Ktoś
fachowo przygotowany do swojej roli, wypowiadał się na ten temat w
Onecie.
Nie
pamiętam już kto, pewnie to przez ten upał, albo demencję
związaną z wiekiem. Najwcześniej zapomina się nazwiska, a później
to już samo tak jakoś leci. W dół.
No
więc ten profesjonalista z dziedziny odchudzana stwierdził, że
nie jest prawdą to z czego zwierzają się pewne popularne obecnie
panie, związane z branżą spożywczą. Nie ma dobrego samopoczucia
przy większej wadze.
Tak
naprawdę dobrze czujemy się, gdy jesteśmy szczupli, a inne
opowiadanie to tylko takie dodawanie sobie pewności w trudnej
sytuacji.
Oj
tam!. Jeżeli nie ma dobrego samopoczucia przy spoglądaniu w lustro,
to zawsze można je sobie poprawić spoglądając w konto.
Nie
mam żadnego interesu w obronie pań, a i moje udziały w
cukierniczym biznesie polegały na dwukrotnym zakupie porcji lodów z
firmowej lodziarni, ale powiem
- Ten Pan się myli.
Posłużę
się swoim przykładem. Być może nie jest on najlepszy, ponieważ
na co dzień żyję w otoczeniu facetów. Oni nie wypominają mi
cellulitu na udach, a nagły spadek wagi kwitują jedynie troską o
moje możliwości konsumpcyjne.
Wcale
nie czułem się źle z moją starą wagą. Do czasu kiedy nie
musiałem sapać przy zawiązywaniu sznurówek, nawet to sobie
chwaliłem.
Po
pierwsze miałem poczucie humoru, które rozkwita w trakcie
ucztowania w gronie przyjaciół. Jak wiadomo z pełnym żołądkiem
alkohol mniej szkodzi, a po dobrym jedzeniu i piciu mózg wysyła
bodźce do innych części organizmu. Jeżeli jest bogato to trzeba
się mnożyć, bo jeżeli nie teraz to kiedy? Naukowcy używają mnie
obrazowego określenia pisząc obrazowo - wysoki poziom libido.
Co
mnie pchało w objęcia diety?
Chyba
tylko ten świstek z wynikami analizy krwi.
„Cholesterol
w normie”
No
i komu to pokażę i przed kim zaszpanuję?
Lekarka
rodzinna spojrzała na ten rząd cyferek jednym okiem i
powiedziała
-
Cholesterol w porządku, za to cukier....
Czy
one muszą wytykać nam błędy, zamiast chwalić za osiągnięcia?
Ulegając
jednak modzie, schudłem.
Od
razu też straciłem kontrolę na własną wolą, na pierwszej
imprezie, zorganizowanej na cześć owego osiągnięcia.
Bez
humoru ze złymi wspomnieniami z poprzedniego wieczoru. Rozmnażać
się? W takiej mizerii?.
-
Ja się na to nie zgadzam! - rozum wygłosił swoje zdanie odrębne.
-
No nie wygłupiaj się – negocjowałem - tak tylko troszkę i na
niby.
-
Bez konsekwencji? - pytał mnie - Tak tylko dla przyjemności?
-
Dla przyjemności - złapałem się słowa.
-
A nie jest ci przyjemnie, że masz niski cholesterol? Ja też z tego
powodu nie dostaję odpowiedniej ilości glukozy, a ty tak chcesz
post za postem modzić i jeszcze mieć przyjemności.
-
Niektórzy mówią o tym „obowiązek małżeński” –
próbowałem użyć podstępu.
-
Chyba, że chodzi o obowiązek – stwierdził rozum – to zmienia
postać rzeczy.
-
I co? zmieniło postać rzeczy? - spytał znajomy, gdy opowiadałem
mu tę historię.
-
Nie na długo, nie ma się czym zbytnio chwalić – odpowiedziałem
zgodnie z prawdą.
-
A to jesteś ewenementem, ponieważ czytałem coś w tym temacie na
pewnej męskiej stronie. Naukowcy robili badania wśród osób
zagrożonych cukrzycą, w wieku około 54 lat. Kazali im poprzez
trening zbić wagę ciała. I tam podają konkretne dane. Otóż
utrata masy ciała zapobiega
nawet o 50 proc. zmniejszeniu poziomu testosteronu, wynikającemu z
wieku mężczyzny. Poziom
testosteronu
wzrasta wprost proporcjonalnie do liczby zrzuconych kilogramów.
-
Może oni chudli bez diety?. Ja znam przynajmniej jeszcze dwa takie
ewenementy w moim wieku. Natomiast z tym badaniem to może bym się
nawet zgodził. W części. Po prostu jak wagi jest mniej, to
testosteronu proporcjonalnie więcej. Tak na logikę. To
ile powinien trenować facet, by podnieść swoje libido?- Według prowadzących badania wystarczy 150 minut ćwiczeń w tygodniu.
- 150 mówisz? To daje 25 minut dziennie, odliczając niedzielę. Przed czy po seksie?
- Ty mnie nie pytaj, nie ja robiłem te badania.
- A gdzie badano tych facetów?
- W Dublinie
- To wszystko jasne Irlandczycy to wyspiarze, u nas na kontynencie może być inaczej.
I
tak każdy pozostał przy swoim zdaniu. On wierzy w słowo pisane, ja na sobie doświadczyłem, że żadnych nadzwyczajnych rezultatów nie ma. Przecież ćwiczę. Regularnie jeżdżę rowerem do pracy. To daje
godzinę intensywnych ćwiczeń fizycznych w ciągu dnia. Dodatkowo
schudłem i jeżeli podniósł mi się poziom testosteronu, to lada
moment wypadną mi włosy. Słyszałem o tym w reklamie pewnego
męskiego szamponu.
Czy
skórka warta jest wyprawki?
Czy
zadziwienie towarzystwa na hasło rzucone tak od niechcenia - a ja w
dwa miesiące schudłem jedenaście kilogramów - jest warte
poświęceń w wielu innych sprawach?
Nie
jestem tego pewien.
Cały
czas mówię tu o wyglądzie przyjaznym, bez wagowej przesady.
Jestem
przeciwnikiem amerykanizacji naszego społeczeństwa, ze szczególnym
uwzględnieniem wagi.
Chociaż
europejski ideał piękna, to klasyczne 90-60-90, na pozór niczym
nie różni się od amerykańskiego 90-60-90. Z tym, że za oceanem podają
miarę w calach.
A
przecież kobieta swój wygląd powinna mieć.
Indianie
z jednego z południowoamerykańskich szczepów dzielą wszystkie
rzeczy na dwie kategorie: długie i okrągłe.
I
tak dzida jest dla nich długa, a kobieta okrągła.
Indianie
chociaż w naszym pojmowaniu rzeczywistości są prymitywni, w pełni
oddali męskie oczekiwania.
Bo
chociaż kobieta wbrew temu co sugerują owi Indianie nie jest
rzeczą, powinna być miła w dotyku.
No
dobra bardzo ważny jest też intelekt.
A
chociaż moja żona jest: mądra inteligentna, samodzielna, zaradna,
to od wielu lat uwielbiam ją dotykać. Regularnie.
Głodny Polak - zły Polak!
OdpowiedzUsuńTego sie będę osobiście trzymać i wolę mieć mniej zmarszczek za cenę nawet wałeczka na brzuchu :D
A u tych pań, to zdaje się pączka mogłes zjeść, lody to u kogo innego ;)
Czy paczek jej mniej zdrowy niż lody? Ja nie wiem i... jeszcze mnie to nie obchodzi ;)
A intelekt według mężczyzn to pewnie przydaje się później... jak już nie można inaczej skorzystać z okrągłej zony :p Dlatego zawsze wspominają go z pewnym opóźnieniem.
Myślę, że u własnej żony ważne jest jedno i drugie.
UsuńPozdawiam
W ostatnim zdaniu się zakochałam:)))));)
OdpowiedzUsuńMiło przeczytać
UsuńPozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńI nie tak będzie! Po indiańsku, dzida długa, a kobieta okrągła :)
Pozdrawiam serdecznie.
Oczywiście.
UsuńPozdrawiam
Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). A może poczekać starość Antoni - i tak łatwo zrzucać kilogramy - ja zostawiam swoje na starość, żeby mieć z czego schudnąć. Mamy tutajw DPS - ie jednego staruszka, który jest suchy - jeno skóra i kości i co chwila muszą go opiekunki na siłę karmić, bo ciągle ino - Nie moge i nie mogę - mówi przy stole.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
Uważam że lepiej nabrać wprawy w zrzucania 5-7 kg niż poczekać aż wartość podniesie się do 20 kg. Pozdrawiam
UsuńI znowu blondynka musi myslec w taki upał. Po prostu okrucieństwo. Ale na Twoim blogu podobają mi się 2 rzeczy /conajmniej/ - to piękne zdjęcie Rynku Krakowskiego i to ostatnie zdanie w tej notce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z aktualnej stolicy.
Dziękuję
UsuńAutorem zdjęcia jest mój starszy Syn.
Pozdrawiam
Żeby nie być posądzaną od dziś będę mrukiem... żeby nie było, że sobie sztucznie poprawiam samopoczucie. A jogurt wolę normalny! Nie jakieś odchudzone lelum-polelum;)
OdpowiedzUsuńMyślę że nie warto wierzyć we wszystko co piszą. Ja nie wierzę.
UsuńPonoć ten odchudzony nie ma tego co powinien mieć normalny jogurt, a więc to wielkie oszustwo.
Pozdrawiam
A może to wszystko wcale nie jest związane z wagą, dietą, itp. a z ogólnym bieżącym obciążeniem, pogodą (mnie się w ten upał wszystko lasuje!) itd.?
OdpowiedzUsuńPiękne podsumowanie :)
pozdrowienia Antoni!
Kiedy wraca waga, wraca radość życia. Sprawdziłem kilka razy, na sobie.
UsuńOczywiście mówię o 5kg nie o 20.
Pozdrawiam