No więc jestem w miarę wiernym czytelnikiem Wysokich obcasów i paru innych stron z żeńskimi tytułami jak Polki itp. Z potrzeby znalezienia sedna czytam artykuły o kłopotach małżeńskich po latach, o wymianie na nowszy model, o tym jak mijają wspólne lata kiedy ludzie stają się dla siebie coraz bardziej obcy. O tym, że sex już nie smakuje jak ten kiedyś, a nawet wcale go nie ma. Pożądanie się wypaliło, a na tę gębę która była najukochańszą kiedyś twarzą nie można wprost patrzeć.
Czytam i analizuję, co mogło pójść nie tak? Gdzie jestem zadając sobie pytanie - co zrobić aby nie popełnić cudzych błędów ? Jak ewoluując wraz z wiekiem doprowadzić maszynę zwaną małżeństwem do lotniska bez zbytnich turbulencji po drodze.
Napisałem bez zbytnich, bo turbulencji jako takich nie da się niestety uniknąć. Nie wierzę w te bezkonfliktowe, bo znaczy to, że jedno z uczestników takiego związku jest totalnie bez charakteru i całkowicie uległe decyzjom drugiej osoby.
Jeżeli jednak obojgu to odpowiada to czemu nie, ja skupiam się raczej na tak zwanej przeciętnej lub średniej.
Napoleon bał się kompromisów. Bądź tu Napoleonem małżeństwa gdy każdego dnia decydujemy się na jakiś kompromis, aby uniknąć niepotrzebnych ofiar.
Wymyśliłem ( a może gdzieś przeczytałem i doszedłem do wniosku, że to sam autor ma podgląd na moje myśli) kiedyś, po latach małżeńskich doświadczeń takie twierdzenie, że w dojrzałym małżeństwie każda ze stron wie jak jednym zdaniem wywołać burzę w domu. Jak wszcząć awanturę z powodu błahego powodu. Jak nacisnąć ten guzik z napisem "awantura" i wywołać eksplozję. Moim zdaniem dojrzała miłość polega na tym, że choć wiemy gdzie jest ten guzik, to go nie naciskamy. Potrafimy sobie tego odmówić.
To było już ładnych parę lat temu, gdy pokłóciliśmy się z małżonką o zagubiony guzik od mojego płaszcza. Każde z nas było tak pewne swojej racji, że z powodu guzika za jakieś 2 złote, nasze małżeństwo zawisło w nieciekawym miejscu. Nie będę tutaj używał patetycznych określeń w stylu na włosku czy nad przepaścią, ale było jak na nas nieciekawie. Dzięki bogu udało się w ostatniej chwili obrócić wszystko w żart, gorzki ale żart. Dzisiaj hasło " jak ten guzik" działa na każde z nas jak szklanka zimnej wody.
A teraz? Teraz zdajemy sobie sprawę, że w zasadzie każde z nas ma dobre intencje, ale czasami gorszy dzień. Najlepszym rozwiązaniem jest wtedy nie dochodzenie własnych racji, a zamelinowanie się z laptopem w cichym kącie mieszkania, bądź ze spawarką w okolicach garażu.
Każda burza kiedyś mija, a ta gwałtowna najszybciej i wracamy do swoich ról
Kilka dni temu znalazłem potwierdzenie dla swojej teorii o guziku w sieci
Taki niewielki rysuneczek. Może przerysowany, ale taka jest istota memów. Z drugiej strony powiedzmy sobie, nie jest tak bardzo przerysowany. I ten tekst porażający swoją prawdą. Nie taką uładzoną, taką szorstką prawdą:
Miłość jest wtedy gdy patrząc na śpiącą kobietę myślisz - Zabiłbym gadzinę
I jednocześnie poprawiasz jej kołdrę by nie zmarzła... żmijka jedna.
Coś w tym jest, ale żeby dojść do takich wniosków trzeba ileś przeżyć i czegoś doświadczyć.
Próbujmy więc i nie rezygnujemy już na starcie.
Niestety minęły te lata kiedy zepsute rzeczy naprawiało się do skutku. Teraz w dobie jednorazówek lepiej wyrzucić zepsute na śmietnik i nabyć coś zupełnie nowego.
Z małżeństwem bywa zupełnie podobnie.
Uważam, że po wielu latach wspólnego życia bardzo ważna jest przyjaźń.
OdpowiedzUsuńMoja siostra jest starsza ode mnie o 7 lat, a w sprawie powyższej zawsze mówi, że po tylu latach związek to kazirodztwo, a seks tylko w dawce przypominającej:-) Pozdrawiam.