Wczoraj
wieczorem zdecydowałem. Wracam do jazdy rowerem. Pogoda stała się przyjazna, bo
nie zapowiadają ani afrykańskich upałów, ani deszczu. Przez kilka najbliższych dni
będzie spoko. Zaraz po prognozie pogody
przygotowałem swoją czerwoną, aktywną koszulkę i resztę stroju. Zmieniłem torbę
na plecak i wyciągnąłem z szafy słuchawki. Z samego rana trochę walczyłem ze
sobą, bo powietrze było z gatunku rześkich. Najpierw tylko naciągnąłem na
siebie cieniutką kołdrę, myśląc - mam w nosie Przełamałem się jednak i wstałem energicznie. Obowiązki poranka i już wciskam słuchawki
do uszu. Wróciłem jeszcze do domu po dwa owocowe jogurty i śmietankę do kawy.
-No to
jestem wyposażony na nowy tydzień – pomyślałem.
Sprawdziłem
powtórnie, ale dobrze zamknąłem drzwi wejściowe. Ruszyłem. Asekuracyjnie
wyjechałem dziesięć minut wcześniej, licząc się efektami przerwy w regularnej jeździe. Obawy były jednak
niepotrzebne bo dojechałem jak zwykłe w średnim czasie. Po drodze układałem
sobie plan dnia, uświadamiając sobie, że dzisiejszy dzień będzie należeć do
tych luźniejszych. Przejechałem Wisłę, tradycyjnie zachwyciłem się urodą
poranka na samym środku mostu i niespiesznie ruszyłem dalej. Na pół kilometra przed pracą czułem już w ustach zapach wonnej i aromatycznej
kawy ze śmietanką. Tak. Lubię przyjechać
do pracy nieco wcześniej. Parzę kawę i przeglądam Internet. Sprawdzam pocztę,
komentuję wpisy i łagodnie przechodzę w stan aktywny. Niestety dzisiaj ten wyimaginowany smak kawy w ustach,
musiał mi wystarczyć do południa. Zaraz po
przyjeździe okazało się bowiem, że w nocy z soboty na niedzielę, po raz kolejny
włamano się do urządzeń firmowych. A więc zgodnie z przećwiczonym schematem:
zabezpieczenie miejsca, utrwalenie nagrania z monitoringu i wezwanie policji.
Pojawili się też według schematu, w dwóch rzutach. Odciski, ślady, zdjęcia. Oczywiście
zeznania i tak do południa. Po wizycie policjantów, mogłem już zlecić naprawę sprzętu. Jeszcze kilka razy wracałem
do tego nagrania. Po to chyba tylko żeby się powtórnie zdenerwować. Prace nad
przywrócenie status quo trwały cały dzień. Dzień który wydawał się luźny i niezobowiązujący. Po raz kolejny
uświadomiłem sobie prawdziwość przysłowia - nie chwal dnia przed zachodem
słońca.
Powrót do
domu nie przyniósł zadyszki, co wprawiło
mnie w doby humor. Dokończyłem wczorajszy krem z papryki, który powiem
nieskromnie - udał się doskonale. Może trochę zbyt ostry, ale w naszym
przypadku nie jest to wada. Teściowa zgodnie z przewidywaniami przemknęła przez
dom ze ścierką i znikła przed moim przyjściem. Szyby jakby bardziej lśniące, a
parapety mniej szorstkie. Było myte.
Wyprasowała
też wszystkie wyprane podkoszulki.
Kiedy ona
to wszystko zdążyła zrobić? Jak
będzie wyglądał mój apetyt na życie w jej wieku. Zakładam, że wtedy będę jeszcze
po tej właściwej, zielonej stronie trawy.
Na otrzymanym
właśnie za pomocą maila zdjęciu, moja żona łapie promienie słoneczne nad Morzem Śródziemnym. Jej też kończy się
urlop. Do powrotu pozostało tylko pięć dni.
Dam radę.
Jesteś naprawdę niesamowitym facetem, że dostrzegasz takie rzeczy, jak poziom lsnienia powierzchni domowych :D
OdpowiedzUsuńTo cecha wrodzona, czy wychowanie mamine lub żonine? :)
Potrafię nawet własnoręcznie uzyskać taki blask.Pewnie i tak zawinę rękawy w piątek przed powrotem żony. Co nie znaczy, że teraz jest u nas po kawalersku.
OdpowiedzUsuńA jest to efekt wszystkiego po trochu.
Pozdrawiam
Powtarzające się włamania są intrygujące...
OdpowiedzUsuńMasz dobrą pamięć. Minęło dopiero pół roku.
OdpowiedzUsuńTylko że mnie to zupełnie nie intryguje, za to totalnie złości.
Ot ktoś sobie mówi - zniszczę. I niszczy, kradnie i znika.
A tu na złość nawet piwa w lodówce. Poniedziałek
Pozdrawiam
postępowanie zostanie umorzone z powodu niewykrycia sprawców i złodzieje hulaj dusza! Jak się w poniedziałek źle działo to w następne dni będzie tylko lepiej. Miłego!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest lepiej.
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano nie stwierdziłem włamania. Aż chce się żyć.
Pozdrawiam
...nawet teściowa groźna osoba dobrze Ci życzy dziubdziuś miły....Pozdrawiam, JerryW_54
OdpowiedzUsuńTyle lat ją do siebie przekonywałem, że może się w końcu przekonała.
OdpowiedzUsuńMoże?
Pozdrawiam
Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). Zaczynam przypuszczać, ze pracujesz w jakimś banku z sejfem tak cię ci złodzieje atakują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
To by było pełno o tym w prasie a przynajmniej w RMF. Słyszałeś?
UsuńPozdrawiam