Nie myślcie, że odpuściłem sobie
koniec świata. Miliard lat w tą miliard w tamtą nie ważne, ja
rozglądam się uważnie i zauważam pierwsze symptomy.
Wędrowny mędrzec w Konopielce mówił - że idą czasy ostateczne, w których to między innymi - chłop z chłopem spał będzie, a baba z babą.
No i proszę. Aktualnie przez politykę i media przelewa się fala dyskusji na ten temat.
Są i inne, widoczne w mediach znaki. Oto czytam że :
Wędrowny mędrzec w Konopielce mówił - że idą czasy ostateczne, w których to między innymi - chłop z chłopem spał będzie, a baba z babą.
No i proszę. Aktualnie przez politykę i media przelewa się fala dyskusji na ten temat.
Są i inne, widoczne w mediach znaki. Oto czytam że :
Spółka Central European Distribution
Corp chcąc ograniczyć swoje zadłużenie złożyła wniosek o
upadłość. CEDC produkuje takie marki jak BOLS, Żubrówka,
Absolwent, Soplica i Parliament, jest liderem na rynkach rosyjskim,
węgierskim i polskim. Firma ma jednak problemy finansowe, a jej
prezes jakiś czas temu złożył rezygnację.
Firm produkująca gorzałę i to dla
Europy środkowej i wschodniej bankrutuje, czyż to nie jest koniec
świata?
Jest bo wiadomość jest z gatunku nie
do uwierzenia. Bądźmy jednak szczerzy, ja również nie wspomagam
tej branży. Jakiś czas temu złożyłem deklarację wypowiedzenia
sympatii i jak na razie słowa dotrzymuję.
Co jakiś czas wykupuję udziały w
branży winnej, a latem w piwnej.
Przy okazji wyszło na jaw, że nie ma
już bezpiecznych branż.
Przed wojną branżą godną zaufania
była kolej. Taki kolejarz sprawdzał zegarek na podstawie
przyjeżdżających pociągów i wzbudzał zazdrość posiadaniem
służbowego zegarka i rozwiniętej jak na tamte czasy opieki
socjalnej.
Po wojnie mit zawodu kolejarza trwał,
chociaż imperialiści podrzucali gawiedzi dowcipy i powiedzenia w
stylu - Matka porządna ojciec porządny a syn kolejarz.
I do czego to doprowadziło? Nie
lokomotywy a związkowcy gwiżdżą, stojąc na torach.
Potem lekarz, prawnik i ksiądz. To
były pewniaki, ale i na nich zaczęły się w wolnej już Polsce
nagonki.
Tylko wódka wydawała się
nieśmiertelna. Te szklane butelki w których trzymano wódkę aby
rozpijać pańszczyźnianego chłopa. Potem upijano tego
uwłaszczonego i tego z sojuszu z robotnikiem. Obyczaj picia wydawał
się trwać niezmiennie, bez względu na to jaki ustrój w naszym
kraju aktualnie panuje.
A może zjadły ich koszty produkcji?
Mój były już sąsiad, nie miał
swojego gabinetu z sekretarką, bo sam planował ilość, sam kupował
cukier i drożdże a na koniec sam stał przy destylatorze. Jak już
kogoś musiał bzyknąć to bzykał nie sekretarkę a własną żonę,
która przy okazji prowadziła mu małe biuro, między krojeniem
makaronu a obieraniem ziemniaków. Koszty własne miał więc chyba
dość niskie.
Kiedy nalewał mi drinka, robił to w
proporcji 3:1. Trzy jednostki wódki i jedna jednostka pepsi. Na
pytanie - dlaczego te drinki są takie mocne? Niezmienne odpowiadał
- Daj spokój pepsi taka droga.
I tutaj wyliczenie: droga pepsi to
jakieś 4,80 za dwa litry, czyli 2,40 za litr, lub jak kto woli 1,20
za pół litra.
Ile w takim razie musi kosztować go
tradycyjne pół basa, że tak zdecydowanie narzeka na cenę popitki?
Być może zysk trzeba robić ilością
sprzedaży czyli masą, a faceci nie chcą tą masa być. Bo masa
kojarzy się źle i najczęściej jest ciemna.
Umiera więc ten tradycyjny męski
świat jakim pamiętali go nasi ojcowie.
Faceci nie palą, nie piją, a co
najgorsze powszechnie depilują klaty. Coraz częściej chcą aby to
kobieta w łóżku była na górze i przejawiała inicjatywę. Mówiąc
prostymi, żołnierskimi słowami – faceci lubią być dymani.
Coraz częściej pichcą w kuchni, bijąc na głowę kobiety.
Oczywiście nie w codziennym gotowaniu, bo to pańszczyzna a nie
maestria. Oni specjalizują się w perfekcyjnych, romantycznych
kolacjach na gorąco. Na potrzebę tej zmiany wymyślono nawet
określenie mężczyzna gastroseksulany. I nie chodzi tu bynajmniej
o faceta z problemami z układem trawiennym, ale takiego, który
przygotowanymi w winnym sosie krewetkami doprowadza kobietę do
drżenia.
W pewien sposób konweniuje to z innym
jeszcze określeniem ostatnich lat – mężczyzna metroseksualny i
nie chodzi tu bynajmniej o faceta który lubi seks w metrze.
Upadek polmosu? to będzie coś gorszego, niz koniec świata! :D
OdpowiedzUsuńTo się po prywatyzacji nie nazywa juz polmos, ale szok jest./
UsuńPozdrawiam
Myślę ,że to już było, koniec jakiegoś świata a początek innego.
OdpowiedzUsuńTak było kiedy ludzi zastępowano maszynami,
a teraz komputerami...
Ale czy faceta da się czymś zastąpić ??
Wątpię, więc myślę ,że po jakimś czasie wszystko wróci do normy :-)))
Ponoć nowoczesna bizneswoman swojego faceta nosi w torebce.
UsuńPozdrawiam
" Kto ma w głowie olej, ten idzie na kolej" - mawiano w mojej miejscowości jeszcze przed wojną i tuż po niej. Później zmodyfikowano drugą cześć sloganu na "...ten p....li kolej"gdyż ta upadała i upaść nie mogła. Pisałem kiedyś o tym u siebie. Tamte czasy się skończyły i dzisiaj krążą po drogach i dróżkach budząc grozę pociągi drogowe. Wiele się zmienia, ale przepis na bimberek nadal przypomina pewną historyczną datę i wciąż jest na tym dobra przebitka lub tania wypitka..
OdpowiedzUsuńTa ostatnie nazwa nie bierze się z tego, że mężczyzna metroseksualny ma na metry wszystkiego czego zapragnie???
Po takim wyjaśnieniu aż chce się być metroseksualany. Tylko co z depilowaniem klaty?
UsuńPozderawiam
No to ja jestem chyba jedynie gastrologiczny, bo logicznie rzecz ujmując gotuję tylko takie potrawy które ja lubię, a wszystkie znajome kobiety nie gotują, bo same nie jedzą. I nie mówię tu o jakichś frykasach, typu krewetki czy ostrygi, ale o zwykłej golonce, czy flakach. :-)
OdpowiedzUsuńFaktem jest, że używam mniej gorzały niż ongiś. Ale też kłopoty gorzelni nie wynikają przede wszystkim (choć również) ze spadku spożycia, a bardziej z upodlenia jakościowego produkowanej gorzały. Musiałbym być mocno wstawiony, żeby łyknąć Absolwenta, który jest w podobnej cenie jak Krupnik czy Żołądkowa Czysta a zalatuje starymi myszami. Jakość Panie, jakość - sama marka to za mało. :-) Z drugiej strony co jakiś czas łykam porządny bimber, który zdrowszy i lepszy.
Czytałem ostatnio "Sejf" Sekielskiego. Akcja dzieje się na Podlasiu, gdzie pędzą "Ducha puszczy". Ponoć ma takie właściwości, że po wypiciu samym oddechem można wytruć komary we własnym otoczeniu. Trza będzie spróbować. Znajomy ostatnio zagaił do mnie: "chodź się napij porządnego samogonu, co się będziesz truł sklepową berbeluchą..." :-)
Ten gorczański ma tak właściwość, że pod żadnym pozorem nie powinno się używać otwartego ognia w czasie siedzenia na kiblu po degustacji.Żadnego tam papieroska. Grozi wybuchem
OdpowiedzUsuńFaktycznie upadek branży alkoholowej trudno było przewidzieć, a i inne symptomy wskazują na koniec świata. Strzeżmy się zatem :)!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia Wieszczu Antoni!
Ja nie wieszczę, ja obserwuję
UsuńPozdrawiam
Gastroseksualny! Genialne określenie. Szczerze mówiąc wole jednak takich ani metro ani gastro... Jak nazywać tych tradycyjnych, męskich mężczyzn?
OdpowiedzUsuńPo prostu - chłopy. Normalność nie ma swojej nazwy powinna być oczywista
UsuńPozdrawiam
Antoni, koniec świata już przecież był parę razy, a gorzałka się ostała...
OdpowiedzUsuńMetro... gastro...
A...
Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy,
mmm, orły, sokoły, herosy!?
Gdzie ci mężczyźni ...
gdzie te chłopy!? - Jeeeee!
W pokoleniu +50 jak pisała Zgaga.
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńMelduję się po przerwie urlopowo delegacyjnej. Właśnie zastanawiałem się co kupić, aby piątkowy wieczór był właściwie uczczony. Wyszło że powinienem soplicę. Ale... pieprzył wrażych kapitalistów. Akcyza na winie jest w tej samej wysokości (w przeliczeniu na procenty) więc kupno czerwonego trunku nie spowoduje pogorszenia się warunków życia polskiego łapówkowego rencisty i 40-to letniego emeryta. Niech sobie pożyją co mi tam. Z drugiej strony, to zarobi rolnik w Chile a nie polski. Chyba zjem więcej pyrów na obiad i kupię jednak wino. Hmm...a ile tych pyrów trzeba by zjeść żeby zrównoważyć pół basa. Pozdrawiam JerryW_54
VAT i akcyza idą na nasze konto, a zysk z wina może być na poziomie tego z ziemniaków.
OdpowiedzUsuńDobrze że dałeś znak życia. Pozdrawiam
Bo z tym metroseksualny, to jakaś literówka jest, czy inna zbitka. W rzeczywistość on, znaczy się mężczyzna jest metr od seksualny. I to by się właśnie zgadzało. Ale żeby się branża spirytusowa posypała , koniec świata, być musi. A gdzie związki zawodowe? Zatem nasz naród postępowy się zrobił, jak nic, upija się już nie wódką bynajmniej, ale winem i to importowanym. Hanula
OdpowiedzUsuńI piwem się upija i piwem
UsuńPozdrawiam
Pamiętam szok, jakiego doznałam na widok mężczyzny pomykającego z ochotą na spacerek z wózkiem dziecięcym, a niedługo potem drugiego omawiającego ze swadą skład niemowlęcego gówienka poddanego analizie. Było to ze 20 lat temu i nadal uważam, że wszystko to idzie w złą stronę :). Co zaś się tyczy złej kondycji przemysłu spirytusowego, dziękuje za uświadomienie, natychmiast lecę wesprzeć!!!
OdpowiedzUsuńJa też byłem zorientowany w tych pieluchowych tematach kiedy to nie było jeszcze modne.
UsuńPozdrawiam
Skoro upadek czegobądź idzie w kategoriach rozumowych wytłomaczyć, zaś skłonności przez Redlińskiego opisane znali już i starożytni, to nijakich przesłanek do wieszczenia końca świata nie widzę. Co gorsza, pozwolę sobie wygłosić pesymistyczne przekonanie, że to nasz koniec zapewne będzie wcześniejszym, zaś świat trwał będzie dalej nic sobie z naszego końca nie robiąc...:((
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
To prawda ale niestety zbyt często uważamy, że my to świat
UsuńPozdrawiam