23 maja 2023

Ocus pokus

F - jak focus co znaczy z angielska: centrum lub ognisko, albo skupiać, jeżeli używamy w czasowniku.
Zanim zacząłem jeździć samochodem, interesowałem się fotografiką a więc określenie jak autofocus nie było mi obce.
Potem miałem jeszcze kilka innych pasji poza fotografiką, no i doszła praca zawodowa. Kolejna firma zafundowała mi służbowy samochód w postaci Forda Focusa, a ja myślałem o nim właśnie poprzez pryzmat owego fotograficznego określenia. Kiedy zaś przejechałem nim ponad 240.000 km bez większych problemów czy awarii, wymyśliłem sobie, że to pewnie w związku ze skupieniem przy montażu tego pojazdu spotyka nas bonus w postaci bezawaryjnej jazdy, a więc nazwa jest jak najbardziej uzasadniona.
Postanowiłem też, że prywatnie stanę się posiadaczem takiego auta, poprzez dobre wcześniejsze doświadczenia użytkownika. Jak inżynier Mamoń z Rejsu, lubię te rzeczy z którymi miałem już do czynienia.
Obiegowe powiedzenie mówi, że nie kupuje się samochodów na F tj Fiatów, Fordów i Francuskich.
A ja właśnie francuski pojazd który osiągnął  pełnoletność, zamieniłem na Forda. Nie było to pojazd nowy, ale taki z kilkuletnim doświadczeniem. Nie tylko bowiem kobiety z doświadczeniem są interesujące. Nie jest to tekst sponsorowany ani krytyczny wobec jakichś marek samochodów, ale swoim Focusem dobijam już prawie do pełnoletności. Jego, nie mojej, bo do swojej pełnoletności zdołałem się przez te parę dekad przyzwyczaić.
Tak więc po tych wszystkich wspólnych latach i nabiciu podobnego wyniku co w aucie służbowym ( tam nastukałem to w niecałe trzy lata) przyszło zmagać się z pewnym niedogodnościami. A to coś się obluzowało, coś urwało lub odkleiło.
A propos odkleiło
Znalazłem kiedyś w miejscu garażowania chromowaną literkę F.
F jak Fedrynand, Fiołek, Fuck. Nie pomyślałem wtedy, że również jak Focus.
Co to i od czego? Wrzuciłem literę do miseczki z różnymi takimi niesklasyfikowanymi szpejami i dopiero po tygodniu zauważyłem, że tył mojego Forda zdobi napis - OCUS. Literę F naśladuje jedynie ślad po taśmie lepiącej która utrzymywała w ryzach owe srebrzyste F.
Jakoś nie było czasu ani okazji i tak od dwóch lat jeżdżę swoim Fordem Ocusem tu i tam, w zasadzie jakby to powiedzieli motocykliści najczęściej wokół komina.
Ostatnio wraz z małżonką wybraliśmy się do fryzjera. Długo szukałem miejsca do zaparkowania, a jak już w końcu stanąłem, żona spojrzała na rząd zaparkowanych samochodów i powiedziała
- Widzę, że parkujesz w swojej klasie.
Nie złapałem żartu i już miałem coś powiedzieć, ale żona dodała:
- W klasie Fordów Ocusów.
Rzeczywiście obok mnie stał samochód z początkową literą R na rejestracji.
Na bagażniku zaś dumnie połyskiwał napis Ocus.
I co z tego ? Ano nic przypadek jakich wiele, ale śmieszny.
Mnie zaś śmieszy byle co, coś co na przykład układa się w taki zabawny przypadek.

                                          









17 maja 2023

Właściwi ludzie

Ujął mnie ten tekst. Tak bardzo, że zmusił nawet do rozważań  


 
Pięknie, pięknie, aż wacek mięknie jak mówił pewien mój znajomy. Tylko czy aby na pewno?
Klnę. Nie będę ukrywał, że soczysta "panienka", potrafi osłodzić ból porażki, a dodatkowo działa lepiej niż niejeden lek przeciwbólowy. Dodatkowo wiem, że przekleństwo rzucone w próżnię skutecznie mnie odstresuje. Ważne jest to, iż przekleństwa w ustach jednych nie rażą, a nawet co przyznam ze zdziwieniem pasują do emploi danego człowieka, w innych zaś rażą i są mówiąc wprost niewybaczalne. Chciałbym znaleźć się w tej pierwszej grupie, ale życie jak zawsze stawia mnie pewnie gdzieś po środku.

Zawsze jednak kiedy użyję go sobie w celu rozładowania stresu w zbyt bliskiej odległości od małżonki, niezmiennie słyszę - A to słowo to naprawdę było potrzebne?
Idąc drogą rozumowania powyższego cytatu, jeżeli powinienem ważyć słowa wypowiadane w jej obecności  to znaczy, że od ponad czterdziestu lat jestem z niewłaściwą osobą?
Mam z nią dwoje dzieci i parę albumów wspaniałych wspomnień.
Do tej pory jednak tego nie zauważałem, a jeden mem rozjaśnił mi osąd sytuacji?
Z pewnością nie.
To świadczy tylko o tym, że różnimy się nieco, albo nieco bardziej. Przeciwieństwa 
zaś się przyciągają niczym odmienne bieguny magnesu.
Kiedy więc słyszę krytykę mojego zachowania, niezmiennie odpowiadam
- Kocham Cię.
I chociaż słowa te są wyważone, bowiem charakter * podpowiada co innego, nie mam wątpliwości, że są one szczere.


*) Mówi się, że niewysocy ludzie są nerwowi dlatego, że mają serce zbyt blisko dupy.







   

08 maja 2023

Końpromitacja

- Nie kompromisuj się Pan - mówił Ferdek Kiepski bohater polsatowskiej telenoweli.
Jakby bez związku z powyższym zdaniem wydaje się pytanie z gatunku końskich które brzmi - Jak się nazywa utrata dobrego imienia przez konia ? Końpromitacja.
W tytule artykułu o uśmiercaniu koni dla zysku z polisy, opublikowanym w Przeglądzie Sportowym Onet.pl z dnia 20.01.2022 znalazłem jedno i drugie. I konia i kompromitację
Podtytuł we wspomnianym artykule brzmiał następująco:


Ktoś sobie zrobił analogię z psem lub kotem, a powinien ze słoniem na przykład. Tak więc celowniki liczby pojedynczej brzmią : kotu, psu, ale już koniowi, słoniowi i krokodylowi.
Już w podstawówce dają pałę za taką odmianę jak w tytule.
Myślicie że to odosobniony przykład?
Proszę:

Olśniło mnie. Ponieważ sprawy dotyczą zdarzeń na świecie, z pewnością do publikacji zastosowano automatycznego tłumacza. Tylko ktoś takie tłumaczenie powinien przeczytać, a nie tylko dumnie opatrzyć swoim nazwiskiem.
Błędy które popełniamy, a od których i ja przecież nie jestem wolny, albo śmieszą, albo całkowicie wypaczają sens wypowiedzi. Taki choćby znak interpunkcyjny. Mała kropka a ileż zmienia

                         

Co to się dokoła się wyprawia. Bajzel i prowizorka, ale wbrew sobie i własnemu doświadczeniu słyszymy jak zapewnia się, że tak jest właśnie dobrze - Uwierz mi jestem inżynierem - zapewnia ktoś, a ciebie aż oczy bolą od tej bylejakości. To chyba jakaś narodowa  choroba, którą wiązano z PRL-em. Państwa ludowego już nie ma, a choroba została. Wiele lat temu Wojciech Młynarski napisał wiersz   Co by tu jeszcze..., a w tekście stoi jak wół - co by tu jeszcze spieprzyć Panowie, co by tu jeszcze ? 

Co by tu jeszcze

Do powyższych refleksji natchnęła mnie skrzynka  telefoniczna, którą ktoś pozostawił otwartą.


Codziennie przechodziłem obok drzwiczek w ścianie, pomalowanych na jakiś nijaki kolor ale, że pozostawały zamknięte, wszystko było dla mnie w miarę normalne. Pozostawienie otwartych przez jakiegoś minimalistycznego majstra wstrząsnęło mną i zadziwiło chociaż ostatnio pisałem, że już coraz mniej może mnie zadziwić. A jednak.
Te otwarte drzwiczki w murze to tak jakby otworzyły się drzwi w szafie u gospodarza który zaprosił nas do swego pokoju, ale  nie jest perfekcyjnym panem domu. Na gwałt poupychał gdzie bądź rzeczy przed naszą wizytą. Wrażenia z widoku zawartości szafy jak i mina gospodarza bezcenne.
Tutaj miny gospodarza skrzynki nie zarejestrowałem. Zresztą podejrzewam, że grzebiący w niej technik ma to głęboko w pewnym miejscu.
Gdzie? A tam gdzie Pan może Pana Majstra w dupę pocałować ( kabaret Dudek)
Wiele lat temu pytałem gościa od telefonów jak oni mogą się w tym połapać? Możemy przedzwonić kable i wszystko wiadomo. No tak proste.
Swoją droga zastanawiam się na czym polega różnica w jakości pracy pomiędzy telefoniarzami jak ich się potocznie nazywa, a elektrykami. Jedni i drudzy robią w kablach i przy prądzie, ale elektrycy nie partolą tak i z reguły opisują jak nie słowami to kolorami kabli. Może dlatego, że prąd może zabić, a elektryk jak saper myli się tylko raz?
Mówią też jednak, że elektryka prąd nie tyka. W co więc wierzyć ?
Poniżej dla porównania rzut na skrzynkę z dorosłym prądem



Nie mogło by tak być wszędzie ? Czyli dylematy jak w życiu
Byłbym niesprawiedliwy gdybym o wszystkie nieszczęścia tego świata obciążył techników telefonicznych. Jak wspomniałem ten problem jest znacznie szerszy a spece od telefonów jedynie przykładem.
Od wielu miesięcy na Facebooku spotykam taką oto zachętę do inwestowania w Orlen. Proszę przeczytajcie uważnie poniższy tekst wykorzystując oczy, bo mózg niczym ten walec z piosenki Młynarskiego przejedzie i wyrówna, dopisując litery tam gdzie ich zabrakło



Post scriptum.
To ostatnie, jak informuje mnie program antywirusowy to może być próba fishingu, czyli wykradania danych. Sugerowałoby to między innymi brak polskich liter. Jeżeli tak, wychodzi na to, że i honor zawodu oszusta upadł bardzo nisko.
Ktoś powie, że te przykłady to peryferie życia.
Tak? A szeroko reklamowany Polski Ład który zmienił się błyskawicznie w Polski (zestaw) łat, a od pewnego czasu w ogóle się o nim nie wspomina, to peryferia?
Cokolwiek robisz rób dobrze - mówił mi ojciec, a ja sobie to wtedy lekceważyłem mądrości Starego.
Teraz powtarzam to swoim dzieciom kiedy tej prowizorki i łataniny mam już po dziurki w nosie.
Niestety uczeni w piśmie zapowiadają, że to jedynie wierzchołek góry lodowej.