Dosyć tego świętowania. Nie przejadłem się w trakcie, nie nadużyłem alkoholu. Od 10 lat nie pijam alkoholi mocnych, ale i wina sobie ukróciłem, bo ileż można ?
Lodówka w zwyczajowej normie. Nic ze świątecznych zakupów nie wylądowało w koszu, bowiem zakupy były przemyślane. Pozostaje zdemontować oświetlenie przed domem i choinkę wewnątrz. Tak prawdę powiedziawszy to dopiero dwa dni temu sypnęło trochę śniegiem i zasłoniło kable doprowadzające prąd do lampek na jałowcu. Śnieg i kolorowe światełka stworzyły przyjemne dla oka zestawienie, typowe dla atmosfery świąt. Tylko dlaczego dopiero kilka dni po wspomnianych świętach? Oj tam, oj tam. Ileż to razy kupowałem T-shirty z wyprzedaży, bo cena byłą znośna. Powiedzmy, że dostałem tę iluminację z wyprzedaży. Fakt ten nie powinien stanowić dla mnie problemu i blokować radości jak nie stanowi w noszeniu ubrań z wyprzedaży.
*
Przełom roku to dodatkowy zysk dla wszelkiego rodzaju wróżek i etatowych twórców horoskopów. Na końcu mojego wieku jaki osiągnę w w tym roku ( jak Bóg da) stoi jak byk 7. Siódemka to ponoć szczęśliwa cyfra.
Nie jestem przesądny, nie mam więc swoich ulubionych jak i pechowych cyfr czy liczb. Co będzie to będzie.
*
Przełom roku to dodatkowy zysk dla wszelkiego rodzaju wróżek i etatowych twórców horoskopów. Na końcu mojego wieku jaki osiągnę w w tym roku ( jak Bóg da) stoi jak byk 7. Siódemka to ponoć szczęśliwa cyfra.
Nie jestem przesądny, nie mam więc swoich ulubionych jak i pechowych cyfr czy liczb. Co będzie to będzie.
Musi być. Właśnie zakwitł nam grubosz. Zdarzyło się to w naszym domu po raz pierwszy.
*
Wczoraj kupiłem w gruzińskiej piekarni lawasz, do tego ciabattę na zakwasie i pszenno-żytni chleb z czarnuszką. To zakupy pieczywa na cały tydzień.
Wystarczy i do wina i do życia.
Od 20 lat przynajmniej, jem na śniadanie biały ser, taki półtłusty klinek. Zawasze z solą, a do tego dorzucam od lat cebulkę, rzodkiewkę, ogórka i pomidorka koktajlowego. Uzupełniam to grzankami z jasnego pieczywa. Do tego dżem własnej roboty ( no może roboty własnej żony aby było precyzyjnie) i jest jak trzeba. Sam się nawet nad tym zastanawiałem - dlaczego to mi się nie nudzi?
Zmianę mam dwa razy w roku, w pierwszy dzień świąt jednych i drugich. W drugi dzień świąt wracam już do tradycyjnego menu.
*
Coś się pierdzieli w Blogspocie. Wchodzę, loguję się i pojawia mi się pulpit. Mogę napisać nowy tekst, mogę podejrzeć statystykę. Mogę w końcu wyświetlić blog i tu pojawia się zdziwienie ponieważ przy oglądania własnego i cudzego bloga jestem już niezalogowany. Powoduje to, że komentarze piszę jako anonimowy i to połowa problemu. Program prosi o zalogowanie co mi się nie udaje. Nie zawsze też mogę opublikować komentarz jako anonimowy. Po kilku godzinach lub następnego dnia wszystko wraca do normy, by spinkolić się w każdym innym dowolnym momencie. Ponieważ staram się prowadzić higieniczne życie, nie irytuję się tym, a jedynie zwlekam z odpowiedzą na komentarz. Dlatego też czasami nie mam mnie na zaprzyjaźnionych blogach.
Mój problem z blogiem nie znajduje zrozumienia, a jedynie zdziwienie u osób sporadycznie korzystających z Internetu. Być może system AI w ten sposób panuje nad moim ewentualnym uzależnieniem. Po prostu, powstała sytuacja prowadzi do zniechęcenia i zamknięcie pokrywy laptopa.
*
O roli dużych liter w rozumieniu tekstu napisano pewnie sporo.
W mediach pojawiła się ważna informacja - Rodowicz jest starsza niż węgiel.
Podziałało na wyobraźnię .Zaraz przypomniałem sobie na jaki okres datowane jest powstawanie węgla,.
Ho, ho, ho zakrzyknąłem jak Mikołaj. Dopiero potem skojarzyłem, że słowo węgiel zostało napisane z dużej litery i z pewnością nie z szacunku dla czarnego złota Śląska jak kiedyś pisano. To ważna informacja.. Po prostu z okazji wspólnego występu Maryli Rodowicz i Roxy Wegiel w sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy na temat wieku piosenkarki. Przecież 79 to znowu nie tak dużo. Podziwiam inteligencję i poczucie humoru części naszych rodaków, którzy mają takie zabawne skojarzenia.
Wiek pani Rodowicz to w końcu nie jest jeszcze żaden sukces. Sława Przybylska ma 92 lata i coś tam jeszcze zaśpiewa. Nie tylko coś tam... Sława Przybylska wciąż koncertuje, gromadząc pełne sale. Niedawno wydała też nową płytę z największymi przebojami, a jesienią ukazał się premierowy singiel "Tańcząca brzoza", do którego muzykę napisał Janusz Tylman.
Wczoraj kupiłem w gruzińskiej piekarni lawasz, do tego ciabattę na zakwasie i pszenno-żytni chleb z czarnuszką. To zakupy pieczywa na cały tydzień.
Wystarczy i do wina i do życia.
Od 20 lat przynajmniej, jem na śniadanie biały ser, taki półtłusty klinek. Zawasze z solą, a do tego dorzucam od lat cebulkę, rzodkiewkę, ogórka i pomidorka koktajlowego. Uzupełniam to grzankami z jasnego pieczywa. Do tego dżem własnej roboty ( no może roboty własnej żony aby było precyzyjnie) i jest jak trzeba. Sam się nawet nad tym zastanawiałem - dlaczego to mi się nie nudzi?
Zmianę mam dwa razy w roku, w pierwszy dzień świąt jednych i drugich. W drugi dzień świąt wracam już do tradycyjnego menu.
*
Coś się pierdzieli w Blogspocie. Wchodzę, loguję się i pojawia mi się pulpit. Mogę napisać nowy tekst, mogę podejrzeć statystykę. Mogę w końcu wyświetlić blog i tu pojawia się zdziwienie ponieważ przy oglądania własnego i cudzego bloga jestem już niezalogowany. Powoduje to, że komentarze piszę jako anonimowy i to połowa problemu. Program prosi o zalogowanie co mi się nie udaje. Nie zawsze też mogę opublikować komentarz jako anonimowy. Po kilku godzinach lub następnego dnia wszystko wraca do normy, by spinkolić się w każdym innym dowolnym momencie. Ponieważ staram się prowadzić higieniczne życie, nie irytuję się tym, a jedynie zwlekam z odpowiedzą na komentarz. Dlatego też czasami nie mam mnie na zaprzyjaźnionych blogach.
Mój problem z blogiem nie znajduje zrozumienia, a jedynie zdziwienie u osób sporadycznie korzystających z Internetu. Być może system AI w ten sposób panuje nad moim ewentualnym uzależnieniem. Po prostu, powstała sytuacja prowadzi do zniechęcenia i zamknięcie pokrywy laptopa.
*
O roli dużych liter w rozumieniu tekstu napisano pewnie sporo.
W mediach pojawiła się ważna informacja - Rodowicz jest starsza niż węgiel.
Podziałało na wyobraźnię .Zaraz przypomniałem sobie na jaki okres datowane jest powstawanie węgla,.
Ho, ho, ho zakrzyknąłem jak Mikołaj. Dopiero potem skojarzyłem, że słowo węgiel zostało napisane z dużej litery i z pewnością nie z szacunku dla czarnego złota Śląska jak kiedyś pisano. To ważna informacja.. Po prostu z okazji wspólnego występu Maryli Rodowicz i Roxy Wegiel w sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy na temat wieku piosenkarki. Przecież 79 to znowu nie tak dużo. Podziwiam inteligencję i poczucie humoru części naszych rodaków, którzy mają takie zabawne skojarzenia.
Wiek pani Rodowicz to w końcu nie jest jeszcze żaden sukces. Sława Przybylska ma 92 lata i coś tam jeszcze zaśpiewa. Nie tylko coś tam... Sława Przybylska wciąż koncertuje, gromadząc pełne sale. Niedawno wydała też nową płytę z największymi przebojami, a jesienią ukazał się premierowy singiel "Tańcząca brzoza", do którego muzykę napisał Janusz Tylman.
Mieczysław Fogg dożył koncertując 89 lat.
Wszyscy zapewne znają stary dowcip o tym, jak archeologowie wykopali w Egipcie sarkofag z mumią faraona. Otworzyli go, odwinęli mumię z bandaży, a ona patrząc na nich szeroko otwartymi oczami przemówiła nagle. - A ten Fogg jeszcze śpiewa?
I tylko w ZUS-ie słychać płacz i zgrzytanie zębów. A może nie bardzo bo w końcu co rusz któryś z artystów rozbijających się w młodości wypasionym autem za miliony, płacze, że otrzymuje głodową emeryturę i musi pracować do śmierci.
*
W radio słyszałem jak jakiś emeryt pochwalił się, że w starym roku przeczytał 104 książki. Podziwiam i współczuję. On oprócz czytania nie ma nic innego. Wynika to z prostego wyliczenia 3,5 dnia na jedną książkę. Pytanie jest takie - Czy to były grube książki.
Co do dużych lu jak kto woli grubych książek to przeczytałem tak 1/3 Ksiąg Jakubowych, a to w końcu super tomisko. Potem coś mi wypadło, przyszedł sezon na ogród i pouciekały mi wątki. Wiem, że muszę zaczynać od początku jak chcę wiedzieć co było w środku. Jakoś tak walczę ze sobą bo to nie jest najłatwiejsza lektura. Póki co czytam biografię Leśmiana. Powoli ponieważ autor to szczególarz.
A propos grubych rzeczy. Ma też swój priorytet jeśli idzie o ulubione małe rzeczy. Sam też klasyfikuję co jest a co nie jest rzeczą małą.
*
Otrzymałem paczkę i rozpocząłem wojnę W paczce znajdował się elektroniczny odstraszacz kun i innych gryzoni.
Ta bezczelna kuna rozwaliła mi ostatnio cały worek z plastikami rozsypując śmieci wokół . Dodatkowo poszarpała izolację klapy silnika, jakby sama chciała mnie sprowokować. Pasta na kuny już nie działa, a więc wchodzimy w elektronikę.
Coś mnie ta żywina jak to się kiedyś mówiło zaatakowała tej zimy. Takie jest prawo buszu, ja to rozumiem, ale się nie poddaję.
Wszyscy zapewne znają stary dowcip o tym, jak archeologowie wykopali w Egipcie sarkofag z mumią faraona. Otworzyli go, odwinęli mumię z bandaży, a ona patrząc na nich szeroko otwartymi oczami przemówiła nagle. - A ten Fogg jeszcze śpiewa?
I tylko w ZUS-ie słychać płacz i zgrzytanie zębów. A może nie bardzo bo w końcu co rusz któryś z artystów rozbijających się w młodości wypasionym autem za miliony, płacze, że otrzymuje głodową emeryturę i musi pracować do śmierci.
*
W radio słyszałem jak jakiś emeryt pochwalił się, że w starym roku przeczytał 104 książki. Podziwiam i współczuję. On oprócz czytania nie ma nic innego. Wynika to z prostego wyliczenia 3,5 dnia na jedną książkę. Pytanie jest takie - Czy to były grube książki.
Co do dużych lu jak kto woli grubych książek to przeczytałem tak 1/3 Ksiąg Jakubowych, a to w końcu super tomisko. Potem coś mi wypadło, przyszedł sezon na ogród i pouciekały mi wątki. Wiem, że muszę zaczynać od początku jak chcę wiedzieć co było w środku. Jakoś tak walczę ze sobą bo to nie jest najłatwiejsza lektura. Póki co czytam biografię Leśmiana. Powoli ponieważ autor to szczególarz.
A propos grubych rzeczy. Ma też swój priorytet jeśli idzie o ulubione małe rzeczy. Sam też klasyfikuję co jest a co nie jest rzeczą małą.
*
Otrzymałem paczkę i rozpocząłem wojnę W paczce znajdował się elektroniczny odstraszacz kun i innych gryzoni.
Ta bezczelna kuna rozwaliła mi ostatnio cały worek z plastikami rozsypując śmieci wokół . Dodatkowo poszarpała izolację klapy silnika, jakby sama chciała mnie sprowokować. Pasta na kuny już nie działa, a więc wchodzimy w elektronikę.
Coś mnie ta żywina jak to się kiedyś mówiło zaatakowała tej zimy. Takie jest prawo buszu, ja to rozumiem, ale się nie poddaję.
Przy okazji śniegu napełniłem karmnik, ale ptaszki jakieś wybredne i ziarna nie schodzą tak jak w zeszłym roku. Jedynie sierpówki tradycyjnie podchodzą rankiem do okna i pukają w szybę, abym dosypał. Zaglądam a tam pełno żarcia czyli fałszywy alarm.
Myślę, że pogoda jest taka iż ptaki dają radę i nie idą na łatwiznę
*
Kiedy spada temperatura automat otwierający bramę zaczyna szwankować. Staję więc i swoim męskim ramieniem wspomagam siłowniki w obu skrzydłach, a przynajmniej w jednym.
Fachowiec powiedział mi szczerze, że nie opłaca mu się podjeżdżać do takiej głupoty. Wskazał mi jednak sposób ratowania napędu. Zgodnie z jego radą kupiłem dwa specyfiki znanej firmy to jest olej penetrujący i smar półpłynny za prawię stówę i zabrałem się do roboty.
Ponieważ siłowniki znajdują się dość nisko, a trzeba było je nasmarować od dołu, musiałem się schylić mocno i tak samo mocno wygiąć głowę. Gdyby to było lato i nie padał deszcz z pewnością położyłbym się na bruku, ale zima w deszczu z pewnością nie.
Myślę, że pogoda jest taka iż ptaki dają radę i nie idą na łatwiznę
*
Kiedy spada temperatura automat otwierający bramę zaczyna szwankować. Staję więc i swoim męskim ramieniem wspomagam siłowniki w obu skrzydłach, a przynajmniej w jednym.
Fachowiec powiedział mi szczerze, że nie opłaca mu się podjeżdżać do takiej głupoty. Wskazał mi jednak sposób ratowania napędu. Zgodnie z jego radą kupiłem dwa specyfiki znanej firmy to jest olej penetrujący i smar półpłynny za prawię stówę i zabrałem się do roboty.
Ponieważ siłowniki znajdują się dość nisko, a trzeba było je nasmarować od dołu, musiałem się schylić mocno i tak samo mocno wygiąć głowę. Gdyby to było lato i nie padał deszcz z pewnością położyłbym się na bruku, ale zima w deszczu z pewnością nie.
Chyba w ferworze prac posunąłem się powyżej ograniczeń jakie wyznaczył mi kręgosłup.
Było to do przewidzenia, a jednak poczułem się zdziwiony efektami. Szyja dowalał mi tak że miałem nieprzespaną nockę.
Było to do przewidzenia, a jednak poczułem się zdziwiony efektami. Szyja dowalał mi tak że miałem nieprzespaną nockę.
Jak tu żyć gdy rehabilitację tej szyi zaczynam dopiero 25 sierpnia.
Powoli ogranicza się moja aktywność w remontowaniu, burzeniu i budowaniu.
Niby taka kolej rzeczy, a smutno.
Powoli ogranicza się moja aktywność w remontowaniu, burzeniu i budowaniu.
Niby taka kolej rzeczy, a smutno.
104 książki - sporo siedzenia. Jest to do osiągnięcia, gdy jest się np. w szpitalu na pełen etat. Oczywiście, byłoby super, gdybym czytała w takim tempie (to by oznaczało, że wygrzebię się spod sterty książek do przeczytania za 5 lat) z drugiej strony, można też słuchać książki audio - kłania się robienie na drutach ;)
OdpowiedzUsuńChociaż ma podzielną uwagę to książki mnie wyłączają. Nie potrafię też przeczytać paru stron i nazajutrz kolejne parę. Jak coś robię to całym sobą. Podziwiam moją żonę ponieważ po pierwsze dużo czyta, a po drugie potrafi tak po kilka kartek. Pozdrawiam
UsuńJeżeli mowa o blogspocie, to też wiecznie na blogach występuję jako anonim. Najgorzej jest wtedy, kiedy każą logować się przez Google, bo w żaden sposób nie potrafię tego zrobić i zirytowana zamykam laptop. Przerwałeś czytanie "Ksiąg Jakubowych" i nie wiesz kiedy do nich wrócisz. Ja już dwa razy podchodziłam do książki Michała Rusinka "Pypcie na języku" i choć nie jest gruba, to nie udaje mi się jej skończyć. W lutym też siódemkę będę miała na początku, bo kończę 70 lat. Choć nie przywiązuję szczególnego znaczenia do liczb, to siódemkę zawsze uważałam za szczęśliwą(podobnie jak jej wielokrotność). Wątpliwe żebym osiągnęła wiek, któregoś ze wspomnianych artystów, ale ich emerytury i tak są większe niż przeciętnego Polaka. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKolejny raz zapomniałam się podpisać. Komentarz powyżej to od Iwony Zmyslonej.
UsuńSiódemka to póki co druga cyfra, ta pierwsza to nadal sześć, ale jak wiesz to szybko zleci. Powrót do Tokarczuk to taka forma postanowienia noworocznego. Niechby tylko zima przytrzymała.
UsuńNo dobra, przeczytałam:):):) Śpiewają, ale ja ich wolę już nie słuchać. Zresztą ani Przybylskiej, ani Fogga nie lubię.
OdpowiedzUsuńKuny są u siebie, samochód jest intruzem, albo miejscem na zagnieżdżenia takim samym, jak stodoła, szopa itp. Walcz, może odstraszysz, ale wydaje mi się, że raczej nie. Czytanie, tempo czytania czasem może zadziwić. Ja pożarłam "Księgi Jakubowe" w 4 dni, ale chora leżałam plackiem w łóżku. Zresztą treść jest tak interesująca, że nie potrafiłam się od niej oderwać.
U siebie napisałam- tu też napiszę- na odtrutkę biografii polecam "Wiszącą małpę" Juliusza Machulskiego.
Jeżeli wiekowi artyści sprawią swoim śpiewem komuś radość, to niech śpiewają. Jestem przeciwnikiem ejdżyzmu. Fogg to rzeczywiście nie mój klimat, ale Przybylska bardzo ładnie wykonywała piosenki Bułata Okudżawy takie jak „Wybaczcie piechocie", „Czarny kot", „Balonik", „Majster Grisza", „Arbat", „Piosenka o Mozarcie", Za to tylko ma u mnie dożywocie.
UsuńAle ja nie piszę, że mają nie śpiewać, tylko, że ja wolę już ich nie słuchać;):):) Nie przepadałam za wokalistami PRLu, no trudno, wolałam inne klimaty.
UsuńO, siódemka jest szczęśliwa? No to już mi lepiej:)) Będę czekać na kulminację tego szczęścia przy dwóch siódemkach!
OdpowiedzUsuńKiedyś tam , jeden z moich byłych szefów prosił aby służbowe rejestracje samochodów miały siódemki. Im więcej tym lepiej. Coś więć w tym chyba jest
UsuńCześć Antoni. Ja o świętach starałem się już zapomnieć, ale się nie dało, bo zaraz po nowym roku napadły nas wnuczki, (moje i twoje jak mówimy) zresztą stare już baby. Całe 6 szt i to prawie cały tydzień. Zapchaną włosami kanalizację już wyczyściłem, ale horror był. Otwieram jakieś drzwi a za nimi wnuczka albo i dwie, pukam do łazienki po raz szósty, a tam dalej wnuczki. Na szczęście już pojechały i zapanował błogi spokój. A tak naprawdę to one nas chyba kochają na swój sposób, jeżeli potrafią z nami tydzień wytrzymać. A my słuchając ich opowiadań o zdanych egzaminach i kłopotach sercowych (hmm sercowych) wspominamy dawne czasy i czujemy się młodsi . Brama też mi się nie domyka jak spadnie śnieg. Pod obciążeniem lekko się przechyla, bolec ustalający nie wchodzi podczas zamykania w otwór i automat cofa całe ustrojstwo o blisko metr. Trzeba będzie na wiosnę podregulować, a to niefajna robota bo konieczne jest odkręcanie tych wielkich i pewnie pordzewiałych śruby u podstawy. Kiedyś Ci pisałem, że kupiłem sobie czytnik do książek. Mówię o tym bo wspomniałeś o czytaniu Ksiąg Jakubowych. Ja właśnie czytam, co wcześniej bałem się to robić, bo pomyślałem, że taka wielka książka (ponad 900 stron) może być miejscami nudna i gdybym tak usnął w trakcie czytania, (czytam generalnie w łóżku przed snem) mogłaby mi wyrządzić szkodę padając na mój pysk. Ale nie jest nudna, jestem na 550. stronie. W moim samochodzie kuny zeżarły mi wygłuszenie maski i przegrody komory silnikowej już pierwszej zimy i wiosny. Odtworzyłem całe wygłuszenie przy pomocy samoprzylepnej, specjalistycznej gąbki kupionej na internecie i teraz mam spokój. To paskudztwo im nie smakuje i w aucie jest cicho. A jeżeli chodzi o numerologię wieku, to ta siódemka na drugiej pozycji jeszcze nie jest taka zła. Działa depresyjnie dopiero jak znajdzie się na pierwszej pozycji. Wiem coś o tym. Pozdrawiam i jeszcze raz życzę samych fajnych chwil w tym już miłościwie nam panującym roku 2025. Trzymaj się, JerryW_54
OdpowiedzUsuńPO zamontowaniu mocnego generatora ultradźwięków jakby jest lepiej, ale nie chwalę dnia przed zachodem słońca. A wnuczki kochają z pewnością, a my kochamy zdecydowanie. Wtedy wydaje mi się że życie jest pełniejsze. A te drobne niedogodności, co tam dla nas. Pozdrawiam
UsuńBeautiful post
OdpowiedzUsuńNie współczuj - w ubiegłym roku lipiec spędziłam na czytaniu DWÓCH książek DZIENNIE.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę kwitnącego grubosza!
Tak prawdę powiedziawszy to ja też, miałem to doświadczenie po raz pierwszy
UsuńAleż się u Ciebie dzieje, sama nie wiem co komentować. Więc po kolei. Ja już po dwóch siódemkach, w 77 roku egzystencji sporo ważnych spraw się u mnie działo, przeprowadzka, śluby Wnusia i Córci ( a co się dziwisz, właśnie w takiej kolejności), gołębnik dla dumania, nowa działka ku uciesze...
OdpowiedzUsuńMoje ulubione śniadania raczej na gorąco, omlety, jajecznice, grzanki ...
Niewątpliwie coś się pierdoli w Blogspocie, by się to nie skończyło jak z blogami w Onecie, przepadły w niebycie.
Rodowicz jest nie tylko starsza niż Węgiel ( co oczywiste jest) ale i dla mnie lepsza.
Książki czytam namiętnie, bramy nie mam więc to byłoby na tyle. Pozdrawiam Krakusa