30 marca 2016

O jedzeniu poza świętami

"Na górze róże na dole fiołki, kochajmy się jak dwa aniołki."
Ten wierszyk pamiętam z dzieciństwa, ale teraz pewnie jest już zapomniany bo pamiętniki są demode. Teraz łatwiej postawić lajka na Facebooku. Podążając za nową technologią, odnalazłem na Facebooku wiersz w którym autor poszedł już o krok dalej i do uczucia dorzucił konsumpcję
Ej Kochanie, Zjadłbym Cię na śniadanie!
Bo śniadanie będzie pyszne, będzie całkiem sympatycznie.
Ile prosić Cię można, by skosztować Ciebie troszkę.
Ja wytrzymać już nie umiem, bez Twej zgody nic nie zrobię! (*1)
Z tym jedzeniem to chyba jakiś nowy trend, bo na falach eteru co rusz pojawia się i znika piosenka zespołu „Strachy na lachy” która też jest o jedzeniu:
Dzień dobry, kocham cię
Już posmarowałem tobą chleb
Dzień dobry, kocham cię (*2)
Ostatnio zaś słyszałem w młodszym nieco gronie takie oto stwierdzenie
- Schrupałbym cię jak chińczyk miskę ryżu.
No proszę, jak chińczyk. To znaczy, że co ? Że pałeczkami?
Pewnie pałeczkami, chyba, że komuś z tym kiepsko idzie więc wtedy tylko jedną.
Jako człowiek z ugruntowanym pociągiem do wiedzy, sprawdziłem co znaczy owo powiedzenie o ryżu, chińczyku i chrupaniu.
Oczywiście sprawdziłem w Internecie, bo powszechnie wiadomo, że to czego nie ma w Internecie to nie istnieje.
~Skautka zapytała
- Co oznacza jak kolega mi pisze ''schrupałbym cię''?
~Rzygam Tęczą odpowiedział
- Że jesteś słodka i mu się podobasz, chyba.
~Ancom nie pozostawił już w tej kwestii żądnej wątpliwości
- Jako facet mogę powiedzieć tyle, że bardzo podobasz mu się i pociągasz go fizycznie oraz nie wykluczone, że chciał by się z tobą umówić albo nawet chodzić.
No proszę, „a nawet chodzić”
- To oni ze sobą chodzą ? - jak w pewnym żydowskim skeczu o doskonałym inkasencie.
- Chodzą, chodzą, a jak się zmęczą to się położą.
Jak to z owym chrupaniem jest naprawdę?. Pytanie godne Monty Pythona ( Pamiętacie choćby skecz o chrupiącej żabce co to jest wielce dobra?)
Odpowiedź którą odnalazłem przebija nawet samych Pythonów.
Czytam oto w prasie że:
„Najwyższy mufti Arabii Saudyjskiej wygłosił mowę, która wywołała niemałą burzę w świecie arabskim. Teolog stwierdził bowiem, że w przypadku śmiertelnego głodu, mężczyzna może zjeść części ciała swoich żon – podaje brytyjski dziennik „Mirror”.
Warunki które muszą zostać spełnione to
  • Mąż ma odczuwać silny głód na granicy wytrzymałości.
  • Kobieta zaś powinna poddać się każdej decyzji męża ze spokojem i oddaniem, jako że mąż i żona są „jednością.” Powinna być wdzięczna, że jest mu pomocna.

Teraz zgodnie z prawem w Arabii Saudyjskiej mąż może odciąć żonie rękę i zjeść ją, bez żadnych konsekwencji prawnych.
Tekst z Mirrora nie podaje jeszcze jednego warunku. Nie został on wymieniony w tekście a jest warunkiem Sine qua non czyli niezbędnym.
Mówi się mąż i żona a więc para musi być po ślubie.
Mamy więc do czynienia z tradycyjnym podejściem do relacji damsko-męskich i tak zwanych wartości. O tym jednak też już śpiewamy w naszym piosenkach, albo raczej On, Dawid Podsiadło tak śpiewa
Hej! Ten pierwszy raz, mocny bas, szybki pląs po obiedzie.
Widziałem błysk w obu ślepiach mojej łani, przecież
Trzymała mocno tam, gdzie najbardziej lubię,
Mama mówiła: „Takie rzeczy tylko po ślubie”. (*4)

Tylko mi nie mówicie, że nie macie matki ( Miś)
Tak, schrupałbym cię jak chińczyk miskę ryżu. Głodny ? Na co czekasz ?





24 marca 2016

Chciałbym żeby wiosną było optymistycznie

Miałem właśnie podzielić się z Wami refleksjami jakie naszły mnie przy lekturze książki Kamila Janickiego „Epoka Hipokryzji, seks i erotyka w przedwojennej Polsce”.
Niestety mój pierwiastek żeński o którym wspominałem w poprzednim poście trochę mnie zawstydził, Zarzucił mi bowiem pociąg do tematów o bardzo wąskiej i niedwuznacznej tematyce.
Na usprawiedliwienie dodam tylko, że lektura powyższa to jest twórcze rozwinięcie, albo naukowe podejście do tematu który rozpoczął krakowski lekarz płciownik, jak sam o sobie mówił, Stanisław Kurkiewicz.
Do zapoznania się z jego publikacją „Z docieków nad życiem płciowem” (wyd 1905) zachęcił mnie nie kto inny niż Mości Wachmistrz w jednym ze swoich postów. Dla mnie to rekomendacja za którą mogę podążać z zamkniętymi oczami i tak też zrobiłem.
Książeczkę przeczytałem od deski do deski, dokładając sobie inne wydanie z przełomu wieków XIX i XX a mianowicie „ O umysłowym i moralnym niedorozwoju kobiety” (autor Paul Julius Möbius, Katinka von Rosen wyd. 1900 r). Potem to już jakoś samo poszło. Janicki jest tylko logiczną konsekwencją zgłębiania tematu.
Będąc w zgodzie ze sobą a przynajmniej z częścią siebie podjąłem decyzję, nie będzie więc o seksie. Będzie o tym, że idzie wiosna i wszystko budzi się do życia.
Ech co tam wiosna. Przyjdzie, pójdzie, lato ją zastąpi. Jak co roku.
Gorzej bo odchodzą ci których tak trudno zastąpić, ba wydaje mi się to nawet niemożliwe
Kilkanaście dni temu media obiegła wiadomość o śmierci Keitha Emersona Jednej trzeciej zespołu Emerson Lake and Palmers. Śmierci ponoć samobójczej bo Emerson od wielu lat zmagał się z depresją.
Nie użyję tutaj wytartego sloganu, że odchodzą wielcy. Powiem tylko, że odchodzą Ci którzy zaznaczyli się w moim życiu.
Liceum, klasa matematyczno-fizyczna. Dlaczego taka? Bo w moim małym mieście była to elitarna klasa w jedynym liceum z tradycjami. Tak, tak, idzie o ambicje.
Nic z tego, że lubiłem historię i pisałem wiersze. Decyzją wstępnych zasiadłem przed tablicą funkcji trygonometrycznych a moje wiersze omawiano na lekcjach polskiego w klasie humanistycznej. Oczywiście beze mnie.
I chociaż wisiały w gablotce na korytarzu w niczym nie zmieniły opinii jaką miał o mnie mój matematyk.
W tejże klasie w której cierpiałem codziennie od ósmej do czternastej niczym Młody Werter, jeden z moich klasowych znajomych był bardzo dobrze sytuowany.
„Gospodarski syn, słońce się jemu pierwszemu kłaniało” – jak mówił bohater „Ostatniego takiego tria” kultowego filmu z połowy lat siedemdziesiątych.
Płytoteka zachodnich wykonawców która zalegała półki jego mieszkania mierzona była w metrach bieżących, a chęć bycia niczym Piotr Kaczkowski z radiowej trójki, spowodowała powstanie Klubu Muzyku Progresywnej.
Ileż to się człowiek nasłuchał tych płyt w wersji stereo, głowa mała.
Miałem i ja swój udział w tych historycznych wydarzeniach. Co prawda nie miałem swobody wydawania kasy, ale potrafiłem tworzyć plakaty. Tak więc każdy koncert w KMP zapowiadał plakat mojego autorstwa.
Coś mi jednak mówiło, oprócz rodziców oczywiście - Antoni nie idź tą drogą.
Nie zostałem więc zapleczem światowego rocka, odmówiłem kontaktu z prochami w scenerii starego małomiasteczkowego cmentarza i zdecydowałem się na tradycyjną ścieżkę kariery.
Czy światowy rock na tym stracił ? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Wiem natomiast że
los, figlarz przewrotny pokręcił mi moją drogę na swój sposób, dokładając na niej nieco wykrotów i wilczych dołów, ale nic w życiu nie jest przecież proste. Nic nie jest też za darmo.
Teraz kiedy odchodzą wielkie nazwiska lat siedemdziesiątych, robię użytek ze wspomnień by przypomnieć sobie, że czasem bywałem niepokorny.
Poprawia to moje samopoczucie, ba nawet samoocenę i nie zmieni tego stanu nawet fakt, że teraz bywam raczej upierdliwy niż niepokorny.
Oj tam, oj tam. Nie narzekaj Antoni, wiosna się budzi.
Doktor od złamań usunął śruby z lewej ręki mojej teściowej. Ta od razu poczuła się lżejsza przynajmniej o kilka kilogramów. My też poczuliśmy to natychmiast, bo zalało nas tsunami pomysłów i planów na najbliższą przyszłość.
Daj Boże zdrowie, bym i ja miał taką energię tuż przed osiemdziesiątką.
Moja teściowa, co zupełnie zrozumiałe, nie należy już do grupy niepokornych a raczej do tej drugiej. Dzisiaj przy śniadaniu pozwoliłem sobie nawet na komentarz, że czuję się jakbym miał w domu kolejnego nastolatka.
- Przecież trzeba to wszystko zrobić już prawie święta i idzie wiosna.
W sumie to ona ma rację.
Wczoraj razem z małżonką odwiedziliśmy fryzjera a dokładnie fryzjerkę. Przybyliśmy za wcześnie
a z liczby klientów łatwo można było wysnuć wiosek, że impreza mocno się opóźni.
Aby nie zasnąć w tej ciężkiej atmosferze suszarek i lakieru do włosów, tchnąłem w nią nieco życia. Opowiedziałem parę dowcipów, stopniowo zwiększając ich ciężar gatunkowy. W końcu jak to mówił trener Górski – gra się tak jak przeciwnik pozwala. Czas mierzony ilością loków wokół fotela biegł swoim tempem, a serdeczny i niczym nie skrępowany śmiech dwóch pozostałych uczestniczek postrzyżyn uświadomił mi, że reklamy kłamią. Nie wszystkie kobiety w pewnym wieku mają bowiem problemu z nietrzymaniem. To jeszcze jeden dowód na to że TV łże.
Rozkręcałem się coraz bardziej i w tej atmosferze łatwiej było znieść to, że strzyżenie zaczęło się trzy kwadranse po czasie
Nie narzekam, przy takich słuchaczach.
Świat się zmienia a atmosfera salonów fryzjerskich pozostaje bez zmian. Trochę tu bazaru, trochę magla i jeszcze więcej niż trochę psychoanalizy. Kiedy widziałem zadowoloną minę żony doszedłem do wniosku, że trochę tu też z gabinetu terapeuty.
Pod olbrzymim lustrem, na szerokiej szklanej półce stoją żółte żonkile. Fryzjerka dba o sezonowe ozdoby.
Żonkile są na miejscu bo to przecież idzie wiosna. Nie, nie ta kartka z kalendarza, ale ten wyczuwalny zapach w powietrzu i słońce które potrafi nas tak rozgrzać od środka. Tak jak nie zrobi tego nawet najbardziej upalne słońce letniej Tunezji czy Egiptu.
Zresztą to już nie do sprawdzenia, bo kto się tam teraz wybiera?
Byłą już noc kiedy opuściliśmy ten przybytek szalonych nożyczek.
Obawiałem się nieco, że w drodze powrotnej do domu spotkam się z zarzutami ze strony żony.
Nie każdy lubi jak jego małżonek robi z siebie idiotę i to za darmo. Sam nawet nie wiem co jest gorszym zarzutem?
Nie spotkał mnie jednak żadem z powyższych zarzutów co znaczy, że tradycyjnie martwiłem się na zapas.
A może jest odwrotnie. Może ten mój show to dowód na to, że jeszcze nie do końca stetryczałem?
Wiosna, wszystko budzi się dom życia.
Wszystko oprócz mojej maszyny rolniczej. Nie powiodła się bowiem próba odpalenia glebogryzarki. Odwiozłem ją do reanimacji i czekam na wyrok. Żyć na pewno będzie, pytanie tylko za jaką cenę?
A propos ceny.
Wczoraj w drodze do pracy tak zamyśliłem się nad czymś mało istotnym, że złamałem przepisy kodeksu drogowego wprost przed szybami policyjnego radiowozu.
- Nie widział Pan znaku ? – spytał elegancko policjant
- Znak widziałem ale panów nie widziałem – powiedziałem rażony jakąś nagłą potrzebą prawdomówności. Na koniec poprosiłem o łagodny wymiar kary.
Cieszyłem się też, że na tylnym siedzeniu nie ma operatora z kamerą jakiejś stacji telewizyjnej.
W takiej sytuacji pozostaje już tylko szybko się przyczesać aby ładnie wyjść w telewizji.
Z pokorą przyjąłem mandat.
- Pomimo wszystko życzę Panu Panie Antoni miłego dnia, bo to i święta idą i wiosna nadchodzi.
Cholera, Oni chyba mają teraz jakieś szkolenia z rozmów z klientem, albo piratem drogowym, jak kto woli.
Pocieszające jest to, że może z tego mandatu co to go mam zapłacić w terminie siedmiu dni, pomalują jakieś pasy na ścieżce rowerowej, albo wymienią żarówki w sygnalizacji na najbliższym skrzyżowaniu.
Zresztą (tu znowu do głosu doszło zamartwianie się) kto ich tam wie.
Świąteczny baranku, z powodu zamyślenia czy jak kto chce zagapienia, będziesz w tym roku mniejszy, ale ponoć i tu nie idzie o wielkość a jakość i to w dodatku duchową.
Tej jakości bez martwienia się o stan portfela życzę wszystkim co tu zbłądzili i tym którzy weszli tu świadomie chociaż całkowicie na własną odpowiedzialność.
Wesołych Świąt

PS
Mała rada dla tych co kupili z okazji świąt nowe buty i te okazały się za ciasne.
Trzeba rozchodzić i tu mam praktyczna radę.
Przeczytałem właśnie  na jednym z portali informacyjnych że

Nasze powinny rozchodzić się zdecydowanie lepiej. W końcu jak kiedyś mówiono - Polak Węgier dwa bratanki. Teraz w prasie mamy już tylko parafrazy tego powiedzenia.
To zmiana ( dobra?) *

* Napisałem na wstępie, że blog wolny jest od polityki i to jest prawda. W sprawie aluzji nic nie deklarowałem.


15 marca 2016

A ja tak nie potrafię

Tekst inspirowany niektórymi wypowiedziami, opiniami i komentarzami których tak wiele w Internecie.

- Nie przejmuj się – mówię do siebie.
To optymistyczne hasło znam w już kilku językach, bo nigdy nie wiadomo kim byłem w swoim poprzednim wcieleniu. Nie żebym zaraz stał się fanem reinkarnacji, ale zawsze dobrze przygotować się do tematu wielopłaszczyznowo. To asekuranctwo przecież niewiele kosztuje.
No co ?
No i dupa. Ja się po prostu uwielbiam przejmować.
Przepraszam za tę bezpośredniość ale „dupa” pojawi się w tym tekście jeszcze kilka razy, by nie rzec, że zdominuje cały wpis.
Z przejmowania się zrobiłem sztukę i można by rzec, że mam jakieś genetyczne ku temu skłonności.
Boże, jak ja się lubię przejmować, wyszukiwać słabe punkty we własnych planach i niedoróbki w ich realizacji.
Można by powiedzieć, że to jakiś gigantyczny brak wiary w siebie, a ponoć sama wiara to podstawa, podwalina, kamień węgielny na którym buduje się sukces.
Z tym doświadczeniem w zamartwianiu się mógłbym startować w jakimś konkursie, może nawet w telewizyjnym show.
W takim na przykład „Twoje zmartwienie brzmi znajomo” albo „ Zamartwienia na lodzie”.
Jeśli błysnę raz to zaraz wezmą mnie do „Tańca z gwiazdami”. Wszak nie tylko ja zauważyłem, że ostatni występują tam co najwyżej gwiazdeczki.
Tylko, że ja nie umiem tańczyć – martwię się od razu - Leży mi ten problem od lat na sercu.
- To co miałeś w sercu miej teraz w dupie. Należy Ci się – powiedział mi nagle jakiś wewnętrzny głos.
- Nie mogę tak. Czym się wtedy będę martwił ? - podjąłem się sztuki dyskusji chociaż miałem pełną świadomość tego, że w swoim pokoju znajduję się sam.
- A może boisz się, żeby Ci dupa za bardzo od tego nie urosła?
- Dlaczego niby miałaby mi róść, rosnąć, rozrastać się – zapytałem, martwiąc się od razu czy forma róść jest akurat właściwa.
- Ty wiesz ile rzeczy trzeba mieć w dupie? To się w głowie nie mieści.
- A nie można by inaczej? Przecież nie można mieć w dupie rzeczy ważnych.
- Co ty mi tu wciskasz za kit? Wszystko jest do dupy tylko pasta jest do zębów.
- A mydło ? Mydło jest toaletowe – odpowiedziałem polemicznie, starając się jednocześnie zyskać na czasie by zlokalizować pochodzenie głosu.
- Papier też jest toaletowy, a jak sam wiesz jest do dupy.
- Zgoda, ale nie zgadzam się na takie generalizowanie. Poza tym znacznie upraszczasz.
- Masz prawo mieć o mnie swoje zdanie a jam prawo mieć je w dupie.
- I do tego jesteś wulgarny.
- To tylko szczerość Antoni, tylko szczerość. Ja na przykład mam wszystko w dupie i to z każdym dniem coraz więcej. Gdybym robiła zakupy, to z tego powodu musiałabym sobie coraz większy rozmiar kiecek kupować.
- Czekaj no, inspirujesz się filmem. To Korba z „Lejdis” tak mówiła. Kim Ty właściwie jesteś ? - spytałem nerwowo - Jesteś kobietą ?
No tak, ze słuchem też u mnie nietęgo, głos rzeczywiście jakiś taki wyższy.
- Kobietą to za wiele powiedziane, jestem tylko damskim pierwiastkiem twojej osobowości,
czyli mniej więcej tak jakby kawałkiem kobiety w duszy mężczyzny.
- A po co mi to, właściwie?
- Kobiecy pierwiastek pozwala Ci pokazać swoją wrażliwą naturę. Nie musisz zaraz być romantykiem ale czasami możesz bywać romantycznym.
- No, pisywało się kiedyś wiersze. Nie zaprzeczę.
Nie musisz od razu z tymi wierszami, żeby na Stachurę zaciągnąć dziewczyny do łóżka.
Chodzi o to byś w odpowiedniej chwili powiedział coś, co ją rozklei.
Tu powiem, że miałem takie chwile kiedy powiedziałem coś co kobietę rozkleiło, ale po wszystkim wiedziałem, że powiedziałem to raczej nie w porę.
- Ty rzeczywiście lubisz się zamartwiać. Poza tym dzięki mnie przyswajasz sobie wiedzę na temat świata kobiet. Dzięki mnie nie rozmawiasz z nią o silnikach diesla ale o ubraniach, fryzurach i kosztownych dodatkach. Kolory, trendy i błyskotki.
- Hm kolory. Przyznając się do tego, że znam kolor ecru, nie wyjdę przypadkiem na geja?
- Jeżeli zachowasz umiar to nie.
- To po to to wszystko by znać się na kolorach?
- Jest jeszcze parę rzeczy jak wróżby, znaki zodiaku, karty.
- Przecież to bzdury.
- Dziewczyny to lubią, okaż więc odrobinę zrozumienia a ja ci w tym pomogę.
- Zaraz zaraz bo mi tu parę rzeczy nie pasuje. Niby ten pierwiastek żeński to taka kwintesencja delikatności, a ty tylko dupa i dupa.
- No wiesz, kobiety zmieniły się nieco od czasu twojej młodości.
- Teraz dominują silne kobiety.
- No widzisz siła i delikatność. Delikatność to jakby nasz damska cecha tylko, że ona się teraz nieco inaczej objawia.
Wiesz, jak patrzę na współczesne dziewczyny to bardzo trudno znaleźć mi w nich tę jak mówisz damską cechę. Koronkowe kiecki i glany zgrzytają tak aż iskry się sypią. Chyba mój stereotyp już nie obowiązuje.
- Wiesz co ja myślę o takich stereotypach w ocenie?
- Wiem, z pewnością masz je w dupie
- Oczywiście i uwielbiam ten stan kiedy wszystko w dupie mam .
- Ty z tego upychania w dupie problemów zrobiłaś jakąś sztukę życia.
- To jest taka metoda. Metoda „mam to w dupie” jest najlepszym sposobem na przetrwanie w naszej rzeczywistości.
- Martwi mnie to, że nasza obecna rzeczywistość stała się tak mało subtelna.
- Ciebie jak zwykle wszystko martwi.
- A jednak mi żal ...
- Bułatowi też było żal sań i koniaku z Puszkinem. Kto teraz jeździ saniami ? Koniak też jakby mniej popularny za sprawą whiskacza.
- No proszę, to znasz się na poezji a przecież to ona powoduje, że czujemy się lepsi, delikatni i wrażliwi. To może mi jeszcze coś zacytujesz?
- Z klasyków?
- Najchętniej. Jak trafisz na to co lubię to położysz mnie na łopatki. Jeżeli zaś idzie o wybór to, kto jak kto ale Ty masz ułatwione zadanie.
- Z Tuwima może być?
- Oczywiście
- To lecę :
„Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę. „
- A cóż to ma być ?
- No Tuwim i jego wiersz w którym autor grzecznie ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich aby go w dupę pocałowali."
- Wiersz znam ale liczyłem bardziej na „Kwiaty polskie”. Ty jesteś jednak pokręcona.
- A jaka mam być? Jestem przecież żeńskim pierwiastkiem twojej męskiej natury. A jaki Ty jesteś? Ty zajrzyj na swojego bloga, seks z seksem i o seksie. To już coś więcej niż tylko zwykłe zainteresowanie. Zważ na kontekst w którym ja tej dupy używam. W sumie ani raz o seksie. Czyż w ten sposób nie ratuję twojego wizerunku?
- Zepsuwszy go najpierw? Wybrałaś ciekawe metody
- Każda metoda jest dobra, jeżeli zbliża nas do celu.
- A ludzie ? Co powiedzą ludzie?
- Z każdym dniem rośnie liczba osób które mogą mnie pocałować w dupę, ale to znasz choćby z kubka w którym pijesz kawę.
- Ja bym powiedział raczej - jestem jaki jestem.
- Czyli Michał Wiśniewski? Z tego programu „Jestem jaki jestem” ?
- Może bardziej jak Anthony Hopkins. Kiedyś powiedział : „Nie interesują mnie opinie ludzi i ich myśli na mój temat. Jestem jaki jestem i robię to co robię.”
- Wysoko mierzysz. Z Anthonym to ty masz tylko imię wspólne. A reszta? Przecież Ty się właśnie uwielbiasz przejmować tym co mówią inni. Szczególnie lubisz to robić w nocy.
Spojrzałem na zegarek, była 3.30
Tradycyjna pora na budzenie się wyrzutów sumienia. Kot zażąda wyjścia dopiero za godzinę. Pies za trzy, a sam wstanę za dwie godziny i czterdzieści minut.
Ileż to można jeszcze sobie zarzucić.

08 marca 2016

Kobieto !


Nikomu lat nie ubywa a wręcz przeciwnie i jakby dostosowując się do nowej sytuacji, poważniejemy i mądrzejemy. Na widok młodych aktorów, piosenkarzy czy celebrytów ujrzanych w telewizji pytamy, a kto to?
I tu rodzi się konflikt pokoleń, bo nasze dzieci lub wnuki doskonale to wiedzą.
Dzięki czasowemu niańczeniu dzieci sąsiadów przez moja żonę dowiedziałem się, że w tej chwili bohaterem dziecięcych bajeczek nie jest już dzielny Szewczyk Dratewka.
Żeby tę przepaść zasypać kiedyś w przyszłości już dziś stałem się widzem kilku dziecięcych kanałów filmowych. Pasjonujące.
Co jeszcze wiąże się z mądrością wieku?
Że niczym inżynier Mamoń z kultowego filmu „Rejs” lubimy te melodie, które już kiedyś słyszeliśmy. Na tych sentymentach zbudowali swoją rozgłośnie twórcy Radia Pogoda.
Cofamy się w lata siedemdziesiąte, sześćdziesiąte, a nawet ( tu zapnijmy pasy bezpieczeństwa ) w lata pięćdziesiąte.
Lubię od czasu do czasu przed zaśnięciem, wcisnąć słuchawki do uszu i posłuchać miłych , melodyjnych i niezobowiązujących kawałków.
Dlaczego poprzez słuchawki?
Bo gdy zaczynałem wspólne małżeńskie życie, nie potrafiłem zasnąć bez muzyki puszczanej przez Piotra Kaczkowskiego w radiowej trójce. Moja żona zasypiała w ciszy i taka muzyka bardzo ją w tym zasłużonym wypoczynku rozpraszała.
Kobiecą mądrością, damskim podstępem i babskim uporem, wyleczyła mnie z tej zgubnej przypadłości. Zachęcona zaś pierwszym sukcesem nie ustała w trudzie dalszych zmian. Przez trzydzieści kilka lat uformowała mnie według własnego pomysłu niczym figurkę z modeliny.
Sam już nie zastanawiam się, co jest moje, co wpojone a do czego mnie w ten czy w inny sposób przekonano?
Ściągam buty kiedy trzeba, wkładam naczynia do zmywarki i opuszczam deskę klozetową.
Nie, nie, ja wcale nie narzekam, czasem tylko z lekką nutka złośliwości mówię:
- Dziękuję Ci Kochanie, że pokazałaś mi co jest ważne we współczesnym świecie i jak kulturalnie znaleźć się w nim. To bezcenne dla takiego faceta z małego miasteczka jak ja.
Nie wiem dlaczego się wtedy irytuje?
Wracając zaś do muzyki. W tymże to Radio Pogoda usłyszałem piosenkę do słów Nataszy Zylskiej, którą autorka zaśpiewała w duecie z Januszem Gniatkowskim
Od samych nazwisk już się zrobiło ciepło na sercu i to wspomnienie gramofonu marki Bambino, na których lekko trzeszczała kolorowa pocztówka dźwiękowa.
Piosenka nosi tytuł „Kobieta i mężczyzna”, tak samo jak głośny film Claude Leloucha z piękną Anouk Aime w jednej z tytułowych ról.
Wracając jednak do piosenki Nataszy Zylskiej. Tekst w zabawny sposób opisuje zalety i wady naszych charakterów związanych z płcią. Słuchając, sam gubię się co w tym zestawieniu i nie wiem co jest wadą a co zaletą. Jak w życiu zresztą.
Usuńmy na tę chwilę zwrotki dotyczące facetów, mamy wszak 8 Marca czyli Międzynarodowy Dzień Kobiet.
No więc jak jak to jest z tymi kobietami?

„Kobieto, kobieto choć tyle masz wad
Bez Ciebie cóż wart, cóż wart byłby świat?
Kobieto, kobieto, gdy zrobić coś chcesz,
Nie wahasz się użyć podstępu i łez.
Kobieto w stu sklepach, sto spraw co dzień masz,
Do męskiej kieszeni tysiące dróg znasz.
Aha, aha,.........Kobieto,kobieto.........
Kochając aniołem być możesz, gdy chcesz,
Lecz w złości jak diabeł złą umiesz być też.
Mistrzynią być w sporcie, w dal skaczesz i w wzwyż
A zwykła malutka przeraża Cię mysz.
Aha, aha,....................
Kobieto na wszystko Ty sposób swój masz,
Gdy zechcesz potrafisz zatrzymać i czas. Mężczyzna starzeje się rad, czy nie rad,
A Ty umiesz wiecznie trzydzieści mieć lat.
Aha, aha,.................
Kobieto, kobieto, choć tyle masz wad
Bez Ciebie cóż wart, cóż wart byłby świat?! *

No właśnie. Tym retorycznym pytaniem lepszym niż tradycyjne życzenia zakończę ten okazjonalny wpis.

                    Wszystkiego Najlepszego !





  źródło  internet
 





PS. Jak ktoś jednak jest ciekaw wad i zalet mężczyzny poniżej znajduje się link do tekstu i samej piosenki


03 marca 2016

Czy jedzenie warzyw wpływa na duszę ?

Lubię warzywa
No nie potrafię ich sobie odmówić. Szczególnie cebulki dymki i rzodkiewki.
Rzodkiewka, jak to mówił główny bohater filmu Dzięcioł pracując jako spiker w supersamie?
„Witamy rzodkiewki, pierwsze witaminy wiosny.”
Pierwsze, bo kiedyś były i ostatnie. Na pożegnanie jesieni śpiewało się „Addio pomidory” *(1)
Ktoś jednak postanowił iść miłośnikom zieleniny na rękę i rzodkiewka do spółki z dymką jest w całorocznej ofercie.
W marketach na stoiskach warzywnych aż proszą się by je włożyć do koszyka.
Nie są to niestety produkty wyhodowane na naturalnym nawozie (oborniku), pośród stada szczęśliwych kur zielononóżek. W zamian otrzymujemy jednak tyle witam i minerałów, że niektóre warzywa (jak niesie wieść gminna) świecą w ciemności.
Do produktów ekologicznych też nie można mieć zaufania, a „słowo honoru” sprzedawcy zupełnie mi nie wystarczy. Honor mocno stracił na wartości w czasach gospodarki rynkowej.
Nie wiem nawet czy wierzyć w te szczęśliwe kury ?
Póki co nie mogę sobie jednak odmówić towarzystwa warzyw i białego sera w weekendowych śniadaniach. W tygodniu mam jakby mniej czasu na siekanie cebulki.
Nie zraziła mnie nawet do tego zamiłowania wspomniana już stara polska komedia „Dzięcioł” *(2)
Teraz odwołam się do jednego fragmentu pod koniec filmu, więc ktoś kto nie oglądał a ma zamiar i obawia się, że uczynię coś na kształt spojlera, niech nie czyta kilku poniższych zadań.
Ostrzegam już tak proforma, bo chyba wszyscy już ten film widzieli. Po odwołaniu się do „Motodramy” spotkały mnie jednak zarzuty o wychlapanie zakończenia. Sa jednak tacy co nie widzieli.
A teraz cytat
„ - Klienci. Nadszedł moment prawdy, witaminy nie istnieją ! Na tej sali znajdują się tysiące osób nie licząc personelu który jest skorumpowany. Czy ktoś z państwa widział witaminę ?
- Ja !
- Kim pan jest? Proszę się przedstawić?
- Jestem lekarzem
- Jako lekarz jest pan po drugiej stronie barykady. To lekarze, ogrodnicy i właściciele działek przyzagrodowych wmówili w nas witaminy. Klienci ! Król jest nagi. Eskimosi, jedyni ludzie na ziemi którzy nie mają sklerozy nigdy nie jadają pomidorów, ogórków, a nawet rzodkiewek”(1:17:05 filmu )
No więc jak to jest z tymi witaminami?
Elektronowe mikroskopy, zderzacze hadronów i Wikipedia z pewnością zmieniły poglądy w tej sprawie, bądź jak kto woli ją ugruntowały.
Teraz jesteśmy jakby bardziej szczegółowi, rzec by można precyzyjni.
Nie dalej niż wczoraj biernie słuchałem reklamy jakiegoś produktu, który jak mówił lektor „wywołuje endorfiny”.
- Zauważ – mówię do żony – teraz to endorfiny, a jeszcze kilka lat temu powiedziałby – wywołują uśmiech lub zadowolenie.
Może więc i tu nastąpi jakaś zmiana. Nie tylko zmiana mojego widzenia.
Póki co w mediach uważa się zgodnie ze starą szkołą, że spożywanie zieleniny jest trendy lub cool.
Przykładem są akcje reklamowe,plakaty takie jak choćby te poniżej 



Dlaczego o tym piszę?
Skojarzenie albo seria skojarzeń kiedy jadąc do pracy zauważyłem dużego tira z naczepą z którego wyładowywano skrzynki z owocami. Na plandece naczepy wymalowana była taka oto zachęta do spożywania


No i co czujecie się zachęceni?
Brakuje tylko tylko napisu, że warzywa i owoce to najkrótsza droga do udanego orgazmu. Ech te moje skojarzenia.
Czy mnie to dziwi?
Nie. Jak już kiedyś pisałem z wiekiem dziwi mnie coraz mniej
Nie zdziwił mnie nawet wywiad jakiego ostatnio udzielił kardynał Dziwisz. Apeluje on do dziennikarzy by pisali o ŚDM „obiektywnie i dobrze”.


A mnie się wydaje, że pisze się albo obiektywnie, albo dobrze lub źle. Co nie przeszkadza żeby pewne działania obiektywnie ocenić dobrze.
Tylko ja widzę tutaj różnicę?
No więc obiektywnie rzecz ujmując, jest dobrze czy źle?
Mieszkańcy samego Krakowa są w tej sprawie podzieleni.
Właśnie Prezydent Majchrowski zaapelował aby kto może opuścił miast na czas imprezy.
Urzędnicy apelują zaś o usunięcie parkujących samochodów z ulic miasta. Nikt jednak nie powiedział dokąd je usunąć i jest to takie typowe stanowisko Straży Miejskiej.
Ma ona w zwyczaju wypisywać mandat za złe parkowanie z następującym komentarzem
- Tu nie wolno parkować !
- To gdzie mam parkować? Idę do szpitala a tu są same zakazy
- Wszystko jedno gdzie, byle nie tu.
Straż Miejska to jednak też w jakimś sensie urzędnicy miejscy tylko inaczej ubrani i przeświadczeni o własnej wyjątkowości.
Rusz szare komórki, nie płać stówy za złe parkowanie. Zawsze możesz za nią kupić coś innego.
Z okazji wspomnianych już ŚDM pojawił się w sprzedaży „tańczący papież” 


Kiwa się w rytm melodii i jak wynika z fotografii napędzany jest na słoneczne baterie.
Kupilibyście?
Nie ma co się spieszyć z zakupem. Im będzie bliżej do tych kilku dni na koniec lipca tym bardziej zaskoczą nas (zniesmaczą) zmaterializowane pomysły chorych umysłów straganiarzy.
A wydawało mi się, że „Jezus koleś” w filmie „Dogma” to był już sam szczyt.

I tak dla porządku. Na pytanie zawarte w tytule nie znam odpowiedzi.