Taki sobie temat wymyśliłem „o
małżeństwie” wobec wszechobecnej dyskusji o związkach
partnerskich. Tymi ostatnimi nie mam zamiaru się zajmować bo robią
to za mnie wszystkie media i politycy.
A ja zawsze tak na przekór polityce.
Jednak w bólu się to rodzi niczym w
Balladzie Masochisty Andrzeja Rosiewicza. Ech, kto jeszcze pamięta
tego Pana, oprócz słuchaczy pewnej stacji radiowej i telewizyjnej.
Swoją drogą zastanawiam się nad
popularnością pisanych postów. Często zdarza się tak, że
obmyślany i zaplanowany tekst z przesłaniem przechodzi prawie
zupełnie bez echa, a szybko sporządzona notatka o tak zwanej
pietruszce, wzbudza zainteresowanie. Próbowałem się nad tym
zastanawiać i analizować, ale nie potrafię wyciągnąć z tych
przemyśleń żadnych logicznych wniosków.
Po prostu jest jak jest.
Małżeństwo, sprawa praktykowana od
pokoleń, pewnie poczeka jeszcze chwilę na tę łyżkę miodu i
dziegciu.
Póki co, dzisiaj montaż kuchni. Miało
być wczoraj, ale coś się ślizgnęło w terminach. Wczoraj zaś do
naszej zmywarki montowałem dłuższe przewody doprowadzające i
odprowadzające wodę. Na początku udało się połowicznie,
ponieważ doprowadzenie jest typowe i poza przekręceniem końcówek
nie było problemu. Problem zaczął się p;rzy odpływie. Po
dłuższym grzebania w bebechach zmywarki odkryłem, że typowy wąż
nie pasuje ponieważ ma inną końcówkę. W pewnej chwili ręka
ugrzęzła mi wąskim otworze i poczułem się jak wilk złapany we
wnyki. Znajdowałem się akurat w pozycji niewygodnej i po
zakleszczeniu ręki, nie mogłem zrobić ruchu. Wszystko z obawy, że
owa zmywarka przewróci się i złamie mi ciekawskie łapsko. Zaraz
też przypomniałem sobie słowa znajomego
- Antoni nie możesz robić
wszystkiego, inni też powinni zarobić.
Teraz trudno już było się wycofać.
Najbardziej z powodu ręki.
Przy pomocy starego tricku, uwolniłem
rękę. Kto to powiedział, że przekleństwa tylko łagodzą ból.
Mnie pomogły uwolnić łapsko.
W samą porę, bo za chwilę sprzęt
zakolebał się i walnął bokiem o skrzynkę narzędziową.
Zamontowałem powtórnie stary odpływ
i złożyłem obudowę. Dosztukowałem kawałek węża, bo byłem
przygotowany i na tę ewentualność. Kawałek rurki dwie obejmy i
krótszy wąż. Spiąłem wszystko i podłączyłem do prądu. Nie
wszystko poszło tak jak trzeba, bo co chwilę pojawiały się jakieś
błędy.
- To pewnie z powodu tego upadku –
zdiagnozowała żona.
Nie dałem za wygraną i chociaż
powtórnie usłyszałem od wewnątrz słowa znajomego, rozebrałem
sprzęt. Przyczyną awarii był mały kawałek styropianu która
ułożył się krzywo i poprzez to prowokował maszynę do pracy, bez
względu na położenie przycisku on-off.
Ulżyło mi i chyba nawet trochę
zarobiłem.
Tylko to tak między nami, bo za
chwilę może okazać się, że od takiego świadczenia samemu sobie
powinienem odprowadzić VAT i podatek. Przecież nie wydając na
serwis zyskałem.
Dzień Kobiet wokół, święto
zawłaszczone przez były system, chociaż z samym socjalizmem miał
niewiele wspólnego. Jak już wspominałem, pracowałem kiedyś w
dziale socjalnym. Ganiałem przed ósmym za goździkami, rajstopami,
albo kawą Selekt. Jak ja nienawidziłem tego wypraszania przydziału
w WPHW, a potem tego kwitowania w pokoju 103. Szczególnie, że to ja
podtykałem długopis i listę.
Powoli chyba mi to minęło, ponieważ
nie mam oporów ze złożeniem życzeń i kwiatami.
Dlatego kochane Panie wszystkim Wam w
dniu Waszego Święta wszystkiego najlepszego.
foto źródło - internet
Pierwsza zgłaszam się do świątecznej róży i chętnie kwituję życzenia tym wpisem.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz okazuje się, że Dzień Kobiet dla mężczyzn był udręką, hmmm...
Dla mnie był służbowym obowiązkiem.
UsuńAle już nie jest
Pozdrawiam
dziękuję bardzo. (Tu wirtualnie częstuję ciastem jak nakaże tradycja).
OdpowiedzUsuńTak czytam Twoje posty i niewiele mi brakuje, aby pewnego ponurego dnia (to z pewnością byłby ponury dzień) palnąć mężowi - a Antoni to umie w domu wszystko zrobić!
Wszystko to przesada, parę rzeczy tak. Pozdrawiam
UsuńWłaśnie przez takie rozmowy żon traciłem kolegów.
Usuńi ja dziękuję za kwiatek.....
OdpowiedzUsuńtez prowadziłam dział socjalny i pamietam prezenty: rajstopy lub komplet talerzy + tulipan....
a wręczało to wszystko gremium :Pan Prezydent, Pani Kadrowa , Sekretarz POP ....
a swoją droga to jesteś Złotą Rączką.....:)
Sekretarz POP był obowiązkowy
UsuńPozdrawiam
Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). No i miałeś rację Antoni, że sam naprawiałeś. W punkcie od razu by cię namówlili na wymianę jakiejś części. A tak sam dałeś rade. A kobiety - cóż jest w nich coś nie do końca rozpoananego przez antropologów. Niektórzy uważają, że w pierwszych etapach rozwoju człowiekowatych to meżczyzna stał pionowo a jego partnerka służyła mu jako pies - czworonóg używana w łowiectwie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
Mirku, takie teorie w takim Dniu?
UsuńPozdrawiam
Jak tak to ja tak.Dowcip usłyszany dzisiaj we Wrocławskim radiu.Pan Bóg stwożył męższczyznę ,popatrzył uważnie na niego i rzekł....stać mnie na coś wiecej i poszedł stwarzać....kobietę.
UsuńDziękuję za życzenia.
Bardzo dobry i mądry dowcip.
UsuńPozdrawiam
:-)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia życzę !
I nawzajem
UsuńKwitowanie wszystkich tych prezentów należało kiedyś do codzienności, a dziś dowiedziałam się, że święto od dawna już jest znane, a nie tylko praktykowane za komuny.
OdpowiedzUsuńMontażu zmywarki gratuluję, chociaż faktycznie lepiej już się nie chwalić, co się zrobiło samemu, bo za chwilę może wprowadzą podatek VAT od robienia na drutach!
Pozdrowienia!
Przy robocie na szydełku podatek będzie niższy bo to praca tylko na jednym drucie i to w dodatku zakrzywionym
UsuńPozdrawiam
Antoni co ty mówisz..... splajtuję..... bo ja i na szydełku i na drutach :(
UsuńWidziałem na blogu. To się opodatkuje, wszystko się opodatkuje.
UsuńAntoni, Ty mnie nie strasz, mój Mąż ostatnio naprawił pralkę, wcześniej z Bratem swym zbudował nasz dom, ja szydełko i druty, gotowanie, sprzątanie. Zwyczajnie nas nie stać na odprowadzenie vatu za to wszystko. Ciii pozostaniemy w szarej strefie.
OdpowiedzUsuńPewnie że cicho bo Pan Minister, o przepraszam od kliku dni Pan Premier może mieć tak zwane cienkie ucho. Pozdrawiam
UsuńDziękuję. Z tekstami na blogach różnie bywa. I też nie mam pojęcia, dlaczego banalny tekst wywoła lawinę komentarzy a porządny problemowy nikogo nie wzruszy. Jest taka reguła, którą bardzo często stosuje polski majsterkowicz: "Jeżeli wszystko zawiedzie- przeczytaj instrukcję":)W każdym razie gratuluję pomyślnego wyswobodzenia "łapy" i zamontowania węży:)A najbardziej zaoszczędzenia na vacie:)
OdpowiedzUsuńŻeby to była instrukcja do tego.
UsuńPozdrawiam
Ja tak po męsku gratuluję sukcesu. Jesteś jak słynny MacGyver ze Słodowym włącznie, który nie tylko potrafił coś robić, ale do tego był świetnym gawędziarzem. Dobrze, ze przełamałeś w sobie opory do świętowania Dnia Kobiet. Obiecaj jednak, że 10 marca w Dniu Mężczyzn będziesz już tylko świętował i to nie tylko dlatego, że będzie to niedziela.
OdpowiedzUsuńCelebrujmy, bo..."jesteśmy tego warci"
Czekałem z wpisem do wieczoru tego dnia. Melduję posłusznie że dzisiaj świętowałem
UsuńPozdrawiam
nie przyznawaj się do zysków, bo Cię Urząd Skarbowy w skarpetkach na mróz wypuści ;)
OdpowiedzUsuńBył już taki co chciał puszczać w skarpetkach, ale mu nie wyszło.
UsuńPozdrawiam
Macierz moja okrutnie na to święto była zajadłą, że to łże-święto i cuś niczem Święto Lasu, co się go rok cały wycina, pali, śmieci w niem i wszelkie wyprawia breweryje, zasię od święta parę posadzi młodniaków... Nie powiem, że mi i tego nie zaszczepiła ponieką, chociem się przez żywot starał cały, by przeze mnie nikt tak o sobie i święcie tem nie myślał... Z latami żem k'temu był przyszedł, że ogółowi niewiast to jednak przyjemne i miłe, a Wachmistrz nie od tego, by niewiastom przyjemności skąpił...:) To i świętuję, rzec by i można, że w dwójnasób za lata wszytkie dawniejsze... Waszmości poprzez urząd dawniejszy tegoż zohydzono, co pojmuję wybornie, podobnych oglądając przecie zdarzeń i czynności. Tuszę jeno, żeś Waść progeniturze tej ansy nie przekazał...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Oczywiście że nie przekazał.Ganiają z kwiatami aż miło popatrzeć.
UsuńPozdrawiam
U mnie przeszło bez echa. Jakoś tak sie utarło, że ani dzień kobiet , ani walentynki nie znalazły w naszym kalendarzu godnego sobie miejsca. ale pamiętam te goździki i rajstopy, to było dopiero ekscytujące przezycie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno są na swoim miejscu urodziny, imieniny i wspólne rocznice. Pozdrawiam
Usuńo, tak, zwlaszcza, ze nazbieralo sie tych wspolnych rocznic calkiem niemalo, juz ponad 20 :)
UsuńŻe to niby miało być o małżeństwie, a Ty znowu się chwalisz. Dobrze,że chociaż do świętowania z obowiązku się przyznajesz, taki znowu kryształ z Ciebie nie jest.:)) Hanula
OdpowiedzUsuńJest kryształ górski, niewinny i taki cięty czy rżnięty jak kto woli. Widoczny przez niego świat wydaje się powielony, przesadzony i zakrzywiony., ale ładny. To właśnie ja. Pozdrawiam
UsuńWidzę, że z Ciebie " nie popiół ,jeno dyjament zostanie". Najważniejsze, znać Swoją wartość.
UsuńA na drugi raz pamiętaj,że takiego z zakleszczoną ręką, łatwiej wykorzystać:)Hanula
Miałem takie obawy, przez chwilę
UsuńA ja uwielbiam goździki, bardziej niż róże .Ha
OdpowiedzUsuńWyzwolone od ideologii goździki to naprawdę ładne kwiaty.
UsuńA ja lubię te jak je nazywają kamienne gożdziki, pięknie pachną chociaż są mikre. Pozdrawiam