Jakby bez związku z powyższym zdaniem wydaje się pytanie z gatunku końskich które brzmi - Jak się nazywa utrata dobrego imienia przez konia ? Końpromitacja.
W tytule artykułu o uśmiercaniu koni dla zysku z polisy, opublikowanym w Przeglądzie Sportowym Onet.pl z dnia 20.01.2022 znalazłem jedno i drugie. I konia i kompromitację
Podtytuł we wspomnianym artykule brzmiał następująco:
Ktoś sobie zrobił analogię z psem lub kotem, a powinien ze słoniem na przykład. Tak więc celowniki liczby pojedynczej brzmią : kotu, psu, ale już koniowi, słoniowi i krokodylowi.
Już w podstawówce dają pałę za taką odmianę jak w tytule.
Co to się dokoła się wyprawia. Bajzel i prowizorka, ale wbrew sobie i własnemu doświadczeniu słyszymy jak zapewnia się, że tak jest właśnie dobrze - Uwierz mi jestem inżynierem - zapewnia ktoś, a ciebie aż oczy bolą od tej bylejakości. To chyba jakaś narodowa choroba, którą wiązano z PRL-em. Państwa ludowego już nie ma, a choroba została. Wiele lat temu Wojciech Młynarski napisał wiersz Co by tu jeszcze..., a w tekście stoi jak wół - co by tu jeszcze spieprzyć Panowie, co by tu jeszcze ?
Do powyższych refleksji natchnęła mnie skrzynka telefoniczna, którą ktoś pozostawił otwartą.
Codziennie przechodziłem obok drzwiczek w ścianie, pomalowanych na jakiś nijaki kolor ale, że pozostawały zamknięte, wszystko było dla mnie w miarę normalne. Pozostawienie otwartych przez jakiegoś minimalistycznego majstra wstrząsnęło mną i zadziwiło chociaż ostatnio pisałem, że już coraz mniej może mnie zadziwić. A jednak.
Te otwarte drzwiczki w murze to tak jakby otworzyły się drzwi w szafie u gospodarza który zaprosił nas do swego pokoju, ale nie jest perfekcyjnym panem domu. Na gwałt poupychał gdzie bądź rzeczy przed naszą wizytą. Wrażenia z widoku zawartości szafy jak i mina gospodarza bezcenne.
Tutaj miny gospodarza skrzynki nie zarejestrowałem. Zresztą podejrzewam, że grzebiący w niej technik ma to głęboko w pewnym miejscu.
Gdzie? A tam gdzie Pan może Pana Majstra w dupę pocałować ( kabaret Dudek)
Wiele lat temu pytałem gościa od telefonów jak oni mogą się w tym połapać? Możemy przedzwonić kable i wszystko wiadomo. No tak proste.
Swoją droga zastanawiam się na czym polega różnica w jakości pracy pomiędzy telefoniarzami jak ich się potocznie nazywa, a elektrykami. Jedni i drudzy robią w kablach i przy prądzie, ale elektrycy nie partolą tak i z reguły opisują jak nie słowami to kolorami kabli. Może dlatego, że prąd może zabić, a elektryk jak saper myli się tylko raz?
Mówią też jednak, że elektryka prąd nie tyka. W co więc wierzyć ?
Poniżej dla porównania rzut na skrzynkę z dorosłym prądem
Nie mogło by tak być wszędzie ? Czyli dylematy jak w życiu
Byłbym niesprawiedliwy gdybym o wszystkie nieszczęścia tego świata obciążył techników telefonicznych. Jak wspomniałem ten problem jest znacznie szerszy a spece od telefonów jedynie przykładem.
Od wielu miesięcy na Facebooku spotykam taką oto zachętę do inwestowania w Orlen. Proszę przeczytajcie uważnie poniższy tekst wykorzystując oczy, bo mózg niczym ten walec z piosenki Młynarskiego przejedzie i wyrówna, dopisując litery tam gdzie ich zabrakło
Post scriptum.
Nasze życie zaczyna przypominać tą poplątaną skrzynkę z kablami.
OdpowiedzUsuńNatomiast "koniu" brzmi sympatycznie choć zdecydowanie jest niepoprawne:) Kiedyś już mieliśmy skrzywdzonego "misiu" - teraz teraz mamy biednego "koniu".
Miałem nawet kolegą którego powszechnie nazywano "Koniu"
Usuń....cóż.... strawestujemy Wyspiańskiego "na okoliczność" oglądania tej skrzynki:
OdpowiedzUsuńPOETA
A jest jedna mała klatka –
o, niech tam Jagusia popatrzy
PANNA MŁODA
To jakaś skrzynka i tam się wije coś przyciaśnie
POETA
– I co jeszcze widzisz
PANNA MŁODA
Nic
POETA
A to przecież Polska właśnie
Pozdrawiam, JerryW_54
A to Polska właśnie
UsuńW moim biurze na ścianie wisi znacznie większa skrzynka, do której klucz mają tylko informatycy. Tutaj to chociaż kable kolorowe są, no i jest ich zdecydowanie mniej. Za to w biurze wszystkie są jednakowo szare i tworzą prawdziwe kłęby. Już kilka razy pytałem naszych informatyków, czy to tylko atrapa, ale żaden mi nie odpowiedział, tylko wszyscy się uśmiechali zdawkowo - czyli jest coś na rzeczy!
OdpowiedzUsuńMoże dzięki takim właśnie skrzynkom fachowcy zyskują status niezastąpionych, a ich praca zaczyna mieć coś wspólnego z magią. PR po prostu PR
UsuńI to słynne: "Jedzcie dzieci" czyli "Jedzcie, dzieci."
OdpowiedzUsuńOkrutne
UsuńNiestety, wszystko u nas schodzi na psy (biedne psy!), a znajmość własnego języka najbardziej.
OdpowiedzUsuńPotwierdza to również teoria M. Kopernika o wypieraniu lepszego pieniądza przez pieniądz gorszy
UsuńPoszedł mój komentarz do spamu :-(
OdpowiedzUsuńJuż to naprawiłem
Usuń