29 maja 2025

 W  tym tygodniu wybaczcie, ponieważ:


                                                                                                         A poza tym, Miłego weekendu

                                                                                                                    Wasz Antoni

23 maja 2025

Stąpając delikatnie po cienkiej czerwonej linii .... po chwili zastanowienia

Mówią - Piłeś nie jedź. Na własny użytek uzupełniłem tę dewizę o drugą część. - piłeś nie pisz.
Tutaj przydadzą się wyjaśnieni. Mówimy o  kulturalnym spożyciu pewnej ilości wina, które nie zaburza jasności myślenia, a jedynie  podnosi poziom wrażliwości na świat. W pozytywnym i negatywnym tego słowa znaczeniu.
Co prawda nie pisałem zbyt wiele, a raczej zaproponowałem abyście posłuchali dwie piosenki do tekstów Edwarda Stachury, co przecież jak  wtedy uważałem  - Nie pisać, nie znaczy nie polecać
Zapomniałem na tę chwilę, że opowiadanie o tym co mi się podoba w danej chwili, a co nie, czego słucham, a czego pod żadnym pozorem nie toleruję, daje pogląd na moją obecną kondycję psychiczną.
Bez trudu pozwala określić kierunek kciuka .( góra lub dół)
Już w trakcie prowadzenia tej audycji muzycznej, wypełznął ze mnie talent i spłodziłem wiersz godzien  najlepszych  młodzieńczych czyli  czarnych chwil. Wszak Stachura od niepamiętnych czasów  był moim idolem.  Jakże to tak się składa, że młody człowiek nie znając okrucieństwa świata, potrafił cierpieć za miliony.
Nie mogę narzekać, słowa same składały w wersy.
Jestem po lekturze książki Sławomira Kopra pod tytułem " Alkohol i muzy". Znalazłem tam całą kupę przykładów na to jak alkohol wyciąga z człowieka artystę,  gubiąc  po drodze jego człowieczeństwo.
Będąc więc na etapie wyciągania wniosków z lektury nieopatrznie nacisnąłem klawisz  Enter i gotowy post poszedł w świat
Stąpając po cienkiej czerwonej linii jak napisałem w tytule, ale może to  było takie włażenie z buciorami w środek samego siebie.
Chyba poczułem bardziej to drugie, bo zaraz po drugiej w nocy, post został skasowany. Jego krótkie czterogodzinne życie w sieci spowodowało pewnie zamieszanie w wykazie blogów które obserwujecie, ale i trzynastu oglądających. Ludzie czy wy nie macie nic lepszego do robienia po nocy?
Ot i cała tajemnica pewnej nocnej publikacji


A wiersz wrzuciłem do szuflady. Przyda się na inną okazję 
Mówi się powszechnie że Internet nie zapomina. Może i tak, ale każdego dnia jest bogatszy o nowe funkcje.
Czytam ostatnia raport dziennikarza lub dziennikarki na temat  urządzeń do domowego gazowania wody do picia. Popularne Soda Stream  i inne robią karierę. Jedynym problemem po zakupie jest wymiana naboju  z CO2 czyli dwutlenkiem węgla Zwykle robię to w sklepie ze sprzedażą takiego sprzętu, ale oto czytam  we wspomnianym artykule, że :



 Boże mój do tej pory wiedziałem że przez Internet można przesłać plik tekstowy, zdjęcie, ale nabój do syfonu?
Obejrzałem mój laptop z każdej strony i zastanawiałem się w który z otworów miałbym wciskać wspomniany nabój.
Rozumiem że autorka zastosowała  spory skrót myślowy i nie przyszło jej przez głowę jak to wygląda w całości.
Technika zrobiła krok do przodu. Kiedyś wysyłało się faxy i wtedy też opowiadano taki dowcip pure nonsense.
Pewien facet wysyłał do Ameryki fax. W trakcie wysyłania  dokumentu tak nieszczęśliwie pochylił się nam urządzeniem, że  zaczęło wciągać mu krawat. Nim się obejrzał był w Nowym Jorku  
Miłego weekendu.


I jeszcze na chwilę  wyłączyła  się możliwość  komentowania. Sam nie wiem dlaczego.

15 maja 2025

Bez kobiet. Jak to bez kobiet?

Nawet w komunizmie nie wszystko miało być dla wszystkich. Pamiętam  z tamtego okresu taką prześmiewczą definicję szampana. Otóż szampan jest napojem klasy pracującej miast i wsi który jest pity ustami jej przedstawicieli. 
Nowe które przyszło potem również nie szczędzi nam ograniczeń 
Przyzwyczailiśmy się  już do pewnych w stylu:
Tylko dla pracowników, tylko dla karetek, niektóre z nich wzbudzają  jednak w nas niezadowolenie - Tylko dla VIP, albo Hotele bez dzieci.
Hotele "adults only" oferują pobyt wyłącznie dla osób dorosłych, bez dzieci. To idealne rozwiązanie dla osób, które szukają spokoju i relaksu bez hałasu i aktywności związanych z dziećmi. Takie hotele często oferują dodatkowe udogodnienia, jak np. SPA, eleganckie restauracje, a nawet prywatne tarasy z widokiem.
Jak to się ma z polityką prorodzinną państwa to już inna sprawa.
A może jednak takie hotele jak najbardziej wpływają na przyrost naturalny poprzez stworzenie atmosfery relaksu czy nawet pewnego wyluzowania. 
Wiadomo przecież, że medal ma dwie strony.  Brak widoku dzieciaków plujących makaronem lub rzucających się z niezadowolenia po podłodze wpływa na idealizowanie rodzicielstwa i łatwiej wtedy przy pytaniu - masz gumkę ? Odpowiedzieć nie mam, a niech się dzieje co chce.
Wracając zaś do ograniczeń.
Oto mam przed sobą post pewnej Spotterki która wyraźnie niezadowolona jest z faktu, że jej facet chodzi sam do barbera




Komentatorzy we wpisach pod zdjęciem raczej nie widzą w tym nic zdrożnego, chociaż dla chcącego się obrazić lub poczuć zranionym to jest encyklopedyczny przykład mizoginii.
 
- Oczy
Czy faceci latają z kobietami do kosmetyczki ? Niektórzy zapewne tak. Barber to taka strefa komfortu dla mężczyzny, prawie jak pójście na ryby 

- Ewa
Nie widzę w tym problemu. Zarówno babki jak i faceci powinni mieć taką swoją własną przestrzeń. Ja idę do fryzjera czy kosmetyczki to mój mąż też za mną tam nie idzie, bo po co. Poza tym co ma laska do szukania u barbera? Co facet dziecko jest, że trzeba z nim iść?

- Ryszard
Przypomniała mi się historia faceta którego wyproszono z damskiej toalety, gdzie znajdował się kącik do przewijania dzieci, bo panie czuły się niekomfortowo. Kit z tym, że on tam przyszedł przewinąć swe roczne dziecko, a w męskiej toalecie takiego kącika nie było

- Piotrek
Jeśli są strefy bez dzieci w restauracjach czy hotelach, to jak najbardziej mogą być strefy bez kobiet u barberów.

Powiem uczciwie, że ze względu na ograniczenia fizyczne towarzyszę mojej żonie u fryzjera. Po prostu  muszę tam z nią chodzić. Precyzyjnie mówiąc muszę tam  wjechać wózkiem. Po udzieleniu niezbędnej pomocy, zaszywam się w najdalszym kącie salonu, bądź wychodzę na zewnątrz.
Mam świadomość, że kontakt z fryzjerką jest formą psychoterapii, ale nie jest to psychoterapia dla par.
Dla równowagi wymyślono więc chyba owego barbera, a jedyne co może dziwić to to, że właściciele lokalu musieli  posunąć się do pisemnej informacji która mogłaby się wydawać naturalną konsekwencją istnienia takiego zakładu.
Sam nie korzystam z pomocy takiego fachowca z dwóch powodów. Po pierwsze dzięki bogu sam radzę sobie ze swoimi problemami, a po drugie wizyta u specjalisty kosztowałby mnie co najmniej drugie tyle co u zwykłego fryzjera męskiego. W zakładzie do którego chodzę  to właśnie kobieta od kilku lat strzyże mnie pytając na powitanie - Jak zwykle?
Powiecie, że  jestem w tej dobrej sytuacji ponieważ mogę sobie ponarzekać na blogu. Widział jednak ktoś z Was drodzy czytelnicy, abym narzekał tu na swoje życie?
Broń Panie Boże, ja wcale nie narzekam.
Zadowolony ze swego życia
Antoni




08 maja 2025

Reakcje impulsywne czyli - bo ci pier*olnę

Przeglądam blogi.  Wszyscy którzy mogą, cieszą się z chwil które spędzają w wiosennym ogrodzie. Taki ogród uspokaja i regeneruje. Ja zaś chcę  poruszyć temat działań impulsywnych, czyli takich które podejmujemy z reguły bez zastanowienia.  
Korzystając z większej ilości wolnego czasu, boć to święta a potem długi weekend, zajrzałem w komentarze. W panelu zarządzania  jest taki katalog. Tu można zobaczyć gdy ktoś napisze komentarz do starego tekstu, ponieważ pojawiają się one w kolejności publikacji. Zadziwiające, że ludzie komentują teksty sprzed lat, a ja z szacunku do czytelników odpisuję. Ten wpis dotyczył tekstu z 2015 roku o męskich rajstopach. To link do niego Co stanie się z tradycją
Ktoś go przeczytał w święta i dodał komentarz. Pewnie nie o taką tradycję mu szło, ale dziękuję za zainteresowanie i pozdrawiam. A propos pozdrawiam. Ponoć nadużywam. Dostałem z tego powodu groźbę być może nawet karalną, związaną z grzecznościowym zwrotem . Jakoś ją  przeoczyłem pewnie dlatego, że wpis był z lutego, a groźba pojawiła się dopiero w października następnego roku.
Tu jakby sobie zaprzeczam, że śledzę komentarze do starszych wpisów. No dobrze, powiedzmy, że przeważnie śledzę te komentarze.


Anonimowy 09 lutego 2015 19-10   
Cześć Antoni
Do rajstop pewnie trzeba by nogi ogolić. Drwalska, zmierzwiona broda, nieuczesany fryz, ponure jak na prawdziwego chłopa przystało spojrzenie i ogolone nogi w cienkich rajstopach. Ha ha super. Pozdrawiam JerryW_54

Odpowiedzi
Antoni Relski  10 lutego  2015   13:43  

Ten na zdjęciu ma nogi wygolone na błysk
Pozdrawiam


  R 10 października 2016  08:38         
Jak raz jeszcze napiszesz to swoje jebane "pozdrawiam" to ci pier... no.

Boże nie wiedziałem, że ktoś chce mi pier*olnąć i w tej nieświadomości żyłem 8,5 roku.
Nieznany mi czytelniku " R" pozdrawiam Cię
A może ja się niepotrzebnie stresuję?
Wszak owo groźnie brzmiące słowo ma wiele znaczeń, a przed XIX wiekiem było w powszechnym użyciu.


A propos irytacji.
Rozumiem gdy irytuje nas mail który rozpoczyna się od słowa - Witam.
Mnie bardzo złości to powitanie. AI podpowiedziała mi dlaczego:
Słowo "witam" w mailach jest uznawane za niekulturalne i nieodpowiednie, dlatego należy go unikać.
Dlaczego "witam" jest nieodpowiednie?
Jest formą bezosobową, która sugeruje nadrzędność nadawcy
Jest uznawane za mało uprzejme
Jest odbierane jako brak szacunku wobec adresata
Jest uznawane za potoczne i używane raczej w komunikacji mówionej, nie pisanej
Jakimi zwrotami można zastąpić "witam"?
"Dzień dobry, "Cześć, "Drogi Samie, "Cześć wszystkim, "Cześć zespołowi.
Poloniści radzą, by różnicować formy powitania w zależności od adresata wiadomości.
No dobra.
Dla równowagi zapytałem AI czy owo kwestionowane "pozdrawiam" na końcu korespondencji jest dopuszczalne.
AI uważa, że: Zwrot "pozdrawiam" jest dopuszczalny w korespondencji nieoficjalnej, ale w korespondencji oficjalnej lepiej użyć "z poważaniem" lub "z wyrazami szacunku".
Użycie "pozdrawiam"
"Pozdrawiam" jest neutralnym zwrotem grzecznościowym, ale w sytuacjach oficjalnych jest dyskusyjne.
"Pozdrawiam" nie jest odpowiednie w zwrotach do osoby o wyższym statusie lub do nieznanego adresata.
"Pozdrawiam" może być uznane za nieodpowiednie w mailach oficjalnych i biznesowych.
Wymianę myśli na blogu uważam za korespondencję nieformalną. Jak czulibyście się gdybym na końcu napisał Z poważaniem, lub z wyrazami szacunku?
Pewnie uznalibyście mnie za sztywniaka
Obowiązująca tu forma na "Ty" jest wystarczającym uzasadnieniem tej nieoficjalności.
Tyle na temat kończenia i rozpoczynania nieoficjalnej korespondencji.
Wiem, że jestem istotą ułomną i zdarzają mi się błędy językowe. Walczę z tym, a przynajmniej staram się walczyć. Do czerwoności jednak rozpala mnie użycie słówka "mi" na początku zdania.
Narzekałem na to już jakiś czas temu, ale brak sympatii do "mi" na początku zdania trwa nadal.
Już nie tylko celebryci, ale nawet dziennikarze używają tej formy i na nic zdają się apele takie jak na przykład profesora Miodka:
"Błagam o nie używanie "mi" na początku zdania. Pierwszy wyraz w zdaniu jest zawsze pod akcentem, więc należy używać "mnie": mnie się należy, mnie się wydaje, mnie Jurek powiedział."
Naród lubi profesora, ale lubić wcale nie znaczy stosować się do jego wartości.
Przekonało się o tym boleśnie wielu znanych rodaków.
Ktoś mi zarzuci, że swoje "pozdrawiam" przykrywam tym nieszczęsnym "mi" i jest to takie mydlenie oczu.
Nawet jeżeli tak to nieświadomie.
W Związku Radzieckim w latach siedemdziesiątych wymyślono komputer, który odpowiadał na wszystkie pytania.
Wystarczyło wrzucić w otwór 10 kopiejek i napisać na klawiaturze pytanie, by po chwili otrzymać wydrukowaną odpowiedź.
Pewien pomysłowy Amerykanin postanowił sprawdzić gdzie jest owa granica odpowiadania na wszystkie pytania.
Po wrzuceniu dyszki zapytał komputer:
- Ile par butów przypada na jednego mieszkańca ZSRR
Komputer zazgrzytał, a nawet nieco zadymił, ale wypluł karteczkę z następującą odpowiedzią:
- A wy bijecie murzynów
To się nazywa mydlić oczy, albo przykryć temat
Pozdrawiam

01 maja 2025

Filozofia jednego procenta

Wspominkowo. Wszak to już po świętach, a nawet w trakcie długiego weekendu

Czwartek w tradycji nazywany Wielkim. Przedświąteczne odwiedziny u rodziców wiszą nade mną jak miecz Damoklesa. Pośród tych remontów, malowań i kończącego je sprzątania w Wielkim Tygodniu muszę wygospodarować chwilę na odwiedziny u Nich. Niewiele już potrzebują, ot aby przetrzeć im granitową płytkę, zmienić stroik na ten z żonkilami i zapalić lampkę. Tylko tyle mogę teraz zrobić, bo jak kiedyś czyste firanki w oknach świadczyły o tym, że dom nie jest opuszczony tak teraz zadbany grób świadczy o tym samym.
Nie jestem zwolennikiem cotygodniowego polerowania kamienia, ale przy takiej okazji...
Sprawdziłem prognozę pogody w moim smartfonie. Temperatura do 28 stopni, prawdopodobieństwo opadów 1% . No proszę przy takiej prognozie to tylko motocykl. Będzie do przejechania 65 kilometrów w jedną stronę, a więc całkiem fajna wycieczka. Jak to mówią przyjemne z pożytecznym.
Zapakowałem do kufra niezbędne akcesoria i dalej przygodo.
Niestety, jeszcze nie dojechałem do Krakowa jak niebo zrobiło się jakieś nijakie, a z góry zaczęły kapać pojedyncze krople.
Jeden procent szans - powiadacie. No proszę jakie mam szczęście. Gdyby chodziło o loterię to z pewnością nie dostałbym takiej możliwości.
Nie narzekam na życie, ba jestem mu wdzięczny. Na wszystko jednak musiałem zapracować sobie sam.
Nie miałem szczęścia w totku, lotku, czy loterii wizowej. Zawsze jednak wychodziłem na swoje.
Miałem takiego znajomego, kiedyś kolegę, a przez czas jakiś myślałem o nim jak o przyjacielu. Do niego szczęście pukało i pytało - czy mogę wejść?
A, że jak to śpiewał Jan Kaczmarek - Pero, pero bilans musi wyjść na zero, znajommy miał upierdliwą żonę. Z perspektywy czasu gdyby mnie kto pytał to na tych warunkach z pewnością nie zamieniłbym się z ze znajomym. Wolę swoją żonę z wszystkimi jej zaletami.

Jeden procent dla motocyklistów to nie są puste słowa. Do tych co z motocyklami mają mniej do czynienia powiem, że te właśnie jeden procent jest mocno obecny w ruchu motocyklowym.
Ileś tam motocyklistów świadomie deklaruje się jako  "1-procentowcy", a spora część bezmyślnie naszywa tę cyfrę na swoją kurtkę.
Kto zacz?
Wikipedia tak o nich pisze:
"Jednoprocentowcy lub 1-procentowcy (ang. onepercenters) – określenie używane do zdefiniowania gangów motocyklowych, mające podkreślić ich niezależność i bezkompromisowość wobec przestrzegania narzucanych im zasad, ściślej obecność ponad prawem (1%, czyli niewielka część w stosunku do pozostałej części, a gangi motocyklowe właśnie takimi elitarnymi grupami są).
Nazwa bezpośrednio nawiązuje do oświadczenia, jakie wydało  Amerykańskie Stowarzyszenie Motocyklowe  po zamieszkach w Hollister w 1947 roku, które wywołali właśnie członkowie niezrzeszonych klubów. Władze AMA stwierdziły w nim, że 99% motocyklistów to obywatele praworządni, implikując, że pozostały 1% to przestępcy. Od tamtej pory członkowie motocyklowych gangów zaczęli z dumą nosić na swoich skórzanych kurtkach naszywki z symbolem „1%”

 Bez miłości do gangsterki, przez chwilę czułem się  taki wykiwany na jeden procent.
Przy wjeździe na nową obwodnicę Krakowa lekko się zagubiłem i przejechałem na rondzie ciągła linię.
- Antoni wracaj do rzeczywistości i uważaj, a nóż jakaś wiceministra  znów zechce wymusić pierwszeństwo.
Piękna ta północna obwodnica Krakowa, a jak już będzie kompletna to życie zmotoryzowanych stanie się bajką. Byle tylko zdążyli nim wjedzie w życie pomysł by 70 latkom odbierać prawa jazdy ze względu na starczą otępiałość.
Że do siedemdziesiątki - mam jeszcze klika lat?
A wiecie jak potrafi się spóźnić realizacja nowych dróg?