To nie komplement i samo określenie ma negatywny wydźwięk, a przecież same dzieci są przyszłością narodu. Może sprawa rozbija się o tę przyszłość, bo przecież skarżącej się partnerce idzie o teraźniejszość.
Ja tam jednak uważam, że należy pielęgnować w sobie to wewnętrzne dziecko, bo dzięki niemu dorosłość, a nawet starość nie są takie monotonne.
Czy jednak jazda na motocyklu należy do zabiegów pielęgnacyjnych wewnętrznego dzieciaka? Wszak dla uzyskania prawa jazdy na poważny motocykl należy przecież być pełnoletnim
Czwartek.
Dla pracujących dzień wolny z powodu kościelnego święta Boże Ciało.
Przygotowany dzień wcześniej motocykl błyszczał wypolerowanymi chromami, błotnikami wraz z bakiem.
Z powodu planów na ten dzień gotowy byłem do wstawania już o 4.30 rano i tylko jakaś siła poprawności czy może przyzwoitości przytrzymała mnie w pościli do 6,30.
Szybki prysznic, pożywne śniadanie z ogródkową zielenią , kawa i zaraz zacząłem wciągać na siebie motocyklowe skóry.
Grube spodnie, koszulka zespołu Motorhead ( ta akurat z bawełny) i przytarta od używania ramoneska.
O godzinie 8,30 ucałowałem ciepło żonę i uruchomiłem silnik. Miarowy hałas wydobywający się z tłumików w jednej chwili wprawił mnie w dobry nastrój.
Tutaj informacja dla oburzonych głośnymi wydechami. Mój motocykl ma fabryczne tłumiki i spełnia normy hałasu określone przez producenta.
Jeszcze tylko bak do pełna na najbliższej stacji i witaj przygodo.
Wjechałem na obwodnicę Krakowa, a potem w kierunku Zakopanego. Potem skręta na Wadowice.
Potem już prosto: Andrychów, Kęty i Bielsko Biała. Tu wjazd na autostradę i po jakichś 25 kilometrach zjazd w boczne drogi powiatowej Polski.
Od kilku lat umawiałem się z moim starym kumplem ze starej pracy, że odwiedzę go w jednej z wypoczynkowych miejscowości Śląska Cieszyńskiego, parę kilometrów w bok od Skoczowa.
Kumpla poznałem gdy pracowałem w branży stalowej i poznałem paru ludzi ze Śląska.
Ruda Śląska to przecież jego serce. Jedno mogę powiedzieć, że to bardzo sympatyczni ludzie i szczerzy ludzie. Oczywiście nie wszyscy i oczywiście jak wszędzie.
Od kiedy kumpel z żoną kupili dom letni miałem tam stałe i corocznie powtarzane zaproszenie. W każdym też roku obiecywałem im i sobie, że przyjadę i za każdym razem nie udawał mi się tego planu zorganizować.
Los jednak chciał abym odwiedził tamte regiony. Los wręcz popychał mnie do tej wizyty
W tak zwanym międzyczasie mój blogowy przyjaciel z którym nawiązałem pozablogową korespondencję wyznał mi, że mieszka w pięknej miejscowości> W tej samej co mój kumpel z Rudy.
Od blogowego kumpla dostałem szczere zaproszenie:
Od kilku lat umawiałem się z moim starym kumplem ze starej pracy, że odwiedzę go w jednej z wypoczynkowych miejscowości Śląska Cieszyńskiego, parę kilometrów w bok od Skoczowa.
Kumpla poznałem gdy pracowałem w branży stalowej i poznałem paru ludzi ze Śląska.
Ruda Śląska to przecież jego serce. Jedno mogę powiedzieć, że to bardzo sympatyczni ludzie i szczerzy ludzie. Oczywiście nie wszyscy i oczywiście jak wszędzie.
Od kiedy kumpel z żoną kupili dom letni miałem tam stałe i corocznie powtarzane zaproszenie. W każdym też roku obiecywałem im i sobie, że przyjadę i za każdym razem nie udawał mi się tego planu zorganizować.
Los jednak chciał abym odwiedził tamte regiony. Los wręcz popychał mnie do tej wizyty
W tak zwanym międzyczasie mój blogowy przyjaciel z którym nawiązałem pozablogową korespondencję wyznał mi, że mieszka w pięknej miejscowości> W tej samej co mój kumpel z Rudy.
Od blogowego kumpla dostałem szczere zaproszenie:
- Antoni o każdej porze dnia i nocy.
Powiedzcie, jak to nie skorzystać z tak sformułowanego zaproszenia?
Póki co wymienialiśmy się wiadomościami e-mailowymi lub zamienialiśmy moje posty na jego komentarze.
Póki co wymienialiśmy się wiadomościami e-mailowymi lub zamienialiśmy moje posty na jego komentarze.
Lubię czytać te wiadomości od niego. Nie jest to suchy współczesny wyprany ze słów SMS. To bardziej list z tych pisanych w XIX wieku w ramach szlachetnej sztuki epistolografii.
Miłe ale nie pełne. Znamy się od około 15 lat i nigdy nie widzieliśmy się w realu.
Do przyjemności wymiany myśli dochodzi wtedy również możliwość osobistego uściśnięcia sobie dłoni.
Prawdziwe jednak apogeum nastąpiło gdy mój kolejny kumpel z ogólniaka, kupił dom w tej samej miejscowości.
Z kumplem znamy się od ostatnich klas podstawówki, a w ogólniaku jako pierwsi poszliśmy razem na wagary.
Miłe ale nie pełne. Znamy się od około 15 lat i nigdy nie widzieliśmy się w realu.
Do przyjemności wymiany myśli dochodzi wtedy również możliwość osobistego uściśnięcia sobie dłoni.
Prawdziwe jednak apogeum nastąpiło gdy mój kolejny kumpel z ogólniaka, kupił dom w tej samej miejscowości.
Z kumplem znamy się od ostatnich klas podstawówki, a w ogólniaku jako pierwsi poszliśmy razem na wagary.
Potem byłą przerwa gdy każdy z nas budował dom sadził drzewo i płodził syna, chociaż mój kumpel totalnie odwrócił kolejność i był to pierwszy ślub kumpla na którym byłem, niedługo po maturze.
Potem jakoś tak w jednej sali szpitala kardiologicznego leżał wspomniany kumpel z szefem firmy komputerowej która obsługiwała moją firmę. Tam jakimś cudem zgadali się, że oboje mnie znają
Przypadek? Nie sądzę.
Wrócił kontakt, tym razem trwały i do dzisiaj dzwonimy do siebie ze dwa razy w każdym tygodniu.
- To musi być jakiś znak - powiedziała żona- Jedź zanim sprowadzi Ci się tan cała Nasza Klasa.
Decyzja zapadł, a wybór padł na wspomniany czwartek. Wszystkim pasowało, każdy obecny w tym czasie na swoich włościach .
Ponieważ jechałem przez mniejsze miejscowości, bo to cały urok jazdy motocyklem, chciałem zdążyć przed procesjami. Potrafią one na ten czas zawładnąć całą miejscowością infrastrukturą z czterema ulicami na krzyż.
Kiedy jechałem przez kolejne wsie widziałem strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej którzy w galowych mundurach obstawiali kolejne skrzyżowania. Skierowana do pomocy policja też czekała na procesję, a póki co z nudów kontrolowała stan techniczny pojazdów i trzeźwość prowadzących. Motocykliści mieli więc przechlapane. Widok motocykla działa na stróżów prawa jak przysłowiowa płachta na byka. Nie powiem, sami motocykliści mocno sobie na tę sytuację zapracowali.
Decyzja zapadł, a wybór padł na wspomniany czwartek. Wszystkim pasowało, każdy obecny w tym czasie na swoich włościach .
Ponieważ jechałem przez mniejsze miejscowości, bo to cały urok jazdy motocyklem, chciałem zdążyć przed procesjami. Potrafią one na ten czas zawładnąć całą miejscowością infrastrukturą z czterema ulicami na krzyż.
Kiedy jechałem przez kolejne wsie widziałem strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej którzy w galowych mundurach obstawiali kolejne skrzyżowania. Skierowana do pomocy policja też czekała na procesję, a póki co z nudów kontrolowała stan techniczny pojazdów i trzeźwość prowadzących. Motocykliści mieli więc przechlapane. Widok motocykla działa na stróżów prawa jak przysłowiowa płachta na byka. Nie powiem, sami motocykliści mocno sobie na tę sytuację zapracowali.
Ponieważ sam jazdę traktuję jako relaks, nie mam problemów z trzeźwością, ani stanem technicznym pojazdu. Posiadam wszystkie uprawnienia i ubezpieczenia. Czasem może się zdarzyć, że przekroczę dopuszczalną prędkość o 10 -15 km bo się człowiek rozmarzy. Niestety, niektórzy nadgorliwcy w mundurach lubią znęcać się nad takim piratem drogowym, szczególnie jak on sam nie jest pyskaty.
Na szczęście kontynuowałem spokojną jazdę, niezakłóconą kontrolami i kiedy już wydawało mi się, że umknąłem przez wszystkimi procesjami po drodze, zatrzymał mnie strażak z lizakiem. Dosłownie 500 metrów od domu kumpla z ogólniaka,
Cóż było robić. Zaparkowałem w cieniu przydrożnej śliwy i przyglądałem się jak idzie procesja, przetykana górniczymi mundurami lub strojami góralskimi typowymi dla śląska Cieszyńskiego. stroje I szli tak i szli dobre dziesięć minut, z powodu liczby uczestników lub wyjątkowo w tym miejscu wąskiej drogi
Na szczęście kontynuowałem spokojną jazdę, niezakłóconą kontrolami i kiedy już wydawało mi się, że umknąłem przez wszystkimi procesjami po drodze, zatrzymał mnie strażak z lizakiem. Dosłownie 500 metrów od domu kumpla z ogólniaka,
Cóż było robić. Zaparkowałem w cieniu przydrożnej śliwy i przyglądałem się jak idzie procesja, przetykana górniczymi mundurami lub strojami góralskimi typowymi dla śląska Cieszyńskiego. stroje I szli tak i szli dobre dziesięć minut, z powodu liczby uczestników lub wyjątkowo w tym miejscu wąskiej drogi
Pierwsze spotkanie, kumpel z ogólniaka. i jego partnerka. Obejrzałem dom i psa. Pies to nie byle co, to Cane Corso. Sam wygląd powoduje, że miękniesz w nogach.
Kawka ciasteczka i nie wiadomo kiedy minęły dwie godziny. Tak zaplanowałem sobie każdy z pobytów, na dwie godziny. Ruszyłem w dalszą drogę, odmawiając obiadu i tłumacząc, że dzisiejsza wizyta jest trochę na modłę księdza po kolędzie.
- Czekaj skoczę więc po kopertę - rzucił kumpel
- Nie trzeba przeznaczcie tę kasę na dopieszczenie i tak pięknego już domu.
Siadam na motocykl chwaląc nawigację w telefonie. Bez problemu kieruje mnie do każdej dziury w małej nawet miejscowości, pokazując przerywaną linią jak dojść tam gdzie już nie da się dojechać. Potęga.
Drugi w kolejce był blogowy kumpel.
Bram otworzyła się zaraz jak tylko kumpel dojrzał mnie na podjeździe. Zaparkowałem
- Nareszcie - rzucił podając mi rękę . Odpowiedziałem tym samym, a zaraz potem potoczył się wartki strumień płynnej rozmowy tak jakbyśmy się widzieli tydzień wcześniej.
Kawka ciasteczka i nie wiadomo kiedy minęły dwie godziny. Tak zaplanowałem sobie każdy z pobytów, na dwie godziny. Ruszyłem w dalszą drogę, odmawiając obiadu i tłumacząc, że dzisiejsza wizyta jest trochę na modłę księdza po kolędzie.
- Czekaj skoczę więc po kopertę - rzucił kumpel
- Nie trzeba przeznaczcie tę kasę na dopieszczenie i tak pięknego już domu.
Siadam na motocykl chwaląc nawigację w telefonie. Bez problemu kieruje mnie do każdej dziury w małej nawet miejscowości, pokazując przerywaną linią jak dojść tam gdzie już nie da się dojechać. Potęga.
Drugi w kolejce był blogowy kumpel.
Bram otworzyła się zaraz jak tylko kumpel dojrzał mnie na podjeździe. Zaparkowałem
- Nareszcie - rzucił podając mi rękę . Odpowiedziałem tym samym, a zaraz potem potoczył się wartki strumień płynnej rozmowy tak jakbyśmy się widzieli tydzień wcześniej.
Po chwili do rozmowy dołączyła żona. Uprzedzona wcześniej, przygotowała żeberka, karkówkę ziemniaczki w mundurkach i kapustę.
To z tego powodu zrezygnowałem z obiadu w pierwszym miejscu, ale o tym mówię tylko Wam.
Ciasto i podwójne espresso zakończyły ucztę. Potem opowiadaliśmy sobie trochę o śmiesznych rzeczach jak i o tych mniej śmiesznych jak polityka czy tracąca kondycję prostata.
Zaprosiłem kumpla z żoną do mnie, wytykając mu przy okazji, że i on obiecywał w zeszłym roku wizytę w Krakowie, Wieliczce z postojem u mnie
Teraz to on się musiał trochę tłumaczyć, a ja byłem pewien że podtrzymuję to zaproszenie, bo świetnie nam się ze sobą rozmawiało.
W tak zwanym międzyczasie spadł niewielki deszcz, ale w jego trakcie byliśmy pod dachem grillowej chaty.
Bezlitośnie minęły dwie godziny. Wprowadziłem kolejny adres i pożegnałem miłych gospodarzy.
To z tego powodu zrezygnowałem z obiadu w pierwszym miejscu, ale o tym mówię tylko Wam.
Ciasto i podwójne espresso zakończyły ucztę. Potem opowiadaliśmy sobie trochę o śmiesznych rzeczach jak i o tych mniej śmiesznych jak polityka czy tracąca kondycję prostata.
Zaprosiłem kumpla z żoną do mnie, wytykając mu przy okazji, że i on obiecywał w zeszłym roku wizytę w Krakowie, Wieliczce z postojem u mnie
Teraz to on się musiał trochę tłumaczyć, a ja byłem pewien że podtrzymuję to zaproszenie, bo świetnie nam się ze sobą rozmawiało.
W tak zwanym międzyczasie spadł niewielki deszcz, ale w jego trakcie byliśmy pod dachem grillowej chaty.
Bezlitośnie minęły dwie godziny. Wprowadziłem kolejny adres i pożegnałem miłych gospodarzy.
Wizyta trzecia i ostatnia
Kumpel z Rudy Śląskiej uprzedził mnie, że nisko zawieszonym motocyklem ( 14 cm) nie dojadę do końca, gdzieś musze porzuć motocykl i dojść pieszo.
Przy ostatnim adresie nawigacja nieco pobłądziła nie wąziutkich, szutrowym uliczkach i zażądała bym nawrócił.
- Dobrze Ci mówić cholero - warknąłem - Mam motocykl o wadze 250 kg bez wstecznego biegu na wąskiej żwirowej i w dodatku stromej uliczce.
Kumpel z Rudy Śląskiej uprzedził mnie, że nisko zawieszonym motocyklem ( 14 cm) nie dojadę do końca, gdzieś musze porzuć motocykl i dojść pieszo.
Przy ostatnim adresie nawigacja nieco pobłądziła nie wąziutkich, szutrowym uliczkach i zażądała bym nawrócił.
- Dobrze Ci mówić cholero - warknąłem - Mam motocykl o wadze 250 kg bez wstecznego biegu na wąskiej żwirowej i w dodatku stromej uliczce.
Zaraz jednak zdałem sobie sprawę że przekomarzanie się ze sztuczna inteligencją nie ma sensu.
Centymetr po centymetrze, uważając by nie wypieprzyć się koncertowo, obróciłem motocykl i wróciłem na właściwą drogę.
Po tym incydencie dojechałem na polankę gdzie stało kilka samochodów jak uprzedzał kumpel. Sama nawigacja też pokazywała od tego miejsca linię przerywaną.
100 metrów to dam radę nawet w podkutych kowbojkach.
Centymetr po centymetrze, uważając by nie wypieprzyć się koncertowo, obróciłem motocykl i wróciłem na właściwą drogę.
Po tym incydencie dojechałem na polankę gdzie stało kilka samochodów jak uprzedzał kumpel. Sama nawigacja też pokazywała od tego miejsca linię przerywaną.
100 metrów to dam radę nawet w podkutych kowbojkach.
Jeszcze tylko odpowiedziałem na pytanie jednego turysty z Ukrainy, które podstawił mi pod nos znalezionego przed chwilą grzyba z pytanie czy można go zjeść.
- Każdy grzyb jest jadalny- odpowiedziałem, dodając - niektóry niestety tylko raz.
Wzbudziło to wesołość jego partnerki . Potem dodałem oczywiście, że zdecydowanie unikam grzybów blaszkowych
Miłe spotkanie i znowu powitanie jak kalka
- No nareszcie - powiedział On i powtórzyłem ja.
Potem powiedziałem o formule odwiedzin czyli cytat z księdzem. Kumpel też chciał lecieć po kopertę.
Jaki ten naród wyuczony. Widzi księdza myśli o kopercie.
Uprzedziłem, że jestem po solidnym obiedzie, a więc siedzieliśmy na balkonie przy tradycyjnych słodkościach, podziwiając panoramę .
Coś pięknego.

I tym razem dwie godziny szybko minęły. Pożegnałem się, prosząc kumpla by pomógł mi wypchać motocykl z nierówności na których zaparkowałem. Wolniutko ruszyłem do domu.
Z każdym z moich gospodarzy umówiłem się, że wpadnę kiedyś na dłużej i w drodze powrotnej myślałem już kiedy przyjdzie mi to zrealizować .
Drogi zaś były w miarę niezatłoczone, jak zwykle w taki dzień z dużą ilością motocyklistów. Pomachałem sobie trochę lewą ręką w motocyklowym geście powitania . Po drodze nie było już strażaków i tylko jeden radiowóz ze dwa kilometry od domu oprawiał rowerzystę. Może nie bez powodu. Na tej drodze zginęła w czołowym zderzeniu rowerzystka o czym było dużo ostatnio w mediach.
Zegar wskazywał dokładnie dwudziestą kiedy pilotem otwarłem bramę na posesję.
Home sweet home jak mawiają Anglicy.
Przejechałem samotnie 280 kilometrów. Bez radia, bez gadania z kimkolwiek. Wiecie ile rzeczy można wtedy sobie przemyśleć?
Macie rację, całkiem sporo.
Zmęczony, ale totalnie zrelaksowany nalałem kieliszek wina.
W końcu koniec dnia czerwonym pachnie winem - śpiewał Andrzej Zaucha.
A mnie do szczęścia wczoraj nie trzeba już było drugiego kieliszka.
Z każdym z moich gospodarzy umówiłem się, że wpadnę kiedyś na dłużej i w drodze powrotnej myślałem już kiedy przyjdzie mi to zrealizować .
Drogi zaś były w miarę niezatłoczone, jak zwykle w taki dzień z dużą ilością motocyklistów. Pomachałem sobie trochę lewą ręką w motocyklowym geście powitania . Po drodze nie było już strażaków i tylko jeden radiowóz ze dwa kilometry od domu oprawiał rowerzystę. Może nie bez powodu. Na tej drodze zginęła w czołowym zderzeniu rowerzystka o czym było dużo ostatnio w mediach.
Zegar wskazywał dokładnie dwudziestą kiedy pilotem otwarłem bramę na posesję.
Home sweet home jak mawiają Anglicy.
Przejechałem samotnie 280 kilometrów. Bez radia, bez gadania z kimkolwiek. Wiecie ile rzeczy można wtedy sobie przemyśleć?
Macie rację, całkiem sporo.
Zmęczony, ale totalnie zrelaksowany nalałem kieliszek wina.
W końcu koniec dnia czerwonym pachnie winem - śpiewał Andrzej Zaucha.
A mnie do szczęścia wczoraj nie trzeba już było drugiego kieliszka.
Zaraz też zmrok otulił dom.
PS
W sposób celowy i przemyślany nie napisałem gdzie byłem, ani nie podałem szczegółów pozwalających na identyfikację moich gospodarzy. Nie zrobiłem tego ze względu na RODO, ale uważam że każdy ma prawo do odrobiny prywatności.
I to wyznanie dopełnia całości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz