17 kwietnia 2013

Waniliowy Dziadek

Od dwóch dni unosi się w firmie głęboki aromat wanilii. Ponoć ten pieszczący nozdrza zapach prowadzi do głębokiej relaksacji i pozytywnego zapatrzenia na świat.
Żadnej z tych reakcji nie zauważyłem u dzielącego szafkę wraz z tytułowym Dziadkiem, Krzyśka.
Złości się raz po raz, że dławiący smród jak go nazywa, nie pozwala mu cieszyć się aromatem kapuśniaku. Tę to zupę ślubna małżonka Krzyśka pakuje mu najczęściej do litrowego słoika. To w ramach drugiego śniadania, bowiem Krzysiek ma mały problem z zębami. Mały bo ich prawie nie ma.
Ja nie narzekam, chociaż nie będąc konsumentem krzyśkowego  kapuśniaku, bardziej doświadczam tych dziwnych emocji, gdy kwaśny zapach kiszonej kapusty miesza się z delikatną nutą waniliową.
Jak mówił Forest Gump – Każdemu jego kupa ładniej pachnie, ale nie daj się zwieść.
Aromat waniliowy to nie jest może jakiś tam Bruno Banani, ale ślubna małżonka Dziadka i tak gotowa była wystrzelać go po pysku. Za co? Za chodzenie na dziwki.
Jakież dziwki – mówi Dziadek, gdy z moje pensji to raptem na to powszednie piwo wystarczy i może na nalewkę w sobotę. Aby wystarczyło na nalewkę w sobotę, Dziadek prowadzi politykę oszczędności. Zaczął od siebie i dopiero niedawno zamienił gumofilce na normalne gumiaki. Drelichy zaś jak diamenty są wieczne.
- Na dziwki – głos ten dzwoni mi w uszach, gdy widzę przechodzącego pod oknami biura sześćdziesięcioparoletniego mężczyznę, za którym cały czas unosi się ten tajemniczy i cudownie relaksujący aromat.
Tajemnica jest prosta i łatwa do wyjaśnienia. Mówią, że chłop nie wyniesie z zakładu pracy tylko dwóch rzeczy. Rozpalonego żelaza bo go w ręce poparzy i rzadkiego gówna, bo mu przez palce przecieknie. Inne rzeczy zdecydowanie mogą się, jak to mówią niektórzy - „ sprzydać”.
A jeżeli już coś zostanie znalezione...
Znalezione nie kradzione - pomyślał Dziadek, podnosząc z ziemi buteleczkę samochodowego dezodorantu oprawioną w futurystyczny kształt. Cudo natychmiast znalazło się w drelichowej kieszeni bluzy. Niestety otwarte wcześniej opakowanie wysączyło swoją zawartość wprost do owej kieszeni.
Gdyby to była kieszeń spodni, z pewnością nie takich docinków byłby adresatem. Bo przecież wtedy taka plama wypadałaby w całkiem konkretnym miejscu.
Dziadek opowiadał w szatni z lubością cytując żonę, która wciągając zapach do płuc ponoć odezwała się w ten sposób:
- Z pewnością byłeś w burdelu dziadu, poznaję po zapachu.
Niejaki Ziomek natychmiast ripostował - Trzeba było spytać, skąd wie jak jak pachnie w burdelu?
Wtedy zobaczyłem tę iskrę w oczach Dziadka i już wiedziałem  Waniliowy Dziadek miał wielką ochotę stłuc ziomkowego ryja. Tylko moja obecność psuła mu ten iście szatański pomysł.
Może i dziadek jest już w wieku emerytalnym, ale widziałem jak  dźwigał betonowy krawężnik i wiem, że z pewnością nie warto robić sobiez niego jaja.
Każdego wkurza jak macają mu żonę, albo chociaż tylko tykają.
Dziadek jest prosty. Jak mówił Laskowik - jest prosty jak robota którą wykonuje. Nigdy nie miałem z nim jednak żadnych problemów. Wykonuje wszystkie polecenia służbowe i to bez tej kontestacji, typowej dla młodszych, i lepiej wykształconych. Dodatkowo, od paru dni czyni to wszystko z gracją, w delikatnej waniliowej atmosferze.

28 komentarzy:

  1. A polecenie służbowe wyprania drelichu wykona?:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykona w piątek, chociaż lepiej byłoby zabronić tego kapuśniaku.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. To może delikatniej, bo to na stare lata trudno o rewolucje... Może najpierw wspomnieć delikatnie, że są i inne zupy na świecie?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. A jak się ma sto kilo kapusty w piwnicy?

      Usuń
    4. Herr Gott! Było ongi za zrządzeniem wiatru tak extraordynaryjnego, że pewnego kapitana nam po wylądowaniu powlekło ze spadochronem na przyległe do Pobiednika pole... Nieborak czaszy zgasić nie mogąc poradzić, jeno rąk na szerokość czterech zagonów rozłożył i tak jechał, przez ośmdziesiąt metrów kwadratowych płótniska wleczony, a przed niem jeno góra wykopanej kapusty rosła, w której na koniec wreście utknął:) Kwatermistrz rolnikom strat wyrównał, kapitan się pono już nawet i na drugi dzień domył cały, jeno myśmy potem przez z górą dwie niedziele jedli kapuśniak, bigos, gołąbki i tak wkoło Macieju... Atmosfery nocą na salach żołnierskich to się nawet opisać nie podejmuję, to i mogę imaginować sobie, czegóż Ty na codzień doświadczać musisz...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Ma to szczęście że w onej szatni bywam tylko dla dokonania kontroli tak zwanym gospodarskim okiem. A atmosferę w żołnierskiej sali potrafię sobie wyobrazić. Zamyka się w jednym zdaniu - ostrożnie z ogniem

      Usuń
  2. Proszę, proszę ,
    jak sam zapach może człowieka zmienić na plus :-)))
    Ale chyba nie każdego :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby Dziadek był wrażliwy na zapachy, z pewnością nie mógłby mieszkać tam gdzie mieszka. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Przyzwyczajenie do stałych zapachów jest siłą. Jeśli od lat pachniesz "Brutalem", to trzymaj się z daleka od zapachu "Być może". Tak mi się skojarzyło z latami dzieciństwa. To były dwa rodzaje zapachów jakie dominowały kiedyś wśród rodziców moich koleżanek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam. Za jednym i drugim latali Bułgarzy i inni przedstawiciele RWPG. Były czasy. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Uśmiałam się bo sądząc z tytułu notki spodziewałam się opisu czegoś smakowitego...no, przynajmniej waniliowego budyniu. A tu, proszę, dziadek bez zębów z kapuśniakiem! Ach, życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dziadek tak pachnie jak budyń. Łudzisz się dopóki go nie zobaczysz.

      Usuń
  5. Uwielbiam zapach wanilii. U mnie dziadek złapały plus:)Szkoda, ze faceci nie maja wody po goleniu o zapachu wanilii:)A swoją drogą, skąd żona dziadka wie, jaki zapach unosi się w burdelu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to samo zapytał Ziomek a w jego ustach wyszło to jak sugestia.
      Pozdrawiam


      Usuń
  6. Zapach wanilii dla mnie jest trochę zbyt mocny :)
    Ale jak widać miłość kwitnie pomiędzy małżonkami mimo wieku poważniejszego, bo skoro żona zazdrosna, to i dziadek w jej oczach rośnie na amanta i pożeracza damskich serc, tylko skąd jej ten burdel do głowy przyszedł, może jednak uznała, że inaczej byłoby trudno ... :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może to była taka metafora poetycka. Taka na jaką mogła się zdobyć.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Ale Ci fajnie, bo moich pracowników owionęła aura domestosa:)Hanula

    OdpowiedzUsuń
  8. Wanilia pachnie przyjemnie, choć w duzym stężeniu może być irytująca. My ostatnio pachniemy płynem do gruntowania ścian - z dwojga lepsza wanilia i kapuśniak ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Byle osobno.
    Płyn do gruntowania pachnie zaś świeżością. Lubię zapach pokoju te kilka dni po pomalowaniu. Tak pachnie czystość. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. "Przemysławką" dziadka, albo "Zielonym wiatrem" :)))

    Pozdrawiam waniliowo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć Antoni
    Chyba kupię taki zapach do swojego służbowego grata, bo zapach jego wnętrza świadczy że niedługo zaczną kiełkować ziarna które spadły z bułeczek "siedem ziaren" które nałogowo konsumowałem wczasie długich zimowych podróży. Pozdrawiam, JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że nie rozlało Ci się mleko, to dopiero śmierdzi. Pozdrawiam

      Usuń
  12. Nie cierpię zapachu wanilii, za to kapuśniak uwielbiam :D A jeszcze bardziej młodą kapustkę z boczuniem i koperkiem :) Albo bułeczką na masełku :D

    Jakoś tak to jest, że samemu można krytykować swych bliskich, żartować sobie z nich, ale obcy lepiej niech tego nie robią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wiadomo że krytyka osoby bliskiej jest życzliwa.
      To w ogóle ciekawie brzmi życzliwa krytyka.
      Pozdrawiam

      Usuń
  13. Już wiem dlaczego tak lubię zapach wanilii, bo prowadzi do głębokiej relaksacji :)

    OdpowiedzUsuń