06 lipca 2012

Klub miłośników chudego jogurtu

Ktoś fachowo przygotowany do swojej roli, wypowiadał się na ten temat w Onecie.
Nie pamiętam już kto, pewnie to przez ten upał, albo demencję związaną z wiekiem. Najwcześniej zapomina się nazwiska, a później to już samo tak jakoś leci. W dół.
No więc ten profesjonalista z dziedziny odchudzana stwierdził, że nie jest prawdą to z czego zwierzają się pewne popularne obecnie panie, związane z branżą spożywczą. Nie ma dobrego samopoczucia przy większej wadze.
Tak naprawdę dobrze czujemy się, gdy jesteśmy szczupli, a inne opowiadanie to tylko takie dodawanie sobie pewności w trudnej sytuacji.
Oj tam!. Jeżeli nie ma dobrego samopoczucia przy spoglądaniu w lustro, to zawsze można je sobie poprawić spoglądając w konto.
Nie mam żadnego interesu w obronie pań, a i moje udziały w cukierniczym biznesie polegały na dwukrotnym zakupie porcji lodów z firmowej lodziarni, ale powiem
- Ten Pan się myli.
Posłużę się swoim przykładem. Być może nie jest on najlepszy, ponieważ na co dzień żyję w otoczeniu facetów. Oni nie wypominają mi cellulitu na udach, a nagły spadek wagi kwitują jedynie troską o moje możliwości konsumpcyjne.
Wcale nie czułem się źle z moją starą wagą. Do czasu kiedy nie musiałem sapać przy zawiązywaniu sznurówek, nawet to sobie chwaliłem.
Po pierwsze miałem poczucie humoru, które rozkwita w trakcie ucztowania w gronie przyjaciół. Jak wiadomo z pełnym żołądkiem alkohol mniej szkodzi, a po dobrym jedzeniu i piciu mózg wysyła bodźce do innych części organizmu. Jeżeli jest bogato to trzeba się mnożyć, bo jeżeli nie teraz to kiedy? Naukowcy używają mnie obrazowego określenia pisząc obrazowo - wysoki poziom libido.
Co mnie pchało w objęcia diety?
Chyba tylko ten świstek z wynikami analizy krwi.
Cholesterol w normie”
No i komu to pokażę i przed kim zaszpanuję?
Lekarka rodzinna spojrzała na ten rząd cyferek jednym okiem i powiedziała
- Cholesterol w porządku, za to cukier....
Czy one muszą wytykać nam błędy, zamiast chwalić za osiągnięcia?
Ulegając jednak modzie, schudłem.
Od razu też straciłem kontrolę na własną wolą, na pierwszej imprezie, zorganizowanej na cześć owego osiągnięcia.
Bez humoru ze złymi wspomnieniami z poprzedniego wieczoru. Rozmnażać się? W takiej mizerii?.
- Ja się na to nie zgadzam! - rozum wygłosił swoje zdanie odrębne.
- No nie wygłupiaj się – negocjowałem - tak tylko troszkę i na niby.
- Bez konsekwencji? - pytał mnie - Tak tylko dla przyjemności?
- Dla przyjemności - złapałem się słowa.
- A nie jest ci przyjemnie, że masz niski cholesterol? Ja też z tego powodu nie dostaję odpowiedniej ilości glukozy, a ty tak chcesz post za postem modzić i jeszcze mieć przyjemności.
- Niektórzy mówią o tym „obowiązek małżeński” – próbowałem użyć podstępu.
- Chyba, że chodzi o obowiązek – stwierdził rozum – to zmienia postać rzeczy.
- I co? zmieniło postać rzeczy? - spytał znajomy, gdy opowiadałem mu tę historię.
- Nie na długo, nie ma się czym zbytnio chwalić – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- A to jesteś ewenementem, ponieważ czytałem coś w tym temacie na pewnej męskiej stronie. Naukowcy robili badania wśród osób zagrożonych cukrzycą, w wieku około 54 lat. Kazali im poprzez trening zbić wagę ciała. I tam podają konkretne dane. Otóż utrata masy ciała zapobiega nawet o 50 proc. zmniejszeniu poziomu testosteronu, wynikającemu z wieku mężczyzny. Poziom testosteronu wzrasta wprost proporcjonalnie do liczby zrzuconych kilogramów.
- Może oni chudli bez diety?. Ja znam przynajmniej jeszcze dwa takie ewenementy w moim wieku. Natomiast z tym badaniem to może bym się nawet zgodził. W części. Po prostu jak wagi jest mniej, to testosteronu proporcjonalnie więcej. Tak na logikę. To ile powinien trenować facet, by podnieść swoje libido?
- Według prowadzących badania wystarczy 150 minut ćwiczeń w tygodniu.
- 150 mówisz? To daje 25 minut dziennie, odliczając niedzielę. Przed czy po seksie?
- Ty mnie nie pytaj, nie ja robiłem te badania.
- A gdzie badano tych facetów?
- W Dublinie
- To wszystko jasne Irlandczycy to wyspiarze, u nas na kontynencie może być inaczej.
I tak każdy pozostał przy swoim zdaniu. On wierzy w słowo pisane, ja na sobie doświadczyłem, że żadnych nadzwyczajnych rezultatów nie ma.  Przecież ćwiczę. Regularnie jeżdżę rowerem do pracy. To daje godzinę intensywnych ćwiczeń fizycznych w ciągu dnia. Dodatkowo schudłem i jeżeli podniósł mi się poziom testosteronu, to lada moment wypadną mi włosy. Słyszałem o tym w reklamie pewnego męskiego szamponu.
Czy skórka warta jest wyprawki?
Czy zadziwienie towarzystwa na hasło rzucone tak od niechcenia - a ja w dwa miesiące schudłem jedenaście kilogramów - jest warte poświęceń w wielu innych sprawach?
Nie jestem tego pewien.
Cały czas mówię tu o wyglądzie przyjaznym, bez wagowej przesady.
Jestem przeciwnikiem amerykanizacji naszego społeczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem wagi.
Chociaż europejski ideał piękna, to klasyczne 90-60-90, na pozór niczym nie różni się od amerykańskiego 90-60-90. Z tym, że za oceanem podają miarę w calach.
A przecież kobieta swój wygląd powinna mieć.
Indianie z jednego z południowoamerykańskich szczepów dzielą wszystkie rzeczy na dwie kategorie: długie i okrągłe.
I tak dzida jest dla nich długa, a kobieta okrągła.
Indianie chociaż w naszym pojmowaniu rzeczywistości są prymitywni, w pełni oddali męskie oczekiwania.
Bo chociaż kobieta wbrew temu co sugerują owi Indianie nie jest rzeczą, powinna być miła w dotyku.
No dobra bardzo ważny jest też intelekt.
A chociaż moja żona jest: mądra inteligentna, samodzielna, zaradna, to od wielu lat uwielbiam ją dotykać. Regularnie.

14 komentarzy:

  1. Głodny Polak - zły Polak!
    Tego sie będę osobiście trzymać i wolę mieć mniej zmarszczek za cenę nawet wałeczka na brzuchu :D

    A u tych pań, to zdaje się pączka mogłes zjeść, lody to u kogo innego ;)
    Czy paczek jej mniej zdrowy niż lody? Ja nie wiem i... jeszcze mnie to nie obchodzi ;)

    A intelekt według mężczyzn to pewnie przydaje się później... jak już nie można inaczej skorzystać z okrągłej zony :p Dlatego zawsze wspominają go z pewnym opóźnieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że u własnej żony ważne jest jedno i drugie.
      Pozdawiam

      Usuń
  2. W ostatnim zdaniu się zakochałam:)))));)

    OdpowiedzUsuń
  3. Klik dobry:)

    I nie tak będzie! Po indiańsku, dzida długa, a kobieta okrągła :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). A może poczekać starość Antoni - i tak łatwo zrzucać kilogramy - ja zostawiam swoje na starość, żeby mieć z czego schudnąć. Mamy tutajw DPS - ie jednego staruszka, który jest suchy - jeno skóra i kości i co chwila muszą go opiekunki na siłę karmić, bo ciągle ino - Nie moge i nie mogę - mówi przy stole.
    Pozdrawiam Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam że lepiej nabrać wprawy w zrzucania 5-7 kg niż poczekać aż wartość podniesie się do 20 kg. Pozdrawiam

      Usuń
  5. I znowu blondynka musi myslec w taki upał. Po prostu okrucieństwo. Ale na Twoim blogu podobają mi się 2 rzeczy /conajmniej/ - to piękne zdjęcie Rynku Krakowskiego i to ostatnie zdanie w tej notce.
    Pozdrawiam z aktualnej stolicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję
      Autorem zdjęcia jest mój starszy Syn.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Żeby nie być posądzaną od dziś będę mrukiem... żeby nie było, że sobie sztucznie poprawiam samopoczucie. A jogurt wolę normalny! Nie jakieś odchudzone lelum-polelum;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że nie warto wierzyć we wszystko co piszą. Ja nie wierzę.
      Ponoć ten odchudzony nie ma tego co powinien mieć normalny jogurt, a więc to wielkie oszustwo.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. A może to wszystko wcale nie jest związane z wagą, dietą, itp. a z ogólnym bieżącym obciążeniem, pogodą (mnie się w ten upał wszystko lasuje!) itd.?
    Piękne podsumowanie :)
    pozdrowienia Antoni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy wraca waga, wraca radość życia. Sprawdziłem kilka razy, na sobie.
      Oczywiście mówię o 5kg nie o 20.
      Pozdrawiam

      Usuń