04 lipca 2012

Koncert na bagietkę i torebkę od Louisa Vuittona


Wczoraj wieczorem, wyciągnąłem z piekarnika bagietki dla Młodszego. Faszerowane są ziarnami siemienia lnianego, maku, sezamu i słonecznika.
Opracowałem technologię formowania bagietki na ziarnach, dzięki czemu wspaniale wyglądają. Są takie light. Dodatkowo przemyciłem do składu dwadzieścia procent mąki razowej.
Dla siebie upiekłem wielozbożowy z mąki pszennej, razowej z otrębami i żytniej. Ten z poprzedniego poniedziałku skończyłem w ten wtorek. W dalszym ciągu nadawał się do konsumpcji.
Gotowego pieczywa praktycznie nie kupuję, to z marketu jest niejadalne, a bagietki często są odświeżane.
Wiem co jem - mówię krojąc następna kromeczkę. Z drugiej strony trzymam reżim konsumpcyjny, ograniczając dzienne spożycie do jednej maks dwóch kromeczek.
Czekając aż chleb w piekarniku zmieni swój kolor na klasycznie złocisty, kroiłem sałatkę dla Młodego. Micha zieleniny z fetą plus sos vinegret, zabezpieczy jego potrzebę jedzenia i wymóg wagi. W końcu od czasu do czasu pobiera profity ze swego wyglądu.
Oczywiście jak mówił tak robi. Dopycha to od czasu do czasu chińską zupką, ale to bardziej filozofia niż głód.
Ja skończyłem sałatkę z kalarepy i rzodkiewki którą polecała Zgaga. W zestawie z grzanką była jak trzeba.
Nie ma więc strachu. Zresztą nigdy nie było.
Pomiędzy jednym a drugim wsadem do piekarnika, zapiszczała mailowa poczta. Mój Francuz przysłał mi drugie zdjęcie w ciągu tygodnia. Zdjęcie żony.
Na każdym wygląda na zadowoloną z sytuacji i otoczenia.
Fakt ten z resztą potwierdza i sam Eric, dopisując dwa gładkie zdania, że dbają i że nie ma strachu.
I przy tym ogólnikowym stwierdzeniu pozostaje mi trwać.
Zona rozbiegana między jednym a drugim spotkaniem ze znajomymi, a i rozmowy telefoniczne z wiadomych względów lakoniczne.
Ostatnio uczestniczyła w jakimś koncercie jazzowym, połączonym z uroczystą kolacją.
Kto grał i jaki był repertuar? nie udało mi się dowiedzieć.
Jak każda typowa kobieta, zwróciła uwagę na wszystkie szczegóły, tych pobocznych dla koncertu nie wyłączając
- Wyobraź sobie, wokół same torebki Louisa Vuittona.
To znaczy, że towarzystwo było eleganckie. No dobra, przyjąłem na wiarę elegancję tego Vuittona.
Tak więc moja żona przebywa w świecie firmowej galanterii, z temperaturą typową dla północy Polski, w lipcu. Ponoć jest jakieś dwadzieścia trzy stopnie.
Pozostali w małopolskiej ziemi, obserwują rtęć próbująca wyleźć z termometru. A niewiele jej już brakuje, 35 stopni jak na południu Francji.
Według najnowszych informacji rtęć wylazła już z rurki w Budapeszcie. Tamtejsze 40 czterdzieści przyjąłem jak swoje 50, kilka lat temu.
Ze różne jednostki? Stopnie to nie lata?
Wiem, ale wrażenie jest podobne. Najpierw niedowierzanie.
Teściowa wyjeżdża na wieś. Kiedyś przebojem zagwarantowała miejsce w wiejskim pokoju dla swojej przyjaciółki. Teraz przyjaciółka ciągnie ze sobą swoją krewną.
Zauważam w tym jakąś odmianę łańcuszka świętego Antoniego. Antoni raz się złamał i łańcuch rośnie ogniwo po ogniwie. Żeby mi się tylko z tego nie zrobił jakiś sezonowy dom pogodnej jesieni.
Jak mnie tam nie ma, to taka ilość wapna na jeden metr kwadratowy gorczańskiej ziemi nie do końca mi przeszkadza. Nie wiem jak Jaśkowi. Ale on w każdej chwili może pozbawić je wrażliwości, jedna flaszką swojego produktu.
A nie ma nic zabawniejszego, jak siwe główki i sztuczne szczęki na rauszu.
Ale co im pozostało? Wiedzą przecież, że nie pojawi się już żaden królewicz na białym koniu.
Oczywiście, pozostają jeszcze wnuki. Jeżeli znajdą chwilę między jednym a drugim ważnym zajęciem. Prawdą jest to, że własne dzieci również myślą o nas w kategorii minerałów, szczególnie gdy na tarasie pijemy z teściową wino. Ech te granice przesuwają się z wiekiem. Najpierw w jedną a później w druga stronę.

20 komentarzy:

  1. To wszystko zależy od nas jak nas traktują.
    A ja bym chciała ,
    żeby myślano o mnie w kontekście minerału
    i dali mi wreszcie spokój. :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na Twoje profilowe zdjęcia obawiam się że nie nastąpi to tak szybko.
      Pozostaje Ci czerpać radość z faktu, że ciągle ktoć chce czegoś od Ciebie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. O ileż ładniej BRZMI minerał od skamieliny... ;)
    Dwie kromeczki własnego wypieku? Jak Ty to robisz? Kuchnia na kłódkę?

    OdpowiedzUsuń
  3. To się nazywa silna wola. Czasem taką posiadam. Posiadam również konsekwencję, ale nie w tych sprawach w których zdecydowanie powinienem. Stąd jestem tu gdzie jestem z takim a nie innym bagażem doświadczeń. Może to takie patetyczne, ale słyszałem już pod moim adresem taki teskt
    Żebyś ty był ze wszystkim taki konsekwentny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Antoni, podziwiam Ciebie za te chleby i bagietki. Mnie by się nie chciało piec, tym bardziej, że jeden chleb musiałabym jeść dwa tygodnie, a lubię świeży. Wczorajszy mi nie idzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bagietki znikają błyskawicznie i to bez mojego udziału. A chleb rzeczywiście wystarcza mi na tydzień.
      Ale jak w tym programie - wiem co jem. Dodatkowo ziemniaki, kefir i oliwa przedłużają świeżość chleba
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. ze zdumieniem stwierdzam, że ten domowy chleb jest bardziej sycący i mnie również wystarczy jedna kromka. Piekę razowy ze słonecznikiem a tytłam foremkę w płatkach owsianych. Geriatryczny wiek nie jest taki zły, zwłaszcza gdy panie emerytki nie są jędzami

    OdpowiedzUsuń
  6. Robię tak jak Ty, a jak chcę bez "śmieci" to używam papieru do pieczenia. Zawsze to jakaś odmiana.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie piekę, ale mam dojście do pieczonego domowym sposobem. Kupuję i wystarcza mi na tydzień. Jestem na diecie cholesterolowej i zaleca się trzy kromki dziennie posmarowane np. benecolem, więc się stosuję i na jednej nie poprzestaję, zieleninę , a jakże spożywam , używając duuużo oliwy z oliwek. Zresztą uważam, że jak się oliwi, to się nie wapnieje. Pozdrawiam, Hanula

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiadomo mechanizm oliwiony chodzi bez zarzutu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. witam cię Antonio w to upalne przedpołudnie:) Ach ten chlebuś się tak często przewija w twoich opowieściach...aż słyszę chrupiącą skórkę? Gorąco i chcę nad morze:( Pozdrawiam - Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam się przez ten własny chlebuś trochę zepsułem
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Rzuć wapno na druty, odzywka mojej Córki do swojej koleżanki 25 lat temu, kiedy zleciłem jej poproszenie do telefonu ojca koleżanki, mojego rówieśnika. Czyli wiek mineralny jest zależny od wieku szacującego owe stężenie minerałów w tętnicach ocenianego ha ha. Pozdrawiam, JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spójrz na siebie. co kiedyś, a co teraz myślisz na przykład o ryczących czterdziestkach?
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Chleb, który Pani_Wachmistrzowego_Serca piec raz na czas raczy, również zjadany jest do ostatniej okruszyny, czasem i po półtora tygodnia nawet, gdzie się jeno skórka kapkę twardsza czyni, aliści miąższ jest cięgiem czas całym tejże samej niemal konsystencyi. Że jednak fakt ten ostatnio przy Wielgiej Nocy miał miejsce, odchodzę niepocieszony, oskomy jeno zbytecznej nabrawszy...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może by tak posunąć pomysł na taki chleb, lub ten post do przeczytania.
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Zajrzałam wracając od Wachmistrza.... a tu tak jakos smakowicie i zapach chleba czuję. Ani chybi piekarzem jesteś? :-)))))
    A na jagodzianki zamówienie można złożyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekarzem nie jestem a raczej smakowym hedonistą. O ile chleb mam opanowany, tak jak np pizzę, to słodkich wypieków nie praktykuję. Wydaje mi się to mało męskie.
      Ale jagodzianki lubię co uczciwie muszę przyznać.
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny

      Usuń
  13. Słusznie. Z jednym aczkolwiek zastrzeżeniem. Granice się przesuwają, wiek stoi dokładnie w tym miejscu w którym go zatrzymamy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę a jednak mamy tę możliwość wobec czasu.
      Pozdrawiam

      Usuń