Przynieśli go pracownicy zupełnie
nieświadomi przeznaczenia. Był cały upaprany w błocie i dopiero
po wstępnym czyszczeniu pojawiły się kolory. Biały z zielonym.
Nie miał też powalającej pojemności, ot zwykłe 2 gigabajty. Dla
kogoś być może dwa giga życia nie do odtworzenia.
Dłuższą
chwile suszyłem go suszarką do włosów tak, by pozbyć się
resztek wilgoci a jednocześnie nie stopić urządzenia.
Z pewną nieśmiałością włożyłem
pendriva do gniazda USB i przymknąłem nawet na chwilkę oczy
oczekując najgorszego. Najgorsze
jednak się nie nastąpiło i system zaczął instalować sterowniki.
Po chwili pojawił się komunikat, że
urządzenie jest gotowe do pracy na tym komputerze.
Chwile wahałem się nad naciśnięciem
klawisza Enter. Za chwile wejdę w cudze życie w buciorach i nie
mam nawet pojęcia jak intymny jest to zbiór.
- Jest dobrze - pomyślałem gdy
rozwinęła się lista plików.
Muzyka, muzyka, muzyka. Spojrzałem na
wykonawców i zaraz nabrałem sympatii dla chwilowo byłego i
nieostrożnego posiadacza.
Może trafię na jakiś ślad, jakieś
nazwisko czy coś podobnego.
Kolejny katalog zawierał trochę
dokumentów, wśród nich znajdował się jeden z dającym nadzieję
tytułem „moje CV”
Kliknąłem ikonę. Za chwilę też
rozwinął się dokument z imieniem nazwiskiem i co najważniejsze
numerem telefonu.
Cieszyłem się jak dziecko, że udało
się za pierwszym strzałem i nie musiałem głębiej wchodzić w
cudze życie.
Wybrałem numer. Sieć chwilę łączyła
po czym pojawił się sygnał wolnego numeru. Na końcu odezwał się
czyjś głos.
- Słucham?
- Pan W.? - spytałem
- Tak Ryszard W. Słucham?
Całkiem podświadomie zrobiłem mała
pauzę, albo tylko po prostu budowałem w myślach pierwsze zdanie.
- Pan mnie nie zna, ale proszę
odpowiedzieć na pytanie, czy zgubił Pan ostatnio coś co do Pana
należało?
Z drugiej strony również dało się
wyczuć chwilę namysłu.
- Taaaak
- A co to było? - Dopytywałem się i
aby uspokoić sytuację dodałem – bo być może jestem w
posiadaniu czegoś co do Pana należy.
- A choćby pendrive – odpowiedział
po namyśle.
- Wyczuwam, że tego było chyba
więcej. Gdzie ? - dopytałem jeszcze dla pewności, a kiedy wszystko
się potwierdziło, dodałem:
- Uspokoję Pana, znalazłem tego
pendriva.
Zaprosiłem go do odbioru. Był akurat
piątek a on umówił się na poniedziałek
- To przynajmniej będzie Pan miał
spokojny weekend - zakończyłem
Zjawił się w poniedziałek przed
południem. Aby mieć całkowitą pewność spytałem jeszcze o
kolor. Pozostało tylko wręczyć zgubę.
- Dziękuję bardzo. To niesamowite, to
się nie zdarza – sypał komplementami Pan W.
- Zdarza się, zdarza drogi Panie.
Najlepszy dowód, że znalazł się kiedyś mój pendrive. Sąsiadka
odnalazła go i odniosła. Spłacam w ten sposób dług który miałem
u sąsiadki. Przepraszam tylko, że musiałem pogrzebać w
dokumentach aby Pana odszukać. Trafiłem jednak już za pierwszym
razem.
- Wie Pan, najbardziej ucieszyła się
żona bo tam były jej służbowe pliki. Żona pracuje w szkole.
- Dobrze że nie w ABW zażartowałem.
No to wszystko dobre co się dobrze kończy.
Pożegnałem się i powiem Wam, że
czułem się się świetnie. Widząc radość Pana W też uznałem,
że ten dzień nie może być zły.
piękny ale jakże normalny gest..... choc może nie dla wszystkich:)
OdpowiedzUsuńhttp://leptir-visanna6.blogspot.com/
No właśnie, normalny.
UsuńPozdrawiam
Takie proste gesty budują naszą wiarę w ludzkie zachowania. Mój syn kiedyś zgubił telefon i inny nastoletni chłopiec zadzwonił pod nr z listy po wybraniu słowa "tata" i poinformował nas że chce go zwrócić. Umówił sie z moim mężem i oddał telefon! Chcieliśmy go jakoś wynagrodzić a on wzbraniał sie przed przyjęciem nagrody. Są jednak ludzie, którzy wychowują tak dzieci :) Ja tez sie starałam swoje tak wychować.
OdpowiedzUsuńA tak narzekamy na wychowanie młodych. Nie jest tak źle.
UsuńPozdrawiam
"To niesamowite, to się nie zdarza.
OdpowiedzUsuńZdarza się, zdarza drogi Panie."
Troje ludzi (Ty, ten pan i jego żona) zadowolonych, którzy jak im się przytrafi kolejna okazja, to podadzą dobry uczynek dalej :)
Akcja podaj dalej? Dlaczego nie . Jak napisałem też jestem tylko elementem tego łańcucha
Usuń1. No i możesz iść do lustra, żeby zobaczyć istnego romantycznego dinozaura uczciwości, epigona minionych czasów, taki głaz-ostaniec w morzu bylejakości. Statystyczny człowiek pewnie wykasowałby całość pamięci i wręczył prezent kochance. Nośników nigdy dość.
OdpowiedzUsuń2. Jestem pod wrażeniem. W dodatku pozytywnym.
3. Pracowników też masz porządnych.
Pozdrawiam
Jakie zdziwienie po czymś co jest tak normalne że nawet na post się nie specjalnie nadaje.
UsuńA jednak. Mam w firmie kamery więc widzę jak jeden drugiemu potrafi zwinąć zapomnianą rzecz. A ona jeszcze nie ostygła z ciepła rąk prawowitego właściciela.
Pracownicy dostali na piwo.
Pozdrawiam
Brawo, brawo! Poczucie zadowolenia ze spełnienia dobrego uczynku jest bezcenne.
OdpowiedzUsuńTak jak wyżej pisałem, to przecież norma.Albo taką być powinna
UsuńPozdrawiam
Niby normalne ale głaszcze serducha. Tego co zgubił, tego co znalazł i tych co czytają.
OdpowiedzUsuńCzuję się tak ugłaskany że aż mi głupio.
UsuńPozdrawiam