12 września 2014

Z dostawą do domu

- Cześć Misiu – powiedziała kiedy Nieistotny uchylił drzwi.
Stała na na zewnątrz, dzierżąc w ręce niewielką torbę turystyczną.
Niebrzydka – pomyślał, trochę wyzywająca ale niebrzydka. Faceci lubią takie kobiety. Nie nie jako kandydatki na żony, ale stanowią one istotny element ich sennych marzeń.
- Dzień dobry Pani – pytająco odpowiedział, przyzwyczajony do stosowania norm grzecznościowych.
- Sorki za spóźnienie ale tam przy pętli dłubią w ziemi. Zrobili zwężenie, a korek taki, że nawet moja Tigra by nie przeskoczyła.
- Opel Tigra? – spytał nie wiadomo dlaczego
- Opel, Opel – odpowiedziała a wykorzystując jego zaskoczenie weszła do środka.
- Długo chyba nie czekałeś ?
- Wcale nie czekałem – odpowiedział zgodnie z prawdą
- No widzisz jak wyobraźnia działa to czas staje. Przy mnie kochany nie tylko czas ci stanie. To gdzie ja się mogę przebrać?
- Przebrać? Do czego?
- Do dojenia – zażartowała - Zamówiłeś usługę i jeszcze nie zdążyłeś się zastanowić jaką?
Rozejrzała się po mieszkaniu i pochwaliła – Ładne i czyste mieszkanie. Sam mieszkasz?
- Z żoną
- Twoja żona?
- Moja. Jestem taki raczej tradycyjny.
- Tradycyjny, tradycyjny – zaczęła żartować – ale w pomysłach na spędzanie czasu to chyba nowoczesny, nie? Niby z żoną a dzwoni bo samotny
- Zaraz, zaraz az kim ja mam w ogóle przyjemność?
- Przyjemność to będzie Misiu za chwilę, jak się tylko ogarnę. A widzisz, zapomniałam się przedstawić. Na imię mam Amanda, ale jak ci się nie podoba to możesz mówić do mnie jak chcesz.
Co zaś do zasad. Żadne tam trójkąty z żona nie wchodzą w grę. Nie pracuję również bez zabezpieczenia ale o tym pewnie powiedzieli ci przez telefon?
- Mnie?
Baczny obserwator mógłby dojść do wniosku, że Jan Maria Nieistotny cierpi na jakąś formę starczej demencji, ponieważ wszystkie znaki na niebie i ziemi świadczą o tym, że właśnie rozmawia właśnie z dziwką, bądź jak chcą teoretycy teorii wyzwolenia z kobietą pracującą. Pytaniem zaś na które szybko powinno się znaleźć odpowiedź jest, kto ową panienkę zamówił do domu Nieistotnego i w jakim celu? Stan niepewności nie mógł w końcu trwać wiecznie jak i wiecznie nie będzie trwało robienie trwałej na głowie ślubnej małżonki.
Co zaś się tyczy Jana Marii, to korzystając z okazji oglądał właśnie jakiś czaro-biały film Akiro Kurosawy na kanale kultura TV i zasnął w atmosferze kwitnących wiśni i wojennych okrzyków samurajów. Wybudzony brutalnie nagłym atakiem na dzwonek, nie doszedł jeszcze do siebie. Stąd też początek rozmowy wyglądał tak jak wyglądał.
- My tu gadu gady a licznik bije - powiedziała Amanda - Za godzinkę wpadnie po mnie Olo i będę się musiała ewakuować. Szybkim ruchem zrzuciła modną jak wydawało się Nieistnemu kurtkę.
Krótka bluzeczką sugerowała brak biustonosza oraz pępek. Była jeszcze krótsza spódnica, która nic już nie ukrywała. Ani koronkowego zakończenia czarnych pończoch ani tym bardziej zapięć do paska. Zwieńczeniem albo jak kto woli ze względu na logikę, podstawą były Wysokie a nawet jakby można było rzec niebotyczne szpilki.
Kiedy stała przed Nieistotnym jej biust znajdował się mniej więcej na wysokości jego oczu, co być może było dodatkowym powodem dla którego Jan Maria Nieistotny dalej stał tak w przedpokoju, będąc nadal mocno rozkojarzony.
Nie zrażona brakiem konwersacji Amanda weszła do salonu który wydawał jej się odpowiednim miejscem, przynajmniej dla początkowej fazy spotkania.
Ileż to razy faceci tracili w kontakcie z nią cały rezon. Każdy z nich taki kogut, ale tylko do czasu, gdy spotkana kobieta powie mu dosadnie - No misiu jedziesz!
Przecież to kwestia faceta.
- I najważniejsze Misiu. Musisz mi zapłacić przed, bo Olo się bardzo denerwuje jak biorę po fakcie. Tyle z tym kłopotów. Biorę dwie stówy za godzinę i pięćdziesiąt za dojazd. Razem dwieście pięćdziesiąt.
- Dwieście pięćdziesiąt? To chyba jakaś pomyłka
Wysoka kwota stała się powodem jego nagłego przebudzenia.
- Pomyłka, pomyłka. Olo zna te numery. Mnie zaś jest wszystko jedno. Bzykasz czy nie bzykasz dwie i pół stówki kładziesz na stole.
- Zaraz, zaraz ja niczego, ani nikogo nie zamawiałem. Poza tym ja nie jestem żadem Misiu tylko Jan Maria
- Maria ? A cóż to za imię dla faceta – Amanda zaczęła kpić.
- To w tej chwili nieistotne – uniósł się tak jak od dziecka unosił się przy tego typu uwagach.
Poza tym cały jej czar którym nie ukrywa zaskoczyła go na wejściu gdzieś prysł. Jakaś taka prosta jest, prostacka nawet
- A nazwisko nasz też Misiu szlacheckie? - kontynuowała.
- Nieistotny
-Jak już mówisz ładnie to mów gramatycznie Misiu. Mówi się nazwisko nieistotne, w mojej profesji ja to rozumiem. Niektórzy lubią pozostać anonimowi
- Nie nie Nieistotny to moje nazwisko. Jan Maria Nieistotny.
- Czekaj, czekaj To Ty nie nazywasz się Pietruski
- Nie nie nazywam się Pietruski, bo nazywam się Nieistotny.
- Czekaj czekaj – powtórzyła i wybrała jakiś numer z listy kontaktów w swoim smartfonie.
- Olo ! Jest tu jakiś mały problem.
Jedyne co Jan Maria usłyszał to był głośny bluzg dobiegający z głośnika.
- Nie nie denerwuj się i na razie twoja obecność nie jest konieczna.
- Powiedz mi tylko, jaki ma numer blok przed którym zaparkowaliśmy?
- 45? i osiedle Jana Chryzostoma.
- No proszę osiedle się zgadza numer bloku też
- A numer mieszkania – spytał Jan Maria, odzyskując zwykłą jasność myślenia
- Osiem... osiemnaście
- No właśnie a tu jest osiem. Swoją drogą to tego Pietruskiego to ja znam. To w sąsiedniej klatce Pani Amando.
- Sorki – powiedziała po raz któryś z kolei dziewczyna. Po czym szybko założyła sportową, modną jak to się już wydawało Nieistotnemu kurtkę, obciągając jednocześnie nieistniejącą spódnicę ku dołowi.
- Lecę bo sąsiad się wścieknie, Ty nie wiesz do czego zdolni są napaleni faceci. Zwykle złościsz się, że pizza się spóźnia, a tu idzie o ciało i o ducha, co się rucha zażartowała wulgarnie dodając wyznanie którego Jan Maria Nieistotny zupełnie nie oczekiwał - A twój sąsiad ducha ma ogromnego. Wierz mi już ja się znam na tych sprawach.
- Gówno mnie to obchodzi - chciał krzyknąć, ale dobre wychowanie stłumiło agresję.
Amanda wrzuciła do torby to co już zdążyła z niej wyciągnąć, w postaci kolorowych zabawek rodem z sex shopu. W tym momencie, dopiero kiedy je zauważył wtedy tak naprawdę uświadomił sobie prawdziwy powód jej wizyty.
- Swoją droga Misiu, jakbyś kiedyś się zdecydował, to dzwoń i od razu proś o Amandę. Tu masz moją wizytówkę. Za dzisiejsza pomyłkę dostaniesz ode mnie coś specjalnego, pod warunkiem oczywiście, że nie pochwalisz się do Ola.
- Ale ja go wcale nie znam
- I to jest dla ciebie bardzo dobra sytuacja. Pa Misiu – powiedziała i zamknęła drzwi za sobą.
Chwilę jeszcze obracał wizytówkę w dłoniach zanim odczytał jej treść:
Jestem atrakcyjną, zadbaną, kobietą o aksamitnym ciałku, ładnym naturalnym biuście. Mam bardzo duże poczucie humoru. Jeśli i Ty je posiadasz będzie Nam bardzo sympatycznie. Zawsze uśmiechnięta i bezpośrednia – lubię spędzać czas z inteligentnym mężczyzną, który wie jak traktować kobietę. Możemy spotkać się w moim prywatnym mieszkaniu w centrum lub w Twoim
Zadzwoń
... tu był podany numer telefonu którego postanowił nie zapamiętywać.
Z drugiej strony znajdował się wykaz wykonywanych usług.
Zmiął ją i wrzucił do kuchennego kosza na śmieci. Za chwile jednak wrócił i grzebiąc dwoma palcami wyciągnął z powrotem. Podarł na kawałki i wrzucił do muszli klozetowej.
Będąc całkowicie niewinnym postanowił i tak nie pozostawić nic przypadkowi. Spuścił wodę a potem jeszcze raz spojrzał w dół. Z wyjątkiem jednego kawałka papieru wszystkie inne spłynęły w czeluść kanalizacji. Spojrzał dokładniej, na różowym fragmencie kartonu jak wyrzut sumienia widniała resztka napisu - „anal” Jak na przykład analizy czy analityka
- Banał – pomyślał Jan Maria Nieistotny i zatopił niebezpieczeństwo przy pomocy szczotki do kibla.
- Jestem już bezpieczny - pomyślał, gdy usłyszał chrzęst przekręcanego w drzwiach klucza.
- Kochanie już jestem – usłyszał z przedpokoju. Wstał aby pocałować na przywitanie małżonkę, chwaląc jednocześnie nowa fryzurę. Lata praktyki zrobiły w końcu swoje.
Kiedy tak zbliżał się do niej, ona niespodziewanie zapytała
- Był ktoś u nas?
No właśnie, był czy nie był? Tego pytania Nieistotny nie spodziewał się. Szybko rozważył wszystkie za i przeciw.
Pójdę w zaparte – postanowił – szczerość nie zawsze się opłaca, szczególnie gdy człowiek całkiem niewinny.
- Nie, nie było nikogo – odpowiedział w staranie wyreżyserowany, spokojny sposób.
- A Iza mówiła, że jakaś młoda dziewczyna z torbą turystyczną. Zaraz sobie pomyślałam, że to może Anka przyjechała.
Iza to była sąsiadka z półpiętra. Niestety zawsze dobrze poinformowana. Anka zaś to siostrzenica żony. Młoda i szalona studentka pedagogiki.
- A o to pytasz - Jan Maria przedłużał odpowiedź, dodając wtręt o sąsiedzkiej ciekawości.
- Była dziewczyna z organizacji ekologicznej Free Animals czy coś takiego. W torbie miała ulotki.
- I była u ciebie a nie była u Izy ? – zaczęła drążyć temat jego szanowna i ukochana.
- Bo jak ją zapytałem, skąd ma nasz adres to okazało się, że to jest bratanica Piertuskiego spod osiemnastki. Sąsiadujemy garażami, pamiętasz? Z pewnością podrzucił jej nasze namiary bo Ty. zawsze z taką miłością kochanie mówisz o psach i kotach - zakończył wyraźnie zadowolony z siebie. Podszedł pocałował ją mocno
- Już mnie całowałeś na powitanie – zauważyła
- To już nie mogę sobie pocałować własnej żony, kiedy mam na to ochotę? - spytał z wyrzutami -
A nawet jakbym miał ochotę zrobić to jeszcze raz
Zaskakujesz mnie czasami – powiedziała z widocznym jednak zadowoleniem.
Sam, siebie zaskakuję – powiedział ni to niej ni to do siebie.
Siadł przed telewizorem ale nie mógł skoncentrować się na przekazywanych właśnie wieczornych wiadomościach.
Poszedł w prymitywne kłamstwo, czego nie miał w zwyczaju. Z drugiej jednak strony, jak jej miał to powiedzieć
- Kochanie była u nas dziwka. Pomyliła drzwi.
I ona niby w to uwierzy bez mrugnięcia okiem. Może i uwierzy na początku, ale potem sobie przemyśli i zacznie robić wyrzuty. Już on zna te słowa pełne wyrzutu i te nietrafiające do jej przekonania tłumaczenia. Mówią, że tylko winny się tłumaczy. Spróbujcie jednak użyć tego argumentu w rozmowie z Nieistotną.
Zresztą już w pierwszym słowie zapyta
- A ty skąd wiesz że to była dziwka? Znasz ją?
Następnego dnia, wczesnym rankiem Nieistotny jak zwykle udał się po samochód do osiedlowego garażu. Niespiesznie podnosił drzwi uchylne, rozglądając się na boki. Bardzo liczył na pojawienie się sąsiada.
Szczęście mu sprzyjało, bo za chwilę zza zakrętu wyłonił się Pietruski.
- Czołem sąsiedzie – powiedział z daleka
Nieistotny wyczekał, aż zbliży się wystarczająco blisko i odpowiedział
- W porządku. A jak pańscy wczorajsi goście?
- Jacy goście ? – wyrzucił lekko zmieszany sąsiad.
- Pańska bratanica – ułatwił mu Nieistotny.
- Wie pan, pańska bratanica pomyliła wczoraj numery i ze swoim warsztatem wpadła do mnie. Mało brakowało a Olo spuściłby mi wpierdol za niechęć do uiszczenia. Na szczęście się wytłumaczyłem .
- No ja się nie dziwię Olo to kupa mięcha, ale dlaczego bratanica ?
Bo całe zajście widziała sąsiadka i powiedziała żonie, o czym ta trochę później już mnie wypytywała. Zaczęła jednak tak podstępnie, że musiałem kombinować zaraz po tym jak zaprzeczyłem, że ktoś u mnie był. Przyszedł mi do głowy Pan, bratanica a w torbie ulotki z organizacji Free Animals. I niech tak pozostanie jakby żona spytała o bratanicę.
- W porządku - odpowiedział Pietruski a buraczany kolor twarzy znikał powoli, ukazując tylko lekkie nerwowe zaczerwienienie policzków.
- Swoją drogą to masz pan literacki talent Panie Nieistotny. Może byś pan co fajnego napisał. Ja w rewanżu za dyskrecję opowiem panu jak z Amanda było.
- Może to i pomysł. Na razie niech pan zaspokoi moją męską ciekawość. Warta była tych dwóch stów?
- Oczywiście. Każdej zapłaconej złotówki, plus koszty dojazdu.
To mi trochę osładza gorycz niewinnego ale w końcu kłamstwa.
- Oj Misiu Misiu – powiedział do siebie przekręcając kluczyk w stacyjce.



16 komentarzy:

  1. Ech...
    Rozmarzyłem się... :)))

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja ciut żałuję, że pani Nieistotna troszkę z tymi lokami nie pospieszyła ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to mówią - czego oczy nie widzą tego sercu nie żal... Może jednak lepiej, że Pani Nieistotna nie zdążyła ;) Wiara wiarą a na dnie serca zostałoby ziarnko niepewności... ;))
    a pomarzyć na szczęście każdemu wolno :))
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosiu widzę że wiesz jakie jest życie. Niepokój zasiać bardzo łatwo
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Oj, łatwo łatwo, a jak jeszcze padnie na podatny grunt... a jak jeszcze rodzina, przyjaciele, znajomi pomogą mu wzrosnąć i pielęgnować ów niepokój będą.... Cóż to może z tego wyrosnąć!? Lepiej - czego oczy nie widzą....

      Usuń
  4. "Cześć Misiu" i już myślałam, że to do mnie;))

    Zastanawiam się, co bym pomyślała na miejscu żony (gdyby przyszła wcześniej:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbieżność i przypadek, ale jak napisałem to pierwsze słowo to jakoś tak pomyślałem o Tobie. Pozdrawiam

      Usuń
  5. "Jak dobrze mieć sąsiada ....."

    Zdaje się, że kiedyś już ktoś tak śpiewał!

    OdpowiedzUsuń
  6. Amanda, szkoda, ze to nie byla Arabella;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arabella to była w tej czeskiej bajce. Ona była księżniczka i czarodziejką.
      O Amandzie też zresztą mówiło się, że w pewnych sytuacjach była czarodziejką. Księzniczką nie była z całą pewnością
      Pozdrawiam

      Usuń