Dzisiaj znowu zapomniałem o ekologii.
Pierwszy i trzeci piątek miesiąca to dzień wywożenia śmieci. W
trzeci dodatkowo wywożą segregowane odpady. Pamiętałem o tym
jeszcze wczoraj, w południe. Zaraz jednak po pracy udałem się na
zakupy. Szybko i według listy. Kupiłem wszystko, ale jak znam życie
to i w poniedziałek na stole zlegnie spisana maczkiem kartka. Od
czterech lat robię wszystkie zakupy do domu, a w dalszym ciągu nie
potrafię wyjść z podziwu nad potrzebami zakupowymi kobiet. A
wszystko to ponoć niezbędne do domu, a więc i dla mnie.
A ja mam naprawdę niewielkie potrzeby.
Jakiś czas temu usłyszałem nawet, że zrobiłem się minimalistą.
Nawet się nie obraziłem, nawet nie dyskutowałem.
Czy to mądrość życiowa czy ów
minimalizm właśnie? Nie wiem.
Gdybym jeszcze i ja odczuwał jakąś
przyjemność w chodzeniu między półkami i w tak zwanym
zbieractwie, kasa skończyłaby się już w pierwszy weekend
miesiąca. Dobrze, że markety traktuję jak wroga i nic poza listą
nie potrafi mnie skusić. Z drugiej strony lepiej mieć znanego sobie
wroga niż fałszywego przyjaciela.
Nie wiem co chciałem udowodnić tym
ostatnim stwierdzenie?
No może to, że w tym odhumanizowanym
środowisku (czytaj markecie) zakupy kosztują mnie zdecydowanie
taniej inż w wiejskim sklepiku, gdzie sprzedawca gratis spyta o
zdrowie żony.
A rachunek jest bardzo prosty.
Zastosuję klasyczny, męski przykład.
Jeżeli za dwa sześciopaki piwa w
sklepiku płacę tyle ile za trzy w markecie, to kupuję w markecie.
Raz nawet chciałem w takim markecie
powiedzieć kasjerce - dziękuję z żoną wszystko w porządku.
Jej mina z pewnością byłaby
bezcenna. Nie będę jednak kpił sobie z osoby, która za gówniane
pieniądze przewala przez czytnik tony produktów.
Chciałbym tylko wzajemności i żeby
obrońcy polskich osiedlowych sklepików zwolnili mnie z obowiązku
deklarowania patriotyzmu w zakupach biorąc również pod uwagę moje
gówniane wynagrodzenie.
No to sobie ponarzekałem.
Wracając zaś do tematu segregacji.
Kosze i worki zauważyłem u sąsiadów już po wyjeździe na
uliczkę. Szybko zawróciłem i wystawiłem swoje śmieci przed
bramkę. Zdążyłem związać i zostawić, bo czasem zdarza się,
że panowie są zdrowo przed siódmą rano. Dodatkowo ekipy sprawiają
wrażenie, że owo wywożenie śmieci jest jakąś formą kary, czy
obowiązkiem prac społecznych. A przecież płacę za wywózkę.
Stosując jednak usprawiedliwiająca
analogię, dlaczego śmieciarz ma się uśmiechać przy opróżnianiu
kubłów gdy pracuje za takie gówniane pieniądze?
Tak to przez przypadek odkryłem prawo
braku sympatii, empatii i wielkich dup w których mieści się prawie
wszystko.
Pierdzielę mam to w dupie. Za takie
pieniądze.
To dlaczego tak samo zachowują się Ci
którzy w porównaniu z nami zarabiają całkiem przyzwoite
pieniądze?
Tu dochodzi jeszcze tak zwana zasada
porównanie. Zawsze można powiedzieć:
- Przecież ja w porównaniu z takim
ekonomistą na zachodzie pracuję za jakieś gówniane pieniądze.
Stare prawo mówi, że nie ma tak
dużych pieniędzy których nie moglibyśmy wyobrazić sobie na swoim
koncie bankowym.
A ja robię sobie wolne na święta i
nawet sobie tego nie wyobrażam.
Z tego lenistwa myślowego wyrwał mnie
telefon od teściowej. Jednak nie uda mi się wymiksować od tej
jazdy po ryby. To już nie jest jej upór, to nie walka. Odkryłem,
że to chyba wynika z jej ciekawości.
- Chcę wiedzieć gdzie to jest –
powiedziała zaraz na początku
- Ja bez jazdy wiem. To kilka
kilometrów od naszego domu, jadąc główną drogą. Po prawej
stronie. Ta wiedza zupełnie zabezpiecza moją ciekawość
A potem żeby nie drzeć kotów przed
Wigilia powiedziałem, że zrobię to co ustali z moją żoną
- Myśmy już ustaliły – powiedziała
- To po co ten telefon?
A żeby zostało coś z moich
przekonań, poinformowałem, że nie wezmę do auta żywych karpi.
Nie wiem czy teściowa pamięta jak
lubię być konsekwentny.
A poza tym zaczynają się już
życzenia, a w mediach straszenie zakładowymi Wigiliami.
Ponoć po takiej imprezie można się
obudzić ze szkłem w tyłku. Wszystko to zaś z powodu dziwnej mody
na kserowanie swojej gołej dupy.
Takie pomysły przechodzą z reguły
po kilku drinkach. Jak zresztą można odreagować to, że zarabiamy
takie gówniane pieniądze.
Dobrze że mój szef nie jest
wielbicielem takich imprez. No i nie będę na trzeźwo siadał na
zimne szkło. Jakoś po drinku też mi to nigdy nie przyszło do
głowy. Byłem za to autorem kilku szalonych pomysłów. Każdy z
nich wydał mi się idiotyczny następnego dnia, ale o swoich
zarobkach już wspominałem.
W głowie siedzi mi już plan prac na
weekend.
Trochę się tego zebrało. I trzeba
odwalić żeby potem zasiąść przy wigilijnym stole i na chwilę
zapomnieć o bożym świecie.
Do północy bo wtedy pies lub kot
wypomną ci, że żarcie kupujesz w markecie i według cen
Nawet się nie dziwię, że "za te pieniądze" ludzie nie chcą robić nic ponad zakres obowiązków. Jednak to, co w obowiązkach mają zapisane robić powinni bez specjalnych fochów. Gorzej, gdy w obowiązkach stoi jak byk "i spełnianie z uśmiechem wszelkich pomysłów i fanaberii szefa" - wtedy okazuje się, że podpisali cyrograf na bycie entuzjastycznymi niewolnikami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Obecny zakres prac ogranicza się w zasadzie do jednego zdania - I inne zlecone przez przełożonego czynności. Inne - słowo worek
UsuńPozdrawiam
.
Miało być o ekologii a wyszło o pieniądzach. Oj, Antoni...
OdpowiedzUsuńA wiesz jaka kosztowna jest ekologia?
UsuńPozdrawiam
Powiem tak: że nie rozumiem tego powiedzenia - w porównaniu z zachodem ta ja zarabiam gówniane pieniądze. Dlaczego my się ciągle musimy porównywać z zachodem?
OdpowiedzUsuńNo i przeliczać oczywiście też musowo. A wkurzają mnie politycy informujący ze u nas w Polsce jest tanio bo na zachodzie drogo i ile by musiał kosztować kilogram cukru czy mąki bo tam cena jest 1 funt za kilo cukru u nas musiałby w przeliczeniu kosztować 5 zł. O giełdach zbożowych się nie wypowiadam ciut za mało wiem. :) Ale tamto mnie wkurza. Bo czemu moja emerytura nie jest tak przeliczana hę? Skoro w jedną stronę to i drugą należy przecież czemu tylko w jedną, wiem nie umieją. :)
Ale byłabym bogata.
Rybów :) żywych nie kupuję od lat całych już, karpia nie lubię podziwiam w wodzie piękna ryba to i duża. Dorsz będzie, taki jakiś dziwny, zapomniałam już skąd, w rybnym gdzie mają świeże ryby kupiony. Tylko dwa takie sklepy na cale milionowe miasto są i daleko. Ale za to jakie dziwne te ryby mają tam, np. takie co przy dnie pływają i oczko świeci się im i na to oczko mniejsze ryby łapają ale zębiska posiadają - potrójne wprost. :)
A poważniej, nie przejeść się jakby się kilka miesięcy nie jadło, smacznie i zdrowo by było no i potrawy z sercem robione to i na zdrowie pójdzie.
Z zakładowych wigilii już szczęśliwie wyrosłam.
Pozdrawiam ciepło i na cukrzycę sposób napisałam przed świętami zrealizować by makowca móc spróbować. :)
Ja też nie lubię karpia.
UsuńW święta jadam delikatnie, a jedyny wystawny posiłek do śniadanie w pierwszy dzień świąt. Potem nikt już nie chce obiadu.
W drugi dzień ciągnie wilka do lasu i jest biały ser, dżem i grzanka.
Tak po europejsku
Pozdrawiam
Oj, obniżył się nastrój przedświąteczny. Ale to minie. Wszystko mija.
OdpowiedzUsuńMyślisz że to taka depresja przedświąteczna?
UsuńMusi minąć
Pozdrawiam
Ciekawa jestem tej rybnej konsekwencji. O pieniądzach ponoć dżentelmeni nie dyskutują. Ja tam dżentelmenem nie jestem. Nie dyskutuję, bo po prostu one są tak małe, że nie warto:)
OdpowiedzUsuńNo i zastanawiam się nad cudem śmieciowym. U nas też wywożą o 7 rano. Ponoć na sąsiednich ulicach też o siódmej rano. Wszędzie kubły mają już stać o siódmej rano, bo oni tam o tej godzinie na pewno będą. I ta cudowna 7 rano trwa przez następne 8 godzin.
Byłem konsekwentny.
UsuńPozdrawiam
Mnie będzie oszczędzone zajęcie pt: sprawianie karpia. Żona postanowiła, wzorem innych osób zakupić filety . Brdzie zatem mniej ostro, a chyba równie smakowicie.
OdpowiedzUsuńZarobki? Wiemy, że nigdzie nie ma urawniłowki. Miała być w komunizmie , gdzie każdemu według potrzeb... Na szczęście nie udało się tego wcielić w życie.Chcąc dobrze zarabiać, należy wyzbyć się skrupułów i iść w politykę. Tam dobrze płacą, zwłaszcza eurodeputowanym, a do tego nie wymagają, aby tam przebywać, jak to widać po obecności Kurskiego, Ziobry i paru innych w naszych mediach.
A o zwierzętach warto pamiętać, bo w Wigilijną noc mogą nam to wypomnieć.
Pozdrawiam śwątecznie
Życzmy więc sobie:
UsuńA więc wszyscy do Europarlamnetu
Pozdrawiam
.
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńWczoraj moja Pani cały dzień ciągała mnie po sklepach. Napatrzałem się więc, jak z jakimś niesamowitym ogniem w oczach kobiety napełniały przepastne wózki marketową paszą . A obok nich najczęściej pałętało sie jakieś indywiduum o oczach smutnych i zgaszonych. "Mąż" jak to słowo brzmi beznadziejnie powiedziała kiedyś aktorka w czeskiej komedii. A ja tylko dodałem w myśli wisząc na poręczy wypełnionego po brzegi wózka: Nie tylko mąż, oj nie tylko. Pozdrawiam, JerryW_54
Niestety mnie towarzyszy tylko kartka. Plusem jest to że w ten sposób kupuję tylko z listy
UsuńPozdrawiam