rymowanym, przypomnialem sobie, że równo 25 lat temu siedząc w tym samym miejscu i będąc na wiadomym zakręcie życiowym odpisałem na standartowe pytanie kolegi: co słychać, następujaco

    Nad błękitnym Bałtykiem
    Po setce i rybce
    Rękę trzymam dyskretnie
    Na wilgotnej ...ce
    Słońce świeci pięknie
    Wietrzyk cieply wieje
    Przyjemnie posluchać
    Jak się dziewczę śmieje
    Słońce dalej świeci
    Wietrzyk dalej dmucha
    A ja sobie myślę:
    Fajnie by poruchać

    Pozdrawiam JerryW_54


    OdpowiedzUsuń