Stanąłem na wadze. Tak prawdę
powiedziawszy to często na niej staję.
Od czasu gdy bez wstrętu można
spoglądać na odczyt robię to przynajmniej raz w tygodniu. Od czasu
spektakularnego sukcesu, kiedy pędzony dietą i stresem schudłem o
14 kilogramów nie zanotowałem większej porażki. Co prawda moja
waga wzrosła ale nieznacznie, tak około trzech kilogramów. Zresztą
moja żona mówi, że teraz wyglądam lepiej. Mnie to też nie
przeszkadza a z tymi trzema kilogramami wróciła chęć życia. Jak
się tak uda do końca lutego mogę odtrąbić sukces, dwa lata trwam
w nowej wadze.
Aby sobie to ułatwić spoglądam
regularnie między nogi, a dokładnie między stopy, tam gdzie na
szklanym talerzu znajduje się nowoczesny ciekłokrystaliczny
wyświetlacz.
Może to nie są problemy godne faceta,
ale w moim wieku, z nadciśnieniem i cukrzycą warto od czasu do
czasu spojrzeć prawdzie w oczy.
Wspólnosąsiedzka kotka nabiera wagi
na zimę, a może tylko jej futro stało się bardziej puszyste?
Diablica nie chce się ważyć i gdy ja
sadzam na szkle z głośnym miauknięciem ucieka.
Może sama ma świadomość jakiejś
utraty linii, bo kiedyś przy tych próbach złapała mnie delikatnie
zębami, tak dla opamiętania. Potem spojrzała mi głęboko w oczy
jakby chciała powiedzieć
- Człowieku sama wiem, nie musisz mi tak
tego cały czas uświadamiać.
- To po co miauczysz pod lodówką –
odpowiadam jej na niewyartykułowany zarzut.
Potem dodaję - dbaj o siebie bo kilka
kilo można zrzucić łatwiej. Z kilkunastoma robi się problem.
Bez względu jednak na ilość, każdy
kilogram trudno jest zgubić.
Zupełnie inaczej ma się sprawa z
Kilobajtami. Tych to mi ciągle brakuje, a dodatkowo jak łatwo się
je traci.
Jako użytkownik nowoczesnego
internetu LTE mogę coś na ten temat powiedzieć.
W gubieniu najlepszy jest Młody.
Potrafi zgubić wszystko co ma, niestety dość egoistycznie.
Czasami dobrze zostawić coś na czarna
godzinę, aby można było zrobić choćby przelew bankowy.
Nie pójdę przecież z tym do kafejki.
A po nocy ? Nie ma takiej aktorki XXX która przyciągnęła by mnie
po pierwszej w nocy do komputera a co dopiero mówić o zapłacie
należności za gaz prąd czy ścieki.
Ktoś powie - w czym problem, trzeba
dokupić.
Właśnie, że nie bo Młody da sobie
tak samo dobrze radę z osiemnastoma jak z dwudziestoma pięcioma
GB.
Sprawdziłem i doszedłem do wniosku,
że mniej boli mnie brak szesnastu GB internetu niż dwudziestu
pięciu. Po pierwsze to znacznie taniej.
Miejscowy dostawca oferował usługę
bez limitu ale wolniej.
Pamiętam, jeszcze opamiętam. Bez
limitu i szybko miałem w Krakowie. Ale jak mawiają bracia Czesi -
to se ne wrati.
Teraz jest szybciej i co z tego? Nie
będę komentował nawet jako entuzjasta skojarzeń.
Pozbawiony więc zostałem po raz
kolejny kontaktu ze swoim blogiem i po raz kolejny odczułem korzyść
wynikającą z posiadania pracy.
Nie będę jednak opowiadał za dużo,
bo zaraz Urząd Skarbowy zainteresuje się tym, że praca oferuje mi
pewne świadczenia nieodpłatne. Nie jednego już gadulstwo pozbawiło
złudzeń, a ja niestety lubię sobie pogadać.
Jest pewnikiem, że ci szczuplejsi umierają ładniejsi i zdrowsi. Tylko co to im za różnica? To ubodzy krewni, którzy będą szanownego bliskiego na barkach nieść mogą wyrażać umiarkowane zadowolenie, że był owładnięty manią szczupłości, dzięki czemu im było łatwiej, bo lżej. Z tym, że dzisiaj to podobno i tak i tak na wózku się jedzie, więc nawet ubodzy krewni nie zauważą różnicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie brałem ulgi żałobników pod uwagę biorąc się za dietę. Planowałem już wcześniej urnę, ale to jest ciekawa koncepcja.
UsuńPozdrawiam
warto mieć coś w rezerwie, my z tego korzystamy http://www.aero2.pl/faq.html#Answer5
OdpowiedzUsuńTeż się przymierzam ale jak widać nieskutecznie
UsuńPozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że kilobajty są limitowane.
Pozdrawiam serdecznie.
W internecie LTE tak. Zresztą we wszystkich sieciach komórkowych też
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńJa w weekendy to mam kilobajty tylko ze smartfona i to tylko kiedy odejdę kilkaset metrów od chałupy i wyjdę z cienia górskiego stoku zasłaniającego daleką antenę. Dlatego zamiast w stanie ożrałym (jak się tu mówi) słuchać You tube, co robiłbym w mieście, gram na gitarze, a także, co budzi zgrozę u mojej Pani na harmonijce. Pozdrawiam JerryW_54
Ale zaraz przyjdzie zima i zmaleje chęć do wyjazdów.
UsuńPozdrawiam
Podziwiam i zazdroszczę efektów w zaklinaniu wagi. Ja niestety nie mam się czym pochwalić
OdpowiedzUsuńPo prostu trafiłem na właściwa chwilę
UsuńPozdrawiam
Witaj, często Cię widywałam u tych samych blogerów bywamy :) Aż postanowiłam zajrzeć. I oto co czytam o wadze u nas w domu też szklane cudo jest, kot został zważony przez menża :) i dużo waży - kot, tyle że się przejął wcale.:)
OdpowiedzUsuńMnie ból zmusił do diety. Trzustka zastrajkowała, bolało. Teraz soki piję i malutko jem żadnych słodyczy i lżej i najważniejsze nie boli. Jeśli znajdziesz czas pisałam o sokach owocowych i warzywnych u siebie, mnie pomagają, dowiedziałam się co pić a czego nie pić przy cukrzycy i inne tam takie.
Ciekawie piszesz podczytuję - czasem, przyznaję.
A kilobajty? My dużo miastowi :) z tym nie mamy kłopotów, ale wiem że córka w świecie w niemałym mieście, dokupuje te kilobajty i wybiera co lepszego dostawcę, n tam jednak inaczej jest niż u nas. Ale też tak drogo nie płaci, no chyba że się przelicza na złote, wtedy wychodzi drogo. Ech żeby tak nasze emerytury tak przeliczano jak te produkty co w sklepie kupujemy.
Ale czemu nie przeliczają w drugą stronę jak w jedną potrafią? No czemu? ja bym umiała :).
No to dobrej nocy. :)
Jak mieszkałem w Krakowie to korzystałem z tej firmy co to ja Pakosińska reklamuje i miałem szybko i bez limitu.
UsuńTeraz limit obowiązuje a jak to mówią do dobrego jest się łatwo przyzwyczaić. Nie tracę nadziei bo technika idzie szybko do przodu.
Co zaś do diety, staram sie słuchac swojego organizmu, to chyba podstawa. Dziękuje za zaproszenie , skorzystam
Pozdrawiam
To nie ma żadnej rady na te kilobajty?
OdpowiedzUsuńPo wygaśnięciu starej umowy, a to jeszcze ponad rok, może lepiej wolniej ale bez limitu
UsuńPozdrawiam
Opowiadaj jak najwięcej :) , bo bardzo lubię to czytać. O tym oczywiście, co jest dla Ciebie bezpieczne.
OdpowiedzUsuńJa nie prowadzę niebezpiecznego zycia. Mam tylko wyraźnie zaznaczona granice prywatności.
Usuńdziękuję za ten entuzjazm . Pozdrawiam
Ja to jestem do tyłu. Wydawało mi się, że zrezygnowałeś z bloga. Hm..... pewnie tylko wydawało. No i dobrze, bo lubię u Ciebie bywać. O diecie też muszę pomyśleć, ale u mnie, kiedy nadchodzi zima, odzywa się atawistyczny apetyt na tłuste i dużo. Organizm chce zafundować sobie ochronną warstwę sadełka. Doprawdy, walka z takim organizmem jest beznadziejna. Niemniej próbuję, jeszcze ciągle próbuję:)
OdpowiedzUsuńMasz rację i dobrą pamięć. Zrezygnowałem i pożegnałem się. A potem wróciłem. Dla jasności polecam tekst "uzależnienie" pierwszy po powrocie w listopadzie.
UsuńPozdrawiam
Wielkim łukiem omijam trzy domowe wagi:) Uwazam, że waga KLAMIE! nie przymierzając jak telewizja, he, he:)
OdpowiedzUsuńPozwala mi to sięgnąć po drugiego lodzika z płynną wisienka w środku, którego zajadam oddając sie lekturze twego bloga! tylko juz mi więcej o wagach nie wspominaj, plissssssss ;)
Spóźnione ale szczere - smacznego !
OdpowiedzUsuń