I tu z pomocą przyszedł mi Antoni Relski który prawie 13 lat temu napisał tekst który pozwolę sobie tutaj przypomnieć. Jeżeli zaś ktoś woli oryginalny wpis to poniżej jest link dla tych co lubią odwiedzać archiwa O rozmowie z kobietami według .
Prawdę powiedziawszy informacją tą zostałem zaskoczony, sam mając na koncie krótsze i dłuższe okresy zaniechania, żeby o samej abstynencji nie wspominać.
No cóż, świat zadziwia mnie nieustannie.
Jeżeli życie nie funduje nam problemów trzeba więc te problemy samemu sobie wymyślać. Przecież to dla dobra związku. I najważniejsze trzeba ze sobą rozmawiać, bo rozmowy są zawsze twórcze.
Ostatnio wybrałem się na zakupy. To nie jest żadna nadzwyczajna informacja, gdyż od ponad trzech lat to właśnie ja dokonuję wszelkich zakupów do domu. Trzymam żelazną ręką domowy budżet, co powoduje starcia i konflikty rodzinne. Kiedyś przy okazji rodzinnych konfliktów na tle oszczędności, próbowałem policzyć tak zwane szable, czyli moich sojuszników. Okazało się, że mogę podsumować to popularną historycznie kwestią – jeden przeciwko wszystkim. Rambo też sam zmagał się z przeważającą potęgą bez względu czy był to wietnamski czy radziecki komunista.
Przyjmuję więc na klatę te wszystkie konflikty, wojenki i zwykłe zaczepki, ponieważ mam świadomość, że racja jest po mojej stronie.
Moja racja, to słuszna racja, a nawet jak ktoś inny ma rację to moja racja jest mojsza. (Dzień Świra)
Zawsze uważałem, że wydawać można tylko kwoty do wysokości posiadanych na koncie środków. A to i tak jest niespecjalnie bezpieczne. Czasami jednak rodzina, która z pewnością oglądała film „Rozmowy kontrolowane”, wydaje się być pod mocno jego wpływem. Jest tam taka scena, kiedy siedzący w barakowozie pracownicy piją sobie beztrosko wiśniówkę.
- Wiśnia jest wiśnia – podkreśla ze znawstwem jeden, drugi zaś sylabizuje hasło zdobiące obskurne hale - Tyle podzielimy ile wytworzymy.
Po chwili zaś dodaje - A jak ich Solidarność za łeb weźmie, to podzielimy tyle ile zdecydujemy, albo nawet więcej.
O! „albo nawet więcej” to rodzinnie ulubione hasło.
Teraz pewnie część Pań powie - o mój stary też jest takim sknerą.
A może to nie sknerstwo, ale podstawowa umiejętność dodawania i odejmowania na poziomie podstawówki?
Nie rozważając tego dylematu, biorę ze stołu karteczkę. Pod koniec miesiąca, cienkim ołówkiem skreślam te mniej potrzebne produkty. To się kiedyś nazywało gospodarowanie z ołówkiem w ręku. Specjalne kursy prowadziły oddziały Praktycznej Pani i Koła Gospodyń Wiejskich.
Teraz Koła Gospodyń Wiejskich zajmują się komponowaniem piosenek w stylu niezapomnianego koko koko… A może już zapomnianego?
W każdym bądź razie, korzystając z dobrodziejstwa początku miesiąca, robiłem zakupy według sporządzonej listy. Koszyk wypełniał się, a na trzymanej kartce coraz więcej ptaszków świadczyło o odszukaniu produktu na regałach hali handlowej. To sztuka, bo co rusz zmieniają tu ułożenie produktów. Na mnie nie działają te sztuczki i nie kupię powyżej zapisanej kartki. Chodzę natomiast po sklepie wyrzucając z siebie stek wyzwisk pod adresem pracowników marketingu, którzy uważają, że wkur..ony facet kupi więcej.
Oświadczam - Nie kupi !
Jeszcze kasa, torby, auto i do domu.
Telefonicznie zmusiłem Młodszego do bezinteresownej pomocy i po chwili dwie duże torby i dwie zgrzewki wody znalazły się na trzecim piętrze.
Żona wjechała do kuchni i rozkładała towar w niższej połowie szafek, lodówce i w szafie przedpokojowej spełniającej funkcję spiżarni.
Kiedy doszło do serków w ilości sztuk pięć, przeznaczonych na sernik z serków homo, żona spojrzała na opakowanie i odczytując napis - serek naturalny o smaku śmietankowym - spytała:
- A nie było waniliowych?
- Były ale chciałaś śmietankowe. Łaziłem po stoisku w te i nazad, bo wszędzie były serki naturalne, a tylko na tym ktoś mądrze napisał serek naturalny o smaku śmietankowym.
- Chciałam waniliowe – odpowiedziała zdecydowanie
- Golono, strzyżono – pomyślałem niemal natychmiast. Trochę pośpieszyłem się z wyrzuceniem kartki za zakupy. Nie wyrzucam jej zaraz na parkingu, przed sklepem lecz przynoszę do domu. Czasem zdarza się, że zaświadczy ona o mojej niewinności. Lepiej powiedzieć - o mojej racji - bo to ma zdecydowanie inny wydźwięk. Z doświadczenia w różnych dziedzinach życia wiem jednak, że udowadnianie swoich racji poza sądem, zwykle się nie opłaca. Niestety jest jeszcze męska ambicja, która nie kalkuluje co się opłaca, a co nie.
Rzuciłem się do kosza na śmieci. Szybko przebiłem się przez stertę kartonowych i foliowych opakowań i zrządzeniem losu natrafiłem na papierową kuleczkę. Rozłożyłem ją ostrożnie, odnalazłem pozycję i spytałem - co tutaj jest napisane?
- Śmietankowe – przyznała żona, zaraz jednak dodała - ale jak pisałam to myślałam waniliowe.
- Wybacz, jak mogę odczytać w sklepie masło i zastanawiać się - co żona miała na myśli pisząc masło?
- Odwróciłem się przezornie i szybko wyszedłem z kuchni, bo pewnie zegnał mnie wywalony język, którego w sposób charakterystyczny dla małych dziewczynek używa czasami moja ukochana żona.
Sernik wyszedł jak trzeba, pomimo rozbieżności między myślą a czynem.
Po latach wspólnego życia coraz mniej rzeczy jest w stanie mnie zdziwić, chociaż przewrotnie czasami mówię do Niej – Z biegiem lat zadziwiasz mnie coraz bardziej.
Swoją drogą to tak do końca nie potrafię zdecydować się, czy opowiadam się za pierwszą czy drugą wersją o zadziwianiu"
Faceci mają inne priorytety zakupowe
Czy ewoluowałem przez te lata?
No tak, teraz nie muszę targać zakupów na trzecie piętro, mieszkamy przecież na parterze.
To dobrze, bo nie miałbym kogo wzywać na pomoc. Dzieci już z nami nie mieszkają.
Ja dalej robię zakupy przy czym na tę chwilę mam już w tym piętnastoletnie doświadczenie. Byle promocją dalej mnie nie zachęcą i w dalszym ciągu biorę przygotowaną kartkę odkreślając wrzucony do koszyka produkt. Czasami decyduję się na jakaś ekstrawagancję ponieważ na starość facetom spada poziom testosteronu i stają się bardziej ludzcy w decyzjach i zachowaniu, choć niektórzy uważają, że z wiekiem cipieją. Niech im będzie.
O rozmowie z kobietami, według Antoniego 8 października 2012
"Ponoć konflikty wpływają ożywczo na każdy długoletni związek. W zasadzie to działają na każdy związek, a w tym dojrzałym pokazują partnerowi, że zależy nam dalej na tym układzie i jak to się mówi nie położyliśmy jeszcze na wszystkim lagi. Psychologowie i seksuolodzy piszą dodatkowo, że godzenie się po takim konflikcie, prowadzi do spontanicznego i udanego seksu. Seks jest ponoć w związku bardzo ważny, jak twierdzi cytowany całkiem niedawno profesor Lew Starowicz - już dwutygodniowa abstynencja seksualna prowadzi do osłabienia związku.Prawdę powiedziawszy informacją tą zostałem zaskoczony, sam mając na koncie krótsze i dłuższe okresy zaniechania, żeby o samej abstynencji nie wspominać.
No cóż, świat zadziwia mnie nieustannie.
Jeżeli życie nie funduje nam problemów trzeba więc te problemy samemu sobie wymyślać. Przecież to dla dobra związku. I najważniejsze trzeba ze sobą rozmawiać, bo rozmowy są zawsze twórcze.
Ostatnio wybrałem się na zakupy. To nie jest żadna nadzwyczajna informacja, gdyż od ponad trzech lat to właśnie ja dokonuję wszelkich zakupów do domu. Trzymam żelazną ręką domowy budżet, co powoduje starcia i konflikty rodzinne. Kiedyś przy okazji rodzinnych konfliktów na tle oszczędności, próbowałem policzyć tak zwane szable, czyli moich sojuszników. Okazało się, że mogę podsumować to popularną historycznie kwestią – jeden przeciwko wszystkim. Rambo też sam zmagał się z przeważającą potęgą bez względu czy był to wietnamski czy radziecki komunista.
Przyjmuję więc na klatę te wszystkie konflikty, wojenki i zwykłe zaczepki, ponieważ mam świadomość, że racja jest po mojej stronie.
Moja racja, to słuszna racja, a nawet jak ktoś inny ma rację to moja racja jest mojsza. (Dzień Świra)
Zawsze uważałem, że wydawać można tylko kwoty do wysokości posiadanych na koncie środków. A to i tak jest niespecjalnie bezpieczne. Czasami jednak rodzina, która z pewnością oglądała film „Rozmowy kontrolowane”, wydaje się być pod mocno jego wpływem. Jest tam taka scena, kiedy siedzący w barakowozie pracownicy piją sobie beztrosko wiśniówkę.
- Wiśnia jest wiśnia – podkreśla ze znawstwem jeden, drugi zaś sylabizuje hasło zdobiące obskurne hale - Tyle podzielimy ile wytworzymy.
Po chwili zaś dodaje - A jak ich Solidarność za łeb weźmie, to podzielimy tyle ile zdecydujemy, albo nawet więcej.
O! „albo nawet więcej” to rodzinnie ulubione hasło.
Teraz pewnie część Pań powie - o mój stary też jest takim sknerą.
A może to nie sknerstwo, ale podstawowa umiejętność dodawania i odejmowania na poziomie podstawówki?
Nie rozważając tego dylematu, biorę ze stołu karteczkę. Pod koniec miesiąca, cienkim ołówkiem skreślam te mniej potrzebne produkty. To się kiedyś nazywało gospodarowanie z ołówkiem w ręku. Specjalne kursy prowadziły oddziały Praktycznej Pani i Koła Gospodyń Wiejskich.
Teraz Koła Gospodyń Wiejskich zajmują się komponowaniem piosenek w stylu niezapomnianego koko koko… A może już zapomnianego?
W każdym bądź razie, korzystając z dobrodziejstwa początku miesiąca, robiłem zakupy według sporządzonej listy. Koszyk wypełniał się, a na trzymanej kartce coraz więcej ptaszków świadczyło o odszukaniu produktu na regałach hali handlowej. To sztuka, bo co rusz zmieniają tu ułożenie produktów. Na mnie nie działają te sztuczki i nie kupię powyżej zapisanej kartki. Chodzę natomiast po sklepie wyrzucając z siebie stek wyzwisk pod adresem pracowników marketingu, którzy uważają, że wkur..ony facet kupi więcej.
Oświadczam - Nie kupi !
Jeszcze kasa, torby, auto i do domu.
Telefonicznie zmusiłem Młodszego do bezinteresownej pomocy i po chwili dwie duże torby i dwie zgrzewki wody znalazły się na trzecim piętrze.
Żona wjechała do kuchni i rozkładała towar w niższej połowie szafek, lodówce i w szafie przedpokojowej spełniającej funkcję spiżarni.
Kiedy doszło do serków w ilości sztuk pięć, przeznaczonych na sernik z serków homo, żona spojrzała na opakowanie i odczytując napis - serek naturalny o smaku śmietankowym - spytała:
- A nie było waniliowych?
- Były ale chciałaś śmietankowe. Łaziłem po stoisku w te i nazad, bo wszędzie były serki naturalne, a tylko na tym ktoś mądrze napisał serek naturalny o smaku śmietankowym.
- Chciałam waniliowe – odpowiedziała zdecydowanie
- Golono, strzyżono – pomyślałem niemal natychmiast. Trochę pośpieszyłem się z wyrzuceniem kartki za zakupy. Nie wyrzucam jej zaraz na parkingu, przed sklepem lecz przynoszę do domu. Czasem zdarza się, że zaświadczy ona o mojej niewinności. Lepiej powiedzieć - o mojej racji - bo to ma zdecydowanie inny wydźwięk. Z doświadczenia w różnych dziedzinach życia wiem jednak, że udowadnianie swoich racji poza sądem, zwykle się nie opłaca. Niestety jest jeszcze męska ambicja, która nie kalkuluje co się opłaca, a co nie.
Rzuciłem się do kosza na śmieci. Szybko przebiłem się przez stertę kartonowych i foliowych opakowań i zrządzeniem losu natrafiłem na papierową kuleczkę. Rozłożyłem ją ostrożnie, odnalazłem pozycję i spytałem - co tutaj jest napisane?
- Śmietankowe – przyznała żona, zaraz jednak dodała - ale jak pisałam to myślałam waniliowe.
- Wybacz, jak mogę odczytać w sklepie masło i zastanawiać się - co żona miała na myśli pisząc masło?
- Odwróciłem się przezornie i szybko wyszedłem z kuchni, bo pewnie zegnał mnie wywalony język, którego w sposób charakterystyczny dla małych dziewczynek używa czasami moja ukochana żona.
Sernik wyszedł jak trzeba, pomimo rozbieżności między myślą a czynem.
Po latach wspólnego życia coraz mniej rzeczy jest w stanie mnie zdziwić, chociaż przewrotnie czasami mówię do Niej – Z biegiem lat zadziwiasz mnie coraz bardziej.
Swoją drogą to tak do końca nie potrafię zdecydować się, czy opowiadam się za pierwszą czy drugą wersją o zadziwianiu"
Faceci mają inne priorytety zakupowe
Czy ewoluowałem przez te lata?
No tak, teraz nie muszę targać zakupów na trzecie piętro, mieszkamy przecież na parterze.
To dobrze, bo nie miałbym kogo wzywać na pomoc. Dzieci już z nami nie mieszkają.
Ja dalej robię zakupy przy czym na tę chwilę mam już w tym piętnastoletnie doświadczenie. Byle promocją dalej mnie nie zachęcą i w dalszym ciągu biorę przygotowaną kartkę odkreślając wrzucony do koszyka produkt. Czasami decyduję się na jakaś ekstrawagancję ponieważ na starość facetom spada poziom testosteronu i stają się bardziej ludzcy w decyzjach i zachowaniu, choć niektórzy uważają, że z wiekiem cipieją. Niech im będzie.
Czasem żonę poniesie fantazja, a potem w domu okazuje się, że to ja błędnie odczytałem zapis.
Z wiekiem mózg płata nam figle. Wydaje mu się, że jest ekspertem i po dwóch czy trzech literach sam dopowiada odpowiednie słowo, czasami niewłaściwe. Staramy się by było z tego raczej kupę śmiechu niż emocji. Że w ten sposób unikam okazji do awantury, pogodzenia się i tak dalej?
No cóż, z wiekiem jestem coraz bliżej do stwierdzenia, że ten seks jest mocno przereklamowany.
Podkreślam - zbliżam się do stwierdzenia, póki co uważam jeszcze dzięki bogu co innego.
Kartkę z listą zakupów wyrzucam dopiero po uzyskaniu odpowiedzi na pytanie - Wszystko się zgadza?
To się nazywa doświadczenie.
Na koniec odpowiem na ewentualne pytanie, dlaczego akurat przypomniałem ten tekst?
Inspiracją dla mnie była statystyka bloga która pokazała mi, że w okresie pomiędzy trzecim a szóstym marca tego roku tekst ten przeczytało 28 osób. Czyżby ktoś szukał tu jakiejś inspiracji przed Świętem Kobiet?
Inspiracją dla mnie była statystyka bloga która pokazała mi, że w okresie pomiędzy trzecim a szóstym marca tego roku tekst ten przeczytało 28 osób. Czyżby ktoś szukał tu jakiejś inspiracji przed Świętem Kobiet?
Bywa, że wybiorę się na zakupy sam - gdy Koleżankę Małżonkę złoży grypa, lub coś podobnego. Zawsze proszę wtedy o listę zakupów i nigdy nie mogę odcyfrować, co ona tam naskrobała. Pamiętam, jak kiedyś w Google szukałem, co to są bonciuki.
OdpowiedzUsuńMam już doświadczenie w odczytywaniu listy zakupów, a i tak w piątek rano przy kawie pośniadaniu czytam tę listę i na gorąco wyjaśniam niejasności.
UsuńChciałeś kobietę zrozumieć? Człowieku, masz świadomość, na co się porwałeś?! 😀
OdpowiedzUsuńNie, nie. Znam to powiedzenie, że dla trwałości związku kobieta powinna kochać i zrozumieć męża, natomiast mąż powinien ją kochać ale w żadnym razie nie powinien starać się kobiety zrozumieć.
UsuńNie ma wyjścia, kobiety nie zmienisz - jak to powiedział Andrzej Poniedzielski - możesz zmienić kobietę, ale to niczego nie zmieni.
Tak jest, uwielbiam to stwierdzenie 😅
UsuńCześć Antoni. Z sentymentem i prawdziwą przyjemnością wróciłem do Twojego tekstu z 2012 roku w którym to dałem następujący komentarz:
OdpowiedzUsuń>...hmmm, kiedyś byłem szczodry i rozrzutny. Teraz też taki jestem, tylko już nie mam co rozrzucać.
I coraz częściej wydaje mi się, że moja Pani uważa mnie za sknerę. Ot życie<.
A ty mi odpisałeś:
>Może po prostu już wszystko rozrzuciłeś. Teraz siadasz i czekasz na efekty. Od razu pozbawię Cię złudzeń, nie licz na wdzięczność.
I jakie z tego wnioski po latach.
1. Rzeczywiście byłem wtedy w paskudnej sytuacji materialnej, co moja obecna żona a naonczas partnerka złośliwie i bezwzględnie wykorzystywała w celu pognębienia mnie w tradycyjnej wojnie damsko męskiej.
2. Musiałem ją jednak kochać jeżeli to wytrzymałem.
3. Teraz ona musi mnie kochać bo role się odwróciły (materialne, bo ja nie jestem złośliwy i nie zamierzam tego wykorzystywać)
4. Wniosek najważniejszy. I wtedy i teraz fajnie i ciekawie komentujesz otaczający nas świat. I życzę Ci utrzymania tej formy, bo fajnie się czyta :) Pozdrawiam JerryW_54
Przyjemnie czytać miłe słowa. Dziękuję
UsuńJa w święto Kobiet byłem chory i myślałem, że ominię mniie w tym roku kupowanie upominków. Nic bardziej mylnego! Tak mnie wysterowały Kochane Zołzy, że trzeba było coś kupić już po terminie.
OdpowiedzUsuńJa załatwiłem to w przeddzień bo 8 wypadał w sobotę. Z naręczem kwiatów odwiedziłem wszystkie koleżanki z pracy. Były mile zaskoczone. Lubię dawać kwiaty i jak to śpiewał Bogdan Łazuka - Mam ten gest.
UsuńTen drogowskaz jest świetny.
OdpowiedzUsuńŻycie tworzy najlepsze sytuacje
Usuń