Pogodzony z rowerem, wracałem do domu
systematycznie pedałując. Piątek początek weekendu. Celowo nie
piszę wolnego, bowiem czas na popołudnie i następny dzień
miałem już rozplanowany. Kiedy minąłem rogatki Krakowa,
zauważyłem kłęby dymu unoszące się w oddali. Dokładnie w
kierunku który wybrałem ostatnio za rodzinne siedlisko.
Zaniepokoiłem się trochę, ale pamiętając dymy jakie wyprodukował
w swoim ognisku sąsiad, doszedłem do wniosku, że to z pewnością
czyjeś wiosenne porządki.
Potem dym skrył się z lewej strony za
wałem przeciwpowodziowym. Pchany ciekawością wjechałem na ziemny
wał aby zorientować się w sytuacji. To co zobaczyłem przeszło
moje najśmielsze wyobrażenia. Przede mną, aż do Wisły rozciągał
się pas spalonej ziemi aż do samej wody. Paliło się tu wczoraj
lub przedwczoraj. Teraz płonęły łąki z drugiej strony wody.
Ogień szedł szeroko, co najmniej na kilkanaście metrów.
Oglądałem to wszystko z przerażeniem. Pomimo całej akcji
uświadamiającej jest ktoś, kto przytknie zapałkę do suchej
trawy. Ponoć zwyczaj wypalania pokutuje jeszcze wśród starszych
ludzi, młodzi są bowiem wyedukowani.
Mam poważne wątpliwości czy coś
zmieni się z czasem, od dawna bowiem wiadomo, że alkohol szkodzi *
i co? I nic.
Wróciłem do domu i pokazałem żonie
zdjęcia. Była zszokowana. Nadrzeczne łąki to siedziba wielu
gatunków dzikich zwierząt. Bardzo często widywałem tam bażanty,
czasem nawet sarny.
Ręce opadają jak się patrzy na
niektóre pomysły człowieka co to się nazywa istotą myślącą.
Sobota pod znakiem fachowców. Najpierw
ten od prądu uporządkował szafkę elektryczną. Mam nadzieję, że
teraz będzie lepiej, albo tak jak trzeba.
W trakcie ganiania pomiędzy jednym a
drugim wyłącznikiem, zauważyłem bardzo sympatyczną scenkę. Na
polu przed naszym domem pracował traktor. Operator robił takie
bruzdy do wysiewu. Za nim krok w krok podążał bocian, pilnie
obserwując odchylaną skibę ziemi.
Co chwilę łykał też coś łapczywie.
I to był właśnie przykład, że dzika przyroda potrafi dopasować
się do mądrej nowoczesności.
Nikomu nie przyszło do głowy odgonić
ptaka z pola. Traktorzysta przy każdym nawrocie spoglądał do tyłu
sprawdzając czy bocian jest bezpieczny. Był.
I w takiej chwili aż prosiło się by
zacytować CK Norwida.
„Do kraju tego gdzie winą jest dużą
popsować gniazdo na gruszy bocianie, bo wszystkim służy....”
Że też Norwid nie napisał nic o
wypalaniu łąk, że to nie służy nikomu.
Potem wyrwałem się by odebrać
samochód z naprawy. Jak usłyszałem łączna kwotę zacząłem
nerwowo rozglądać się w poszukiwaniu żyranta. Z lekkim portfelem
jechałem cichutko, ponieważ nowe zawieszenie nie wydawało żadnych
jęków. Teraz jest w zgodzie z przepisami.
Potem pojawił się brukarz z którym
uzgodniliśmy zakres i wartość prac. Kiedyś mówiło się, że
lepiej tłuc kamienie na drodze niż …. tutaj wymieniało się
profesję, którą aktualnie wykonywał narzekający. Z zamiłowaniem
powiedzenia tego używali kiedyś nauczyciele. Powiem tak - może nie
tłuc, ale układanie jest dość wysoko płatne. Dobrze że byłem z
polecenia więc udało mi się nie zapłacić zaliczki. Późnym
popołudniem mój portfel to była jedna wielka czarna żałość.
Nic tylko się opić. Wszystko w
odpowiedniej kolejności, najpierw praca.
Dlatego też złapałem się w końcu
za łopatę, aby skopać grządki pod te zaplanowane pomidory i
paprykę.
Szpadel za szpadlem ziemia ustępowała
i rozluźniała się. Na sam koniec rozrzuciłem na wszystko kompost
i zagrabiłem Kompost to może nie jest obornik, ale czułem się jak
prawdziwy chłop. Oczywiście dodaje, że w znaczeniu włościanin.
Aby nie było żadnych nieporozumień..
Poprawia się kontakt z sąsiadami, bo
jeden pożyczał żabkę do rur inny przedłużacz do kosiarki. Już
jest punkt zaczepienia i powód do rozmowy.
Posiadanie narzędzi przynosi więc
również korzyści towarzyskie. I kto by pomyślał.
Tylko ten trzeci sąsiad obserwuje mnie
skrycie zza rogu. Niech tam. W dobie internetu, Googla i poczty
elektronicznej wszyscy jesteśmy obserwowani
* Tak mówią. Niektórzy. Mój lekarz
mówi ( cytat z filmu Testosteron)
wypalanie traw to barbarzyństwo ale i u nas to się dzieje.....
OdpowiedzUsuńco do sąsiadów to podobnie ..... a nawet poznalismy osobiście jednego z netowych znajomych....
masz rację ...swiat jest mały :) ale piękny
Zgadzam się z Toba jest piękny.
UsuńPozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że chłopi w XXI wieku są światli. Aż wierzyć się nie chce, że taki ciemnogród w kwestii wypalania łąk.
Obserwuję też ciemnogród podczas koszenia i o dziwo widziałam to nawet w gospodarstwie z szyldem "ekologiczne" w Gorcach. Otóż gospodarz kosił po obwodzie od zewnątrz do środka pola.
Pozdrawiam serdecznie.
Ekologiczne czyli tak jakby tradycyjne, a tradycyjnie było od kraju do środka.
UsuńPozdrawiam
Eeeeeeeeeetam, w moich stronach odwrotnie. Kosiło się zawsze od środka, aby dać szansę żyjątkom na ewakuowanie się. Co to za ekologia, co niszczy wszelakie życie na własnym polu.
UsuńNo to odwrotnie, nie skojarzyłem i myślałem że to jakiś przesąd. Do dzisiaj zdarza się że pierwsze zboże (ze dwie garści) ścina się sierpem. Przez szacunek dla dziadów. Pozdrawiam
UsuńNie, nie, nie o przesądach pisałam, tylko w nawiązaniu do wypalania łąk, bo koszenie od kraju do środka czyni podobne spustoszenie, jak wypalanie.
UsuńDzień dobry Antoni,
OdpowiedzUsuńMnie na dniach czekają wydatki związane z samochodem i w zasadzie same wydatki...
Za wypalanie łąk do pierdla za przeproszeniem bym wysyłała, to by może czegoś nauczyło, bo niestety tak ci bezmyślni wypalacze są bezkarni!
Udanych upraw :)
Będę sadził i przesadzał, tak że dziękuje za życzenia. Pozdrawiam
UsuńOgromnie złości mnie idiotyczny zwyczaj wypalania traw. Nie robi na ludziach wrażenia fakt, że wiele już ofiar pochłonęły takie pożary. Cóż za ciemnota.Edukacja na nic, wszyscy wiedzą, że to jest złe ale robią nadal.Wrrrr......
OdpowiedzUsuńPrzyznaj, że takie "grzebanie w ziemi" znakomicie odpręża. Pewnie nawet o chudym portfelu zapomniałeś przez chwilę.Ach, zapach świeżej ziemi na wiosnę....
Odpręża rzeczywiście, a dzisiaj to mi raczej chemią śmierdziało bo opryskiwałem trawę, żeby nie było mleczy i koniczyny. Pozdrawiam
Usuńmusi wymrzeć to pokolenie dziadków-piromanów to się wypalanie skończy, wcześniej się nie uda.
OdpowiedzUsuńmożna wieczorem iść do sąsiada pożyczyć flaszkę, to bardzo ułatwia integrację;)
Chyba nie w tym przypadku, ale znajdę na to sposób.
UsuńPozdrawiam
Masz rację , wszyscy jesteśmy obserwowani i śledzeni :-)))
OdpowiedzUsuńA dziwiłem się czytając kiedyś Orwellowskie 1984, a tu proszę.
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńRealizując zapotrzebowanie mojej Pani, przesadzałem prawie całą sobotę jakieś krzaki bo podobno rosły/zostały posadzone w złym miejscu. Na nic nie zdały sie moje protesty, że niby to grasuje osłabienie wiosenne, a sentencje typu "nie po to w młodości ze wsi uciekłem żeby na starość w ziemi grzebać" zostały z godnością i wyniośle przemilczane. Osłodą był kielich z czerwonym napojem, zawsze w pobliżu na wyciągnięcie brudnej ręki i świadomość że jest z czego ten kielich napełniać. I tak mijał wiosenny dzień i tylko to osłabienie wiosenne też zresztą pogłębiało się co nieco z każdą godziną. Pozdrawiam, JerryW_54
Ja to odkładam na po pracy dzięki czemu robota idzie mi szybciej.
UsuńDzisiaj robiłem opryski jak rasowy wieśniak. Mam nawet swój sprzęt który wzbudził zazdrość sąsiada. A może zadziwiła go moja technika olewania trawy?
Pozdraawiam
Rasowy wieśniak, olewanie trawy i sprzęt, co to wzbudza zazdrość, ależ ja mam w związku z tym skojarzenia, ależ... nawet wiosenny marazm mnie nie ogranicza w tej materii... skojarzeń i wyobrażeń:)). Hanula
UsuńI pomyśleć, że dzisiaj obchodzony jest Dzień Ziemi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam smutno z powodu piromanów, ale i radośnie bo z wiosną budzą się nowe nadzieje
Dzień Ziemi uczciłem czynem
UsuńPozdrawiam
A ja bym podejrzewała wcale nie dziadów, a właśnie to małoletnie, niby wyedukowane społeczeństwo. Bo co z tego, że w szkołach trąbią, kiedy to taka frajda przytknąć zapałkę i patrzeć jak szybko leci. Nie raz widziałam wyrostków po rowach, po których tylko czarny ślad zostawał...
OdpowiedzUsuńTeż myślę że problem jest szerszy niż wiekowi ludzie. Pozdrawiam
UsuńWypalającym trawy sama bym chętnie co-nie-co wypaliła... na czole...
OdpowiedzUsuńCzasem wystarczyłoby solidne kopnięcie w dupę.
UsuńPozdrawiam
Antoni zapraszam do siebie po wyróżnienie.... dasz się wciągnąć do zabawy ?
OdpowiedzUsuńJuż zaglądam
Usuńwitaj Antonio :) ależ zaniedbałam lekturę...a tu już wiosna:) Powinniśmy siać trawy i polegiwać na nich w wiosennym słońcu. Pozdrawiam cię cieplutko i z sentymentem-Ania
OdpowiedzUsuńJa już je będę kosił. Dziękuję za powrót w stare miejsce. Pozdrawiam
Usuń:)) Ania
UsuńCóż, widocznie niektórzy wzięli sobie głęboko do serca : "po nas choćby potop, a właściwiej pas spalonej ziemi", a resztę mają w głębokiej d..e. Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuńMartwi mnie to patrzenie na koniec własnego nosa. Pozdrawiam
UsuńOdnosnie tego tluczenia kamieni... kiedys jadac samochodem, pokazuje malemu wowczas synowi robotnikow drogowych jak w uplnym sloncu siedza przy drodze ( pracowali wlasnie przy ukladaniu kostki brukowej). I wypowiadam sakramentalne zdanie: " Popatrz synku, jak sie nie bedziesz uczyl, to tak ciezko bedziesz pracowal w pocie czola jak ci panowie." Maly nic sie nie odezwal, nazajutrz rano do mnie przychodzi i mowi: " Wiesz mamo, ja wszystko w nocy przemyslalem i nawet to fajna robota jest tak sobie siedziec caly dzien i te kostke ukladac. jeden kamyk czerwony, drugi brazowy. to jest chyba to co chcialbym w zyciu robic"...
OdpowiedzUsuńa za te wypalanie lak to dla przykladu mocno bym karala.
Dziecko mojego znajomego widząc mechanika który przyniósł do domu jakąś ciężką część do pralki i pożalił sie małemu że to jest bardzo ciężkie stwierdził cytatem z Laskowika.
OdpowiedzUsuńChodziło się na wagary trzeba dźwigać dziś ciężary.
Wtedy był modny ich program kabaretowy " z tyłu sklepu"
Takie są dzieci.
Pozdrawiam