Tytułem
wstępu
Leptir zaproponowała wybranym osobom udzielenia odpowiedzi na pewne
pytania. Zwykle unikam takich działań, odpowiedzi, łańcuszków,
przesyłania sweetaśnych nagród itp. Tym razem jednak dałem się
wypuścić, ponieważ autorka wyraźnie zaznaczyła, że to jest
zabawa. Jak zabawa to zabawa, ale zaznaczam, na moich warunkach.
***
Pani
psycholog uderzyła trzy raz ołówkiem w biurko.
-
Wracajmy do naszego formularza. Mam nadzieję, że możemy sobie
mówić po imieniu. To skróci dystans pomiędzy badającym i badanym
i uprości formuły.
-
Mam jakieś inne wyjście ? – zapytałem zaczepnie
-
W zasadzie wszystkie pytanie które mam poniżej zakładają, że
taka zgoda została wyrażona.
-
Trudno, wal – zgodziłem się – w końcu jestem tu za karę.
-
Pierwsze pytanie – zaczęła Pani psycholog - największe twoje
marzenie ?
- Prawie się nie znamy, jak więc mówić o marzeniach? Marzenia zmieniają się z wiekiem. Kiedyś chciałem mieć rower i miałem go. Potem udany seks i też go, nie chwaląc się, doświadczyłem. Potem doczytałem się w jednym z wywiadów chyba z Janem Nowickim, że to wszystko co się spełniło to były plany a nie marzenia. Na marzenie powinienem wybrać sobie coś co nie ma szansy się spełnić.
- Prawie się nie znamy, jak więc mówić o marzeniach? Marzenia zmieniają się z wiekiem. Kiedyś chciałem mieć rower i miałem go. Potem udany seks i też go, nie chwaląc się, doświadczyłem. Potem doczytałem się w jednym z wywiadów chyba z Janem Nowickim, że to wszystko co się spełniło to były plany a nie marzenia. Na marzenie powinienem wybrać sobie coś co nie ma szansy się spełnić.
-
No więc?
-
No więc uważam, że kandydatki na Miss nie są takie głupie. Moim
największym marzeniem jest pokój na świecie.
-
Nie mogę tego tak napisać. To wygląda jak kpiny z ankiety –
rzuciła psycholog.
-
Proszę w takim razie napisać, że skazany nie ma żadnych marzeń.
-
Drugie. Twoje credo życiowe ?
-
Z powodu swojego kreda życiowego właśnie tu jestem –
odpowiedziałem szybko.
Kilka
dni wcześniej z powodu burdy na przystanku zostałem zatrzymany
przez strażników miejskich. Powodem było to że doszło do
wymiany słów, a potem szarpaniny. Wcześniej jeden gość
zachowywał się na bardzo swobodnie. Palił papierosy dmuchając na
znajdująca się w pobliżu kobietę z małym dzieckiem.
Nie
reagował na jej prośby, wulgarnie je komentując.
Zwróciłem
mu uwagę, ale on zdecydowanie kazał pocałować się w dupę. Potem
zaproponował jeszcze, że mogę zająć się jego frontową stroną,
mniej więcej na tej samej wysokości. Ponieważ nie zdecydowałem
się na tę formę bliskości intymnej z facetem który pali tytoń,
w dodatku na przystanku miejskiej komunikacji, doszło do wymiany
słów. Kiedy zaś palaczowi brakło argumentów użył rąk, co
zmusiło mnie do zachowania adekwatnego do sytuacji.
Potem
pojawili się strażnicy, a na końcu okazało się, że facet ma złe
nazwisko.
To
znaczy jego nazwisko było całkiem dobre, bo nagle okazało się, że
to ja zachowywałem się agresywnie na owym przystanku, zaczepiając
spokojnych pasażerów.
W
celu pohamowania agresji własnej zostałem skierowany na rozmowę z
psychologiem.
-
To jak brzmi to credo ? – kobieta powtórzyła pytanie, jednak z
wyraźnym zawodowym znudzeniem
-
Żyj tak żeby inni przez ciebie nie płakali. To niech pani zapisze.
-
Czy masz coś do ukrycia?. To czwarte
-
A Pani to ksiądz? Urząd Skarbowy czy doczesny wymiar
sprawiedliwości?
Pewnie,
że mam. Każdy ma coś do ukrycia. Bo ktoś, kto jest taki od końca
do końca czytelny, nie jest wcale atrakcyjny.
A
pani? Czy Pani ma coś do ukrycia? - odwróciłem pytanie - Na
przykład w relacjach z własnym mężem? Czy powiedziała mu Pani,
że ostatnim razem był kiepski w łóżku? Że gubi go rutyna. Że
seks w jego wykonaniu przypomina realizację instrukcji dla pilota?
Na pewno ukryła Pani. że nie dolecieliście do tych magicznych
dziesięciu tysięcy metrów, nie mówiąc o tym jak śpiewała
Trojanowska do „nieba bram”
-
Skąd ? zn... - chciała zapytać, ale zaraz ugryzła się w język.
Jej policzki zrobiły się mocno czerwone.
-
Skąd znam Pani męża? Nie znam go. Znam facetów i znam kobiety.
Moje pięćdziesiąt pięć lat upoważnia do takiego stwierdzenia.
Chwilę
trwało zanim usłyszałem kolejne pytanie
-
Co według ciebie jest podstawą poczucia szczęścia ?
-
A co to jest szczęście? Mieć miliony na koncie? Kochająca żonę?
Apartament na Karaibach? Wszystko zależy od sytuacji. Dla mojej żony
szczęściem byłoby chodzić. To jej największe marzenie. Wiem co
mówię, marzenie.
Nie
ma więc droga Pani jednej recepty na szczęście, jak jednego
lekarstwa na nasze dolegliwości. Czasem bowiem mamy sraczkę, a
czasem banalne zaparcie.
-
Pięć. Najlepsze lekarstwo na dołek ?
-
Górka.
-
Kpi Pan sobie, to nie jest test pierwszych skojarzeń
-
A szkoda bo może takie odpowiedzi powiedzą o mnie więcej niż
przemyślane i cytowane sentencje. Co zaś do górki, trzeba
wyznaczyć sobie cel, a im jest ambitniejszy tym mniej czasu na
użalanie się nad sobą. Mówiąc innymi słowami masz dużo
roboty? To sobie jeszcze dołóż. Potem jak skończysz poczujesz
spory luz.
-
Gdzie szukasz źródeł inspiracji życiowej? To sześć
Inspiracji?
Łatwiej odpowiedzieć na pytanie - skąd czerpię siły by rano
wstać i przeżyć ten dzień, podobny do dnia wczorajszego z wiedzą
że jutro tez będzie podobne?
-
No więc skąd ?
-
Może nauczyłem się cieszyć z rzeczy drobnych i codziennych?
Cieszy mnie nawet udane wypróżnienie. O cho! Jestem lżejszy o
jakiś kilogram, to będzie udany dzień.
Kluczem
do szczęścia jest ....?
Chyba
powtarzamy to samo pytanie. O podstawie szczęścia. Jeżeli stoimy
przed zamkniętymi drzwiami to właściwy klucz to podstawa.
No
właśnie, można tak filozoficznie powiedzieć – Podstawą
szczęścia jest mieć właściwy klucz do zamkniętych drzwi, które
mamy przed sobą. Teraz to pani sobie odwróci i będzie co to jest
klucz.
-
Ósme. A czy egoizm to zła cecha ?
-
Według nowoczesnej prasy egoizm to podstawa szczęścia. Podstawa
osiągnięcia orgazmu w seksie, nawet tym małżeńskim. Według mnie
nie, nawet kosztem orgazmu.
-
Czemu Pan tak ciągle o tym seksie?
-
Czy to jest dziewiąte pytanie?
-
Nie.
-
W takim razie odmawiam odpowiedzi.
-
Dziewiąte pytanie brzmi: czego nigdy nie wyznałbyś partnerowi?
-
Pani chyba kpi. Ja w końcu dałem tylko w ryja, na przystanku,
synowi pewnego znanego działacza w regionie. To mój pech. Nie
trzymam dzieci w zamrażalniku, nie napadłem na kantor, a więc nie
muszę odkrywać swego wnętrza dla ratowania skóry.
Skoro
czegoś nie powiedziałem najbliższej mi osobie, to Pani wybaczy,
nie powiem tego przypadkowemu psychologowi z urzędu.
- Nie gniewam się, to byłoby sprzeczne z moim zawodem - powiedziała cicho i zaraz przeszła do następnego pytania - czym jest dla ciebie pasja ?
- Która? Ta według Mateusza? Jana? Łukasza? A może idzie o ten zwykły upór w działaniu? Jeżeli tak to pasja jest takim wariactwem, które czasem budzi zachwyt a częściej zyskuje swoją jednostkę chorobową. A może pasja to próba obrony przed chorobą. Chorobą samotności.
- Nie gniewam się, to byłoby sprzeczne z moim zawodem - powiedziała cicho i zaraz przeszła do następnego pytania - czym jest dla ciebie pasja ?
- Która? Ta według Mateusza? Jana? Łukasza? A może idzie o ten zwykły upór w działaniu? Jeżeli tak to pasja jest takim wariactwem, które czasem budzi zachwyt a częściej zyskuje swoją jednostkę chorobową. A może pasja to próba obrony przed chorobą. Chorobą samotności.
-Jedenaście.
Czy wierzysz w Wielką Jedyną Miłość?
Każda
miłość która przyjdzie, wydaje nam się wielką i jedyną.
Wyobraża sobie Pani sytuację, gdy mówi Pani do siebie – ta moja
miłość to taka mała wepchnięta między dwie inne podobnie
małowartościowe. Czy to w ogóle można nazwać miłością?
-
I na koniec, dokończ zdanie: jeśli człowiek prawdziwie kocha
to......
-
To nie opowiada na to pytanie. Tak kocham, że mógłbym za Ciebie
oddać życie. A potem co? Potem okazuje się że, jedno i drugie nie
zdało egzaminu. Nie sprawdzili się. Nie na darmo poetka pisała
„Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono.” Koniec.
-
No to koniec – powiedziała i spojrzała na mnie swoimi zielonymi
oczami.
Zauważyłem
to jak i to że potem długo notowała coś w swoich dokumentach.
-
To nie będzie skojarzeń z kleksami? Testu na podobieństwo figur i
ciągi cyfr do uzupełnienia?
-
Dziękuje wystarczy. Na tej podstawie przygotuję opinię i przekażę
odwrotnie.
Może
nie trzeba terapii a wystarczy tylko rozmowa.
Wyszedłem
z gabinetu. W głowie kłębiły się mieszane myśli i jak to ładnie
mówią - ambiwalnetne odczucia. Jednak na pytanie - czy jeszcze raz
dałbym w mordę temu cwaniakowi na przystanku?, zdecydowanie i bez
oporów odpowiem – dałbym. O to jednak Pani psycholog nie
zapytała.
napisałeś to fantastycznie, z zabawy blogowej zrobiło się prawie że kryminalne opowiadanko (z profilem przestępcy)
OdpowiedzUsuńDodatkowo Przez samego przestępce wyreżyserowanym
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo ciekawie potraktowałeś tę zabawę. Super! Podoba mi się takie podejście.
Mnie we wszelkiego rodzaju "ankietach" nie podobają się pytania, w których autor ankiety sugeruje odpowiedź,
np:
- Sandały czy trampki?
- Tropiki czy Alaska?
Mam wtedy wrażenie, że niedozwolone są np. czółenka, mokasyny, trzewiki ani też wybór klimatu śródziemnomorskiego czy podzwrotnikowego monsunowego, bo jak na pytanie "tropiki czy Alaska?" odpowiedzieć "Korea" i "Chiny południowo - wschodnie"? Wyjść można na wywrotowca kpiącego z ankiety, hi, hi...
Dlatego przed "łańcuszkami" bronię się okrutnie :)
Ja też lubię sobie pogadać więc testy wyboru to lub tamo mi nie odpowiadają.
UsuńPozdrawiam
PS. Widzę na blogach ciekawy "łańcuszek fotograficzny", czyli odpowiedzi zawarte w zdjęciach.
OdpowiedzUsuńWidziałem ale nie będę szperał po sieci w poszukiwaniu odpowiednich obrazków z braku czasu
UsuńPodziwiam Twój talent do opisywania spokojnego odpowiadania na głupie pytania. Tak prawdę mówiąc, żaden facet nie byłby tak wylewny w sytuacji przymusowej. Styl zachowania jest jak najbardziej godny pochwały, jednak trzeba być naprawdę zdesperowanym, żeby w sytuacji z jakimś psychologiem czy psychiatrą (przez męski szowinizm nie piszę psycholożką i psychiatrycą) rzeczowo odpowiadać, wdając się jeszcze w rozważania. :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Do wpisu alElli -mnie bardzo często w ankietach brakuje odpowiedzi "piątek" - obojętnie czego one dotyczą. Daję głowę, że za każdym badaniem ktoś by taką odpowiedź zaznaczył. Przykładowo: jakie lubisz pieczywo? a. białe, b. razowe, c. wieloziarniste, d piątek - zawsze ktoś by zaznaczył taką odpowiedź, skoro nie pasują mu pozostałe. :-)
I słusznie!
UsuńNa jakiej podstawie autor ankiety zakłada, że w ogóle lubię pieczywo? Po kij więc głupio pytać?
Dlatego dzięki bogu, że to tylko opowiadanie a nie relacja ze spotkania
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba nie jestem do końca normalna, bo dla mnie mówienie po imieniu w sytuacji / psycholog-badany/wcale nie skraca dystansu, a jest wręcz protekcjonalne, od razu bym sobie nabruździła w papierach, otwarcie wyrażając opinię:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam być poddawana wszelkiego rodzaju testom. Zwłaszcza na inteligencję, zawsze mi wychodzi poniżej normy- gdzieś między debilem a idiotą.Ale się tym zupełnie nie przejmuję i poddaję kolejnym testom, no bo przecież "tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono." :))) Hanula
PS Profesjonalnych testów psychologicznych nikt nie chce ze mną przeprowadzać, bo nie współpracuję , a opracowywanie wyników testów jest procesem żmudnym. Muszę zatem zadowalać się własną opinią na swój temat.:)
No i dobrze. zachowaj dobra opinię o sobie, a dla wprawy kup zestaw krzyżówek. Będzie okazja się sprawdzić do woli.
UsuńPozdrawiam
E tam, krzyżówki ogłupiają, bo to masz zawsze albo pionowo,albo poziomo, rzadko na skos:)))Hanula
UsuńNono, ciekawie się wywiązałeś z postawionego zadania, rzeczywiście po swojemu :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, przeczytałam z ciekawością, w odróżnieniu od 99% wyników tego typu łańcuszkowych zabaw :)
Dziękuję i pozdrawiam
UsuńPrzy najbliższej okazji chciałabym pójść tą samą drogą :) Problem w tym, że do tego jednak trzeba więcej wyobraźni, kreatywności, pomysłowości...
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba dzisiejsza notka, jest rewelacyjna. Nie umniejszając pozostałym :D
Znajdziesz w sobie i wyobraźnię i kreatywność. Uwierz mi
UsuńPozdrawiam
Antoni, brawo! Piękny tekst, można z tego zrobić 10 tekstów bo każde pytanie to szeroki temat do rozważań. Świetnie to wszystko połączyłeś i ubrałeś w fabułę. To się nazywa "zrobić coś z niczego".
OdpowiedzUsuńJest to prawda. Każde pytanie można rozwinąć w jeden osobny post.
UsuńPOzdrawiam
Antoni dziękuje , wspaniała odpowiedź.....
OdpowiedzUsuńja też w zasadzie nie biorę udziału w tego typu zabawach, ale tym razem zrobiłam wyjatek.... czasami drzemie we mnie mae dziecko i chęć zabawy.....
nie zawsze trzeba byż bardzo poważnym i zasadniczym, szczypta humoru jest każdemu z nas potrzebna....a przy twojej wypowiedzi buzia sie uśmiechała.... i o to chodzi....
jeszcze raz dziękuję .... jesteś WIELKI......
serdeczności
Zaraz tam wielki. Cieszę się bo chyba nie najgorzej wyszło z fabułą
UsuńPozdrawiam
Przeswietnie potraktowales skad inad banalna zabawe blogowa! nigdy wczesniej nie widzialam takiej jej formy :) przednie sie bawilam czytajac twoj tekst! to prawdziwa przyjemnosc doswiadczyc probki twego literackiego talentu! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCześć Antoni
OdpowiedzUsuńTeż mówię: Super, chociaż czytając wypowiedzi poprzedników wiem, że nie jestem oryginalny. Pozdro JerryW_54
Spokojnie Jerry jesteś oryginalny. Pozdrawiam
UsuńWielka przyjemnoscia bylo czytanie twojego tekstu !!! Absolutnie wspaniale potraktowana zabawa i tematy w niej zawarte !
OdpowiedzUsuńSerdecznosci wiele sle z Florydy !
P.S. Dlaczego Dr. Phill jest na zdjeciu > :))
Zanim dowiedziałem się że to Dr Phill znalazłem takie zdjęcie w sieci z podpisem men. Bardzo spodobała mi się twarz tego człowieka bowiem oddaje ducha tytułowego Antoniego Relskiego w wieku pięćdziesięciu lat na przełomie XX i XXI wieku. Tak zostało chociaż czasem mam wątpliwości, co na ten temat sądzi Oryginał.
UsuńPozdrawiam
Wszystko co napisałeś jest absolutnie konieczne do rozważenia przed udziałem w podobnych badaniach opinii. Klarownie i z wdziękiem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przed każdą ankietą, a szczególnie taką należy się mocno zastanowić.
UsuńMówią: pies szczeka a wiatr niesie, ale w internecie gdzieś to zostaje. Pozdrawiam